Baśniowe zamki krzyżackie z długą historią
2021-12-19 15:03:00(ost. akt: 2021-12-18 15:19:02)
Najbardziej niesamowitym, wręcz baśniowym, zamkiem jest dla mnie Szymbark położony niedaleko Iławy. Jest ogromny i jedyny w swoim rodzaju — o zamkach państwa krzyżackiego rozmawiamy z Mirosławem Garncem, autorem katalogu tych niezwykłych budowli.
Komu, według ciebie, życie układa się życie lepiej — pałacom czy zamkom? Obserwujesz ich losy od ponad 20 lat.
— To zależy. Po naszej stronie granicy zamki mają się wyśmienicie, w odróżnieniu od tych znajdujących się w obwodzie kaliningradzkim. Natomiast wśród pałaców i dworów jest bardzo wiele zniszczonych i niestety są one skazane na zagładę. Uratowano nieliczne. Niestety prawda jest taka, że za dewastację zabytku właściciel nie ponosi żadnych konsekwencji. Natomiast jeśli chodzi o zamki — zniszczonych czy niszczejących jest niewiele. Natomiast w obwodzie można policzyć te, które są w miarę zadbane, na palcach jednej ręki. Choć i tam nie brakuje pasjonatów, chcących je ocalić.
Ile było tych zamków?
— Co najmniej 146. To liczba tych murowanych. Najpierw w epoce podboju Krzyżacy budowali ziemno-drewniane warownie. Potem zamieniono je na murowane zamki, ale nie wszystkie. Więc tych murowanych i niemurowanych jest ponad dwieście. Zamki były klasztorami i twierdzami jednocześnie, mieściły się tu też sądy.
Pierwszy zamek został zbudowany w Kwidzynie. Szybko, bo w 1250 roku, a więc w dwadzieścia kilka lat po przybyciu Krzyżaków na Kujawy.
— Jeszcze nie był ceglany, tylko z kamienia.
A ostatni zamek Krzyżacy zbudowali w 1408 roku w Ragnecie czyli dzisiejszym Niemanie, tuż przed bitwą pod Grunwaldem.
— Byli wtedy u szczytu potęgi i nic nie zapowiadało ich klęski.
W twojej najnowszej książce „Zamki. Katalog zachowanych zamków państwa krzyżackiego” są portrety uczestników współczesnej rekonstrukcji bitwy pod hasłem „Oni walczyli pod Grunwaldem”.
— Najpierw robiłem zdjęcia bitwy, ale takich ujęć jest mnóstwo. Postanowiłem więc sportretować jej uczestników. Zaczaiłem się na nich przed rozpoczęciem widowiska. Zdjęć było sporo, przedstawiały ludzi z różnych stron świata. Ale kiedy już je poukładałem, znajomy zapytał „A RODO?”. Więc mogłem zamieścić tylko te, co do których miałem zgodę na wykorzystanie wizerunku. Pomógł mi, rezydujący w Gniewie, wielki mistrz Jarosław Struczyński. I dodałem też zdjęcia rycerzy z opuszczonymi przyłbicami. Też mają swój klimat.
Twoja książka jest, co nietypowe dla takich publikacji, bardzo osobista. Często notatkę o zamku zaczynasz jednym mającym scharakteryzować go słowem. Raz jest to „czad”, innym razem „arcydzieło”, jeszcze innym „rekordzista”. Który zamek jest twoim ulubieńcem?
— Najbardziej niesamowitym, wręcz baśniowym zamkiem jest dla mnie Szymbark położony niedaleko Iławy. Jest ogromny i jedyny w swoim rodzaju. W czasach pokrzyżackich zamienił się w arystokratyczną rezydencję i był nią do 1945 roku. Od 1699 roku należał do rodziny Finck von Finckenstein. Ostatni właściciele zlecili, pewnie latem 1944 roku, dokumentację fotograficzną posiadłości, w tym wnętrz rezydencji. Dzisiaj można tam oglądać zachowane prawie w całości średniowieczne mury, z ośmioma wieżami i basztami, potrójną bramę wjazdową i kamienny most. W 1996 roku właśnie w Szymbarku Volker Schloendorff nakręcił kilka scen do „Król olch” z Johnem Malkovichem.
— Malbork oczywiście. Do największych należy też ostatni zbudowany przez Krzyżaków, ten w Ragnecie. Co ciekawe, ofiarą wojny stały się tylko dwa zamki w dzisiejszym obwodzie kaliningradzkim: w Królewcu i Lochstedt. Ten drugi był jednym z najpiękniejszych. Zachowały się niestety tylko przedwojenne ilustracje, fundamenty i piwnice. Lochstedt zbudowano pod koniec XIII wieku nad przesmykiem łączącym Zalew Wiślany z Bałtykiem. Było to w innym miejscu niż obecnie. Zamek miał pilnować wejścia na zalew, ale przesmyk się zamulił i dzisiaj nie ma po nim śladu. Nowy powstał bardziej na południe Mierzei Wiślanej. Znajduje się tam miasto Bałtijsk.
Najważniejszym zamkiem był ten w Kaliningradzie, czyli dawnym Królewcu, Koenigsbergu.
— Ten zamek nie istnieje. Został zbombardowany przez aliantów w 1944 roku, potem był ostrzeliwany podczas oblężenia miasta przez Armię Czerwoną i w końcu rozebrano go w 1968 roku. Obok tego miejsca został zbudowany sławny Dom Sowietów. Okazało się jednak, że wskutek osuwania się gruntu, budynek nie może być użytkowany. I nigdy nie był. Władze miasta kilka lat temu zleciły badania techniczne Domu i okazało się, że nic nie da się zrobić.
Ale wielu mieszkańców Kaliningradu nie chce tego, bo to dla nich gmach kultowy, symbol powojennego miasta, jak pisze w swojej książce „Miasto bajka” Paulina Siegień. Dlaczego wielki królewiecki zamek stał i przez wieki służył ludziom, a Dom Sowietów nie?
— Rosjanie prawdopodobnie nie znali techniki zastosowanej przez Krzyżaków. Zamek zbudowano na bagnach, ale przedtem wbito w nie rzędy dębowych bali. Drewno nasiąknięte wodą stało się twarde jak kamień. I dzięki temu zamek był stabilny. Natomiast Dom Sowietów był zbudowany poza tym terenem i się osuwa. W Malborku, wskutek obniżenia się poziomu wód gruntowych, części zamku też groziło zawalenie, ale uratowano go, stosując nowatorskie techniki.
Czy, twoim zdaniem, prawdopodobna jest hipoteza, że właśnie w ruinach królewieckiego zamku podczas alianckich nalotów spłonęła złożona w jego lochach Bursztynowa Komnata?
— Wydaje mi się, że jest to najbardziej prawdopodobna hipoteza. Kiedyś w obwodzie kaliningradzkim podczas robienia zdjęć rozmawiałem ze starszym Rosjaninem. Opowiadał mi, że jako dziecko bawił się z kolegami w ruinach zamku i że znajdowali tam mnóstwo bursztynowych kropli, zastygłych kawałów stopionego bursztynu.
Krzyżacy, co wielokrotnie podkreślasz w swojej książce, byli nowocześni, wręcz pionierscy i stworzyli niezwykłe państwo i jedyny na świecie system zamków.
— W Prusach, do których na początku XIII wieku przybyli Krzyżacy, nie było miast ani dróg. Nie było nic poza naturą. Oni zbudowali sieć zamków, miast i wsi. Zamki dzieliła nie większa niż 30-kilometrowa odległość, bo tyle można było przejechać wierzchem w ciągu dnia. Wsie oddalone były od miast 15 lub mniej kilometrów, by wieśniak w ciągu jednego dnia mógł pojechać na targ i wrócić. Szkoda, że unikalna sieć pokrzyżackich zamków nie jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
No właśnie? Dlaczego nie jest?
— Bo to wymaga przygotowania wielkiej dokumentacji we współpracy nie tylko między kilkoma województwami, ale też z obwodem kaliningradzkim.
Ewa Mazgal
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Stary dziad #3086433 30 gru 2021 10:03
Znowu promocja niemieckości, lewactwa i LPG. Wiadomo co się tam w tych ruincha odprawia, a wcześniej mordowano tam w śreniowieczu polskich patriotów. CZemu ten ściek nie promuje polskiech zabytków. Chaty kryte strzechą też są piękne, wiem bo sam w takiej mieszkam od lat.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-16) odpowiedz na ten komentarz
Lena Ruta #3086429 30 gru 2021 09:08
Super, dzięki temu wywiadowi zakupiłam ów katalog. Jestem bardzo zadowolona! Ciekawe informacje i piękne zdjęcia
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz