Łączę gusta moich klientek z nowościami

2021-12-18 16:00:00(ost. akt: 2021-12-18 12:55:23)
Ewa Matuszyńska

Ewa Matuszyńska

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Rozmawiamy z Ewą Matuszyńską, która od 10 lat prowadzi butik z ubraniami dla pań. Klientki chwalą to miejsce, ponieważ są tam zawsze modne i wygodne sukienki, swetry, bluzki, spodnie. Podoba się również podejście pani Ewy do klientek, które podkreślają, że zawsze pomoże dobrać odpowiedni strój.
— Od 10 lat prowadzi Pani butik z ubraniami dla kobiet. Dlaczego właśnie tę branżę Pani wybrała?
— Rzeczywiście od 10 lat jestem na swoim. Zanim otworzyłam swój sklepik, pracowałam w handlu. Byłam sprzedawcą na spożywce. Tam przekonałam się, że branża handlowa jest dla mnie. I z dnia na dzień podjęłam decyzję: zakładam własny sklep.

— Miała Pani doświadczenie w spożywce, to dlaczego sklep z odzieżą?
— Od zawsze interesowałam się modą. Sama ubierałam się inaczej niż wszyscy. Jestem wzrokowcem i jak wchodzę do sklepu to od razu wiem co będzie na mnie pasowało. Nie muszę nawet mierzyć. Bardzo lubię rzeczy luźne, takie, które nie oplatają mnie ciasno. Stawiam na wygodę. Zawsze byłam na bieżąco z nowościami, dlatego wybrałam tę branżę. Byłam pewna, że będę mogła realizować swoją pasję, a praca będzie przyjemnością. Nie żałuję tej decyzji. Raczej mam żal do siebie, że tak późno zdecydowałam się na własny sklep. Teraz wiem, że praca na swoim jest bardziej ekscytująca. Sama decyduję o wszystkim. Poza tym bycie sprzedawcą w sklepie spożywczym, to bardzo ciężka i wyczerpująca praca. W moim butiku jest łatwiej, lżej i przyjemniej.

— Jakie były początki bycia na swoim?
— Bardzo trudne. Wynajęłam niewielkie pomieszczenie. Wiedziałam co chcę sprzedawać, jak będzie wyglądał mój sklep, ale nie widziałam, skąd zamawiać towar. Poszukiwania zaczęłam w internecie. Szukałam hurtowni odzieżowych. Od razu postawiłam na ubrania polskich marek. Zależało mi, aby była to odzież dobrej jakości, modna i wygodna. Warto zapłacić 10 lub 20 złotych więcej, ale za to nosić je dłużej, bez obawy prać i suszyć.

— Czy to był jedyny problem do pokonania?
— Nie. Nie byłam pewna jaką odzież mam sprzedawać: sportową, elegancką, dla dojrzałych pań, dla młodych. Na początku kupowałam wszystkiego po trochu. Potem postawiłam na młodzież, bo nie było takiego sklepu w Nidzicy. Okazało się jednak, że nie był to strzał w przysłowiową dziesiątkę. Młodzi zaglądali do sklepu, ale o zakupach decydowali ich rodzice, którym nie wszystkie modele się podobały. Zaczęłam więc obserwować rynek nidzicki. Zwróciłam także uwagę na to, że do mojego sklepu zaglądają też 20- 30 letnie panie i starsze. Pytały o sukienki, swetry, spodnie. Wychodziły ze sklepu rozczarowane, że nic dla siebie nie znalazły.

— I wtedy zmieniła Pani asortyment?
— Tak. Postawiłam na kobiety w różnym wieku. Mam ubrania i dla bardzo młodych kobiet, i dla nieco starszych. Ubierają się też u mnie seniorki.

— Jak wybiera Pani kolekcję?
— Najpierw wybrałam hurtownie, w których się zaopatruję. Są one już przeze mnie sprawdzone. Wiem, że mają dobry gatunkowo towar. Wsiadam do auta i raniutko wyjeżdżam po towar. Zajmuje mi to cały dzień. Mimo że dostaję zdjęcia nowości w hurtowniach, to wolę jechać sama i wybrać nową kolekcję. Nie zawsze jest tak, że zdjęcie odzwierciedla prawdę o np. sukience. Ja muszę dotknąć materiału, zobaczyć towar. Wtedy mam pewność, że jest to rzecz dobra jakościowo. Zależy mi, aby moje klientki do mnie wracały. A dzieje się tak, gdy kupiona rzecz nie odbarwi się, nie rozciągnie lub skurczy w praniu. Poza tym wybieram ubrania dla każdej kobiety i niskiej, i wysokiej, i bardzo szczupłej, i mniej szczupłej.

