Nie ma czasu na nicnierobienie – w piątek wernisaż Edwarda Baranowskiego

2022-04-26 19:00:00(ost. akt: 2022-04-26 20:12:27)
Edward Baranowski w swojej pracowni

Edward Baranowski w swojej pracowni

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Muszę i lubię COŚ robić – tłumaczy iławski artysta-malarz Edward Baranowski. A że lubi malować wodę, to właśnie ona gra główną rolę na jego najnowszej wystawie.
Edward Baranowski mówi, że ma prawo nazywać się obywatelem Iławy, bo mieszka tu od 1960 r. Szybko zmarł mu ojciec, a tu była rodzina, więc mama, by nie czuć się samotnie, z piątką dzieci wprowadziła się do kamienicy przy ul. Kościuszki 32, nad Iławkę. Mama była krawcową. Obszywała całe miasto! – Nazwałbym to rzemiosłem artystycznym – wspomina pan Edward.
Edek był środkowym dzieckiem. Po przeprowadzce poszedł do liceum w Iławie. Miał ciągoty artystyczne. Jako dziecko na plastyce oczywiście dostawał piątki. Potem przez dłuższy czas nie robił nic albo mało w temacie malowania. Mając już żonę i dziecko, postanowił zrezygnować z dobrze płatnej pracy jako wychowawca w Zakładzie Karnym na rzecz działalności artystycznej.

Tylko on i dłuto



A konkretnie: na rzecz rzeźby. – Dotychczasowa praca mnie uwierała. Wytrzymałem w niej tylko dwa lata – wspomina Edward Baranowski. – Wziąłem się za rzeźbę w momencie, gdy tzw. świątki szły jak woda.
Pierwszą pracownię stworzył w piwnicy 2 m x 2 m. Miał w niej… ściany i własne kolana. Ani tzw. ścisku, ani stołu stolarskiego. Tylko on, dłuto, scyzoryk i kawałek drewna.
To był dobry biznes. Tak dobry, że pan Edward zbudował dom z pracownią. Żyło mu się dobrze. Zdarzało się, że tworzył drewniane place zabaw, a nawet... tzw. meble gdańskie. W końcu postanowił zmienić lokalizację i kupił domek w podiławskim Szałkowie. Karczma u Barana cieszyła się ogromnym powodzeniem. Jeszcze mieszkając w Olsztynie, "Baran" organizował plenery malarskie, także z udziałem zagranicznych artystów. – Miałem kontakty i doświadczenie – opowiada. A teraz miał swoje miejsce otoczone zielenią, a do tego jeszcze oferował artystom nocleg. Czegóż można było chcieć więcej? Tę inicjatywę przeniósł więc do Szałkowa.


U „Barana”


Przez piętnaście lat zorganizował 21 plenerów. A jednak w pewnym momencie Karczma zaczęła mu ciążyć... – Jeśli chciałoby się to dobrze robić, to trzeba było wstawać przed gośćmi i kłaść się spać po zaśnięciu ostatniego gościa. Miałem już wówczas 60 lat. Powiedziałem sobie "dość!" – postanowił i przeprowadził się do Iławy. Obiecał sobie wówczas, że już się pracą nie skala. Nie wytrzymał. Założył Galerię na wprost.
Ściągał do niej na wystawy artystów pierwszej klasy, łącznie aż stu szesnastu, w tym 13 profesorów. Zorganizował 84 wystawy. – Nieskromnie powiem, że do Iławy wniosłem dużo sztuki – opowiada. Ówczesny burmistrz Iławy Adam Żyliński uhonorował go statuetką Twórcy Wizerunku Iławy. – Zresztą wszyscy burmistrzowie urzędujący za czasów istnienia galerii, od Jarosława Maśkiewicza po Dawida Kopaczewskiego, doceniali mnie, za co im bardzo dziękuję – mówi. Galerię zamknął, ale…


Nie ma czasu na nicnierobienie


Nie umie siedzieć bezczynnie. Mówi, że ma to po ojcu. – Ojciec powiadał "Nie będę miał czasu umrzeć, mnie trzeba będzie przewrócić" – wspomina. A to, co robi obecnie, robi dla satysfakcji. Kupił 30-kilkumetrowe mieszkanie, które przerobił na pracownię. – Muszę i lubię COŚ robić. A że akurat TO mi leży, to wcale się nie liczę z tym, czy się to komuś podoba, czy nie. Jak to jakiś pisarz powiedział: "Skoro mnie nie nudzi pisanie, to prawdopodobnie nie będzie nudzić czytelnika". Pan Edward stwierdził zatem, że coś ze swoimi "obrazkami", jak je czule nazywa, musi zrobić – to znaczy pokazać szerszej publiczności. Stąd pomysł na wystawę "Sztuka do kwadratu, czyli kwadrat sztuki" w Galerii Twórców Sart przy ul. Niepodległości w Iławie. Można ją oglądać do końca maja. Dlaczego kwadrat? Wszystkie obrazy na tej wystawie mają kształt kwadratu. Łączy je jeszcze jedno: woda. Na każdym z nich jest kluczowym elementem. Edward Baranowski maluje także portrety – bo czasem lubi, czy też tak zwane widoczki z przeznaczeniem na suweniry, ale to woda najbardziej go urzeka. I najchętniej do niej wraca. Na tej wystawie chciałby się pokazać, trochę pochwalić i... może coś sprzedać, bo jak każdy artysta – z czegoś żyć musi.


Dlaczego woda?


– Prace się sprzedają, droga pani! Ogłaszam się w internecie i faktycznie schodzą – mówi. Jeśli już ktoś szuka czegoś na swoje ściany, to, jak zauważa malarz, najczęściej abstrakcji, sztuki surrealistycznej. Ale i pocztówkowe niewielkie widoczki, zwłaszcza jako pamiątka z Iławy, się sprzedają. – Nie jest to biznes i nie dla biznesu to robię – mówi "Baran". – Coś robić trzeba. Jeśli więc mam robić coś, czego nie lubię i nie umiem, to co za różnica? Że nie sprzedam obrazu, czy że nie sprzedam czegoś, co... delikatnie rzecz ujmując – zepsułem? – pyta filozoficznie. – Pytają mnie, dlaczego maluję głównie wodę. A ja odpowiadam: "A dlaczego Kossak malował tylko konie?". Tam, gdzie jest woda, to mi się podoba. Technika, jaką stosuje, to olej. – Nie bawię się w inne farby – zastrzega malarz. Wszystko jest malowane tzw. suchym pędzlem. Nie używa zbyt wielu rozcieńczaczy. Farba jest, jak mówi, wcierana w płótno. Nie: nakładana. Malować na dobre zaczął dwa lata temu. Wcześniej to były tylko próbki. Na wystawie można więc zobaczyć rozwój artysty.

Wernisaż wystawy "Sztuka do kwadratu, czyli kwadrat sztuki" odbędzie się w Galerii Twórców Sart przy ul. Niepodległości w Iławie w piątek 29 kwietnia o 17:00.


tekst i fot. Edyta Kocyła-Pawłowska