Ukraińska młodzież przygotowuje się do nauki

2022-04-25 09:02:10(ost. akt: 2022-04-25 13:31:36)

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Od 28 marca w Zespole Szkół Ogólnokształcących im. Stefana Żeromskiego działa oddział przygotowawczy dla ukraińskiej młodzieży.
Niektórzy prawie od razu po przyjeździe do Iławy trafili tutaj, inni dołączyli już w trakcie istnienia klasy. Obecnie w klasie uczy się 25 osób w wieku 15-17 lat, z każdego właściwie zakątka Ukrainy. Wychowawczynią została Anita Łątkowska-Turowska, która jest z wykształcenia rusycystką, a poza językiem rosyjskim studiowała także język niemiecki i angielski. – Jest mi odrobinę łatwiej się z nimi porozumieć, bo te dzieci uczyły się przynajmniej dwa lata języka rosyjskiego – mówi.
Kiedy rozmawiamy, do klasy docierają jeszcze ostatni spóźnialscy. Wychowawczyni śmieje się, że minusów nie będzie. Stara się, by lekcje wychowawcze były traktowane jako możliwość bliższego poznania się. Stąd gitara, którą przyniosła. Dwaj chłopcy, zresztą obydwaj o imieniu Nikita, od razu ją chwycili i zaczęli grać. Śpiewać też, chociaż do tego akurat byli mniej chętni. Od Nirvany przez piosenki o wojnie po tradycyjną melodię dziadka Maksima, ale wychowawczyni zapowiada, że będą też popularne polskie piosenki. Obydwaj są samoukami, jeśli chodzi o umiejętności muzyczne. Nieważne, dziewczynom się podoba!


Poznali się wszyscy już tutaj, w Iławie. Ktoś pochodzi z Nikołajewa na południu Ukrainy, ktoś inny z Charkowa. Zbierali się w pośpiechu, zostawiając za sobą dorobek całego młodego życia. Na miejscu otrzymali wszystko, łącznie z telefonami. – Przyjechałem z mamą, siostrą i ciocią – mówi jeden z chłopaków, Nazarij. On akurat mówi po polsku na tyle dobrze, byśmy mogli się porozumieć. Tego dnia jest naszym tłumaczem. Języka polskiego uczy się na specjalnych lekcjach współorganizowanych przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Iławie, co wtorek w Galerii Jeziorak. Diana, której ulubionym przedmiotem jest chemia, chciałaby w przyszłości studiować jakiś medyczny kierunek. Ona także dobrze mówi po polsku. – Rozumiałam sporo jeszcze przed wojną. A tu po prostu starałam się mówić po polsku – opowiada. Przyjechała z ciocią i jej synem. Co wieczór rodzina, u której mieszkają, zapewniała gry i rozmowy po polsku.
Nastia z kolei lubi w-f. Władysław jest z Chersonia i trochę się stresował, bo kiedy rozmawialiśmy, jeszcze niewiele rozumiał po polsku. Planuje wrócić na Ukrainę. A tu przyjechał zupełnie bez rodziny, ma tylko opiekunkę. Jego kolega Ignat także mieszka przy ul. Kościuszki w Iławie. To dość spory ośrodek po byłym Zespole Placówek Szkolno-Wychowawczych, czyli tzw. "szóstce".

Lekcja wychowawcza z gitarą to dla tych ludzi odskocznia od codzienności. Oprócz załatwiania bieżących spraw, rozmawiają tu o wszystkim, o czym tylko potrzebują. – A o ich doświadczeniach z wojny? – pytamy wychowawczynię. – Nie, o tym nie. Gdyby ktoś z nich miał taką potrzebę, to oczywiście jestem otwarta. Mamy też psychologa. Natomiast ja nie pytam. W razie czego – wysłucham – mówi Anita Łątkowska-Turowska. – Psychologowie jednak rekomendują, żeby tych tragicznych tematów nie narzucać – zaznacza.

– W tej klasie pomocą nauczyciela jest pani Lena Nedzelska – mówi dyrektor szkoły Roman Groszkowski. – Dzięki jej obecności i znajomości języka ukraińskiego (z pochodzenia jest Ukrainką), mamy nadzieję, młodzież czuje się u nas jeszcze lepiej – podkreśla.

– Integracja jak na razie idzie nam dobrze – mówi wychowawczyni. – Śpiewamy, gramy w gry. Razem się śmiejemy.

Cel tej aklimatyzacyjnej klasy to nauczenie młodych Ukraińców polskich wyrażeń dotyczących każdego przedmiotu nauczania. – Nie przerabiają podstawy programowej – podkreśla wychowawczyni. Chodzi o słowa typowe dla na przykład matematyki. Jak jest po ukraińsku "równanie", "procenty", z fizyki - "moc" czy "siła".

Powinni je poznać na tyle dobrze, by od września pójść już do zwykłej szkoły, do klasy 1, 2 czy 3, z polskimi uczniami. I żeby wiedzieli, co się do nich mówi.



Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl