Lubomira Tchórz: Spotkanie z dziećmi z Ukrainy jest przykre i wzruszające

2022-03-04 10:00:00(ost. akt: 2022-03-04 22:03:51)
Zbiórka na ul. Witosa 5 w Bartoszycach

Zbiórka na ul. Witosa 5 w Bartoszycach

Autor zdjęcia: Dariusz Dopierała

BARTOSZYCE DLA UKRAINY || Pomoc dla Ukrainy płynie z każdej możliwej strony. Wielokrotnie przypominaliśmy, że pomoc Ukrainie powinna być celowa. Coraz więcej pomocy jest kierowanej na samą Ukrainę, gdzie toczą się walki z okupantem.
W Bartoszycach jest wiele „kanałów” pomocy dla ludności z Ukrainy. bardzo aktywny jest Hufiec ZHP w Bartoszycach, parafia greckokatolicka p.w. św. Andrzeja Apostoła w Bartoszycach. W działania włączył się też Komitet Społeczny „Razem z Ukrainą". Powstaje też wiele punktów zbiórek, które potem przekazywane są do Ukrainy i do miejsc, w których przebywają uchodźcy.

— Kanałów pomocy jest bardzo dużo — mówi Lubomira Tchórz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 im. Łesi Ukrainki z Ukraińskim Językiem Nauczania w Bartoszycach, — a jednym z nich jest Komitet Społeczny „Razem z Ukrainą". Inicjatywa powstała w czasie tragicznych wydarzeń na Majdanie. Zbieraliśmy wówczas pomoc dla dzieci, których rodzice na Majdanie, ale też dla żołnierzy, którzy leczyli się w Polsce. Bardzo prężnie działają harcerze, którzy wykonują niesamowitą pracę. Jest też Caritas cerkwi greckokatolickiej oraz parafia greckokatolicka p.w. św. Andrzeja Apostoła w Bartoszycach. Bardzo aktywnie do zbiórki włączyły się także wszystkie szkoły w mieście. Każda z nich zbiera wyznaczone produkty żywnościowe i rzeczy. Działamy w sposób uporządkowany, a nie wszyscy wszystko. Np. jedna szkoła batony i soczki, inna środki opatrunkowe i maskotki
Zbiórka na ul. Witosa 5 w Bartoszycach
Fot. Dariusz Dopierała
Zbiórka na ul. Witosa 5 w Bartoszycach

— Jakie wsparcie jest potrzebne?
— Trzeba spojrzeć na to z kilku stron. Na przejściu granicznym trzeba stać kilka godzin. Potrzebna jest pomoc dla osób, które zamieszkają w Lwowie. Potrzebna jest pomoc na froncie. Jednocześnie coraz więcej osób jest już w Polsce. Jesteśmy wdzięczna za każdą pomoc. Ostatnio przyłączyła się do niej również parafia św. Alberta na czele z księdzem Hnatczukiem. Młodzież, która była u mnie w szkole zupełnie przypadkiem, realizując projekt zaważyła, co się dzieje. Jeden z ministrantów przyszedł i spytał w jaki sposób może działać. Wiem, że zbiórka w parafii jest prowadzona bardzo aktywnie. Ludzie przenoszonych niezbędne rzeczy, w tej chwili są to konserwy, latarki montowane na głowę, energetyczne batony, które są potrzebne żołnierzom. Niewątpliwie to bardzo pozytywne zdarzenie w skali całego kraju. Jesteśmy bardzo zaangażowani w to, by poradzić sobie z tą sytuacją.

— Jak często wyjeżdżają transporty z Bartoszyc?
— W środę 2 marca wyjechały trzy busy, zabierające wsparcie medyczne dla hotelu, który jest dla osób przyjeżdżających ze wschodu Ukrainy tworzony jest w Lwowie. Na szczęście, jest tam na razie spokojnie. To co ważne, busy nie zostają na granicy, ale jadą bezpośrednio do Lwowa, gdzie ich zawartość jest przekazywana organizacjom, które dalej zajmują się dystrybucją darów. Częstość wyjazdów zależy od tego, ile będzie darów. Wczoraj wolontariusze, którzy jeżdżą pod granicę zabrali odzież. Ludzie, którzy uciekają i zatrzymują się w zachodniej części Ukrainy, często cały swój dobytek mają w jednej walizce. To jest ich cały majątek. Tylko tyle zdążyli zabrać, aby się przemieścić, ratować życie swoje i swoich bliskich, dzieci.
Fot. Szkoła Podstawowa nr 8 im. Łesi Ukrainki

— W Bartoszycach są już pierwsi uchodźcy.
— Mam kontakt z matkami, które mają dzieci. Przekazujemy sobie informacje. Ukraińcy, którzy już wcześniej mieszkali i pracowali w Bartoszycach, sprowadzają tutaj swojej rodziny i my im pomagamy. Przy naszej szkole działa też stowarzyszenie „Kałyna". W środę 2 marca miałam pierwsze spotkanie z dziećmi i mamami. Dzieciaczki są wspaniałe, bardzo ciepłe i otwarte. Kiedy widzą ukraińską szkołę i słyszą język, który rozumieją, daje im to wiele radości, świadomość, że nie są same. Na spotkanku były też dzieci od 6 do 13 lat. Mamy, których mężowie zostali walczyć na Ukrainie. Obraz był bardzo przykry i wzruszający. Matki ze łzami w oczach dziękują, że przyjmiemy ich dzieci do szkoły, że je wspieramy. Organizujemy pomoc, kupujemy wyprawki.

— W pomoc włączyły się też instytucje z województwa.
— Oczywiście. Liczymy się z tym, że jeszcze więcej dzieci trafi do naszej szkoły z Ukrainy. w środę 3 marca był u nas warmińsko-mazurski kurator oświaty, by z nami porozmawiać i przedstawić sytuację. Zaproponował pewne rozwiązania. Na razie myślimy o tym, aby przyjąć uczniów do tych klas w których jeszcze mamy miejsce. Możliwe, że wraz z dalszym napływem dzieci będzie organizowany oddział przygotowawczy w innych szkołach. Chcemy realizować część przedmiotów, w tym naukę języka polskiego. Prawdopodobnie powstaną grupy mieszane.
Jak rozmawiać o wojnie? Nie udawajmy, że nic się nie dzieje, ale też nie włączajmy alarmów najwyższego stopnia
Fot. pixabay.com
Jak rozmawiać o wojnie? Nie udawajmy, że nic się nie dzieje, ale też nie włączajmy alarmów najwyższego stopnia

W najbliższym czasie w Bartoszyckim Domu Kultury, w cerkwi greckokatolickiej i w Bisztynku odbędą się koncerty, na której wolontariusze, harcerze i nasi uczniowie będą sprzedawać cegiełki Komitetu Społecznego „Razem z Ukrainą". Wciąż potrzebna jest pomoc rzeczowa. Harcerze i Szkoła Podstawowa nr 8 im. Łesi Ukrainki są w kontakcie o Ukrainą. Obecnie najbardziej potrzebne są powerbanki, latarki nakładana na głowę i kompletne apteczki, wyposażone w opaski uciskowe. Prowadzona jest również akcja w aptekach, mieszkańcy mogą przeczytać na plakatach, co mogą kupić w aptece i wrzucić do skrzynki.
dar