— Dużo klientek wraca do butiku?
— Tak. Mam klientki, które ubierają się tylko w moim sklepie. Bywa też często, że przynoszą mi zdjęcia z konkretnymi modelami sukienek, swetrów, spodni, bluzek i chcą, żebym je przywiozła. Wówczas staję na głowie, żeby je znaleźć. I bardzo często mi się to udaje. Klientki wiedzą, że ubrania w moim sklepie są bardzo wysokiej jakości. Panie noszą je przez kilka sezonów.

— Skąd Pani wie, że ubrania, które Pani wyszuka, będą się podobały kupującym?
— Znam gust swoich stałych klientek. Poza tym na bieżąco śledzę nowości modowe. Muszę wiedzieć co aktualnie jest na topie. Oglądam pokazy mody, przeglądam magazyny modowe, oglądam wywiady z projektantami.

— I na tej podstawie wybiera Pani ubrania do swojego butiku?
— Tak, ale nie wszystko co jest aktualnie modne podoba się paniom. Większość z nich szuka rzeczy modnych, ale i bardzo wygodnych. Takich, w których będą czuły się dobrze i swobodnie. Dlatego staram się łączyć gusta moich klientek z nowościami modowymi. Mam także takie ubrania, w których się po prostu tylko "błyszczy", bo są też panie, które kupują sukienkę na wystrzałową imprezę i nie liczy się wygoda, tylko wygląd.

— Czym jeszcze kieruje się Pani w wyborze konkretnych ubrań ?

— Mam też własny gust i poczucie estetyki. Wiem co do czego pasuje, jakie kolory można ze sobą zestawić. Jakie buty nałożyć do wybranej sukienki, czy bluzkę do spódnicy. Wystarczy, że spojrzę na sylwetkę klientki i wiem w czym będzie dobrze wyglądała.

— To pomaga doradzać paniom? Jedna z klientek powiedziała, że wchodzi się do butiku i wystarczy wziąć jakąś rzecz, a Pani potrafi od razu znaleźć do niej pasującą bluzkę, sweter. To sprawia, że wychodzi się ze sklepu kompletnie ubranym.
— Cieszę się, że klientki mają takie zdanie. Staram się doradzić. Poza tym bardzo lubię kontakt z ludźmi. Nie wyobrażam sobie bycia milczącą sprzedawczynią. Wychodzę do klienta, doradzam. W tym doradzaniu jestem szczera. Jeśli widzę, że klientka nie wygląda w czymś dobrze, to mówię. Wyszukuję również rzeczy, w których będzie wyglądała super i przekonuję, że w tym wygląda lepiej.

— Co teraz jest modne?
— Wszystko, co się klientowi podoba. To kupujący dyktują modę. Wróciły dzwony z lat 70-tych, golfy, swetry oversize, dżinsy, wraca skóra, ubrania dresowe. Na święta to zieleń, czerwień i czerń. W swoim sklepie świąteczne ubrania mam, bo czekają na nie moje klientki. Na sylwestra jak zwykle: cekiny i na błyszcząco.

— Co zawsze się sprawdzi?
— Oczywiście klasyka. Mała czarna i do tego piękna biżuteria lub czarne spodnie z dłuższym stanem i elegancka biała bluzka. Klasyka zawsze jest na miejscu, zwłaszcza w sytuacjach oficjalnych.

— Czy pandemia wpłynęła na prowadzenie sklepu?
— Tak. Przede wszystkim w hurtowniach jest o wiele mniej towarów, mniejsza ilość dostępnych rozmiarówek. Dostawcy coraz mniej szyją, jest też problem z materiałami. Na bieżąco jestem w kontakcie z hurtowniami. Żeby dostać to co chcę, muszę być w hurtowni już o 7 rano, bo potem nie ma w czym wybierać. Czasami muszę coś wprost wysępić. Nie można liczyć na to, że zamówi się towar w hurtowni i potem spokojnie odbierze. Nie ma cię na miejscu, nie masz dobrego towaru. Ubrania są coraz droższe. Zwiększyły się też koszty prowadzenia sklepu. Poszły w górę ceny prądu, wynajmu lokalu, ogrzewania, ZUS. Zobaczymy, co przyniesie nowy rok. Myślę, ze wiele firm jednoosobowych, takich jak moja, po prostu zniknie z rynku.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Dorota #3085151 18 gru 2021 16:18

    I to wszystko w 90% za pieniądze mężczyzn

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz