Szklane gulajki na jeglii prosto z lasu

2021-12-18 17:10:38(ost. akt: 2021-12-23 08:36:55)
Szczególnie drugie święto Bożego Narodzenia było dniem odwiedzin i dość hucznych gościn w środowiskach miejskich

Szczególnie drugie święto Bożego Narodzenia było dniem odwiedzin i dość hucznych gościn w środowiskach miejskich

Autor zdjęcia: Fot. Archiwum Krzysztofa Kliniewskiegoi

Czas Bożego Narodzenia był od wieków wyjątkowy i mocno osadzony w ludowej kulturze. Polskie świętowanie związane jest ściśle z chrześcijańska tradycją, z zachowaniem dziedzictwa minionych czasów. Przykładem może być historyczna Ziemia Lubawska, gdzie niektóre zwyczaje pielęgnowane są do dzisiaj.
Obrzędy związane z Bożym Narodzeniem w okolicach Lubawy i Nowego Miasta Lubawskiego, czyli w granicach dawnego powiatu lubawskiego, zaczynały się już podczas adwentu. W tym czasie maszkary obchodziły wieś, dzwoniąc pod drzewami i oknami odwiedzanych domów — wzywając do pacierzy. Utrzymywało się przekonanie, że podczas adwentu nie wolno orać, gdyż ziemia „schorzeje”. W środowisku wiejskim mówiono: „Kto ziemię w adwent psuje, ta mu trzy lata choruje.” Przed samymi świętami ludzie wstrzymywali się od niektórych prac np. przędzenia lnu lub czesania wełny bez racjonalnego powodu.

— Wieczerza wigilijna składa się z dziewięciu potraw lub mniej. Potrawy typowe dla Ziemi Lubawskiej to: barszcz, kapusta, grzyby, groch, suszone owoce, kluski z makiem, karp pieczony, śledzie, jajka, ser lub kaszka z sokiem owocowym. Dawnym zwyczajem odkładało się z nich nieco pokarmu i razem z kolorowymi opłatkami zanoszono w Wigilię dla bydła — opowiada Izabela Ziółkowska-Balewska, nauczycielka historii i regionalistka. — Utrzymywało się przekonanie o mowie zwierząt o północy, czego słuchać nie należy, bo groziło to śmiercią — dodaje nasza rozmówczyni.

Podczas wieczerzy były obecne podarki gwiazdkowe od Gwiazdora. Powszechnie znane do dnia dzisiejszego jest dzielenie się opłatkiem. W niektórych wsiach w Wigilię obwiązywało się słomą drzewka dla urodzaju. W okresie od Bożego Narodzenia do Nowego Roku zachował się zwyczaj, że kobiety nie przędły, gdyż mogło wtedy okuleć bydło, natomiast darły wówczas pierze.

Jan Ostrowski, twórca i kustosz Muzeum Lokalnego Ziemi Lubawskiej w Łąkorzu potwierdza, że ludność lubawszczyzny zachowała odrębność kulturową i wiele dawnych zwyczajów bożonarodzeniowych kultywuje się, szczególnie na terenach wiejskich, do dnia dzisiejszego.

— Starsi ludzie o tradycjach ich rodziców, dziadków, a nawet pradziadów, opowiadają najmłodszym. W wielu domach do dziś jest tradycja przynoszenia choinki prosto z lasu, zwanej na lubawszczyźnie jeglią. Dziadkowie z wnukami udają się do najbliższego leśnictwa, wspólnie wybierają drzewko i przynoszą do domu — opowiada Jan Ostrowski. — Dziadkowie przypominają wnukom, że w ich domach, bombki nazywano szklanymi gulajkami, a śnieg na choince zastępowała wata, której zawsze przed świętami brakowało w wiejskiej spółdzielni. Obowiązkowo na choince musiały być świeczki osadzone w specjalnych „żabkach”. Ażeby ubogacić drzewko, musiał być także anielski włos zwany lametą — dodaje kustosz Ostrowski.
Do dnia dzisiejszego zachowała się tradycja wypatrywania pierwszej gwiazdki. Jest to moment najbardziej wyczekiwany przez najmłodszych, bo wtedy, osobiście lub po kryjomu, Gwiazdor przynosi upragnione prezenty. Niezmiennie w okolicy Nowego Miasta Lubawskiego ludzie utrzymują tradycje przygotowywania wigilijnych potraw. W rodzinach zachowały się zeszyty z babcinymi przepisami. Gospodynie chętnie do nich wracają w okresie przedświątecznym.

— Króluje przede wszystkim ryba. W latach przedwojennych karp nie był tak popularny jak dzisiaj i po ryby szło się do miejscowej rybaczówki. W niektórych domach ta tradycja trwa do teraz. Na wigilijnym stole musi być kapusta z grzybami, barszcz z kluskami, piernik oraz makowiec — dodaje Jan Ostrowski.

Dwa tygodnie przed świętami torby listonoszów były pękate od kartek z życzeniami bożonarodzeniowymi i z okazji nadchodzącego nowego roku. Dzisiaj zwyczaj ten zanika, ale nie do końca. Często wraca się do starych kartek, wyjmuje z babcinego kredensu pudełko pełne pocztówek i przegląda. W ten sposób wspomina się krewnych, znajomych i przyjaciół. Wielu z nich już nie ma, ale pisane atramentem życzenia pozostały.

— Tak naprawdę tradycja wysyłania życzeń świątecznych stała się popularna dopiero w latach 20 - minionego wieku — opowiada Dariusz Andrzejewski, miłośnik i badacz nowomiejskiej historii. — W tym czasie w Nowym Mieście pocztówki gwiazdkowe i na Nowy Rok w wielkim wyborze polecała księgarnia „Drwęca”, o czym informowała w swoich świątecznych reklamach.

Kiedyś pocztówki wysyłano oddzielnie, najpierw na święta Bożego Narodzenia, a kolejne na Nowy Rok. Najstarsze z nich powstawały dzięki współpracy wydawców, drukarzy, artystów i fotografów. Pierwsze wykonywano w technice litograficznej, później w światłodruku, fotooffsecie. Bardzo często kartki projektowali znani artyści np. Leonard Winterowski. Na szczególną uwagę zasługują również pocztówki - patriotyki. Częstym ich motywem był żłobek, a przy nim zamiast trzech króli – postacie polskich władców m. in. Jana Sobieskiego, Jana Kazimierza czy Kazimierza Wielkiego — opowiada pan Dariusz.
Stanisław R. Ulatowski