Boże Narodzenie oraz Wigilia w słowach. Joanna Kondrat

2021-12-24 12:00:00(ost. akt: 2021-12-24 22:23:45)

Autor zdjęcia: pixabay.com

— Przywołuję dwa obrazy. Pierwszy – to pierogi mojej mamy. Smażone na głębokim oleju. Wybitne. Na stole wigilijnym mogło by nie być innej potrawy. A drugi – to Wigilia w 2013 roku, kiedy mój syn miał 2,5 roku. Był już trochę świadomy tego, że istnieje ktoś taki, jak Mikołaj. Święta spędzałam w Bartoszycach, u rodziców. Nie było tu łatwo wynająć Mikołaja. Obdzwoniłam wielu znajomych.

Po wielu rozmowach – udało się temat zorganizować. Taka byłam zajęta i podenerwowana organizacją tematu, że kompletnie nie zauważyłam, co dzieje się z Brunem. Rozchorował się natychmiast po podróży. Płakał i wtulał się we mnie, manifestując kompletny brak ochoty na spotkanie z jakimś Mikołajem.

Pamiętam, że poczułam absurdalne rozczarowanie, jakbym sama była dzieckiem. Dopiero później przyszła refleksja, że przecież cała ta sytuacja była niedorzeczna. Dziecku w ogóle ten show nie był potrzebny. Zadałam sobie wtedy pytanie, które towarzyszy mi do dziś, bardzo często. Po co i dla kogo robisz to, co (jak twierdzisz) robisz dla swojego dziecka? I czy na pewno Twoje dziecko tego potrzebuje.

[Joanna Kondrat]