Byli z Kmicicem i przeciwko Kmicicowi

2022-03-19 11:10:00(ost. akt: 2022-03-19 11:12:08)

Autor zdjęcia: Elżbieta Żywczyk

Czy są to jedyne krzyże, jakie zostały nam w Polsce po arianach? Być może. To by znaczyło, że mają ponad 300 lat. Jeżeli teraz się nimi nie zajmiemy, to zajmie się nimi ziemia. Znikną, jak zniknęli w niej ci, którym je kiedyś wystawiono.
Na informację o tym, że pod Piszem, na cmentarzu w Kotle Dużym, znajdują się 4 ariańskie krzyże natrafiłem w książce "Mazurzy". — Kwestią dotychczas nierozstrzygniętą pozostaje wiek ociosanych granitowych głazów w Kotle Dużym, które należały do arian. Jeżeli uwzględnimy, że pochodzą z drugiej połowy XVII w. (wtedy istniał we wsi zbór), to będą to najstarsze nagrobki na badanym terenie i jedyne zachowane obecnie w Polsce przypisane temu wyznaniu — pisze dr Sławomir Sobotka w artykule poświęconym starym cmentarzom w Puszczy Piskiej zamieszczonym we wspomnianej książce.

Kim byli i skąd się wzięli w okolicach Pisza, Rynu czy Ełku arianie? Można powiedzieć, że po części z “Potopu”. Ale po kolei.

Z Egiptu na Mazury

Bracia polscy zwani też arianami i socynianami byli jedną z najbardziej radykalnych odmian protestantyzmu. W Rzeczypospolitej pojawili się w połowie XVI wieku. Byli jednak wyznawcami religii sięgającej IV wieku po narodzeniu Chrystusa. To wtedy nauczający w egipskiej Aleksandrii Ariusz
odrzucił dogmat Trójcy Świętej. I uznał pochodzenie Syna od Boga Ojca na zasadzie stworzenia/zrodzenia. Zatem dla braci polskich Bogiem Najwyższym był tylko Bóg Ojciec, a Jezus Chrystus otrzymał boskość od niego. Polscy arianie byli też początkowo radykałami społecznymi. Nie przyjmowali urzędów, nie stosowali przemocy. Uwalniali chłopów z poddaństwa. Z czasem wątek społeczny ich wyznania jednak osłabł.

Co wspólnego ma zatem “Potop” z egipskim heretykiem (Kościół katolicki uznał arianizm za herezję, doktrynę potępili też protestanci) i jego polskimi wyznawcami?

Ze Szwedami przeciwko królowi

Arianie byli od dawna sola w oku polskiego Kościoła. Krzywo, za radykalizm społeczny, patrzyła też na nich “panowie szlachta”. W 1658 roku sejm dał im prosty wybór: przejście na katolicyzm albo wyjazd z Rzeczypospolitej. Powód do rozwiązania problemu podsunęli im sami arianie, którzy w większości wsparli w czasie Potopu (1655–1660) Szwedów. Wielu braci polskich wsparło bowiem księcia Bogusława Radziwiłła, który stanął przeciwko królowi polskiemu i wspierał Szwedów. Niektórzy socynianie walczyli zresztą po stronie szwedzkiej z bronią w ręku. Także w Prusach właśnie, gdzie starły się wojska polskie ze szwedzkimi i pruskimi.

Kmicic nie byłby lubiany

To co dla Sienkiewicza było zdradą i zaprzaństwem, dla ówczesnych Mazurów było całkowicie wytłumaczalne. Bo bijący się ramię w ramię ze Szwedami i Niemcami bracia polscy byli im bliżsi niż tatarscy żołnierze filmowego Kmicica z “Potopu” Jerzego Hoffmana.

Ci bowiem okrutnie spustoszyli w latach 1656-1657 Mazury, paląc wsie, mordując i biorąc Mazurów w jasyr. Tak to opisał Tomasz Molitor, w latach 1656–1668 pastor w Rożyńsku Wielkim, położonym 30 kilometrów na wschód od Pisza.

Niektórych dobiegłszy szablami ścinali
Niemowlątka matkom z rąk wydzierali
Na co patrzą płacząc, za dziatkami proszą
Do nieba w tęskoności oczy swe podnoszą

Lecz poganin żadney litości nie mając
Ale strasznym fukiem sprosny odpor dając
Przywiązawszy matkę do konia, precz bieży
Biedne niemowlątko porzucone leży”

Daniel Olbrychski jako chorąży orszański Andrzej Kmicic w ekranizacji Potopu

Tylko w starostwie piskim Tatarzy wzięli w jasyr 1919 osób. Dla porównania: Pisz w 1680 roku liczył sobie 550 mieszkańców. Niektórzy historycy sądzą zresztą, że stało się to początkiem rozchodzenia się mazurskiej pamięci historycznej z resztą Polaków. Wspomniana pieśń była bardzo popularna wśród Mazurów. Śpiewano ją w mazurskich kościołach jeszcze w XIX wieku i zapewne miała ona duży udział w “prusaczeniu” Mazurów, bo zaczynała się tak:

Ojczyzno tęskliwa, zaleway się łzami,
Wspomnijcie Prusacy! Co się działo z wami.

Brali Mazurów w jasyr

Henryk Sienkiewicz próbował zresztą usprawiedliwić Tatarów, a tym samym i dowodzącego nimi Kmicica. I pisał w "Potopie" tak:
— Tej samej nocy jeszcze, w której Tatarzy minęli słup graniczny, niebo zaczerwieniło się łunami, rozległy się wrzaski i płacz ludzi deptanych stopą wojny. Kto polską mową o litość umiał prosić, ten z rozkazu wodza był oszczędzany, ale natomiast niemieckie osady, kolonie, wsie i miasteczka zmieniały się w rzekę ognia, a przerażony mieszkaniec szedł pod nóż.

Problem w tym, że w rzeczywistości większość wymordowanych i uprowadzonych przez Tatarów to byli Mazurzy, którzy w tym czasie nie znali nawet niemieckiego. Jeszcze dwieście lat później w powiecie jańsborkim (piskim) językiem polskim posługiwało się 80% ludności. A w 1825 93%.

Po klęsce Szwedów dla arian w Rzeczypospolitej nie było już miejsca. Część z nich przygarnął na jakiś czas w swoich litewskich dobrach książę Bogusław Radziwiłł. A potem pomagał im, kiedy część z nich udała się na emigrację do Prus, na teren południowo-wschodnich Mazur. Elektor przyjął ich z otwartymi ramionami, także dlatego, że potrzebował osadników po wyniszczającej wizycie Tatarów.

Synody w Kotle

Arianie osiedlili się w kilkudziesięciu wsiach, od Kętrzyna do Ełku. Najważniejsze z nich były Rudówka koło Rynu i Kosinowo koło Ełku, gdzie utworzyli swoje zbory. Ważny był też właśnie Kocioł Duży, gdzie osiedliło się wielu arian i gdzie bracia odbyli w latach 1665-1668 trzy swoje synody.

W tej leżącej nieco ponad 20 kilometrów od Kosinowa wsi mieszkał przez pewien czas Samuel Przypkowski, jeden z najbardziej znamienitych arian. Przez czas jakiś był socyniańskim radykałem. Chadzał z drewnianą szablą, bo brzydził się przemocą. Nie uznawał pańszczyzny, więc uwolnił swoich chłopów. Potem jednak ten radykalizm nieco mu wywietrzał z głowy.
I jako stronnik Radziwiłłów w sławnej bitwie pod Prostkami koło Ełku (1656) walczył w ich chorągwiach po stronie szwedzko-brandenburskiej. W Kotle osiedlił się w 1661 roku. Pięć lat później przeniósł się do Kosinowa, ale zachował w dzierżawie Kocioł. Pochowano go w Kosinowie na tzw. Ariańskiej Górze. Dzisiaj nie ma już tam śladu po tym cmentarzu. Podobnie jak po tym z Rudówki. Jeżeli więc w Kotle mamy do czynienia z krzyżami ariańskimi, to byłyby jedyną tego typu pamiątką po arianach na Mazurach i w Polsce


Kobiety haftowały

Arianie w Prusach wiedli, można powiedzieć, nudny żywot. — Wiedli żywot cichy i spokojny, odprawiając nabożeństwa w domu prywatnym i szukając rady u wybranego z ich sekty zwierzchnika — pisał o arianach z Kosinowa w roku 1748 August Lucanus, radca sądu dworskiego) — Oddawali się wszelkiego rodzaju profesjom, również gospodarstwu i uprawie roli. Kobiety nadzwyczaj starannie szyły, haftowały, zajmowały się koronczarstwem. Wykazywały się także umiejętnością subtelnego naklejania na drewnianych szkatułkach, pudełkach i puszkach farbowanej słomy, dobieranej według odcieni i układanej w zgrabne obrazki. Częściowo było to ich źródłem utrzymania.

Von Kochanowski

Arianie jako grupa religijna przetrwali ponad 100 lat. Zbór w Rudówce zamknięto w 1753 roku, w Kosinowie w 1803 rok. Część po przyznaniu przez Rzeczpospolitą swobód wyznaniowych dla różnowierców (1768) powróciła do ojczyzny. Pozostali w Prusach Bracia Polscy zgermanizowali się i przeszli do ewangelików. Stąd zdarzało się po latach, że można było spotkać w tamtych okolicach np. von Kochanowskiego.


Tajemnicze groby w Kotle

Sławomir Sobotka nie był pierwszym, który zainteresował się krzyżami z Kotła. Wcześniej zrobił to Paweł Banach, badacz i pasjonat lokalnej historii, w szczególności dotyczącej terenu powiatu piskiego. Przez prawie 40 lat mieszkał w Piszu, obecnie mieszkaniec Norwegii. Wraz z kilkunastoma pasjonatami historii założył i aktywnie działał w Stowarzyszeniu Historycznym "Piska Pozycja Ryglowa", które zajmuje się szeroko pojętą historią regionu Warmii i Mazur, między innymi tworzeniem bazy danych na temat historii powiatu piskiego.
Już 10 lat temu w publikacji pt. „Tajemnicze groby w Kotle” pisał: — Kocioł – obecnie niewielka wieś położona ok. 8.5 km na wschód od Pisza, lokowana w 1445 roku. Ok. 400 m na północ od wsi, na wzniesieniu w lesie położony jest stary cmentarz wiejski.
Na samym szczycie cmentarnej górki (sądzić przez to można, że jest to najstarsza część cmentarza) znajduje się kilka specyficznych nagrobków. Na ociosanych kamieniach granitowych na stronie frontowej wykuto symbol krzyża. Kamieniarz zadał sobie wiele trudu, by je wykonać, jednak brak na nich jest danych osoby pochowanej.
Jakichkolwiek opisów brak, natomiast materiał, z jakiego zostały wykonane, może sugerować ich wiekowe pochodzenie i związek z początkami istnienia wsi. Może też sugerować, że bliskim zmarłego nie zależało na niczym więcej jak tylko upamiętnieniu samego miejsca pochówku, a tożsamość pochowanego trwała w ich pamięci.
Dwa z nagrobków w formie wykonania są bardzo zbliżone do siebie – ociosane granitowe słupki z krzyżem o zaokrąglonych końcach ramion. Forma trzeciego z nich jest już bardziej złożona – nagrobek ma formę stelli, z tyłu wypukła, od frontu w formie płaskorzeźby symbol krzyża o prostych zakończeniach ramion wraz z pozostawionym obwiedzeniem przy krawędzi, góra stelli trójkątna. Obok podobna w wykonaniu stella, bez symbolu krzyża, płaska powierzchnia od frontu sugeruje istnienie opisów, które obecnie są niewidoczne. Być może nagrobki mają związek z Arianami, którzy w Kotle osiedlili się w 1661 roku (Samuel Przypkowski).”

Nie wiemy czy to groby arian

— Z pewnością na cmentarzu w Kotle Dużym spoczywają dawni mieszkańcy wsi. Na części nagrobków zachowały się inskrypcje z nazwiskami zmarłych, datami ich narodzin i śmierci. Trudno jednak wprost określić, czy na nekropolii znajdują się groby arian. Badacze historii regionu nie są jednomyślni w tej kwestii. Źródła podają jedynie, że w 1665 r. odbył się we wsi synod z udziałem arian z Prus Książęcych oraz Siedmiogrodu. Na pewno należałoby poczynić szczegółowe badania naukowe, sięgnąć do istniejących opracowań i materiałów archiwalnych — mówi dr Aneta Karwowska, dyrektor Muzeum Ziemi Piskiej.

I dodaje: — Kamienne nagrobki bez inskrypcji należy być może łączyć z lokalną szlachtą lub zamożnymi gospodarzami. Wśród nich mogli być arianie lub ich potomkowie. Temat wymaga badań interdyscyplinarnych związanych przede wszystkich z dziejami osadnictwa arian na Mazurach oraz sztuki funeralnej. Cmentarz w Kotle Dużym jest oznakowany i ogrodzony. Terenem administrują Lasy Państwowe. Uporządkowanie nekropolii z pewnością jest możliwe przy nakładzie odpowiednich środków.
Trzeba zacząć od wystąpienia o pozwolenie na przeprowadzenie prac u właściciela gruntu i konserwatora zabytków. Od lat w Puszczy Piskiej porządki na starych cmentarzach robią stowarzyszenia, instytucje, wolontariusze czy żyjący członkowie mazurskich rodzin. Ważne jest, by po uporządkowaniu cmentarza znaleźć osoby, które będą o niego dbały, bo Puszcza Piska szybko upomina się o takie miejsca.


Igor Hrywna
Elżbieta Żywczyk


Zawsześmy-ć, o nasz Boże, żyli w uciśnieniu
K woli Twej prawdzie, k woli dobremu sumnieniu...
Widziałeś, o nasz Boże, jako nam z ojczyzną
Ciężko się było żegnać, z ona ziemią żyzną,
Z krewnymi, z przyjacioły, z sąsiady dobrymi.
Ciężko się było rozstać z domkami własnymi,
Których nas okrucieństwo ludzkie pozbawiło
I na gorzkie tułactwo nędznych wyprawiło...
A teraz w wioskach naszych rozciąga się drugi,
W nagrodzie za wojenne wziąwszy je zasługi,
Gdzie jako wilk drapieżny cudzym łupem tyje,
Łzy niezbożnik sieroce i krew szczyrą pije...
A nam, z daleka patrząc, aż się serca krają,
W tułactwie, w nędzy, w głodzie i prawie w nagości
Ledwie już wytrzymane ponosząc ciężkości.

To fragment wiersza "Pieśń w ucisku" Zbigniew Morsztyna (1627-1689), bodaj najznamienitszego poety polskiego baroku, który zmarł w Królewcu, a pochowano go w Rudówce. Swoją drogą dziwnie brzmi informacja Google o śmierci poety: Data i miejsce śmierci: 13 grudnia 1689, Kaliningrad, Rosja.:

Ariański grobowiec kolo Krasnegostawu