Były szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski ocenia wizytę prezydenta USA w Polsce

2022-03-28 07:33:45(ost. akt: 2022-03-28 07:41:38)
Europoseł Witold Waszczykowski/Prezydent Joe Biden przemawiający na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie

Europoseł Witold Waszczykowski/Prezydent Joe Biden przemawiający na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie

Autor zdjęcia: Fratria/PAP/Radek Pietruszka

Zaprezentował się jako człowiek bardzo ciepły i przyjazny, wykazał masę empatii wobec problemów uchodźców, spotkał się z nimi i widać, że jego zachowanie nie było to wyreżyserowane. Myślę, że to przełoży się na dalsze decyzje amerykańskie, a prezydent Biden stanie się takim adwokatem czy ambasadorem sprawy uchodźców” - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl były szef polskiej dyplomacji, europoseł PiS Witold Waszczykowski.

"Trzy płaszczyzny oceny wizyty prezydenta Bidena”


Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden w sobotni wieczór zakończył swoją wizytę w Polsce. Kulminacyjnym punktem było przemówienie na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie, jednak - jak wskazuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł PiS Witold Waszczykowski - ważne jest to, aby to wydarzenie oceniać jako całość.

Wizytę prezydenta Joe Bidena można oceniać na trzech płaszczyznach. Pierwsza to bilateralna, polsko-amerykańska. Uważam, że pod tym względem była ona bardzo udana. Prezydent Biden potwierdził zobowiązania amerykańskie, NATO-wskie. Zaprezentował się jako człowiek bardzo ciepły i przyjazny, wykazał masę empatii wobec problemów uchodźców, spotkał się z nimi i widać, że jego zachowanie nie było to wyreżyserowane. Myślę, że to przełoży się na dalsze decyzje amerykańskie, a prezydent Biden stanie się takim „adwokatem”, „ambasadorem” sprawy uchodźców

— mówi nasz rozmówca.

Można było mieć trochę większe oczekiwania, np. co do większego wsparcia wojskowego, ale ja myślę, że nie jest to jeszcze zamknięta kwestia. Za trzy miesiące czeka nas przecież kolejny szczyt NATO, a w związku z nim możemy oczekiwać zapewne dopełnienia oferty obecności NATO-wskiej na wschodniej flance, która została podjęta kilka dni temu w Brukseli

— dodaje Waszczykowski.

Wbrew oczekiwaniom opozycji i niektórych mediów opozycyjnych prezydent nie wdał się w żadne uszczypliwości, wypominanie czegokolwiek polskiemu rządowi. Oczywiście, padły tam takie rytualne kwestie wartości, ale prezydent Biden zawsze wspomina o tym przy okazji tego rodzaju wizyt

— zwraca uwagę

„Wojna idei”


Drugą płaszczyzną wskazaną przez byłego szefa polskiej dyplomacji jest kwestia „stosunku świata zachodniego wobec agresji rosyjskiej”.

Tutaj moje oczekiwania również były umiarkowane. Wizyta w Polsce nastąpiła bowiem po obecności Bidena w Brukseli, gdzie spotkał się z NATO i liderami Unii Europejskiej. Było tam wiele retoryki na temat jedności świata zachodniego - szeroko rozumianego, bo włącza się tam również takie kraje jak Australia czy Japonia - ale wiadomo było, że po tych trzech spotkaniach amerykański przywódca nie dostał mandatu do prowadzenia krucjaty wojennej przeciwko Rosji i Putinowi. Ci, którzy liczyli, że podczas wizyty w Warszawie prezydent Joe Biden zaprezentuje jakąś koncepcję polityczno-wojskową wobec Rosji, zapewne doznali zawodu

— ocenia europoseł PiS.

Amerykański przywódca mocno wypowiedział się na temat Putina, użył określenia „rzeźnik” i wyraził życzenie, aby Putin przestał panować. Potem przyszło dementi z Białego Domu, że nie chodzi o zmianę rządu. Trochę zagmatwało to sytuację, ale widać, że Zachód nie dał prezydentowi pozwolenia, dlatego Biden nie podjął wojennej krucjaty przeciwko Rosji. Podkreślił, że będzie to wojna, ale wojna idei, wojna ideologiczna i dlatego będzie trwała jeszcze długo

— wskazuje.

Wystąpienia Joe Bidena nie można porównać do wystąpień Kennedy’ego, Churchilla czy Reagana, a raczej do wystąpień Jimmy’ego Cartera, który też stawiał na przestrzeganie praw człowieka i wartości demokratycznych. My oczywiście również na tym skorzystaliśmy, bo dzięki temu powstał w naszym regionie cały szereg ruchów opozycyjnych, ale to dopiero prezydent Ronald Reagan doprowadził swoją twardą polityką do upadku Związku Radzieckiego. Nad pokonaniem Imperium Zła czuwał oczywiście św. Jan Paweł II

— podkreśla.

Co wizyta Bidena w Polsce oznacza dla Ukrainy?


Kolejną płaszczyzną oceny wizyty amerykańskiego prezydenta w Polsce jest odpowiedź Waszyngtonu na rosyjską agresję na Ukrainie.

Zapowiedź, że świat będzie toczył z Rosją wojnę idei i będzie to długa wojna, nie jest, bynajmniej, optymistyczna dla Ukrainy, bo Kijów nie ma tyle czasu. Nie ma lat, nie ma dekady, która odmieniłaby nasz świat - tak jak wtedy, gdy Jan Paweł II powiedział: „Nie lękajcie się”; „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” - w tym przypadku można to odnieść do rosyjskiej ziemi

— ocenia Witold Waszczykowski.

Chyba że jakieś ustalenia czy zapewnienia padły podczas bezpośredniej rozmowy przedstawicieli administracji amerykańskiej z ukraińskimi ministrami obrony i spraw zagranicznych. Ponieważ, jak powiedziałem wcześniej, prezydent Biden nie miał mandatu, aby w imieniu całego zachodniego świata zaprezentować otwarcie wojenną retorykę wobec Rosji, ale miał za to mandat amerykański do pomocy Ukrainie, dlatego być może na spotkaniu z przedstawicielami ukraińskich władz pojawiły się jakieś zapewnienia czy zapadły porozumienia o pomocy

— zaznacza.

Wyraźny sygnał dla Rosji


Czy możemy powiedzieć, że spotkanie było wyraźnym sygnałem Amerykanów dla Rosji, że są obecni na wschodniej flance NATO i pilnie obserwują jej poczynania?

Tak, Joe Biden bardzo mocno, stanowczo i wyraźnie to akcentował. Sygnałem był już sam fakt, że wizytę rozpoczął od Rzeszowa - blisko granicy. Zapoznał się z sytuacją wojskową i sytuacją uchodźców. To też sygnał, że prezydent nie jest obojętny na to, co dzieje się blisko wschodniej granicy. Także w trakcie spotkania w Warszawie z uchodźcami padły jasne, klarowne określenia, kim jest Putin. To osobiste spotkanie z uchodźcami ukraińskimi daje pewne zapewnienie, że Ameryka im pomoże

— ocenia Waszczykowski.

Nasz rozmówca raz jeszcze zwraca uwagę, że niektórzy mogą być zawiedzeni, ponieważ zabrakło pewnych konkretów dotyczących np. pomocy militarnej.

Ale przecież to jest wojna, więc trudno oczekiwać, aby prezydent USA publicznie deklarował np. jaki czołg i jakie wsparcie wojskowe gdzie i kiedy przybędzie

— podsumowuje.

Not. Joanna Jaszczuk

za zgodą wpolityce.pl
Fot. wPolityce