Otrzeźwienie przychodzi za późno
2021-11-26 19:35:54(ost. akt: 2021-11-26 15:21:45)
Czy kupuję więcej, niż mi trzeba? Jeśli tak, to dlaczego? Czy euforia towarzysząca shoppingowi zmusza mnie do niekontrolowanych wydatków? Idealnym momentem, by zadać sobie te pytania, będzie nadchodzący weekend. Dzień po Black Friday, w sobotę (27 listopada) obchodzimy „Dzień bez Zakupów”.
Święto ustanowiono na początku lat 90 w USA. Tradycyjnie przypada ono w piątek po Święcie Dziękczynienia. Europa obchodzi „Dzień bez Zakupów” w ostatnią sobotę listopada. Inicjatorzy akcji chcieli zaprotestować przeciwko nadmiernej konsumpcji dóbr w krajach wysokorozwiniętych. Nadprodukcja towarów, mająca zaspokoić rozdmuchany popyt, wiąże się też z wyzyskiem milionów pracowników — przede wszystkim z Azji. Jest też niekorzystna dla środowiska naturalnego.
Wyrzuty sumienia
W 2003 roku święto przywędrowało do Polski. Tego dnia jego sympatycy rezygnują ze wszelkich zakupów. Biorą udział w wydarzeniach kulturalnych, spędzają czas z rodziną, albo wybierają się na aktywny wypoczynek.
Najważniejsze jednak, by zastanowić się nad konsumpcjonizmem i problemami, jakie za sobą pociąga. Niektóre z nich bywają naprawdę poważne.
Najważniejsze jednak, by zastanowić się nad konsumpcjonizmem i problemami, jakie za sobą pociąga. Niektóre z nich bywają naprawdę poważne.
— Uwielbiam kupować ciuchy. Często niepotrzebne, które później leżą w szafie — zwierza się jedna z internautek na forum nerwica.com. — Jestem mężatką, nasz budżet nie jest zbyt duży, z czego zdaję sobie sprawę. Ale kupowanie jest dla mnie ważniejsze. Najgorsze jest to że idąc do galerii nakupuję ciuchów, a w domu przychodzi „mega moralniak”. Kupowanie przynosi mi ukojenie, kupując czuje się jak w amoku. Potem przychodzi otrzeźwienie. Nie umiem z tym walczyć — żali się.
— Dla mnie zakupy są rozrywką, a dodatkowo też rekompensatą braków (np. braku dziecka) — wyznaje kolejna użytkowniczka. — Moje koleżanki kupują zabawki i ciuszki dla dzieci, a ja dla kogo mam kupować? Mogę tylko dla siebie — kwituje.
Kupowanie może przerodzić się w nałóg. Wtedy zżera nie tylko pieniądze, ale i czas. — Potrafię chodzić po sklepach 4-5 godzin i nic sobie nie kupić — czytamy w jednym z postów. — Nawet jeśli jestem w sklepie wiem, że kupowanej koszuli czy swetra i tak nie założę. No i na co komu dziesiąty z rzędu krem czy dwudziesta szminka? To jeszcze bardziej mnie przygnębia i szukam wtedy winy w sobie. Te rzeczy i tak nie mają dla mnie wartości. Liczy się sam fakt, że kupiłam coś dla siebie.
Poszukiwanie celu
— Kupowanie rzeczy, których posiadamy już całkiem wystarczająco, może stanowić formę usprawiedliwienia przed sobą sposobu, w jaki spędzamy swój czas wolny — twierdzi jeden z internautów na forum nerwica.com. — Nie twierdzę, że odnosi się to do każdego przypadku. Na przykład mi trudno przyjąć do świadomości fakt bezcelowego włóczenia się po mieście. Dokonując zakupu czegokolwiek stwarzam sobie powód, dla którego wyrwałem się z domu. Powód, który normalnie powinien pojawić się znacznie wcześniej! Jednak po powrocie mam dzięki temu jakieś iluzoryczne poczucie celowości własnego postępowania. Fakt, że zakupiony przedmiot ląduje w szafie na czas bliżej nieokreślony jest tutaj zupełnie drugorzędny — nie kryje.
Rosnące długi
Nałogowe zakupy przynoszą chwilę ulgi. Nie rozwiązują jednak naszych kłopotów. Zamiast tego nastręczają nowych.
— W tej chwili mam do spłaty 20 tys. zł. Nie potrafię kontrolować swoich wydatków — niepokoi się uczestniczka dyskusji na forum nerwica.com. — Ciągle nie mam kasy, ciągle pożyczam i ciągle rośnie mi dług. Ostatnio zrobiłam coś głupiego na maksa. Podpisałam kolejną umowę na abonament telefoniczny, bo spodobał mi się telefon. Chciałam go mieć, mimo, że wcześniejszy kupiłam pół roku temu. Ze mną jest coraz gorzej! — rozpacza.
Kobieta ukrywa problem przed rodziną. — Dziś mama otworzyła moją pocztę, a tam wezwanie do zapłaty. Kłamię, że wszystko ok, żeby nie przejmowała się. Okłamuję też siebie, że jakoś to będzie. Na najbliższych nie mogę liczyć, a raczej nie chcę. Wstydzę się swoich długów. Do końca życia wypominaliby mi, że jestem nieodpowiedzialna, że inni za moją wypłatę utrzymują całą rodzinę. Na znajomych liczyć też nie mogę. Nie są na tyle bogaci, by od ręki pożyczyć mi taką sumę — żali się.
Błędne koło
Uzależnienie od zakupów to groźne zaburzenie behawioralne.
— Konsekwencje mogą być naprawdę poważne — ostrzega Piotr Nowikow, psycholog oraz socjolog. — Prowadzenie podwójnego życia, ciągłe kłamstwa, kłopoty finansowe. Zakupoholicy popadają w długi, mogą posunąć się do kradzieży. Cierpi na tym nie tylko sam uzależniony, ale też jego najbliższe otoczenie — dodaje.
— Konsekwencje mogą być naprawdę poważne — ostrzega Piotr Nowikow, psycholog oraz socjolog. — Prowadzenie podwójnego życia, ciągłe kłamstwa, kłopoty finansowe. Zakupoholicy popadają w długi, mogą posunąć się do kradzieży. Cierpi na tym nie tylko sam uzależniony, ale też jego najbliższe otoczenie — dodaje.
Na rozwój uzależnienia od zakupów mają wpływ zarówno uwarunkowania biologiczne, jak i psychologiczne.
— Do czynników biologicznych zaliczyć można niski poziom serotoniny oraz dopaminy, które stymulują układ nagrody w mózgu — wyjaśnia. — W grupie ryzyka znajdują się osoby podatne na inne uzależnienia, skłonne do impulsywnych zachowań, nieumiejące radzić sobie z trudnymi emocjami, cierpiące na depresję. Zakupoholizm często towarzyszy innym problemom psychicznym — punktuje.
W grę wchodzą również czynniki kulturowe.
W grę wchodzą również czynniki kulturowe.
— Niemałą rolę odgrywa wszechobecny konsumpcjonizm oraz natrętne reklamy, bombardujące nas na każdym kroku — zauważa ekspert.
Zakupoholizm opiera się na podobnych mechanizmach, co inne uzależnienia. — Kompulsywny shopping to doraźny sposób na rozładowanie psychicznego napięcia, lęków, smutków, niskiego poczucia własnej wartości, wewnętrznej pustki itp. Nałogowiec wpada w błędne koło. Zakup niepotrzebnej rzeczy chwilowo poprawia nastrój. Zaraz potem następują wyrzuty sumienia z powodu wyrzuconych pieniędzy. By znów poczuć ulgę, pędzi na kolejne zakupy — tłumaczy psycholog.
Problem nałogowego shoppingu dotyka nie tylko ludzi zamożnych. — Zasobność portfela nie ma tutaj większego znaczenia — przyznaje specjalista. — W pułapkę zakupoholizmu wpadają zarówno biedni, jak i bogaci. Bez wątpienia, osoba zarabiająca najniższą krajową wcześniej odczuje konsekwencje nałogu, niż milioner. Jednak w obu przypadkach te konsekwencje mogą być zgubne — podkreśla.
Na szczęście od każdego nałogu da się uwolnić.
— Leczenie zakupoholizmu opiera się głównie na psychoterapii — informuje Nowikow. — Dobrze sprawdzają się tutaj techniki, stosowane w nurcie poznawczym. Czasem konieczne bywają leki przeciwdepresyjne. W pierwszej kolejności pacjent musi uświadomić sobie ogrom szkód, jakie wiążą się z nałogiem. Musi również odkryć, czego szuka w kompulsywnych zakupach.
— Leczenie zakupoholizmu opiera się głównie na psychoterapii — informuje Nowikow. — Dobrze sprawdzają się tutaj techniki, stosowane w nurcie poznawczym. Czasem konieczne bywają leki przeciwdepresyjne. W pierwszej kolejności pacjent musi uświadomić sobie ogrom szkód, jakie wiążą się z nałogiem. Musi również odkryć, czego szuka w kompulsywnych zakupach.
Nie każdy, kto kupuje za dużo, jest zakupoholikiem. Czasem wystarczy trochę świadomości i samozaparcia, by przełamać szkodliwy nawyk. Istnieje kilka prostych trików, które pomogą odzyskać kontrolę nad wydatkami.
Oto one:
* Nigdy nie kupuj pod wpływem emocji. Zastanów się kilka razy, zanim włożysz coś do koszyka
* Przed wypadem do sklepu zrób listę zakupów i staraj się jej przestrzegać
* Płać gotówką. Wydawanie wirtualnych pieniędzy przychodzi z większą łatwością
*Bierz ze sobą tylko tyle pieniędzy, ile potrzebujesz. Unikniesz pokusy, by sięgnąć po niepotrzebną rzecz
*Zapisuj wydatki. Stwórz plan, na co przeznaczysz pieniądze w danym miesiącu. W ten sposób łatwiej kontrolować domowy budżet.
Paweł Snopkow
p.snopkow@gazetaolsztynska.pl
p.snopkow@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
ToraTora #3082540 | 95.160.*.* 26 lis 2021 22:28
"Fachowcy" od marketingu i reklamy stają na przysłowiowych uszach, a wszystkie dostępne media uczyniły sobie ze sprzedaży reklamy "swoje doliny krzemowe". No to czemu się dziwić? Obchodzenie Dnia Bez Zakupów to jak próba zagaszenia pożaru domu przy pomocy psiukającego pistolecika dla dzieciaków. Już na dwa miesiące przed Świntami reklama staje się tak namolna i agresywna, że trudno to znieść. To dlatego nie oglądam TV, prasę czytuję w internecie blokując idiotycznie nachalną wszędobylską reklamę. Czytam wyłącznie to co chcę, a filmy.....taaaaa i na to są sposoby. A poza tym życie może być naprawdę ciekawe. Nnnnoo ale jak się ludzie bezkrytycznie ponakręcają to potem płaczą, płaczą i płacą. Zupełnie jakby rozum postradali.
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz