Z mafią nie mam nic wspólnego

2022-03-30 07:14:00(ost. akt: 2022-03-29 16:25:50)

Autor zdjęcia: FB Paulina Jurga

Rosyjska bratwa, mafijny świat, w którym panują okrutne zasady, a każdy skrywa sekret — o tym pisze Paulina Jurga, autorka m.in. nowej powieści „Ławrusznik”. W środę 30 marca o godz. 17.30 w Książnicy Polskiej w Olsztynie odbędzie się spotkanie z autorką.
— Mafijne porachunki, egzekucje. Sypia pani spokojnie, opisując takie przygody głównych bohaterów?
— Ależ bardzo spokojnie (śmiech). Raz mi się tylko zdarzyło, że faktycznie śniło mi się, że po lesie goni mnie Izjasław (bohater serii Matrioszka – red.), i to było straszne. Ale to był wyjątek. Mam spokojny sen.

— Seria mafii rosyjskiej była przełomem w pani życiu?
— Można tak powiedzieć. Zdecydowanie. Nie sądziłam kiedykolwiek, że będę autorką publikowanych książek. Można powiedzieć, że tematyka również nie jest przypadkiem. Zawsze interesowały mnie wątki związane ze wschodnią kulturą. Bardzo długo uczyłam się języka rosyjskiego. W czasie studiów dalej uczyłam się rosyjskiego, ale również pojawił się język arabski. Ciekawiły mnie niuanse kulturowe, związane z nimi tradycje i obyczaje. Potem, po latach, stwierdziłam, że chcę napisać książkę o mafii rosyjskiej i chciałabym, żeby było to coś innego, niż powieści, które już są na rynku, a dotyczą wątków mafijnych. Siadłam do komputera i tak się zaczęło. Pisząc, szukając kolejnych informacji, które pomogą mi w tworzeniu fabuły, wciąż sobie uświadamiam, jak fascynujące są to historie. Dlaczego więc ich nie opisać?

— Dużo w pani książkach brutalnych scen ze światka mafii. Są problemy z dostępem do źródeł?
— Już teraz jest dużo materiałów i publikacji, również w języku polskim, które dotyczą mafii rosyjskiej. W przypadku mafii gruzińskiej i czeczeńskiej tych polskich źródeł brakuje, ale za to jest bogactwo źródeł anglojęzycznych. Na co dzień jestem nauczycielką angielskiego, więc nie mam z tym najmniejszych problemów.

— No właśnie. Na co dzień wykonuje pani zawód, któremu daleko od mafijnych rozrachunków.

— Powiedzmy, choć rzeczywiście jest to zawód usystematyzowany. Traktuję pisanie jako aspekt rozrywkowy. To moja odskocznia. W książkach mogę sobie pewne sprawy poukładać. Nie mam momentów zawahania, wiem, jak działać krok po kroku. Gdyby wszystko w życiu mogło być tak przyjemne, jak pisanie. Dla mnie wciąż pisanie jest relaksem po całym dniu pracy.

— Ma pani swoje pisarskie rytuały? Może miejsce, w którym lubi pani pisać?
— Rzeczywiście tak jest. Mam jeden pokój w domu, w którym stoi moje biurko i tam pisze mi się najlepiej. Wszystkie inne miejsca w moim domu tak nie działały. Piszę wieczorami, przy muzyce. Wieczorem — dlatego, że dzieci śpią, więc nie wymagają już mojej uwagi.

— Mnie trochę rozśmieszył też fakt, że Igor, bohater „Ławrusznika”, pani najnowszej powieści, cytuje swoją ulubioną kwestię z Terminatora. A pani zawsze lubiła serię o ojcu chrzestnym?

— Filmy o mafii zaczęłam oglądać tak naprawdę kilka lat temu. Jednak lubię filmy z akcją, gdzie dużo się dzieje. To również dotyczy książek, które czytam. W przypadku mafii chyba jedną z najważniejszych pozycji jest ta autorstwa Marka Galeottiego — „Wory. Tajemnice rosyjskiej supermafii”. To w zasadzie moja biblia, jak czasem żartuję, bo często po nią sięgam. Są jeszcze dwie książki Federico Varese’a, kryminologa, który też pisze m.in. o mafii rosyjskiej.

Paulina Jurga, autorka m.in. wydanej właśnie powieści „Ławrusznik”.
Fot. Piegowate Kadry
Paulina Jurga, autorka m.in. wydanej właśnie powieści „Ławrusznik”.
— Historie, o których pani pisze sprawiają, że na ciele pojawiają się ciarki. W „Matrioszce” było dużo tradycji związanych z religią prawosławną. Pogrzeby, wesela. Skąd czerpała pani informacje?
— Tak naprawdę te tradycje same mnie bardzo interesowały. Nigdy nie uczestniczyłam w liturgii prawosławnej, choć przyznaję, że bardzo bym chciała. Jest jednak mnóstwo dostępnych źródeł, dzięki którym można poznać, jak wygląda naprawdę. Choć czasem opisuję pewne zdarzenia tak obrazowo, że niektórzy czytelnicy pytają mnie, czy nie mam w rodzinie kogoś z mafii (śmiech). Wszystko opieram głównie na źródłach.

— Niektórzy pisarze też mówią, że inspiracji dostarcza im codzienność.

— Na szczęście nie, choć rzeczywiście w mojej okolicy zdarzyło się morderstwo. To historia sprzed lat, gdzie mężczyzna z miłości zamordował dwie osoby, po czym zastrzelił się. Tak więc rzeczywistość też potrafi dostarczyć inspiracji.

— Z kolei w „Ławruszniku” pojawia się Wilno. Była pani w tym mieście?
— Tak, choć wiele lat temu. To jedyne miejsce w moich książkach, które odwiedziłam. To bardzo interesujące miasto i chętnie bym tam wróciła. Lubię podróżować. Marzyłam o wyprawie do Rosji i Gruzji, ale niestety w obecnej sytuacji muszę te plany odłożyć.

— “Ławrusznik” to pogardliwe określenie Gruzinów, nadane przez mafie słowiańskie i oznaczające “listek laurowy”.
— Cały czas mnie to nurtuje — skoro Gruzja jest ojczyzną wina, to skąd się wziął “listek laurowy”? Nie znalazłam jednak na to odpowiedzi. Mam jednak swoją hipotezę, że ma to związek z tym, że laur jest między innymi symbolem gościnności, a Gruzini z niej słyną. Gruzini są też mocno przesądni.

— Tutaj dużo korzystała pani z doświadczenia blogerek, które prowadzą vloga „Gruziński po polsku”. Nie ma pani sama korzeni gruzińskich?
— Nie, w żadnym razie. Dużo inspiracji dostarczyły mi właśnie wspomniane vlogerki, które piszą dużo m.in. o gruzińskich przesądach. Teraz mam też namiary na dwie mieszkanki Gruzji, które doskonale znają język polski, więc nie ma problemów w komunikacji. Dobrze mieć czasem takiego człowieka, który pochodzi stamtąd. Takie osoby znakomicie potrafią wytłumaczyć pewne kulturowe niuanse. Na przykład dzieci Gruzinów nie mówią do rodziców: mamo, tato, a zwracają się do nich po imieniu. Kolejne odsłony serii o mafii gruzińskiej będą miały fabułę osadzoną w Gruzji.

— Zostawi pani szkołę dla pisarstwa?
— Zawsze stanowczo zaprzeczałam, choć ostatnio, dzięki temu, że te pytania padają coraz częściej, zaczęłam się zastanawiać, jak by to mogło wyglądać. Choć z pewnością nie jest to decyzja, którą można podejmować dziś, w tak niespokojnych czasach. Boję się też, bo teraz pisanie jest dla mnie przyjemnością. A jakby to było, kiedy stałoby się moim jedynym zajęciem? Poza tym bardzo lubię moją pracę w szkole.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Paulina Jurga, nauczycielka i pisarka, mama dwójki dzieci, na co dzień mieszka pod Poznaniem. Zadebiutowała serią „Matrioszka”, gdzie połączyła wątki mafijne i romansowe. Niedawno premierę miała jej najnowsza powieść „Ławrusznik” (Wydawnictwo Otwarte), która mówi m.in. o mafii gruzińskiej.
Kilka słów o "Ławruszniku": Igor, główny bohater książki, zgodnie z rodzinną tradycją wstąpił do gruzińskiej mafii. Jako kanonieri qurdi musiał podporządkować się całkowicie zwierzchnikom. Nie miał prawa do własnych decyzji ani do własnego życia. Tym bardziej nie miał prawa się zakochać. Jednak gdy poznał bezbronną i tajemniczą Sofię, to się zmieniło. Zaczął odkrywać w sobie emocje, o które nigdy by się nie podejrzewał. Pragnął Sofii i poddał się gwałtownemu uczuciu. Zapomniał przez to o najważniejszej zasadzie worów – posłuszeństwie. Spotkanie dla miłośników kryminałów z mocnym zakończeniem.
W środę, 30 marca w Książnicy Polskiej odbędzie się spotkanie z Pauliną Jurgą, autorką poczytnych kryminałów. Początek o godzinie 17.30. Wstęp wolny.