Ks. kard. Müller: Putinizm jest bardziej niebezpieczny od hitleryzmu i stalinizmu. Dobrze, że papież poświęcił Rosję NMP

2022-03-28 07:20:08(ost. akt: 2022-03-28 07:28:13)
Ks. kard. Gerhard Müller

Ks. kard. Gerhard Müller

Autor zdjęcia: wPolityce.pl

„Putinizm jest jeszcze o tyle bardziej niebezpieczny od hitleryzmu, stalinizmu i leninizmu, że Putin, w przeciwieństwie do tamtych, którzy byli ateistami, uważa się za wierzącego” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
wPolityce.pl: Księże Kardynale, żyjemy w epoce kryzysów bezpieczeństwa, ekonomicznych, zdrowotnych, kryzysu tożsamości człowieka i kryzysu wiary. Jaka zdaniem Księdza Kardynała powinna być najmocniejsza odpowiedź Kościoła? Jakie najważniejsze wyzwania stoją w tej chwili przed Kościołem?

Ks. kard. Gerhard Müller: Cóż, kryzysy nie są fenomenem tylko dzisiejszych czasów. Kryzysy były zawsze. Karl Barth na przykład po I wojnie światowej mówił o kryzysie. Była wręcz taka teologia kryzysu. Tutaj jest kwestia podejmowania właściwych decyzji. Chodzi tutaj o ludzi, chodzi o to, aby ludzie czy to w mediach czy to w polityce, czy w ekonomii, sięgali do własnego rozumu i podejmowali właściwe decyzje.

Tylko że lewicowe ideologie przeprowadziły gigantyczny atak i na rozum i na serce. Jak w tej sytuacji podejmować właściwe decyzje?

My nie możemy naszego rozsądku absolutyzować, ponieważ my mamy rozsądek i rozum skończony. Jedynie Bóg ma rozum nieskończony. Cóż, każdy ma tylko ograniczony rozum - wiemy o tym - ale i cała ludzkość jako taka. Nawet gdyby te wszystkie rozumy ze sobą zsumować, to też nie otrzymamy tego, co ma Bóg, czyli rozum, rozsądek nieskończony. Tzw. lewicowe ideologie są konsekwencją utraty wiary w rozum Boży. Na przykład Marks, Freud czy Feuerbach chcieli stworzyć taki rozum czy dobro dla ludzi bez Boga, ale widzimy, że to nie doprowadziło do niczego. Stalinizm, leninizm, hitleryzm czy teraz putinizm to są właśnie efekty takiej bezbożnej ideologii.

Putinizm jest jeszcze o tyle bardziej niebezpieczny od tych wcześniej wymienionych, że Putin, w przeciwieństwie do tamtych, którzy byli ateistami, uważa się za wierzącego. Czyni na sobie znak krzyża, czyli w zasadzie moglibyśmy spytać: „Czyż on nie wie o tym, że kiedyś stanie przed Sądem Bożym, gdzie może zostać zapytany ‘A cóż z tymi 10 tysiącami żołnierzy, których wysłałeś na śmierć? A cóż z tymi tysiącami, którym oni przynieśli śmierć?’”.

Dlatego dobrze się stało, że papież Franciszek Rosję i Ukrainę - kraje, które wierzą w Boga, które czczą Maryję - poświęcił Niepokalanemu Sercu Maryi. Chodzi o to, żeby Putin nie tylko czynił znak krzyża przed ikoną Matki Bożej, ale działał jego siłą, bo ten znak krzyża Kościoła prawosławnego jest w ten sposób wykonywany, że Ukrzyżowany jakby kładzie się na mnie - mówimy, że jakby działa się siłą Krzyża. To jest takie teologiczne, spirytualne określenie: „z Krzyża działamy”.

Jeżeli już mówimy o putinizmie, to wiem, że był Ksiądz Kardynał na granicy z Ukrainą i na własne oczy widział, co się dzieje. Jakie są główne przemyślenia Księdza Kardynała po tym, co Ksiądz Kardynał tam zobaczył?

Cóż, jest to bardzo poruszające, jak widzi się matki z dziećmi, które przekraczają tę granicę uciekając, widzimy olbrzymią salę gimnastyczną, gdzie mamy 500 łóżek ułożonych jedno obok drugiego, gdzie ci wszyscy ludzie muszą ze sobą razem wytrzymać. Nie ma przegród pomiędzy tymi łóżkami - to jest w pewnym sensie nawet naruszenie godności ludzkiej to, do czego jesteśmy zmuszeni, to co się dzieje.

Z drugiej strony poruszająca jest ta gotowość do pomocy, to wszystko, co się dzieje. Widzimy na przykład burmistrza w Medyce, który 18 godzin jest na nogach codziennie i stara się jakoś ogarnąć pomoc dla tych ludzi. Widzimy Caritas, widzimy innych. Widzimy gotowość ludzi, którzy przyjmują Ukraińców, którzy są dla nich mili, którzy umożliwiają im to wszystko, aby mogli się umyć, zjeść, napić się. Modlą się również z nimi. To ma ogromne znaczenie.

Czy wojna na Ukrainie może być odczytana jako „znak czasu”? Jeżeli tak, to do czego on wzywa?

Dowiadujemy się czegoś, co już właściwie chrześcijanie wiedzą od zawsze, że ziemia nie jest Rajem, że są ludzie, których opanował diabeł, opanował szatan. Oczywiście grzechy popełniamy wszyscy, ale w takim wymiarze, na taką skalę mogą to robić tylko politycy. Znamy Księgę Rodzaju, 4. rozdział, i historię o braciach Kainie i Ablu. I wiemy, co się stało. Putin mówi, że Ukraińcy i Rosjanie są to „bratnie narody”, że jesteśmy braćmi, a spójrzmy, co się dzieje. To jest jakby symbol - tak jak z Kainem i Ablem - widzimy, jakie straszne rzeczy się wydarzyły. Musimy zawsze pamiętać, że to zło zawsze gdzieś tam się czai u progu, zawsze zagląda przez tą szparę, by móc zrobić swoje.

Putin pochodzi ze służb specjalnych i on tam jakby nauczył się tego, że wszystko trzeba robić na siłę, że wszystko można tylko uzyskać przemocą, a przecież gdyby posłuchał głosu Boga, czy takiego prawdziwego wewnętrznego głosu, przecież mógłby powiedzieć, że siła Rosji bierze się z tej kultury, z historii. Przecież mamy wspaniałych pisarzy, mamy Tołstoja, mamy Dostojewskiego, mamy znakomitych kompozytorów. Dlaczego nie promujemy kultury rosyjskiej na całym świecie, na wszystkich poziomach? Ale nie - on słucha tego głosu diabła, który podpowiada mu to, co podpowiada i co skutkuje tym, co Putin robi. Przecież to wszystko, co mamy w Rosji - to wielkie malarstwo, historia, sztuka - to są wspaniałe przyczynki do historii, do kultury całego świata. Trzeba słuchać głosu Ducha Świętego, a nie złego. Każdy z nas wyczuwa tutaj tą dwoistość. Wtedy trzeba podjąć decyzję, żeby wsłuchać się w głos Boga i za nim pójść.

Jakich owoców Ksiądz Kardynał spodziewa się po poświęceniu Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi?

Oczekuję od tego poruszenia serc, że nasze serca bardziej otworzą się na Matkę Bożą, bardziej otworzą się na Boga. Oczywiście w tym nie ma żadnego automatyzmu. To nie jest tak, że dzisiaj odmówimy „Ojcze nasz”, a jutro Putin się nawróci - tak to nie jest. To nie jest takie kwantytatywne. Tak się tego nie da robić, ale z czasem właśnie otwarcie serc, otwarcie także umysłów młodych ludzi i z czasem być może właśnie nawrócenie. Nawrócenie do tego, że ludzie będą bardziej słuchać tego głosu Boga, a nie głosu złego. Kościół się modli i potem w cudowny sposób z Szawła powstaje Paweł. Modlimy się o cud nawrócenia.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

za zgodą wpolityce.pl
Fot. wPolityce