Zaczęło się od nieuważania na lekcjach, czyli jak Dawid został kierowcą (wyścigowym) [wywiad]

2022-02-15 19:30:04(ost. akt: 2022-04-25 14:03:32)
Dawid Lontkowski za kierownicą swojego wyścigowego Fiata 126p

Dawid Lontkowski za kierownicą swojego wyścigowego Fiata 126p

Autor zdjęcia: PryzmatPhoto Mariusz Zadroga

Pochodzący z Lubawy, a mieszkający w Iławie Dawid Lontkowski jest jednym z filarów grupy rajdowej LRacing!. To zdobywca aż siedmiu tytułów mistrzowskich w sezonie 2021. Z kierowcą, który spisał się na medal nie tylko w rywalizacji na torze, rozmawiamy o jego przygodzie z motorsportem.
Miłość do motorsportu, jak to często w przypadku sportu i motoryzacji bywa, przechodzi w genach. W Twoim przypadku też tak było?
— Nie, w mojej rodzinie nie było żadnych tradycji związanych z motorsportem. Właściwie to dopiero my, z bratem Łukaszem zapoczątkowaliśmy tę nową, sportowo-motoryzacyjną tradycję w rodzinie Lontkowskich. A początkiem wszystkiego były wyścigi nie "w realu", tylko na komputerowych symulacjach. W końcu jednak ściganie na ekranie znudziło się nam i postanowiliśmy założyć drużynę, Grupę Rajdową LRacing!. Przy pomocy znajomych zakupiłem Fiata 126p, czyli popularnego Malucha, o którym zawsze marzyłem. Łukasz kupił Citroena C2 VTS. Do mojego wyścigowego garażu trafiła jeszcze Honda Civic, w której to przede wszystkim startuję, jednak o Maluchu nie zapominam i przy specjalnych okazjach ruszam nim na zawody.

No właśnie — mały, ale głośny fiat z Lubawy robi furorę na zlotach, wyścigach itp. Maluch to kultowe auto, które uwielbiasz także Ty.
— To od malucha wszystko się zaczęło, dokładnie: od dźwięku silnika, którego nie można porównać z żadnym innym. Teraz do czegoś się przyznam, choć to mało edukacyjne. Otóż gdy chodziłem do szkoły w Lubawie, to przy budynku tej placówki swój warsztat miał kierowca rallycrosowy, Piotr Radtke, znany wielu miłośnikom lokalnego motorsportu. W trakcie naprawy i jazd próbnych pan Piotr rzecz jasna uruchamiał swojego Malucha, którym także się ścigał. Ja, zamiast słuchać, co do powiedzenia ma nauczycielka, wolałem wsłuchiwać się w dźwięk motoru Fiata 126p. Tak złapałem bakcyla, początkowo — tylko na słuch, potem jako młodzi fani jeździliśmy do Torunia na rallycrosowe mistrzostwa Polski. O tym, jakie mój Fiat wywołuje reakcję wśród publiczności, można się było przekonać m.in. podczas Iławskiego Rajdu Samochodowego "Jeziorak" — Razem dla Autyzmu 2021. Fiat 126 p to wciąż, a nawet coraz bardziej kultowe auto, którego ceny obecnie potrafią szokować.

Maluch na trasie Iławskiego Rajdu Samochodowego, fot. Mateusz Partyga


Od teorii, czyli gry na komputerze i słuchania na lekcjach silnika, przeszedłeś do czynów. Od kiedy startujesz w wyścigach?

— Debiut zaliczyłem w 2019 roku. Terminarz kolejnego sezonu, 2020, został mocno zweryfikowany przez pandemię koronawirusa, ale już w roku ubiegłym zaliczyłem około 20. startów na różnych torach wyścigowych. Startowałem w Toruniu, Modlinie, Słomczynie, uczestniczyłem w rajdach Polskiego Związku Motorowego w Grudziądzu, Toruniu i Włocławku. Starty, a więc podróże kształcą i pozwalają poznać bardzo ciekawych ludzi. Na przykład na torze w Modlinie porozmawialiśmy przez dłuższą chwilę z Leszkiem Kuzajem, legendą polskich rajdów, kilkukrotnym mistrzem kraju. Tak się poznaliśmy.

W trakcie wyjazdów na wyścigi spotykacie się także z innymi zespołami. Jak wygląda współpraca między grupami? Czy taka w ogóle istnieje?
— Mamy wspólną pasję, motoryzację, więc oczywistą sprawą jest, że rozmawiamy o osiągach, wynikach itd. Ale jako takiej współpracy w rozumieniu tradycyjnym nie ma. Raczej każdy bardziej przygląda się innym zespołom, coś tam podpatruje, jednak wielkiej wymiany doświadczeń tu nie uświadczysz, do wszystkiego musisz dojść sam. Oczywiście każdy jest innym kierowcą, każdy ma swoje preferencje, dlatego takie same ustawienia zazwyczaj pasują tylko konkretnemu kierowcy.

O Dawidzie Lontkowskim zrobiło się głośno, gdy w trakcie rajdu w Toruniu ruszył z pomocą załodze, której auto dachowało.
— Rzeczywiście, było takie zdarzenie w trakcie toruńskiego Track Day Trophy. To był grudzień 2020, sama końcówka sezonu. Jadąca przede mną Honda zaczęła koziołkować, w końcu wylądowała na dachu. Zatrzymałem swojego Malucha, którym wówczas startowałem, i ruszyłem na pomoc. W środku Hondy był kierowca i jego pilotka. Pomogłem się im wydostać z auta. Pomimo groźnie wyglądającego dachowania zawodnikom nic się nie stało, jednak auto nie nadawało się do dalszej jazdy.

Dawid Lontkowski z grupy rajdowej Lracing! od razu ruszył na pomoc załodze hondy, która dachowała na trasie wyścigu. Fot. KamiL Szymański Fotografia
Dawid Lontkowski z grupy rajdowej Lracing! od razu ruszył na pomoc załodze hondy, która dachowała na trasie wyścigu

To był najtrudniejszy moment, jaki miałeś w trakcie dotychczasowej przygody z wyścigami?
— Nie, w żadnym wypadku. W ogóle same zawody i wyścig to przyjemność. Najtrudniejsze zadania czekają na nas poza torem. Zabiegi o pozyskanie sponsorów, partnerów, załatwianie nowych części, bo przecież stare już do niczego się nie nadają, ale także cała operacja logistyczna związana z ich przewozem, a docelowo: z wyjechaniem na zawody. To kosztuje najwięcej sił, energii, nerwów itd. Sam wyścig to już przysłowiowa wisienka na torcie. Czysta przyjemność z jazdy, relaks trochę doprawiony sportowymi emocjami. Jednak nadchodzący sezon stawia przed nami nowe, większe wyzwania i cele do zdobycia. Dlatego, by móc się realizować i godnie reprezentować miasto i grupę na imprezach nie wystarczy nasz zapał, potrzebne jest również wsparcie sponsorskie. Korzystając z możliwości chciałbym zachęcić do kontaktu firmy sympatyzujące z motorspotem w Iławie, Lubawie i nie tylko.

Który ze zdobytych tytułów jest dla Ciebie najważniejszy?
— Zdecydowanie tytuł Mistrza Polskiego Związku Motorowego okręgu Bydgoskiego. Jednak w innych cyklach poziom trudności i rywalizujących zawodników jest znacznie wyższy, dlatego nie zawsze mistrz PZM jadący na zawody np. Pucharu Toru Modlin jest faworytem do wygranej. Rywalizacja przeważnie jest bardzo zacięta, z rywalami dojeżdżamy do mety w odstępach kilkusekundowych.

Kierowca z trofeami, fot. PryzmatPhoto Mariusz Zadroga


Jakie masz plany na ten rok startowy?
— Podobnie jak cały LRacing!, planujemy dalszy rozwój, także w aspekcie promowania działań prospołecznych, takich jak np. akcja „Prowadzę – Nie piję!”, którą organizował urząd miasta w Iławie i urząd miasta w Lubawie, a my byliśmy jej partnerem. Jeśli chodzi o stronę sportową, to planuję mniej startów, ale bardziej prestiżowych, już w Polsce centralnej. Mam tu na myśli choćby udział w cyklu Pucharu Toru Modlin, VTEC Cup, wybranych rundach okręgowych PZM oraz Time'atacki na różnych torach w Polsce. Oczywiście planujemy startować Hondą Civic w klasie 2 [auta z pojemnością do 1400 ccm — przyp. red.], która aktualnie jest mocno przerobiona pod względem mechanicznym. Lokalnym kibicom zaprezentujemy Fiata 126p w nowym oklejeniu na sezon 2022 podczas Rajdu Lubawskiego, Iławskiego i prawdopodobnie Super Sprintu pod Nawrę. Podobnie jak w poprzednim sezonie plany są ambitne, dlatego dzięki partnerom, którzy pomagają w realizacji wyjazdów, zrobimy wszystko, aby móc podobnie jak w tym sezonie cieszyć się z wielu tytułów mistrzowskich różnych organizacji.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl