Są tematy, które nas dzielą. O co nie pytać przy wigilijnym stole?
2021-12-24 10:32:06(ost. akt: 2021-12-23 14:33:56)
Przy świątecznym stole warto unikać tematów, które wywołują nadmierne emocje i prowadzą do konfliktów. — Lepiej skoncentrować się na miłych sprawach. I wierzyć, że rodzina chce naprawdę dla nas dobrze — mówi Magdalena Stefańczyk.
Maciej przy wigilijnym stole słyszy pytania o zarobki. „Chyba źle ci tam nie płacą, co?”, zagaja jego ciocia, chcąca bardzo wiedzieć, jak jej siostrzeniec radzi sobie w branży IT. Te dwie literki nie za wiele jej mówią. — Moja odpowiedź, że płacą mi dobrze, niestety cioci nie satysfakcjonuje — odpowiada dwudziestosiedmiolatek. — Bo ile to jest: dobrze? Mam wrażenie, że ciocia najchętniej zamieszkałaby w moim portfelu. Chce znać konkretne kwoty jakie zapłaciłem za auto czy wakacje. Wypytuje też, ile zarabiają moi koledzy.
Za czasów pani Janiny, babci Karoliny z Olsztyna, niczego w sklepach nie było. A teraz młodzi, o, jak mają dobrze. Dlatego nie ma świąt, w których pani Janina nie miałaby podsumować spraw finansowych całej rodziny. Zaczyna od swoich dorosłych już dzieci, a kończy na wnukach. Najstarszy, trzynastoletni, ma już nawet swoje konto w banku. Ile on na tym koncie ma? A młodsi, ile mieszczą w tych skarbonkach? A Szymonek, to ile z tej Komunii Świętej zebrał? — Babcia jest bardzo schorowana i wiekowa — opowiada nam pani Karolina. — I do głowy nikomu nie przyjdzie jej niegrzecznie odpowiedzieć. Ale denerwuje mnie, kiedy zadaje te pytania. A wszyscy patrzą i czekają na odpowiedź. Mamy liczną rodzinę i nie chcę, żeby np. mój kuzyn, za którym nie przepadam od dzieciństwa, wiedział o sprawach finansowych naszych domowników. Przecież jesteśmy samodzielni finansowo, zarabiamy z mężem, nikt nam nie pomaga. Więc czemu nas z tego rozliczać?
„A ty, Kasiu, czemu nie jesz”? Takie pytanie co roku słyszy trzydziestokilkulatka z Olsztyna od swojej mamy. — Tylko, że ja jem — śmieje się. — Jem tyle, co zwykle. Nie umiem wpychać w siebie jedzenia. Nie potrafię siedzieć cały dzień przy stole, albo jeść dodatkowych porcji, tylko dlatego że w kalendarzu są dni na czerwono. Moja mama tego nie rozumie.
Katarzyna zna scenariusz na pamięć. — Najpierw cierpliwie odpowiadam, że oczywiście, że jem. Potem mama zaprzecza. Następnie żali się, że niepotrzebnie się narobiła w kuchni, bo ja nie chcę nic jeść. Więc ja, mimo że już nie mam ochoty, nakładam sobie kolejną porcję. Mama twierdzi, że to za mało. Potem pyta, czy ja czasem chora nie jestem. I zaczyna opowiadać o przypadkach, kiedy ktoś miał zaawansowanego raka, ale o tym nie wiedział. I wysyła mnie na badania. Tak więc od tematu jedzenia płynnie przechodzimy do śmierci...— mówi gorzko.
Aneta nigdy nie zapomni rubasznego śmiechu swojego wujka i pytania: „A co, wy nie wiecie, jak się dzieci robi?”. Wujek zawsze był bezpośredni i nadmiernie szczery. Ale wtedy, w ubiegłoroczną wigilię, humor mu dopisywał wyjątkowo. Alkohol jeszcze bardziej rozwiązał mu język. Aneta, drobna, filigranowa, jakby zmniejszyła się po tych słowach jeszcze bardziej. Jej mąż, Marcin, pod stołem zacisnął palce w pięść. Aneta próbowała załagodzić sytuację, choć w oczach stanęły jej łzy. Od pięciu lat próbowała zajść w ciążę. Ona i mąż: gruntownie przebadani. Lekarz mówił, że na logikę nie ma żadnych przeciwwskazań, zdrowotnej przyczyny. Aneta co roku marzyła, że przy choince będzie siedzieć albo z niemowlęciem na rękach, albo chociaż z okrągłym brzuchem. Ale cud nie nadchodził.
Marzena z kolei jest szczęśliwą mamą 6-letniego Stasia. Z ukochanym mężem przy boku, ciekawą pracą i hobby żyje jej się bardzo dobrze. — Co roku podczas wigilii pada pytanie, kiedy Staś będzie miał rodzeństwo. A my w ogóle nie planujemy drugiego dziecka! I nie sądzę, żebyśmy mieli się z tego komukolwiek tłumaczyć — oburza się Marzena. — Pamiętam, jak rok temu moja ciotka wykrzyczała: "Chyba nie chcesz, żeby Staś był jedynakiem?". I nasłuchałam się, jacy to jedynacy są nieszczęśliwi. I rzekomo wyrastają na egoistów.
Anna i Arek z Olsztyna są ze sobą 12 lat. Poznali się w akademiku. Co roku, kiedy zasiadają przy wigilijnym stole, z ust rodziny pada pytanie: „Kiedy ślub”? — Może nawet nie byłoby w tym nic złego, bo jesteśmy parą z długim stażem, gdyby nie to, kto je zadaje — ironizuje Arek. — Moi rodzice rozwiedli się, kiedy byłem małym chłopcem. Z kolei rodzice Ani wzięli rozwód trzy lata temu. Był bardzo burzliwy, bo mój przyszyły teść wdał się w romans z sąsiadką. Wziął z nią szybki ślub, bo twierdziła, że jest w ciąży. A kiedy się okazało, że to nieprawda, równie szybko się rozwiódł...
Dlaczego osoby, które kochamy, zadają nam tego typu pytania? — Należałoby najpierw założyć, że wspomniany wujek czy inna osoba, która sprawiła nam przykrość takim pytaniem, nie miała złych intencji — mówi Magdalena Stefańczyk, psycholog z Warszawy. — W rodzinie raczej są dobre intencje, a takie pytania, nawet niefortunnie brzmiące, często stanowią wyraz troski. I tak trzeba do tego podejść. Najgorsze, co możemy zrobić w takiej sytuacji, to odpowiedzieć atakiem. Co nie znaczy, że nie trzeba bronić swoich granic. Można odpowiedzieć w taki sposób, aby nasza odpowiedź np. zaskoczyła pytającego. Zasadne jest również to, czy para wcześniej opowiadała o swojej bezdzietności. Wujek mógł nawet nie wiedzieć, że brak dziecka w przypadku tej pary jest obarczony takimi trudami.
Zdaniem Magdaleny Stefańczyk, w święta przede wszystkim powinno nie tylko ograniczyć alkohol, ale także tematy, które wywołują nadmierne emocje i prowadzą do konfliktów, typu: szczepionki, polityka. — Każda rodzina wie, których tematów należy unikać. Bo są tematy, które po prostu nas dzielą — uzupełnia. — Lepiej skoncentrować się na miłych sprawach. I wierzyć, że rodzina chce naprawdę dla nas dobrze.
Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Dorota #3086076 24 gru 2021 16:19
Ludzie, przecież politykom chodzi tylko o to żeby nas skłócić. A szczególnie ostatnie kilka lat. Dlatego prawdą jest powiedzenie: PiS PO jedno zło. Wesołych Świąt!
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz