Jest jeszcze czas na dobry pomysł

2021-12-12 14:31:07(ost. akt: 2021-12-10 15:55:34)
prezenty

prezenty

Autor zdjęcia: pixabay.com

Mamy jeszcze dwa tygodnie, żeby przygotować najbliższym przemyślany prezent pod choinkę. To bardzo ważne, żeby świadczył o naszym zainteresowaniu potrzebami i marzeniami obdarowanego. Dziś nasi goście opowiadają o swoich doświadczeniach z prezentami znalezionymi pod choinką.
Jako dziecko dostałam parasolkę, ale była tak zapakowana, że wyglądała jak rózga. Rozpakowując prezent, płakałam jak bóbr — wspomina ze zgrozą Olga.
W rodzinie Iwony zwyciężyło podejście ekonomiczne. — Teściowa dostała na prezent komplet bielizny: koszulka i reformy. Oddała to potem w prezencie mojej babci, a babcia oddała mojej mamie, a moja mama swojej siostrze. To prawdziwa historia — wybucha śmiechem.

Dorota Romanowska z Olsztyna nigdy nie zapomni, jak przed laty, na klasowych mikołajkach otrzymała szklankę wypełnioną cukierkami. — Taką z koszyczkiem, bo kiedyś tylko takie były — opowiada. — Cała klasa dostała maskotki. W tamtych czasach maskotki były prawdziwym hitem. Były wręcz nieosiągalne. A ja jedyna siedziałam z tą szklanką z czekoladowymi cukierkami. I płakałam. Będąc już dorosłą osobą, znalazłam pod choinką rajstopy. Nie podobało mi się to.
Zdaniem Doroty, najlepiej jest zapytać osobę, którą chce się obdarować, co najbardziej lubi lub po prostu co chciałaby dostać. — W mojej rodzinie takie sprawy uzgadniamy — opowiada. — Ważne jest też ustalenie kwoty, którą możemy przeznaczyć na prezenty. Bo nie może być tak, że jeden dostaje prezent za 10 złotych, a drugi za trzysta.
Dorota Romanowska z Olsztyna: Kiedyś płakałam z powodu nietrafionego prezentu
Fot. Arch. prywatne
Dorota Romanowska z Olsztyna: Kiedyś płakałam z powodu nietrafionego prezentu


— Myślę, że najgorsze co może być to dostać krem dla osób 50+ mając lat 30 — uważa Anna. Elżbieta wie coś o tym, bo pod choinką znalazła krem dla kobiet po sześćdziesiątce, a dopiero co zaczynała dorosłe życie. — Jeszcze ta osoba, która mi go podarowała miała pretensje, że nie jestem zadowolona — nie może się nadziwić.

Agnieszce, z piękną i bezproblemową cerą przypadł natomiast płyn na trądzik i kosmetyki nieodpowiednie do wieku.
Bywa, że prezent zachwyca, ale jego opakowanie budzi emocje. Tak było w przypadku Agaty, która gustowny zegarek z pajączkiem znalazła w pudełku po... papierosach. Była wtedy małą dziewczynką.

Niektórzy zapominają, że nie robią prezentu dla siebie, ale komuś. — Przyjaciółka wręczyła mi kiedyś harlequiny — opowiada Katarzyna z Nidzicy. — Doskonale wiedziała, co myślę o tego typu literaturze. Tyle razy jej mówiłam, że nie czytam romansideł. Wiedziała, że jestem fanką kryminałów. Znała nawet moich ulubionych autorów. Nie mam pojęcia, czemu to zrobiła. Kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy, powiedziała: „Ooo, widzę, że ci się prezent nie podoba? To ja chętnie przeczytam!” I mi je zabrała. Sama jest wielką fanką harlequinów. Chyba nie muszę dodawać, że już się nie przyjaźnimy...
— Mój mąż jest wędkarzem, więc w zeszłym roku dostałam wspaniałą wędkę... — mówi wymownie pani Czesława.
Z kolei pani Agnieszka dostała od swojego męża wiertarkę.

Sebastian Rozwadowski, pilot rajdowy znalazł pod choinką cieplutkie kapcie-wsuwki. — Pasowałyby do 85-latka — wspomina ze śmiechem. — A ja byłem ledwie po trzydziestce. To był prezent od żony. Kapcie oddałem. Żonie nie było przykro, potraktowała to z dystansem. Natomiast kiedy byłem dzieckiem, wszystkie prezenty sprawiały dużo frajdy. To były czasy, kiedy dzieci nie miały tyle, co teraz. Każdy prezent cieszył bardzo mocno.
Zbigniew Staniszewski (z prawej) i Sebastian Rozwadowski na mecie Rajdu Kormoran 2017
Fot. Tomasz Filipiak
Zbigniew Staniszewski (z prawej) i Sebastian Rozwadowski na mecie Rajdu Kormoran 2017

Pani Halina, mieszkanka olsztyńskich Jarot, przed laty dostała zestaw chemikaliów. — Ten prezent zrobiła mi teściowa. I to w pierwszym roku mojego małżeństwa. To była osoba, która nie znosiła sprzeciwu. I uważała, że moim życiowym przeznaczeniem jest dbać o dom i męża. Zjechało się dużo rodziny, nie chciałam robić afery. Dopiero jak wszyscy poszli spać, płakałam jak dziecko. Do dziś czuję niesmak — opowiada nam.

Praktyczne rzeczy za to świetnie sprawdzają się w małżeństwie pani Haliny. — Mąż ode mnie dostał już myjkę ciśnieniową, dystrybutor do paliwa, klucz pneumatyczny, spawarkę, prostownik. W tym roku dostanie tokarkę do drewna — opowiada. — Ale jest zadowolony!

Z kolei pani Marta otrzymała korek do odpływu, do wanny. — Uśmiałam się niemiłosiernie. I był to najlepszy prezent! — zapewnia.
Aneta już dzieckiem dawno nie była, ale otrzymała dziecięcą pidżamę. — Wiem, że jestem niewysoka, ale bez przesady...

— Miałam 10 lat i zgubiłam plecak szkolny wraz z książkami — opowiada Agnieszka Skrycka, wokalistka. — Podczas wigilii wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni oglądają prezenty. To były jedne z bogatszych świąt w mojej rodzinie. Ja otwieram swój prezent, a tam... nowy plecak i książki. Byłam wściekła i zawiedziona. Nie dostałam niczego o czym marzyłam. A na domiar złego, po tygodniu, w trakcie sprzątania znalazłam swoją zgubę.
Agnieszka Skrycka, wokalistka
Fot. archiwum prywatne
Agnieszka Skrycka, wokalistka

Czasem prezent może wywołać nie tylko rozczarowanie, ale też nie lada zakłopotanie. — Dostałam popielniczkę i zapalniczkę w kształcie penisa od przyszłego męża mojej siostry. Ani to było śmieszne ani taktowne. Zwłaszcza, że w życiu nie paliłam — opowiada Joanna.

Martyna, studentka, dwa lata temu pod choinką znalazła voucher na skok spadochronem. — Rozumiem, że ktoś, kto uwielbia adrenalinę ucieszyłby się. Ale ja mam lęk wysokości. I ta osoba, o tym wiedziała. Mimo wszystko podarowała mi taki prezent. Było mi bardzo przykro — opowiada Martyna.

— Kilka lat temu dostałam lampion ogrodowy — opowiada Aleksandra Puławska, olsztyńska tiktokerka. — Problem w tym, że ja... nie mam ogrodu. Ani nawet balkonu. Nie wiem skąd ten pomysł? Moja ciocia ma świetny gust. Zawsze nastawiam się, że znajdę coś fajnego pod choinką. Tym razem był to półmetrowy lampion, dodatkowo szklany, biały. Ja lubię nowoczesne rzeczy, a nie jakieś zawijasy. Miałam łzy w oczach.
Aleksandra Puławska, tiktokerka z Olsztyna
Fot. Arch. prywatne
Aleksandra Puławska, tiktokerka z Olsztyna

Pan Robert pod choinką kiedyś nie znalazł niczego. — Była już dziewczyna ucałowała mnie i powiedziała, że jestem jej skarbem. A dla skarbu ciężko znaleźć coś odpowiedniego. Dlatego ona nic mi nie jest w stanie ofiarować. Ja miałem dla niej przygotowany wymarzony komplet biżuterii. A podobno to mężczyźni są skąpcami...

Na szczęście bywa też tak, że prezent zaskakuje i odmienia życie. Tak było w przypadku Moniki. — Ten zaskakujący prezent, to moja córka. Zdążyła się urodzić jeszcze przed pierogami — uśmiecha się.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Stary dziad #3084274 12 gru 2021 20:18

    Ja na prezent polecam korki analne. Sam mam duży zestaw. Dają bardzo fajne odczucia. Gorąco polecam wszystkim panom i paniom.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz