Wspomnienia internowanych. Andrzej Gierczak: "Niestety, ma pan wroga"

2021-12-12 16:29:57(ost. akt: 2021-12-12 16:59:31)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak/dz

– Warto stać na straży swoich poglądów, jeśli one nie ranią ludzi – podkreśla dziś. – Nigdy nie atakowałem ludzi, walczyłem z ustrojem – mówi Andrzej Gierczak w swoim wspomnieniu.
Andrzej Gierczak spał, gdy dziesięć minut po północy 13 grudnia 1981 r. nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Cała rodzina się obudziła. Wstał, by sprawdzić, kto o takiej porze przyszedł. Przed drzwiami stało czterech panów: dwóch milicjantów i dwóch cywili. Zapytał, w jakiej sprawie przyszli. Poprosili, żeby ich wpuścić i odparli: – Przyszliśmy, żeby pana dowieźć do Komendy Wojewódzkiej na rozmowę. Pan Andrzej zdziwił się, że o takiej porze. Zasugerował, że lepszym rozwiązaniem byłoby przysłanie powiadomienia. Sam by poszedł. – Niech pan nie utrudnia. Szybko to załatwmy. Niech pan się ubierze i z nami pojedzie – usłyszał. Zapytał o oficjalne wezwanie lub powiadomienie. Niczego przy sobie nie mieli. Jeden z nich zwrócił się do pana Andrzeja po imieniu, określając go "dobrym człowiekiem". Zapytany, skąd się znają, odpowiedział: "Z dyrekcji, z narad".

Pan Andrzej był przekonany, że na naradach są także przedstawiciele SB. Nie przeszkadzało mu to w mówieniu tego, co według niego trzeba było powiedzieć o pracy w PKP.

Tej nocy postanowił się ubrać i wyjść, zgodnie z propozycją przybyłych po niego mężczyzn. Pożegnał się z dziećmi, zgodnie z powiedzeniem "Strzeżonego Pan Bóg strzeże". Żonę poprosił, by rano poinformowała o sytuacji Zarząd Regionu. Nie miał jeszcze pojęcia, że w Polsce wprowadzono stan wojenny. Wsiadł do nyski, w której byli trzej inni milicjanci. Starszy pan zwrócił się ponownie do pana Andrzeja, dziękując mu za niekłopotliwe zachowanie. Ten stwierdził, że nie musi się inaczej zachowywać, bo nie ma wrogów. – Wrogowie Solidarności są moimi wrogami – dodał jeszcze, na co starszy pan odparł: – Niestety, ma pan wroga.

Jadąc, pan Andrzej zauważył, że nie skręcają w stronę komendy, tylko w ulicę Wojska Polskiego. Dotarli na plac parkingowy milicji na Zielonej Górce. Ciemność, wielu milicjantów z karabinami. Zauważył Andrzeja Bobera (wówczas wiceprzewodniczącego zarządu regionu "S" – red.) skutego kajdankami. Domyślił się, że jest to atak na Solidarność. Jeden z młodych esbeków poszedł i po chwili wrócił z decyzją o internowaniu. Oddał ją oficerowi Wojska Polskiego, w jego ręce został też oddany pan Andrzej. Po chwili przeczytał decyzję i okazało się, że jest internowany, ponieważ zagraża bezpieczeństwu państwa. Nie chciał się podpisać, jak powiedział, na dokumencie bezprawia. Nie zmieniło to jego sytuacji, i tak został internowany.

Razem z parunastoma innymi ludźmi czekał w samochodzie przez kilka godzin. O 3 w nocy zostali pojedynczo wyprowadzani w szpalerze milicji do stołu, przy którym każdemu zakładano kajdanki. Za chwilę przyprowadzono Stefana Śnieżko i obu panów "zaobrączkowano". O 5 nad ranem znaleźli się w samochodzie przystosowanym do przewozu więźniów. Około 7 rano kawalkada dojechała na plac więzienny w Iławie. Pan Andrzej najpierw trafił do celi jedno–, a potem do dwuosobowej. Kiedy do celi zaglądali strażnicy, witał się, ale nie meldował. Po latach dowiedział się, że z tego powodu do komendanta więzienia skierowano pismo o jego niesubordynacji. Panu Andrzejowi zabrano możliwość odbywania widzeń. Zatem nie miał możliwości zobaczenia się z żoną.

Szybko się przeziębił. To była sroga zima i po przebudzeniu na kocu znajdował często śnieg, który wpadał przez powybijane w oknach szyby. Z powodu zimna jego noga stała się bezwładna. Lekarz więzienny podejrzewał atak korzonków. Położona pana Andrzeja na skrzydle drzwi, zdjętych z futryny w jego celi, i zaniesiono go do celi wieloosobowej. Tam uzyskał pomoc współwięźniów przy posiłkach.

Podczas przesłuchań więźniów nakłaniano do współpracy. – Władzy się zachciało? Ambicje pana poniosły – usłyszał od oficera. – Nic panu nie wypada, tylko mnie zastrzelić – odrzekł. Nigdy więcej już nie został wezwany.

W nowej decyzji o internowaniu zaistniał wpis o wrogim stosunku do państwowych władz administracyjnych PRL. Tego również nie przyjął do wiadomości.
Z powodu nogi miał zostać zawieziony do szpitala w Barczewie. Jednak zostaje zawieziony do domu i na tym, 22 marca 1982 r., kończy się jego okres internowania. Oczywiście nie skończyła się jego, jak podkreśla, postawa. Nadal działa, współorganizuje podziemne struktury w Gdańsku. Został później z tego powodu aresztowany, ale nigdy nie zmienił poglądów. Zawsze żyje zgodnie ze swoim sumieniem. – Warto stać na straży swoich poglądów, jeśli one nie ranią ludzi – podkreśla dziś. – Nigdy nie atakowałem ludzi, walczyłem z ustrojem.

Andrzej Gierczak

Ukończył ZSZ w Ełku (1962).

1963-2000 st. elektromonter, następnie technolog PKP w Olsztynie.

Od IX 1980 w „S”, przewodniczący Komitetu Założycielskiego w Lokomotywowni Głównej PKP w Olsztynie, od 15 I 1981 przewodniczący oddziałowej KZ Węzła PKP w Olsztynie, 26-28 VI 1981 delegat na I WZD Regionu Warmińsko-Mazurskiego, od 28 VI 1981 członek ZR, członek Komisji Okręgowej Okręgu Północnego PKP z siedzibą w Gdańsku. 1980-1981 słuchacz KIK w Olsztynie.

13 XII 1981 internowany w Ośr. Odosobnienia w Iławie, zwolniony 22 III 1982; IX 1982 – 1983 członek Prezydium tajnego Komitetu Koordynacyjnego Obwodu Północnego „S”, przewoził podziemne pismo „Semafor”; od 1982 członek Krajowego Duszpasterstwa Kolejarzy z siedzibą w Lublinie; 1982-1983 działacz Charytatywnego Punktu Pomocy dla Więźniów i Internowanych przy parafii św. Józefa w Olsztynie; 1982-1986 członek TZR, w jego domu drukowano podziemne pismo „Rezonans”. Współorganizator VI Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, uczestnik Duszpasterstwa Ludzi Pracy w Olsztynie. 9 V 1983 zatrzymany w Olsztynie, przewieziony do Gdańska, osadzony w AŚ; 1983-1988 wielokrotnie zatrzymywany, skazany przez kolegium ds. wykroczeń w Olsztynie. 1988-1989 członek Warmińskiego Klubu Katolików.
16 IV 1988 – 12 II 1989 uczestnik Zebrania Członków Mandatariuszy ZR Warmińsko-Mazurskiego.

Od 2000 na emeryturze.


Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. norbert #3084328 13 gru 2021 09:57

    Albo facet ma schizofrenię albo totalnie pomieszało mu się w głowie, bo nie wierzę człowiekowi, który walczył o wolność i solidarność, a dziś chodzi na marsze KOD-u i razem z SB-ekami domaga się zwiększenia ich emerytur!

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Tutejszy2 #3084311 13 gru 2021 08:59

      13 grudnia 2021, godzina 9.00, włączam telewizor a tam znowu nie ma teleranka !!! Przypadek ??? Nie sądzę !!!

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    2. Tutejszy2 #3084278 12 gru 2021 21:02

      „Rezonans” był rozwożony przez maszynistów po wszystkich stacjach kolejowych Okręgu Olsztyńskiego PKP. Mój ojciec był kolejarzem na małej stacyjce i przynosił gazetki do domu a ja jako kilkunastoletni chłopiec nie miałem świadomości, że przechowywanie tego może być niebezpieczne. Jeszcze do niedawna miałem kilka egzemplarzy z października 1981 o wyborze Wałęsy na przewodniczącego i plakat nawołujący do strajku, wydrukowany czarną farbą na papierze pakowym (szarym). Przekazałem to osobie zajmującej się Historią zawodowo.

      Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

    3. Stary dziad #3084271 12 gru 2021 20:14

      Jak tak czytam te wypociny to żałuję że byliśmy w Służbie Bezpieczeństwa zbyt pobłażliwi dla was. Ale dobre czasy jeszcze wrócą i zaprowadzimy tu porządek wraz z przyjaciółmi ze wschodu.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-17) odpowiedz na ten komentarz

    4. Paul Mark . #3084261 12 gru 2021 18:20

      Kulturalni czerwoni bandyci byli? No popatrz jak u michnika bolka i wielu z PO wskiej bandy.Andrzej Bartyczek Pyjas i setki innych nie przeżyli tej kultury jak powiadał niejaki mazguła.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz