Anna z "Sanatorium miłości": Lubię, gdy mężczyźni się o mnie starają
2022-04-17 19:30:00(ost. akt: 2022-04-19 14:28:59)
— Niektórzy zarzucają mi, że jestem chłopczycą, że robię tylko pompki i żaden facet mnie nie chce. Ale ja jestem wrażliwa i lubię czuć się kobietą w towarzystwie mężczyzn — mówi Anna z Olsztyna, która bierze udział w "Sanatorium miłości".
— Pojechała pani do „Sanatorium miłości”. Z jaką misją?
— Namówili mnie do tego moi synowie, bo jestem babką z werwą. Gdy oglądałam wcześniejsze edycje „Sanatorium miłości”, nie widziałam się wśród uczestników. Ale w pewnym momencie zdecydowałam: mogę pojechać i coś zmienić. Pomyślałam, że sprawię, żeby panie nie myślały, że po sześćdziesiątce nic nie może wydarzyć się w życiu. Że niezależnie od wieku, warto o siebie dbać. Że życie to nie tylko wnuki, kapcie i telewizor. Nawet na emeryturze trzeba zadbać o sylwetkę, uśmiechnąć się i nie zapominać, że jutro też jest dzień. Ale jadąc do sanatorium miałam duszę na ramieniu. Obawiałam się, że zamieszkam w pokoju z kimś, z kim nie złapię wspólnego języka. Że zamkną mnie w pokoju z jakąś sfrustrowaną babą albo jakąś fanatyczką. Denerwowałam się, że się nie dogadamy i będzie więcej nerwów niż przygody. I że będę musiała przed kamerami uśmiechać się i udawać, że wszystko jest w porządku.
— Namówili mnie do tego moi synowie, bo jestem babką z werwą. Gdy oglądałam wcześniejsze edycje „Sanatorium miłości”, nie widziałam się wśród uczestników. Ale w pewnym momencie zdecydowałam: mogę pojechać i coś zmienić. Pomyślałam, że sprawię, żeby panie nie myślały, że po sześćdziesiątce nic nie może wydarzyć się w życiu. Że niezależnie od wieku, warto o siebie dbać. Że życie to nie tylko wnuki, kapcie i telewizor. Nawet na emeryturze trzeba zadbać o sylwetkę, uśmiechnąć się i nie zapominać, że jutro też jest dzień. Ale jadąc do sanatorium miałam duszę na ramieniu. Obawiałam się, że zamieszkam w pokoju z kimś, z kim nie złapię wspólnego języka. Że zamkną mnie w pokoju z jakąś sfrustrowaną babą albo jakąś fanatyczką. Denerwowałam się, że się nie dogadamy i będzie więcej nerwów niż przygody. I że będę musiała przed kamerami uśmiechać się i udawać, że wszystko jest w porządku.
— Udało się?
— Na szczęście zamieszkałam z bardzo fajną dziewczyną, z Mariolą, z którą się zaprzyjaźniłam. To przecudowna aparatka, a w środku dusza kobieta. Gdy przebywa się z kimś non stop, można poznać człowieka. I dopiero wtedy można coś o nim powiedzieć. Dlatego, gdy czyta się o niej nieprzychylne komentarze, jest przykro.
— Na szczęście zamieszkałam z bardzo fajną dziewczyną, z Mariolą, z którą się zaprzyjaźniłam. To przecudowna aparatka, a w środku dusza kobieta. Gdy przebywa się z kimś non stop, można poznać człowieka. I dopiero wtedy można coś o nim powiedzieć. Dlatego, gdy czyta się o niej nieprzychylne komentarze, jest przykro.
— Nie brakuje też mężczyzn w „Sanatorium miłości”. Między panią a Piotrem zaiskrzyło…
— To prawda. Ale Marek też był bardzo miły. Byłam z nim na randce, ale przyznałam mu, że nie ma między nami chemii. To jednak bardzo uczciwy człowiek. Chociaż, gdybym nie poznała Piotrka, to pewnie byłabym w koleżeńskiej relacji z Markiem. A kto wie, co by się jeszcze później zadziało…
— To prawda. Ale Marek też był bardzo miły. Byłam z nim na randce, ale przyznałam mu, że nie ma między nami chemii. To jednak bardzo uczciwy człowiek. Chociaż, gdybym nie poznała Piotrka, to pewnie byłabym w koleżeńskiej relacji z Markiem. A kto wie, co by się jeszcze później zadziało…
— A co działo się w pani życiu przed „Sanatorium miłości”?
— Zanim przeszłam na emeryturę, pracowałam w szpitalu miejskim w Olsztynie jako sekretarka medyczna. Byłam zawsze między ludźmi. Nawet mój dom był dla wszystkich otwarty. Przychodzili do mnie koledzy i koleżanki. Nie mogłam, a nawet nie chciałam być stetryczałą mamą. I chyba mi się to udało, bo mam wspaniałe dzieci, które mają do mnie zaufanie. Dużo działo się w moim życiu i nabierałam fajnego looku. Lubię się dobrze ubrać i lubię sport. Nim właśnie zaraziłam synów. Ja stawiam na gimnastykę, a synowie na siłownię. Młodszy syn trenował na przykład boks. Wszyscy żartowali, że synowie zamiast uczyć się od ojca, brali przykład z matki. O tym samym myślałam, gdy jechałam do „Sanatorium miłości”.
— Zanim przeszłam na emeryturę, pracowałam w szpitalu miejskim w Olsztynie jako sekretarka medyczna. Byłam zawsze między ludźmi. Nawet mój dom był dla wszystkich otwarty. Przychodzili do mnie koledzy i koleżanki. Nie mogłam, a nawet nie chciałam być stetryczałą mamą. I chyba mi się to udało, bo mam wspaniałe dzieci, które mają do mnie zaufanie. Dużo działo się w moim życiu i nabierałam fajnego looku. Lubię się dobrze ubrać i lubię sport. Nim właśnie zaraziłam synów. Ja stawiam na gimnastykę, a synowie na siłownię. Młodszy syn trenował na przykład boks. Wszyscy żartowali, że synowie zamiast uczyć się od ojca, brali przykład z matki. O tym samym myślałam, gdy jechałam do „Sanatorium miłości”.
— Co mówią znajomi o pani udziale w programie?
— Przyznam, że momentami aż płakałam. Ze wzruszenia. Dzwonili, pisali i nie szczędzili dobrych słów. Nawet nie wiedziałam, że mam tylu przyjaciół! Odzywały się osoby, których dawno nie widziałam, bo na przykład wyjechały zagranicę. Mówili mi, że jestem cudowna i nic a nic się nie zmieniłam. To niesamowite słyszeć to od ludzi, z którymi nie widziałam się przez wiele lat. Pochodzę z Barczewa i kocham to miasteczko. Również kocham mieszkańców. Niektórzy nie widzieli mnie nawet dwadzieścia lat, więc tym bardziej ich słowa były dla mnie ogromnym wsparciem. Mówili, że zapamiętali mnie jako młodą dziewczynę i teraz cały czas taką mają przed oczami na ekranie. Dodają, że oglądają „Sanatorium miłości” całymi rodzinami, ze znajomymi, z sąsiadami i wszyscy trzymają za mnie kciuki. A pomyśleć, że gdy szłam do programu, miałam z tyłu głowy myśl, że może zostanę źle odebrana.
— Przyznam, że momentami aż płakałam. Ze wzruszenia. Dzwonili, pisali i nie szczędzili dobrych słów. Nawet nie wiedziałam, że mam tylu przyjaciół! Odzywały się osoby, których dawno nie widziałam, bo na przykład wyjechały zagranicę. Mówili mi, że jestem cudowna i nic a nic się nie zmieniłam. To niesamowite słyszeć to od ludzi, z którymi nie widziałam się przez wiele lat. Pochodzę z Barczewa i kocham to miasteczko. Również kocham mieszkańców. Niektórzy nie widzieli mnie nawet dwadzieścia lat, więc tym bardziej ich słowa były dla mnie ogromnym wsparciem. Mówili, że zapamiętali mnie jako młodą dziewczynę i teraz cały czas taką mają przed oczami na ekranie. Dodają, że oglądają „Sanatorium miłości” całymi rodzinami, ze znajomymi, z sąsiadami i wszyscy trzymają za mnie kciuki. A pomyśleć, że gdy szłam do programu, miałam z tyłu głowy myśl, że może zostanę źle odebrana.
— A jak się ogląda siebie w telewizji?
— Dziwnie. Ale nic bym nie zmieniła. Mówiłam zawsze to, co czułam. Ale przyznam, że program nauczył mnie tego, że nie zawsze można mówić to, co się myśli. W Olsztynie, gdzie mieszkam, gdy rozmawiam z przyjaciółmi, mogę mówić wszystko. Gdy coś do siebie mamy, przegadujemy to i nikt się nie obraża. A wśród ludzi, których nie za dobrze się zna, to się nie sprawdza. Mają żal. Wiem, że muszę czasami swoje myśli zachować dla siebie. Chociaż gdybym nic nie mówiła, nie byłabym sobą. Ludzie muszą być naturalni. A ja przecież mam gadane…
— Dziwnie. Ale nic bym nie zmieniła. Mówiłam zawsze to, co czułam. Ale przyznam, że program nauczył mnie tego, że nie zawsze można mówić to, co się myśli. W Olsztynie, gdzie mieszkam, gdy rozmawiam z przyjaciółmi, mogę mówić wszystko. Gdy coś do siebie mamy, przegadujemy to i nikt się nie obraża. A wśród ludzi, których nie za dobrze się zna, to się nie sprawdza. Mają żal. Wiem, że muszę czasami swoje myśli zachować dla siebie. Chociaż gdybym nic nie mówiła, nie byłabym sobą. Ludzie muszą być naturalni. A ja przecież mam gadane…
— Przed kamerą nie jest trudniej być sobą?
— Nie jest łatwo być sobą, gdy wie się, że miliony będą cię oglądać. Na początku kamery były stresujące, ale później przestałam je zauważać. Mówiłam coś, a potem zachodziłam w głowę, czy na przykład nie za dużo powiedziałam. Dlatego internauci tak chętnie mnie hejtują. Niektórzy zarzucają mi, że jestem chłopczycą, że robię tylko pompki i żadne facet mnie nie chce. Ale ja jestem wrażliwa i lubię czuć się kobietą w towarzystwie mężczyzn. Lubię, gdy się o mnie starają. A skoro przyciągam facetów, to na pewno coś w sobie mam. Gdy idę na spotkanie, raczej nie robię pompek! (śmiech) Ale teraz przed nami jeszcze sześć odcinków, więc zachęcam do oglądania. Na pewno będzie ciekawie. „Sanatorium miłości” to niesamowita przygoda, która przytrafiła mi się w życiu. Gdybym mogła, pojechałabym tam jeszcze raz.
— Nie jest łatwo być sobą, gdy wie się, że miliony będą cię oglądać. Na początku kamery były stresujące, ale później przestałam je zauważać. Mówiłam coś, a potem zachodziłam w głowę, czy na przykład nie za dużo powiedziałam. Dlatego internauci tak chętnie mnie hejtują. Niektórzy zarzucają mi, że jestem chłopczycą, że robię tylko pompki i żadne facet mnie nie chce. Ale ja jestem wrażliwa i lubię czuć się kobietą w towarzystwie mężczyzn. Lubię, gdy się o mnie starają. A skoro przyciągam facetów, to na pewno coś w sobie mam. Gdy idę na spotkanie, raczej nie robię pompek! (śmiech) Ale teraz przed nami jeszcze sześć odcinków, więc zachęcam do oglądania. Na pewno będzie ciekawie. „Sanatorium miłości” to niesamowita przygoda, która przytrafiła mi się w życiu. Gdybym mogła, pojechałabym tam jeszcze raz.
ADA ROMANOWSKA
„Sanatorium miłości” to program, w którym udowadniamy, że emerytura to nowy i przede wszystkim aktywny rozdział życia. Sześć pań i sześciu panów wyrusza w niezwykłą, pełną emocji i wrażeń podróż do Sanatorium w Polanicy Zdroju. Program prowadzi Marta Manowska, można go oglądać w TVP.
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Magdalena #3098101 25 kwi 2022 15:10
Pani Ania! Super fajna,pozytywna,wysportowana,zgrabna,pi kna,pełna energii i życia kobieta. Trzymam kciuki za Panią :-)
odpowiedz na ten komentarz
ToraTora #3097667 18 kwi 2022 12:17
Sanatorium, to słowo jest naprawdę wieloznaczne. I może dlatego przywołuje nieciekawe skojarzenia. Cóż, czego to się nie robi dla tego "szołu". Nie, naprawdę nie zazdroszczę. Oczywiście każdy ma prawo, robi co jemu odpowiada. Niemniej zapisano przed wiekami: "Złe towarzystwo psuje dobre obyczaje". Rzecz jasna nie twierdzę, że to są źli ludzie, niemniej jeśli dla "szołu" obniża się progi przyzwoitości to chyba nie najlepiej to wygląda. Zaistnieć, za naprawdę dużą cenę tu góruje.
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz