Hania to nasz bożonarodzeniowy cud

2021-12-25 08:38:05(ost. akt: 2021-12-23 14:44:11)
Monika, Przemek i Hania

Monika, Przemek i Hania

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

W życiu rodziny Chyżyńskich święta Bożego Narodzenia to najpiękniejszy i najbardziej wzruszający czas. — Kiedy siadam do wigilijnego stołu, nie mogę powstrzymać łez. Dostałam piękny prezent w postaci kochającej rodziny — mówi pani Monika.
Święta Bożego Narodzenia to dla naszej rodziny najpiękniejszy czas. Najważniejsze wydarzenie naszego życia miało miejsce właśnie wtedy — opowiadają Monika i Przemysław Chyżyńscy. — Boże Narodzenie to czas, w którym na świat przychodzi Bóg w postaci dzieciątka Jezus. A mamy to szczęście, że nasza córka Hania urodziła w ten piękny czas.

Monika i Przemysław Chyżyńscy pochodzą z Dobrego Miasta i są parą od 2004 roku. Po 7 latach, w 2011 roku 4 czerwca zawarli związek małżeński. Oboje od początku swojej znajomości byli zgodni, że chcą mieć dziecko.

— W wieku 18 lat straciłam mamę. Właśnie wchodziłam w dorosłość, a z mamą łączyła mnie szczególna więź — mówi Monika. — W tym trudnym czasie Przemek bardzo mnie wspierał. Wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć. Po ślubie dość szybko zdecydowaliśmy się na dziecko. Kiedy zobaczyliśmy na teście ciążowym upragnione dwie kreski, oszaleliśmy ze szczęścia. Każdego dnia obserwowaliśmy mój brzuch, czytaliśmy w internecie, wybieraliśmy imiona. To moja pierwsza ciąża, więc obaw też było wiele. N szczęście Bóg dał mi wspaniałą teściową, która jest pielęgniarką i która służyła nam radą i pomocą o każdej porze dnia i nocy.

Lekarz wyznaczył termin porodu na 25 grudnia. Monika w ciąży nie czuła się dobrze, jednak najważniejsze było zdrowie dziecka. Kiedy pod sercem poczuła ruchy dziecka wiedziała, że jest w stanie znieść wszystko. Na każdą wizytę lekarską chodziła z mężem. Razem przygotowywali wyprawkę do szpitala i mieszkanie na powitanie nowego członka rodziny.
Wigilia 2012 roku była jednym wielkim oczekiwaniem. Dzień później o 19 rozpoczęły się bóle porodowe, jednak Hani na świat się nie spieszyło i urodziła się 26 grudnia o godzinie 14.26.

Hania
Fot. Arch. prywatne
Hania

Zakochałam się w niej od razu


— Przez cały czas była ze mną teściowa Grażyna i tylko dzięki jej wsparciu dałam radę. Przemek przeciął pępowinę i wtedy położono mi małą na piersi... I zakochałam się w niej od razu! Piękna chwila dla matki Pierwsze spotkanie matki z dzieckiem —mówi wzruszona Monika. —Trzymałam ją, a ona patrzyła mi prosto w oczy swoimi pięknymi oczkami. Nie umiałam określić emocji, jakie mi w tamtej chwili towarzyszyły. Płakała i ja płakałam. Wtedy poczułam, jaki świat jest piękny. Mając przy sobie tę małą istotkę czujesz, że jesteś już kimś innym, że to doświadczenie i nowa rola mamy zmieniła cię na zawsze. Czy tego chcesz, czy nie. W jednej chwili minął cały ból.

Przemek też od razu poczuł miłość do swojej małej córeczki. Nie mógł uwierzyć w pierwszej chwili, że właśnie został tatą.

— Przytuliłem się do niej — opowiada Przemek o pierwszym spotkaniu ojca i córki. — Pomyślałem, że oto zdarzył się cud. Cud, który zdarzył się już miliardy razy na świecie. W tamtej chwili brakowało mi słów, by opisać emocje, które mną zawładnęły. Cieszyłem się, że mam cudowną córkę!
Monika po porodzie nie czuła się dobrze, miała przetaczaną krew i inne komplikacje. Dzieckiem zajmował się mąż i teściowa. Jednak córka wynagradzała im wszystkie problemy i ból.

— Kiedy już byliśmy w domu oboje, nie potrafiliśmy powstrzymać łez szczęścia, bo czy trzeba czegoś więcej od losu niż takiego Bożonarodzeniowego cudu? W czasie, kiedy my czekaliśmy na cud narodzin, większość osób siadała wspólnie do świątecznego stołu. My dostaliśmy od losu dziecko — najpiękniejszy prezent. Wszyscy cieszyliśmy się z narodzin Hani — dodają.

Dziś Hania ma już 9 lat. To oczko w głowie rodziców, z którymi ma bardzo dobry kontakt. Uwielbia z mamą rozmawiać o modzie, kosmetykach, razem chodzą na zakupy. Z tatą natomiast uwielbia się bawić. Lubi gotować z rodzicami pomaga w przyrządzaniu posiłków, w robieniu dekoracji. Na święta razem robią pierniki, które później dekorują. Wspólnie też ubierają choinkę — to już taka rodzinna tradycja.

Babcia z pyszną pomidorówką


Hania jest uzdolniona plastycznie, lubi rysować, malować, lepić, wycinać i tworzyć "coś z niczego". Ma wiele planów na przyszłość, ale do końca nie zdecydowała czy chce być artystką, makijażystką a czasem lekarzem.

— Haneczka to cały mój świat. Kiedy na nią patrzę, widzę w niej cząstkę mojej mamy — mówi wzruszona Monika. — Jej spokój przypomina mi mamę. Lubię ją obserwować. Zrobilibyśmy dla niej wszystko, a ona też odwdzięcza się miłością. Kiedy zachorowaliśmy na koronawirusa, opiekowała się nami, przynosiła wodę, pytała, jak się czujemy. Jak tu nie kochać takiej istoty. Chcielibyśmy, żeby po prostu była szczęśliwa. Będziemy ją wspierać w realizacji marzeń, nie narzucać, co ma robić i kim być. Ona sama to musi wiedzieć, bo uczy się dla siebie. Niech wybierze taką pracę, która będzie jej pasją i będzie ją wykonywać z przyjemnością.

Hania bardzo lubi kuchnię swojego taty, ale i tak nikt nie jest w stanie ugotować tak dobrej zupy pomidorowej jak babcia Grażynka. To jej ulubione danie. Rodzina lubi spędzać wolny czas aktywnie. Latem w piątkowe popołudnia jadą nad jezioro czy morze pod namioty lub na kempingi. Spacerują, kąpią się, siedzą do wieczora przy ognisku, rozmawiają.

— Niepotrzebne nam wygody, lubimy tak spędzać razem czas. Robiliśmy tak, jak byliśmy dziećmi ze swoimi rodzicami i są to piękne wspomnienia — wspomina. — Chciałabym, żeby Hania była szczęśliwa, miała piękne dzieciństwo i wspomnienia. Każdą chwilę z nią kolekcjonuję, jest dla mnie najlepszą przyjaciółką, całym światem.

Hania czeka na Mikołaja


W domu państwa Chyżyńskich już wszystko przygotowane do świąt: jest choinka, pierniki, potrawy. Hania czeka na Mikołaja. Drugiego dnia świąt będzie tort, prezenty i życzenia z okazji urodzin Hani.

— Uwielbiamy ten świąteczny czas! Jak tu nie wierzyć w magię świąt? Kiedy siadam do wigilijnego stołu i widzę naszą rodzinę, to łezka kręci mi się w oku. Dostałam od życia naprawdę piękny prezent w postaci kochającej rodziny — przyznaje Monika. — Nie wyobrażam sobie, że mogłabym bez nich żyć. Dużo rozmawiamy z naszą córką. Wie, że zawsze może liczyć na nasze wsparcie i miłość. To jest po prostu nasza bajka, piękna bajka i nie mogę powstrzymać się od wzruszenia. Magia świąt w naszym życiu zdziałała prawdziwe cuda i oby tak było już zawsze — dodaje.

Joanna Karzyńska