Remis w derbach nie zadowolił nikogo. GKS Wikielec nadal w strefie spadkowej [zdjęcia]

2022-04-10 14:51:34(ost. akt: 2022-04-11 08:48:19)
GKS zremisował ze Zniczem w derbach 1:1, a wynik ten nie zadowolił żadnej ze stron

GKS zremisował ze Zniczem w derbach 1:1, a wynik ten nie zadowolił żadnej ze stron

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

III LIGA PIŁKARSKA \\\ Derbowe spotkanie GKS-u Wikielec ze Zniczem zakończyło się sprawiedliwym wynikiem 1:1, choć obie ekipy miały chrapkę na pełną pulę.

GKS Wikielec — Znicz Biała Piska 1:1 (0:0)
1:0 — M. Jajkowski (56), 1:1 — Giełażyn (81)

GKS: Wąsowski — Grzybowski, Otręba, Rytelewski, Korzeniewski, Arai (78 Mulkiewicz), Szypulski, Suchocki (82 Rosoliński), M. Jajkowski, Jankowski, Kujawa (88 Rykaczewski),

ZNICZ: Radzikowski — Kalicki, Duchnowski, Molski, Jońca (71 Łapiński), Baiduk (46 Gulbierz), Furman, Kuśnierz (83 Gondek), Fiedorowicz, Giełażyn, Famulak,

W Wikielcu spotkały się dwa zespoły ze strefy spadkowej, które wiosną grają poniżej oczekiwań, więc waga spotkania była naprawdę wysoka. Obie drużyny liczyły na zwycięstwo i przełamanie, i jak to często w takich sytuacjach bywa, po remisie nikt nie był w pełni zadowolony.

Obaj trenerzy szukają rożnych sposobów na wyprowadzenie zespołów z kryzysu, a jednym z pomysłów na derbowe starcie było przebudowanie wyjściowych jedenastek. W GKS-ie po roku na boisko wrócił Łukasz Suchocki. 35-latek po zakończeniu przygody na ławce trenerskiej klubu z Wikielca wznowił treningi i w sobotę był gotowy do gry. Zastąpił w wyjściowej jedenastce Eduardsa Visnakovsa, który zgłosił uraz i nie znalazł się nawet w meczowej kadrze.

GKS w najbliższych tygodniach będzie musiał sobie radzić także bez Piotra Kacperka. Filar defensywy doznał urazu w pucharowym starciu z Dębem Kadyny, więc partnerem Łukasza Rytelewskiego na środku defensywy został Hubert Otręba.

Trener Ryszard Borkowski zaproponował rozwiązania sprawdzone w pucharowym starciu z Jeziorakiem Iława, przesuwając Łukasza Kuśnierza i Dmitrija Baiduka z defensywy do linii środkowej. Z boku obrony ligowy debiut od początku meczu zaliczył 18-letni Bartosz Kalicki, a przed bramką zagrał Hubert Molski, który wrócił do wyjściowego składu po kontuzji.

Spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków GKS-u, ale gospodarze nie stworzyli klarownych sytuacji do zdobycia goli. Podobnie było w poczynaniach Znicza — strzały padały łupem bramkarza lub mijały cel. Mimo wszystko gra toczona była w szybkim tempie, nie brakowało indywidualnych pojedynków i fauli, które wynikały ze zdecydowanych prób utrudnienia rywalom boiskowego życia.

Na emocje związane z golami trzeba było czekać za to do drugiej połowy. A tę od mocnego uderzenia, i to dosłownie, rozpoczęli gospodarze. Zaczęło się od faulu Molskiego na szarżującym Suchockim tuż przed polem karnym. GKS domagał się czerwonej kartki dla zawodnika Znicza, ale sędzia ukarał go żółtym kartonikiem i decyzji nie zmienił. O wymierzenie poważniejszej kary postarał się więc Mateusz Jajkowski — precyzyjnie uderzył z wolnego, dołożył do tego mnóstwo siły i pokonał Adama Radzikowskiego.

Po zdobyciu bramki GKS cofnął się i oddał inicjatywę Zniczowi. Taktyka polegająca na rozbijaniu ataków i szukaniu swoich szans w kontrach okazała się zgubna, bo goście coraz mocniej zaczęli dochodzić do głosu.

Jakub Wąsowski miał coraz więcej pracy ze strzałami zawodników Znicza, aż w końcu w 81 minucie nie zdołał uchronić zespołu przed utratą gola. Indywidualną akcją w polu karnym GKS-u przeprowadził Marcin Fiedorowicz, a piłka po jego strzale trafiła w słupek. Na dobitkę ruszył Łukasz Kuśnierz, ale nieczysto trafił w piłkę i ta odbiła się do bramkarza „Gieksy”. Ostatecznie z bliska do siatki skierował ją Bartosz Giełażyn, doprowadzając do wyrównania.

Znicz po strzeleniu gola nie zwolnił tempa, ale więcej bramek już nie zdobył. W doliczonym czasie gry szalę zwycięstwa mógł przechylić na swoją stronę GKS. Bohaterem gospodarzy powinien zostać Sebastian Szypulski, ale po jego główce piłka minimalnie minęła cel.

— Było to bardzo dobre spotkanie, ale z wyniku nie jesteśmy zadowoleni — mówił na pomeczowej konferencji trener Piotr Zajączkowski. — Choć oba zespoły są w dolnych rejonach tabeli, to pokazały, że mają dobrych piłkarzy i potrafią walczyć. Mamy czego żałować, bo mieliśmy lepsze sytuacje do strzelenia goli. Na pewno jeszcze nikt z ligi nie spadł i będzie zacięta walka do ostatniej kolejki. My potrzebujemy zwycięstwa i serii — dodał szkoleniowiec zespołu z gminy Iława.

— Z przykrością muszę powiedzieć, że straciliśmy dwa punkty, bo naszym celem było zwycięstwo w Wikielcu — przyznał trener Ryszard Borkowski.
— Na pewno ten mecz mógł się podobać kibicom, bo nie brakowało walki o każdy centymetr boiska, ale ubolewam, że po doprowadzeniu do remisu nie potrafiliśmy udokumentować naszej wyższości. Stworzyliśmy kilka sytuacji, ale zabrakło finalizacji. To jest kolejny mecz, w którym pokazujemy się z dobrej strony, ale jeśli nie będziemy zdobywać goli i zwyciężać to utrzymanie zacznie oddalać się coraz bardziej — mówił trener Znicza.

W przedświątecznej serii gier oba zespoły zagrają z bardzo wymagającymi rywalami. Znicz podejmie lidera z Legionowa, a GKS wybiera się na mecz z Legią II Warszawa, która wiosną kroczy w lidze od zwycięstwa do zwycięstwa.

Z INNYCH BOISK

Broń Radom — Mamry Giżycko 2:2 (2:0)
1:0 — Derlatka (21), 2:0 — Bartosiak (45), 2:1 — Bucio (57), 2:2 — Fabio Co (69)

MAMRY: Sobieski — Świderski, Drężek (40 Kucharski), Broź, Serbul, Fabio Co, Rutkowski (46 Bucio), Łapiński, Mroczkowski, Raiński, Wiszniewski (59 Drażba),

Z dalekiej podróży, dosłownie i w piłkarskiej przenośni, wróciły w 25 kolejce giżyckie Mamry. Beniaminek grał na wyjeździe z Bronią Radom i po pierwszej połowie wydawało się, że podopieczni trenera Przemysława Łapińskiego zostaną z niczym.

Mamry rozpoczęły od mocnego uderzenia, stwarzając bardzo dobrą okazję do zdobycia gola już w 2 minucie, ale okazało się, że to miłe złego początki. Z czasem Broń osiągnęła przewagę i w 21 min otworzyła wynik. Po drugim trafieniu tuż przed przerwą mogło się wydawać, że jest już po meczu. Jakby tego było mało, to Mamry w końcówce pierwszej połowy straciły także Błażeja Drężka, który z powodu urazu ręki musiał opuścić boisko.

Odważna gra w drugiej części spotkania pozwoliła jednak giżycczanom doprowadzić do remisu. Najpierw na uderzenie z dystans zdecydował się Mariusz Bucio, a po kilkunastu minutach na listę strzelców wpisał się Fabio Co, zdobywając premierowego gola w Mamrach.

— Pierwsza połowa nie była dobra w naszym wykonaniu, popełniliśmy dużo błędów taktycznych — mówi Przemysław Łapiński, trener Mamr. — Schodząc do szatni z wynikiem 0:2 musieliśmy zmienić pewne rzeczy, bo nie mieliśmy nic do stracenia. Postanowiliśmy wyjść wyżej, zaatakować i zrobił się otwarty mecz. Możemy mówić o niedosycie, bo w końcówce Paweł Drażba uderzył w słupek, ale Broń też miała swoje sytuacje, dlatego szanujemy ten punkt. Gratuluję moim zawodnikom zaangażowania i determinacji w osiągnięciu korzystnego wyniku — dodał Łapiński.

Przed Mamrami mecz z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. W sobotę w pojedynku 26 kolejki zagrają u siebie z Pelikanem Łowicz.

POZOSTAŁE WYNIKI 25 KOLEJKI:
KS Kutno — Wissa Szczuczyn 0:1
Lechia Tomaszów Mazowiecki — Legionovia Legionowo 0:0
Polonia Warszawa — Ursus Warszawa 5:0
Unia Skierniewice — Sokół Aleksandrów Łódzki 1:3
ŁKS II Łódź — Legia II Warszawa 0:1
Błonianka Błonie — Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2:2
Pelikan Łowicz — Pilica Białobrzegi 4:0,

Zaległe mecze 24. kolejki: Pilica — Broń 2:1, Sokół — Wissa 1:0

PO 25 KOLEJKACH
1. Legionovia 24 54 48:26
2. Polonia 22 47 47:17
3. Świt 23 44 42:23
4. Legia II 21 39 50:26
5. Lechia 23 39 43:26
6. Unia 23 36 38:33
7. ŁKS II 24 33 41:38
8. Broń 23 33 30:34
9. Błonianka 23 33 39:45
10. Kutno 24 31 30:35
11. Ursus 23 30 33:46
12. Jagiellonia II 23 28 44:42
13. Pilica 23 27 36:51
14. Pelikan 23 26 39:32
15. Sokół 24 24 27:33
16. Mamry 23 24 24:43
17. Wikielec 23 22 24:36
18. Znicz 24 22 26:49
19. Wissa 24 17 17:43

Łukasz Szymański