Danuta Jaczyńska z Olsztyna piecze torty. Mówi, że jest Babą Jagą, która nie boich się wyzwań

2022-03-08 08:29:36(ost. akt: 2022-03-09 09:45:32)
Danuta Jaczyńska i tort "Baba Jaga"

Danuta Jaczyńska i tort "Baba Jaga"

Autor zdjęcia: archwium prywatne

Gdy Danuta Jaczyńska z Olsztyna upiekła pierwsze ciasto, wyszedł jej zakalec. Teraz jej umiejętności zostały docenione dwoma medalami w międzynarodowym konkursie cukierniczym. Jeden dostała za trójwymiarowy tort, który... przedstawia ją samą.
— Nazywasz siebie Babą Jagą. Dlaczego?
— Chcę być trochę kontrowersyjna. Gdy w znanej bajce Jaś z Małgosią zagubili się w lesie, trafili do chatki całej z piernika. Mieszkała w niej właśnie Baba Jaga, która w naszej świadomości jest zła i straszna. Ale nikt nie pomyśli, że ktoś przecież musiał zrobić te wszystkie słodkości… A że niby chciała włożyć dzieci do pieca. Ale czy chciała? Kiedyś kobiety palono na stosie. A były to kobiety wykształcone. Nazywano je wiedźmami. Za dużo wiedziały. Myślę, że z Babą Jagą jest podobnie. Dzisiaj czasy się zmieniły. Baby Jagi na pewno nie są złe i nie jedzą dzieci. Lubią dzieci i im pomagają. Zawsze, gdy do mnie przychodzą, dostają coś słodkiego.

— Musisz jednak najpierw coś upiec, żeby poczęstować.
— A pomyśleć, że gdy byłam mała, daleko mi było do ciast. Robiłam z tatą wędzonki i doprawiałam kotlety. Od zawsze miałam wyczucie smaku. Korzystaliśmy z naturalnych składników. Rodzice dbali o to, żeby wszystko było z dobrego źródła. To zostało mi do dziś. Ciastami natomiast zajmowały się moje siostry. Gdy upiekłam pierwszą babkę, wyszedł mi zakalec. Dalej nie próbowałam.

— Dziś jednak pieczenie nieźle ci wychodzi.
— Dopiero, gdy zamieszkałam w akademiku w Olsztynie, a pochodzę ze Szczytna, nabierałam wprawy w pieczeniu. Poznałam wtedy swojego przyszłego męża i zachęciłam się do robienia tortów. Najpierw kupowałam gotowe podkłady i przygotowałam sama kremy. Piec biszkoptu nie mogłam, bo — jak to w akademiku – dużo się działo. Studenci potrafili wykraść to, co siedziało w piekarniku. Raz zniknął mi pieczony kurczak… Wyjęli go i ponieśli. Bałam się wtedy piec, ale gdy już byłam na swoim, mogłam robić wszystko. Na przykład tort ze śmietanką, brzoskwiniami i kajmakiem z orzechami. To do dziś specjał Baby Jagi. Wówczas pracowałam już w szkole, więc piekłam po pracy. Dziś to wspomnienie.  

Danuta Jaczyńska i tort, który przedstawia ją samą

— Odeszłaś ze szkoły, uciekłaś?
— Uciekłam. Uczniowie byli cudowni, ale system dawał mi w kość. I niesprawiedliwość. Wiele osób uważa nauczycieli za nierobów i leni, a tak nie jest. To krzywdzące. To ciężka i odpowiedzialna praca. Uczyłam w gimnazjum, a jednocześnie skonczyłam edukację wczesnoszkolną. Do tego są lepsze i gorsze przedmioty. Ja zawsze byłam na końcu, bo uczyłam muzyki i plastyki. A to ważne przedmioty, kreatywne i uczące wiary w siebie. Ciągle się szkoliłam, ale byłam też outsiderem. Zawsze stawiałam na swoim. Dużo dawałam z siebie, ale nigdy nie dostałam nic w zamian, żadnej motywacji i nagrody. Brakowało mi jakiejś kropki nad i. A że jestem bardzo ambitna, w końcu podjęłam decyzję, że biorę miotłę i odlatuję.

— Miałaś wtedy pomysł na siebie?
— Nie. Miałam dość szkoły, że byłam gotowa, by iść do marketu i pracować na kasie. I gdy podjęłam decyzję, że odchodzę, zaszłam w ciążę. I wtedy poczułam, że coś zmieni się w moim życiu na lepsze. I że do szkoły już nie wrócę. Gdy urodziła się Marysia, musiałam przygotować chrzciny. Pomyślałam, że zrobię tort. Kupiłam masę cukrową i zrobiłam figurki aniołków. Nie było to idealne, ale poczułam, że to idealne dla mnie. W tym czasie przyszła też do mnie wiadomość o szkoleniu „Jak zrobić misia z masy cukrowej”. Biłam się z myślami, czy wydać 700 zł na taką przygodę. Postawiłam jednak wszystko na jedną kartę. Pomyślałam, że lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się nie spróbowało. Wtedy też będę wiedziała, czy iść tą drogą, czy szukać innej.


— Czyli pomogło ci lepienie misia…
— Byłam zachwycona! Poszłam na kurs cukierniczy i rozwinęłam skrzydła. Zresztą cały czas się uczę i szkolę. Chcę być coraz lepsza. Cukiernictwo jest przecież piękne. Skończyłam studia muzyczne, a później plastyczne. Poznałam różne materiały, ale nie było ich aż tyle, ile w cukiernictwie. Techniki tworzenia też są różne. Można robić figurki, malować, co mnie najbardziej ciekawi. Wypracowałam swoją technikę i czuję, że to jest to.

— Nie szkoda ci, że twoja praca trafia na talerzyk?
— Ludzie zostawiają figurki na pamiątkę. Reszta jest natomiast przyjemnością. Piękny tort potrafi być ozdobą każdej uroczystości. Podziwiam Alfonsa Muchę, który był mistrzem sztuki użytkowej. Moje torty są też jak małe dzieła sztuki. Liczy się przyjemność chwili. Ciasto każdy może sobie upiec, a taki tort jest naprawdę na wyjątkowe okazje. Naprawdę można zrobić cuda.

— Zrobiłaś sobie prezent na urodziny — stworzyłaś tort będący twoją podobizną i stanęłaś na podium.
— Urodziłam się co prawda 29 lutego, więc mogłabym świętować co cztery lata. W tym roku wzięłam udział w międzynarodowym konkursie Expo Sweet 2022 w Warszawie. I zdobyłam dwa brązowe medale. Zrobiłam to dla własnej satysfakcji. I w końcu ktoś docenił moją pracę! Biorąc udział w konkursie, chciałam nawiązać do Baby Jagi. Bo jestem wyjątkowa, prawda? I zrobiłam tort 3D, który jest młodą, pozytywną Baba Jagą, która nie straszy dzieci. Zrobiłam też drugi tort, który nawiązuje do pierwszego. Namalowałam na nim Jasia i Małgosię. I chatkę. Obydwa zostały docenione. Otrzymałam za nie dwa brązowe medale. Jestem z nich dumna.

Tort

— W końcu robisz, co kochasz.
— Nic nie dzieje się przez przypadek. Teraz wiem, że nie bez powodu byłam nauczycielką przez kilka lat. Dzięki temu dziś potrafię z każdym rozmawiać. Cieszy mnie też doświadczenie organizacyjne i logistyczne. Plastyczne wykształcenie też bardzo mi się przydaje. W końcu odkryłam swoje powołanie. Moja pracownia cukiernicza to jest moje miejsce w życiu. Długo czekałam na nie, ale się doczekałam.

Danuta z tortem

ADA ROMANOWSKA