Wiara uczy nas, że ciągle trzeba mieć nadzieję- mówi o okresie wielkanocnym Elżbieta Pilipiuk

2022-04-16 09:00:00(ost. akt: 2022-04-16 09:03:15)
Elżbieta Pilipiuk z wnukiem

Elżbieta Pilipiuk z wnukiem

Autor zdjęcia: arch. domowe

WIELKANOC || Kiedy my szykujemy się do Wielkiej Nocy, za granicą trwa wojna. Trzeba pamiętać, że Wielkanoc jest świętem nadziei i wiary, że po każdym cierpieniu i krzyżu nadchodzi zmartwychwstanie. Rozmawiamy o przesłaniu Wielkiej Nocy.
Rozmawiamy z Elżbietą Pilipiuk, emerytowaną nauczycielką, wychowawczynią w Domu Dziecka w Bartoszycach, poetką i malarką.
— W tych czasach symbolika Wielkiej Nocy wiąże się z krzyżem i cierpieniem, które towarzyszą nam od zarania dziejów, ale i dla wielu z nas od życia do późnej starości. Jednak wiara uczy nas, że ciągle trzeba mieć nadzieję na dobro i zmartwychwstanie. Wielkanoc to święta radości, zwycięstwa nad śmiercią i cierpieniem. Wiara byłaby niczym bez Zmartwychwstania.

— Za naszą granicą trwa wojna…
— Myślę, że cierpienie wiecznie trwać nie będzie. Na pewno przyjdzie czas ulgi, pokoju i gojenia ran tak, jak przyszło Zmartwychwstanie. Wiara nadzieja i miłość to cnoty, które pomagają człowiekowi wkroczeniu przez życie.

— Jakie ma Pani wspomnienia związane z Wielkanocą?
— Najwcześniejszy obrazek z mojego dzieciństwa, który był związany z Wielkanocą to wyprawa z koszyczkiem. Mama przygotowała mi i najstarszemu bratu koszyczek. Nieśliśmy go na zmianę i brat był tak bardzo przejęty, że potknął się, upadł i wszystko się wysypało. Zebraliśmy wszystko z powrotem i poszliśmy do kościoła. W naszym domu na „działkach” dzieci bawiły się w „kaczanie jajek”. Braliśmy dachówkę, podpieraliśmy ją cegiełką i wypuszczaliśmy jajka. Jajko, które uderzyło w inne stawało się własnością szczęśliwca. Zwycięzca zebrał kiedyś około 60 jajek.

— Na Wielkanoc rodzice ubierali nas w nowo kupione ubrania, często wychodziłyśmy z koleżanki na spacery. Będąc u koleżanek dostawałyśmy od ich rodziców jajka.

— Jakie są współczesne tradycje w pani domu?
— Koszyczek do święcenia niesie najmłodsze dziecko. Kaczania nie ma, ale po śniadaniu wielkanocnym bierzemy tłuczemy jajka i wygrywa ten, którego jajko „wygra” w bitwie i stłucze inne. Teraz moje córki wprowadziły szukanie „Zajączka”, czyli dzieci szukają ukrytych w mieszkaniu, domu słodyczy. Mama wprowadziła też naszą tradycję odwiedzania Grobów Pańskich w kościołach.

— Obecne święta się „zeświecczyły”, stały komercyjne?
— Wszystko jest zależne od rodziny. Jeśli podtrzymujemy tradycje, to raczej nie. Jednak rzeczywiście, komercja weszła we wszystkie dziedziny życia.

— Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę spokojnych Świąt Wielkanocnych!
— Dziękuję i wzajemnie.
dar