W Nowym Mieście znaleźli swój dom
2022-04-06 09:10:34(ost. akt: 2022-04-11 07:44:06)
W czerwcu 2021 roku, Tatiana Sukhorukova, na swój nowy dom wybrała Nowe Miasto Lubawskie. Gdy wybuchła wojna, udało jej się wyciągnąć bliskich z niebezpieczeństwa i zapewnić spokój.
Tatiana Sukhorukova w czerwcu 2021 roku wraz z dwójką dzieci przyjechała do męża, który mieszkał i pracował w Nowym Mieście. Serhii Sukhorukov przyjechał tu 10 miesięcy wcześniej za pracą. Przez ten czas udało mu się stworzyć warunki, aby sprowadzić bliskich. Na Ukrainie mieszkali w pobliżu Charkowa.
— Mąż pracował w zakładzie stolarskim, ja znalazłam pracę w Marzęcicach — opowiada Tatiana — Dzieci rozpoczeły we wrześniu naukę w Szkole Podstawowej nr 2.
— Mąż pracował w zakładzie stolarskim, ja znalazłam pracę w Marzęcicach — opowiada Tatiana — Dzieci rozpoczeły we wrześniu naukę w Szkole Podstawowej nr 2.
Życie ukraińskiej rodziny w Nowym Mieście płynęło spokojnie. Pani Tatiana bardzo sobie nasze miasto chwali, jest cisza i spokój, a jak sama podkreśla, nie lubi dużych miast. Gdy 24 lutego 2022 wybuchła wojna na Ukrainie, życie także tej rodziny ogromnie się zmieniło. Mimo iż mieszkali w Polsce, to w swojej Ojczyźnie, pod Charkowem byli ich bliscy.
— Na początku moi bliscy nie chcieli przyjechać, szczególnie moja mama chciała na Ukrainie zostać. Błagałam ich żeby przyjechali — opowiada pani Tatiana — Na szczęście ósmego dnia wojny udało się ich namówić i przyjechali do nas, do Nowego Miasta. Jechali trzy dni. Tym sposobem, w nowomiejskim domu Tatiany i Serhii Sukhorukova oraz ich dwójki dzieci, pojawiły się kolejne cztery osoby: mama pani Tatiany, bratowa i dwójka jej dzieci.
— Jestem szczęśliwa, że jesteśmy razem i że moi bliscy są bezpieczni — mówi pani Tatiana — Z powodu wojny na Ukrainie zmieniło się w moim życiu coś jeszcze. Dostałam nową pracę.
— Na początku moi bliscy nie chcieli przyjechać, szczególnie moja mama chciała na Ukrainie zostać. Błagałam ich żeby przyjechali — opowiada pani Tatiana — Na szczęście ósmego dnia wojny udało się ich namówić i przyjechali do nas, do Nowego Miasta. Jechali trzy dni. Tym sposobem, w nowomiejskim domu Tatiany i Serhii Sukhorukova oraz ich dwójki dzieci, pojawiły się kolejne cztery osoby: mama pani Tatiany, bratowa i dwójka jej dzieci.
— Jestem szczęśliwa, że jesteśmy razem i że moi bliscy są bezpieczni — mówi pani Tatiana — Z powodu wojny na Ukrainie zmieniło się w moim życiu coś jeszcze. Dostałam nową pracę.
Gdy coraz więcej uchodźców z Ukrainy zaczęło pojawiać się w Nowym Mieście, ich dzieci podjęły naukę w szkołach. Potrzebna była pomoc kogoś, kto zna język polski i ukraiński. Tym sposobem Tatiana dostała zatrudnienie w Szkole Podstawowej nr 2. Jest osobą, która świetnie mówi po polsku, więc pomaga w rozmowach z obywatelami Ukrainy, pomaga im wypełniać dokumenty, można na nią liczyć nawet jeśli potrzeba zwykłej rozmowy w ojczystym języku. To bardzo ważne, szczególnie dla dzieci, których w "dwójce" jest już czternaścioro. A pewnie będzie więcej. O swojej pracy pani Tatiana opowiada z błyskiem w oku, jest bardzo zadowolona.
— Serdecznie dziękuję, dyrektorowi Zbigniewowi Domżalskiemu za to, że dał mi szansę, zatrudnił w szkole. Bardzo chce zostać w Polsce na stałe. Namawiam bliskich, aby także zostali, ale mama po wojnie chciałaby wrócić do domu na Ukrainie — opowiada pani Tatiana — Ona ma tam duże podwórko, kwiatki, swój świat.
Póki co mama Tatiany Sukhorukovej zajęła się lepieniem pierogów. Jak wiadomo, ukraińskie są najlepsze, zatem coraz więcej osób dopytuje o ten specjał. Sam dyrektor szkoły, Zbigniew Domżalski, w pierogach od mamy pani Tatiany, się rozsmakował.
— Mama robi pierogi z twarogiem, z ziemniakami, z kapustą i z mięsem, co kto chce — śmieje się pani Tatiana i mówi, że ostatnio najwięcej idzie tych z kapustą. Jeśli ktoś jest zainteresowany pierogami, może napisać wiadomość na Facebooku — Aby mnie odszukać, wystarczy napisać Tatiana Sukhorukova.
Pani Tatiana z radością i otwartością opowiada o swoim życiu, nie wymaga wiele, jest szczęśliwa tu i teraz. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie pokazały, że nic nie jest dane nam raz na zawsze. Warto cieszyć się chwilą, bezpieczeństwem i pokojem. Bo jak tego nie ma to, to cała reszta nie ma znaczenia.
— Mama robi pierogi z twarogiem, z ziemniakami, z kapustą i z mięsem, co kto chce — śmieje się pani Tatiana i mówi, że ostatnio najwięcej idzie tych z kapustą. Jeśli ktoś jest zainteresowany pierogami, może napisać wiadomość na Facebooku — Aby mnie odszukać, wystarczy napisać Tatiana Sukhorukova.
Pani Tatiana z radością i otwartością opowiada o swoim życiu, nie wymaga wiele, jest szczęśliwa tu i teraz. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie pokazały, że nic nie jest dane nam raz na zawsze. Warto cieszyć się chwilą, bezpieczeństwem i pokojem. Bo jak tego nie ma to, to cała reszta nie ma znaczenia.
Alina Laskowska
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
magda #3097376 12 kwi 2022 11:31
Ukraińcy stają się coraz bardziej roszczeniowi, osobiście znam kilka przypadków gdzie rodziny przyjęli pod swój dach Ukraińców którzy po kilku dniach zaczęli gwiazdorzyć, nie takie jedzenie, nie takie łóżko itp.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz