"Zdecydowanie jesteśmy silniejszym zespołem!" — mówi Wojciech Figurski, trener Sokoła Ostróda [wywiad]

2022-02-21 18:25:01(ost. akt: 2022-02-21 18:38:55)
Wojciech Figurski, trener Sokoła Ostróda

Wojciech Figurski, trener Sokoła Ostróda

Autor zdjęcia: Emil Marecki

PIŁKA NOŻNA\\\ — Były już takie przypadki w historii futbolu, że zespoły skazywane na spadek pozostawały w lidze. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale nie w beznadziejnej — zauważa w rozmowie z nami Wojciech Figurski, trener Sokoła.
Przed trenerem spore wyzwanie. Objął pan ostatni zespół II ligi i chce go utrzymać na szczeblu centralnym.
— Do tej pory byłem trenerem tylko Jezioraka Iława. To zdecydowanie będzie spore wyzwanie. Jestem chętny i gotowy do pracy. Już na samym początku podkreślałem, że wierzę w utrzymanie. Z innym nastawieniem nie przyjmowałbym tej pracy. Zarząd poczynił starania, żebyśmy pozyskali jakościowych zawodników i utrzymali trzon zespołu. Tylko dwóch zawodników z pola odeszło: Janek Flak i Mateusz Bondarenko. To były postacie pierwszoplanowe, ale wydaje mi się, że udało mi się ich zastąpić. Nie poddajemy się i gorąco wierzymy, że nawiążemy walkę. Będzie ciężko, bo znamy sytuację w tabeli. Meczów będzie 14 i ważny jest początek, żeby dobrze ruszyć.

Rzadko się też zdarza, że zespół zmienia trenera już po rozpoczęciu przygotowań. To na pewno też skomplikowało pracę z drużyną przed rundą wiosenną. Lepiej by było przejąć zespół już w grudniu, prawda?
— Dołączyłem w drugim tygodniu trwającego okresu przygotowawczego. Nie miałem wpływu na dobór rywali w sparingach, bo ja bym inaczej to poukładał. Nie narzekałem jednak, nie jest to jakiś dyskomfort. Cieszę się, że mam pracę w Sokole. Nie szukam wymówek, objąłem zespół 19 stycznia, więc miałem ponad miesiąc na przygotowanie tej ekipy. Są trenerzy, którzy obejmują zespół w trakcie sezonu i mają tylko kilka dni na przygotowanie go do meczu. Ja zdążyłem poznać zespół, pracowaliśmy nad tymi aspektami, które chciałem zmienić i wprowadzić w drużynie. Mam wrażenie, że zawodnicy są coraz bardziej przekonani do tego, jak mamy grać.

Był temat pana przyjścia do Sokoła po tym, jak z zespołem pożegnał się trener Jarosław Kotas?
— Tak. Byłem na rozmowach, ale źle się zrozumieliśmy z działaczami. Pierwszy temat był taki, czy obejmę zespół. Podczas rozmów okazało się, że miałbym być asystentem Huberta Błaszczaka. Odmówiłem, ale się na nikogo nie obraziłem. Rola drugiego trenera nie jest dla mnie, ja lubię mieć wpływ na zespół, treningi i kadrę drużyny. Asystent takiej władzy w pełni nie ma. Nie mam natury takiej, żebym czekał na potknięcie pierwszego trenera i wtedy wskoczył na jego miejsce.

Kadra Sokoła na rundę wiosenną jest mocniejsza czy słabsza w porównaniu z jesienią?
— Zdecydowanie jesteśmy silniejszym zespołem! W okresie letnim w drużynie został tylko Sebastian Rugowski i roszady kadrowe były ogromne. Nie było czasu na zgranie zespołu, transfery były robione do samego końca okienka transferowego. Chcieliśmy Flaka i Bondarenko zostawić na wiosnę, miałem o nich dobre zdanie widząc ich grę jesienią. Klub nie miał żadnego wpływu na podjęte przez nich decyzje. Zrobiliśmy łącznie osiem transferów i dadzą nam one dużo jakości. Nie są to słabsi zawodnicy od tych dwóch, co odeszli. Mamy liczniejszą i bardziej wyrównaną kadrę. Wcześniej była duża różnica w jakości. Sokół jest mocniejszy i mam nadzieję, że udowodnimy to na boisku.

Oprócz tego, że kadra jest silniejsza, to jakie są jeszcze argumenty wskazujące na to, że Sokół może jednak zostać w II lidze? Ten cel będzie ciężki do zrealizowania.
— Zdajemy sobie z tego sprawę. Mieliśmy więcej czasu na zgranie zespołu. Przychodząc do klubu bardzo mi zależało na tym, żeby jak najszybciej zamknąć sprawy transferowe. Ten zespół zgrywał się od samego początku okresu przygotowawczego. Po moim przyjściu tylko Damian Zagórski i Dominik Kąkolewski przyszli, a pozostali trenowali już wcześniej, ale ich wszystkich opiniowałem. Popracowaliśmy nad mechanizmami, jak się zachowywać na boisku. Piłkarze będą chcieli sobie i wszystkim udowodnić, że się nadają na poziom II-ligowy. Poznałem ich i są to piłkarze, którzy mogą realnie myśleć o pozostaniu na centralnym poziomie. Były już takie przypadki w historii futbolu, że zespoły skazywane na spadek pozostawały w lidze. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale nie w beznadziejnej. Jesteśmy pełni wiary, że utrzymamy II ligę dla Ostródy.

Kadra na wiosnę już zamknięta?
— Pracujemy nad tym i jesteśmy blisko pozyskania jednego ofensywnego zawodnika. Jest to młodzieżowiec pochodzący z naszego regionu. Da nam dużo jakości i podwyższy rywalizację w kadrze.

A trenera nie ciągnie na boisko? Jeszcze jesienią Wojciech Figurski strzelał bramki na boiskach forBET IV ligi.
— (śmiech) II liga to za wysokie progi, ale jasne, że mnie ciągnie do gry. Na treningu czasami gram z chłopakami. W IV lidze bym sobie spokojnie poradził, ale teraz skupiam się tylko i wyłącznie na trenowaniu. Pracując w Jezioraku nigdy nie zaniedbywałem spraw trenerskich kosztem gry na boisku. Każdemu zawodnikowi, który kończy granie, brakuje tego boiska. Ja w tym roku kończę 38 lat, chociaż mam sylwetkę piłkarską, ale nie każdy może być Remikiem Sobocińskim, który cały czas imponuje formą. Rekreacyjnie pewnie jeszcze gdzieś pogram, ale gra jako ligowy zawodnik nie wchodzi już — nomen omen — w grę.

Oprócz utrzymania w II lidze celem Sokoła Ostróda jest wygranie klasyfikacji Pro Junior System. Jesteście w stanie to pogodzić?
— Tak, chociaż my nie mamy młodzieżowców punktujących x2. Mamy takich, którzy grają u nas ze względu na umiejętności, a nie na swój wiek. Dwóch musi przebywać na boiskach, jesienią wypracowaliśmy sobie sporą przewagę. W klubie nikt nie ukrywa, że jest to dla nas bardzo istotne, będziemy robić co w naszej mocy, żeby to wszystko pogodzić. Z mojej strony mogę zapewnić, że nie będzie żadnych cyrków, że bramkarz będzie grał w ataku, tak jak to było w przeszłości.

Wigry Suwałki już rozpracowane?
— To jest w obowiązkach każdego trenera, żeby jak najwięcej wiedział o najbliższym rywalu. Mam duży obraz ustawienia i stylu gry Wigier. Ja jednak podchodzę do tego w ten sposób, że najważniejsza jest nasza drużyna. O przeciwniku można wiedzieć wszystko, ale jak u nas coś nie będzie funkcjonowało, to samą analizą rywala nie pokonamy. Będziemy optymalnie przygotowani do tego meczu.

Frekwencja na stadionie Sokoła w ostatnich spotkaniach była marna. Teraz pewnie będzie większa, chociażby z ciekawości fani przyjdą zobaczyć Sokół pod wodzą nowego trenera. Jakiego meczu w sobotę możemy się spodziewać?
— Ze swojej strony mogę zapewnić, że to będzie Sokół bardzo dużo biegający na dużej intensywności. Nad tym sporo pracowaliśmy, w tym aspekcie było sporo rezerwy. Trenerzy czasami mówią, że zespół będzie walczył, ale to jest obowiązek każdego piłkarza. To, że będzie walka to nie podlega dyskusji. Pozyskaliśmy jakościowych graczy, więc w elementach piłkarskich, jak chociażby w ataku pozycyjnym, będziemy o wiele mocniejsi. Wiadomo, że jeszcze teraz murawy nie będą za dobre jakościowo, więc o sporą ilość wymiany piłki na połowie przeciwnika może być trudno. Kilka składnych i ciekawych akcji będziemy jednak w stanie przeprowadzić. Paradoks polega na tym, że po spotkaniach, które przegrywaliśmy, to byłem zadowolony, bo w wielu fragmentach gry dobrze funkcjonowaliśmy. A ze spotkań, które wygraliśmy, to byłem średnio zadowolony. Mam nadzieję, że gdy połączymy wyniki z meczów wygranych z grą ze spotkań, które przegrywaliśmy, dołożymy skuteczność, to o wyniki końcowy będę spokojny.

EM