Paweł Wołoch, dyrektor OKiAL w Bisztynku: Kultura nie ma adresu, ani ceny

2022-03-08 12:00:00(ost. akt: 2022-03-07 07:17:15)
Nie tyle chcę kreować kulturę, co stwarzać warunki

Nie tyle chcę kreować kulturę, co stwarzać warunki

Autor zdjęcia: arch. Pawła Wołocha

KULTURA || Paweł Wołoch jest dyrektorem OKiAL w Bisztynku, ale również, a może przede wszystkim komendantem Hufca ZHP w Bartoszycach.
— Skąd pomysł, by startować w konkursie na dyrektora? Jest pan przecież również komendantem Hufca ZHP w Bartoszycach.
— Działalność nakierowana na kreowanie rozpoczęła się u mnie, kiedy zostałem komendantem hufca ZHP. Moja działalność w harcerstwie była co prawda wychowawcza, ale też wymagała tworzenia warunków do wychowania młodych ludzi. Poczułem chęć sprawdzenia się w czymś innym. A ponieważ przez harcerstwo kultura zawsze była blisko mnie, to stwierdziłem, że spróbuję. Chciałem też czegoś się nauczyć wiedząc, że kultura nie może być „byle jaka”, musi mieć swój charakter, określony temperament. Potraktowałem wiec to jako wyzwanie, aby móc kreować, tworzyć warunki spotkań i zaspokajanie potrzeb kulturalnych w Bisztynku.

— Jest pan dyrektorem Ośrodka Kultury i Aktywności Lokalnej. Tworzy pan kulturę, czy ją animuje?
— Zarządzanie kulturą i praca w OKIAL jest specyficzna. Jednego dnia trzeba przeprowadzić wywiad z Krzysztofem Zanussim, a drugiego bawić się z dziećmi przy regionalnej imprezie. Jest to więc cały wachlarz działań. od administrowania kulturą. aż do uczestnictwa w niej, co jest kluczowe, aby dać przykład mieszkańcom i odbiorcom. Szczególnie w tak małych miejscowościach istotne jest, żeby pokazać, że kultura nie jest czymś nieosiągalnym, niedostępnym, ale może być w każdym miejscu, ponieważ kultura nie ma adresu, ale także ceny. Trzeba spojrzeć szerzej, wyznaczać kierunki Kultury, ale potem również brać w niej udział.

Dużo od harcerstwa otrzymałem i teraz chcę oddać coś od siebie
Fot. arch. Pawła Wołocha
Dużo od harcerstwa otrzymałem i teraz chcę oddać coś od siebie

— Takie podejście się sprawdza?
— Wystarczy spojrzeć na to, że jaki jest udział odbiorców w wydarzeniach w Bisztynku. Jeśli coraz więcej osób w nich uczestniczy to oznacza, że ma to sens.
— Jest to bardziej animacja kultury niż jej tworzenie?
— To jedno i drugie. Nie tyle chcę kreować kulturę, a bardziej stwarzać warunki do tego, żeby kultura sama kwitła. Wszystko skupia się na konkretnej grupie odbiorców i każdemu z odbiorców osobno. Pokazujemy mieszkańcom różne modele zainteresowań, ale to oni dokonują wyboru.

— Można powiedzieć, że w OKiAL robi pan wszystko…
— Praca jest na tyle ciekawa i różnorodna, że nie można się nudzić. Przykładem jest Unikowo, mała wieś w gminie Bisztynek. Mieszkańcy są zadowoleni, kiedy organizuje się u nich festyn ziemniaka, czyli zajęcia typowo integracyjne. Z kolei miasto Bisztynek oczekuje czegoś „bardziej” i „więcej”. Nie ma tu opery, teatru, kina, jednak mieszkańcy chcieliby mieć chociaż namiastkę kultury. Organizujemy pokazy filmowe, które cieszą się ogromną popularnością. A ponieważ nie ma tutaj kina, dajemy coś więcej, czyli spotkanie z reżyserem. Dlatego podział na to, czy jest to animacja czy kreowanie jest niepotrzebny, bo jest zależny od grupy odbiorców.

Skupienie się na wsiach to strzał w dziesiątkę


— Co nowego wprowadził pan do OKiAL?
— Moja poprzedniczka jest profesjonalną malarką, artystką. Wprowadziła do Bisztynka to na czym się znała najlepiej, czyli sztuce malarskiej. Ja skupiłem się na stworzeniu oferty kulturalnej dla wszystkich grup wiekowych – czyli wyjście do ludzi od najmłodszych do najstarszych, i chyba mi to wyszło całkiem dobrze. Stworzyłem większą różnorodność w sekcji działających w Ośrodku Kultury, a swoim działaniem objąłem to, co do tej pory było zaniedbane. Oczywiście ważne są też stałe sekcję. Ważne by dom kultury był miejscem, w którym można nauczyć się śpiewu, tańca czy rękodzieła. Dziś jest to wachlarz zajęć do wyboru i koloru dla różnych grup wiekowych. To pomogło otworzyć drzwi do OKiAL-u dla wszystkich bez wyjątku. Nie trzeba mieć talentu by bawić się sztuką i kulturą.

Wywiad z Krzysztofem Zanussim
Fot. arch. Pawła Wołocha
Wywiad z Krzysztofem Zanussim

— Wspomniał pan o sekcjach. Prowadzi Pan zajęcia?
— W OKiAL nie prowadzę stałych form, jednak biorę aktywny udział różnych artystycznych spotkaniach z mieszkańcami, szczególnie pod względem muzycznym.

— Jaka jest Pana zdaniem recepta na to, żeby kultura się przyjęła?
— Trudne pytanie... Trzeba słuchać ludzi, dla których kultura ma być tworzona. Aktywizować ich do czynnego uczestnictwa w kulturze. Oferta musi być nakierowana na wszystkie grupy wiekowe. To jest przepis na kulturę. Można ją organizować licząc na to, że ludzie przyjdą. Trzeba ją jednak kreować, być trochę rzeźbiarzem i przygotować grunt. Zachęcić ludzi do tego, by stali się częścią kultury. Tym sposobem tworzy się sieć publiczności. Kiedy sieć już jest, tworzy się publiczność, to rozszerzają się inicjatywy, w których chcą brać udział. Jeśli organizuje się imprezy dla mieszkańców spoza Bisztynka, to nie zawsze to samo zainteresuje osoby, które tu mieszkają. Myślę, że skupienie się na wsiach było strzałem w dziesiątkę. Organizując cykliczne różne inicjatywy nawet dla pięciu czy piętnastu osób warto to robić. Miejscowości, które są zapomniane kulturalnie, tej kultury potrzebują.

Teraz chcę oddać coś od siebie


— Łatwo było przestawić się w harcerstwa na kreowanie kultury?
— Harcerstwo jest stylem bycia. Na ile pomaga to w pełnieniu obowiązków? W harcerstwie kluczową rolę odgrywa wychowanie, które nadaje solidny fundament do startu w dorosłość. Kultura w harcerstwie ma wiele filarów. Sama kultura, dziedzictwo kulturowe, które pozostały po przodkach, ruchach niepodległościowych i Szarych Szeregach. To poszanowanie polskości i narodu. W harcerstwie te wartości wypija się z mlekiem matki — śmieje się pa Paweł. — Nie da się też być harcerzem bez aktywności społecznej. Trzeba brać sprawy w swoje ręce i jeżeli to możliwe zmieniać rzeczywistość. Dużo od harcerstwa otrzymałem i teraz chcę oddać coś od siebie. Być w porządku wobec organizacji, która pokazała mi świat. Nie umiem postawić granicy co jest stylem bycia harcerskiego, a co działalnością społeczną. Nawet przykład zbliżających się Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Trochę to styl życia, z drugiej strony działalność społeczna i takich sytuacji akcji jest mnóstwo.

— OKiAL to też ludzie. Kogo udało się panu pozyskać?
— Długo by wymieniać… Takie osoby otwierają możliwości i horyzonty pozwalając pokazać ludziom pokazywać ludziom kulturę. Piotr Dziki, jego rap i grafiki, których tworzenie też jest sztuką, choć tworzoną na murach. Ostatnio na spotkaniu seniorów kluczowym punktem było poznanie rapu, którego panie wcześniej nie miały okazji na żywo usłyszeć. Jest z nami Ola Zych, czyli kultura tańca. Pasjonatka tańca szczególnie jazzowego, która od najmłodszych lat ćwiczy ten taniec. Dziś uczy tego innych. Dołączył do nas też Paweł Adamajtis, młody człowiek pełen pasji do muzyki. Przekazuje swoją wiedzę poprzez emisję głosu czy śpiewu. Jest też ogromny potencjał innych pracowników. Małgorzata Drozdowska tworząca z gliny, prowadzi jedno z najbardziej popularnych w sekcji stałych w naszym ośrodku. Klejenie w glinie, szkliwienie, malowanie ceramiki. Panie z Sątopy-Samulewo, które tworzą zespół Alebabki. Andrzej Grabowski, doskonały dziennikarz, fotograf i powoli filmowiec. Pani Joanna Drozdowska-Kincel fachowy Animator Kultury, która potrafi odnaleźć oddolne ruchy i inicjatywy społeczne, które są ważne w ofercie kulturalnej. Tak samo mąż Pani Joanny – Paweł Kincel, który zawodowo związany jest z filmem, wspólnie już pracujemy nad wydarzeniem w Bisztynku jakiego w Polsce a nawet w Europie nie było, ale zostawię to na razie w tajemnicy. Oni są dowodem na to, że również kultura musi być pasją. Warto tutaj dodać, że kulturę nie tylko tworzą pracownicy ale również lokalni liderzy jak Pani Krysia Kijewicz, która pracuje nad polepszeniem życia seniorów i walczy o każdego odbiorcę.

Kulturę tworzą pracownicy i liderzy
Fot. arch. Pawła Wołocha
Kulturę tworzą pracownicy i liderzy

— Jakie są najbliższe pana plany?
— W maju odbędzie się alternatywa dla malarstwa i Biennale – Majówka Artystyczna, przyjadą artyści malarze, ale będą tworzyć wśród mieszkańców i z mieszkańcami.

— Jest to więc zejście z elitarnej sztuki i jednocześnie większa różnorodność?
— Można to tak nazwać.
— Bardzo dziękuję za rozmowę.
Dariusz Dopierała