List do redakcji: Czy jest szansa na godny i bezpieczny „wieczór życia” w dzisiejszym Lidzbarku Warmińskim?

2021-11-09 08:44:17(ost. akt: 2021-11-09 09:09:03)
Wjazd do seniorenvilla

Wjazd do seniorenvilla

Autor zdjęcia: Materiały autorki tekstu

Regularne zbilansowane posiłki bogate w witaminy i minerały, wystarczająco dużo pieniędzy na leki, ale także dostęp do rehabilitacji, takie podstawowe sprawy w „wieczorze życia”. Podstawowe, ale czy w naszym historycznym i współczesnym uzdrowisku dla wszystkich mieszkańców miasta dostępne i możliwe? Żyjemy w „zielonym sercu” Polski.
Popatrzmy, jak funkcjonuje to w „zielonym sercu” Niemiec, w Turyngii.

W małym miasteczku, nieuzdrowiskowym stworzono „Willę dla Seniorów” i jeżdżą auta służbowe, udzielając chorym, niepełnosprawnym mieszkańcom miasta niezbędnej pomocy medycznej.

Istnieje coś takiego jak Essen auf Rädern /Meals on Wheels „Posiłki na kółkach ” mobilny serwis dostarczający posiłki osobom w domu, które nie są w stanie kupić lub przygotować ich samodzielnie w domu, w przypadkach, gdy np. po zabiegu nie ma sprawności fizycznej i samemu zbyt trudno jest o siebie zadbać.

Dlaczego u nas tego jeszcze nie ma?

Polacy myślą „po polsku”.

Adam Michnik jeden z „dwudziestu najbardziej wpływowych dziennikarzy świata” nazwał nasze polskie myślenie, nasze cechy mentalne.

Rozpoznał, że tożsamość, historia, zdrowie i mentalność to czynniki kulturowe , wpływające na jakość życia obok ekonomicznych, ekologicznych i politycznych.

Uznał, że na szczęście nie wszyscy młodzi ludzie zarazili się kulturowymi skryptami, pochodzącymi jeszcze z okresu komunizmu, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie.

Ta „stara” mentalność bowiem nie pasuje już do nowej rzeczywistości.

W tej nowej rzeczywistości zaufanie jest kapitałem - głośny i systematyczny przekaz, że pieniądze można zarabiać uczciwie, mieć dobre intencje, życzyć innym dobrze, cieszyć się z ich sukcesów i osiągnięć, pozytywnie wspierać nie tylko sportowców, lecz także przedsiębiorców i nieznajomych, traktować siebie nawzajem z szacunkiem i życzliwością.

Szczęście i sukces nie może być rozumiane dwudzielnie i wcale nie musi się wykluczać. Przysłowiowy Kowalski powinien połączyć bogactwo duchowe z materialnym.

Tymczasem co robi przysłowiowy Kowalski?

Ze szczęściem kojarzy rodzinę, relacje i stan bytu, a z sukcesem – wysokie stanowiska, atrakcyjność i zasoby finansowe.

Oddziela od siebie oba te koncepty, wierząc, że ludzie bogaci na pewno szczęśliwi być nie mogą.

Przekonanie, że pieniądze szczęścia nie dają, jest dysfunkcjonalne w przypadku posiadania długów i sens ma od momentu zaspokojenia potrzeb finansowych.

Pieniądze mają swoje zadanie, są też jednym z czynników potrzebnych do szczęścia.

Społeczeństwo potrafiące głośno mówić o finansach będzie mogło skuteczniej znajdywać rozwiązania w kwestiach dotyczących pieniędzy, a inteligentni biznesowo i przedsiębiorczy zyskają motywację do głośnego dzielenia się sukcesami.

Polakom brakuje profilaktyki, rzadko kto myśli zapobiegawczo.

Tak samo z różnicą zdań, to przecież rozwija, a nie prowadzić ma do kłótni.
Sztuką jest umieć sprzedać swoją wiedzę i umiejętności.

Bariera mentalnościowa jest głównym problemem.

Zacznijmy doceniać służbę zdrowia. Sami zaśmiewamy i wyśmiewamy się z naszego Narodowego Funduszu Zdrowia, sami zaniżamy wartość tego tworu.
Zaufanie jest kapitałem.

Ten proces zaczyna się w naszych głowach, w naszym myśleniu.
Powinniśmy bardziej ufać i widzieć dobre intencje innych ludzi.

Lekarze, pielęgniarki składają przysięgę. Ta przysięga zobowiązuje — ”służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu; według najlepszej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując należny szacunek.”.

Lekarze, żeby nabyć specjalizację długo się uczyli, zdawali trudne egzaminy, i wcale nie były to łatwe studia. I pewnie chcą pomagać, ciągle pomagać, ale system nie pozwala, trzeba jakieś procedury, zwykle nieprzyjazne zachować.

Może chodzi tu też o naszą polską gospodarkę i politykę, o polityków, którzy są decydujący, a myślą też "po polsku”?

Dla przykładu w niemieckich aptekach są tylko lekarstwa wyprodukowane we własnym kraju.

Dlaczego w polskiej aptece można kupić wszystko, różne lekarstwa obcych krajów, kosmetyki itp., dlaczego pozwalamy na takie „zaśmiecanie”własnej gospodarki.

I nie jest to wcale żadne nazistowskie myślenie, ale zwykle normalnie myślący i gospodarujący człowiek dba o siebie, a jak mu zbywa daje i pomaga innym.
W przeciwnym razie jest to zwyczajnie niemoralne.

Nie możemy zaprzestawać w walce o jakość swojego życia.

I właśnie dlatego „ludzie u steru”powinni zainteresować się tym problemem, zadbać o lidzbarczan, napisać projekt, pozyskać fundusze i krok po kroku stworzyć przestrzeń do godnego życia na starość.

Dlaczego w naszym państwie istnieje tak dużo organizacji pozarządowych?
Dlaczego ludzie łączą się w społeczności, żeby często jakiś szlachetny cel osiągnąć albo komuś pomóc, a Państwo jest niewydajne?

Może sami osłabiamy nasze Państwo? (...)

W 2004 roku Polska została włączona do rodziny krajów Unii Europejskiej. Polska „wyszła za mąż” za Europę. Już nie jest całkowicie jednorodnym tworem.
Idziemy do przodu.

Polska chętnie wzięła od „męża Europy” pieniądze, żeby uświetnić infrastrukturę, żeby na poziomie się rozwijać. Ile takich śladów w naszym Lidzbarku Warmińskim.

Pewnie trzeba było napisać trudne projekty, by pozyskać fundusze, zadać sobie trud, zebrać wkład własny.

Po 17 latach w małżeństwie ”Polska-Europa” zaczyna się psuć.

Decydując się na wejście do nowej rodziny zazwyczaj informujemy się o ludziach, których zaczniemy nazywać rodziną, czy odpowiada nam ich system wartości, jako Państwo trzeba dobrze zapoznać się z prawem, które od natychmiast zacznie obowiązywać itp.

I po sformalizowaniu małżeństwa podpisać umowy, ustalić pewne ważne kwestie, żeby potem w małżeństwie (Polska-Europa) trwać jako równoważni partnerzy na „wysokości oczu”.

Nikt nam nie zabiera krwawo wywalczonej niepodległości.
Polska ciągle jest niepodległa.

To, co dzieje się w relacji Polski z Europą tak naprawdę dzieje się w naszym kraju wewnątrz.

Ten polityczny obraz można przełożyć na sytuację kobiet, które nie są traktowane na „równi oczu” przez mężczyzn, wychowanych w patriarchacie, gdzie od wieków w dziedziczonym zapisie mężczyzna stoi wyżej jako wódz, a kobieta pozostaje w cieniu, ma usługiwać, „stać przy garach”, a przecież mężczyźni bywają najlepszymi kucharzami.

Małżeństwom na rozdrożu psychoterapeuci proponują „wspólne gotowanie w kuchni”. Terapia polega na tym, że podczas przygotowywania potraw prosi się wzajemnie o pomoc i wzajemnie się sobie pomaga.

Podobnie powinno być z Polską w Europie.

Świadomie użyłam terminu „wieczór życia” , takiego określenia używają Niemcy, u nas jest to zaledwie „jesień życia”.

Jakoś mniej, zważywszy, że rok ma cztery pory. A dzień-ile w nim pór: świt, wschód słońca, dzień, południe (12.00), zachód słońca, zmierzch, noc, północ (0.00)?

Jakie bogactwo. I życie wtedy wydaje się jakieś dłuższe.
Aż się prosi wspomnieć cytat z Psalmu:

Naucz nas liczyć dni nasze,
abyśmy posiedli mądre serce! (Ps 90,12).

I powinniśmy żyć w „wieczorze życia” podobnie godnie, jak w Europie.

Jest to możliwe i wręcz niezbędne, żeby naszym dzieciom chciało się tu żyć, żeby były bezpieczne, zaopiekowane, żeby babciom i dziadkom zapewnić niezbędną pomoc medyczną tu u nas, na miejscu.

Niech dzieci widzą, że ich dziadkowie i babcie na emeryturze mogą godnie żyć, po latach pracy dla swojego kraju, że im na życie starcza, że mają zapewnioną opiekę na miejscu. Tak tworzy się wzory, wtedy nie będą uciekać, bo u nas będzie dobrze. Będzie godnie i z Jakością.

I skoro Firma Pyzak buduje już Zakład Przyrodoleczniczy to trzeba myśleć o tym, kto tam będzie pracować.

Zaznaczam, że w naszym mieście są kompetentne, wykwalifikowane osoby z wiedzą i umiejętnościami, które na zasadzie wolontariatu chętnie udzielałyby pomocy, oferowały swój czas bez wynagrodzenia w pieniądzu.

Osobiście znam taką panią, mieszkała i pracowała w Europie i wie, jak funkcjonuje system Służby Zdrowia właśnie w Niemczech. Warto przewidzieć te opcję w tworzeniu przyszłego personelu przykładowej „Willi dla seniorów”.

20 maja 2021 w Urzędzie Miejskim burmistrz Jacek Wiśniowski podpisał z wojewodą Arturem Chojeckim dwie ważne dla mieszkańców miasta umowy.

Jedną z nich była umowa na remont łączniku ul. Kolejowej z Dąbrowskiego:

"Aktualnie łącznik ten pokryty jest betonowymi płytami, ale powstanie tu nowoczesna droga asfaltowa wraz ze ścieżką rowerową”. Taki jest plan według słów”ojca naszego miasta Lidzbarka Warmińskiego”.

Wymarzonym wprost budynkiem na „Willę dla seniorów” byłby opuszczony, ceglany budynek po Nastawni Kolejowej .Kiedyś stamtąd zdalnie kontrolowano rozjazdy i sygnalizację kolejową.

Warto zmierzyć się z tym tematem.

Władze miasta i powiatu powinny znać potrzeby mieszkańców. Osobie po operacji w trybie natychmiastowym, po zdjęciu szwów operacyjnych potrzebna jest rehabilitacja .

I niech będzie właśnie z NFZ, bo do tego funduszu przez dziesiątki lat pacjent wpłacał składki, aby właśnie skorzystać, gdy jest w potrzebie.

Każdy jeden obywatel płaci składkę zdrowotną, żeby skorzystać ze świadczeń, gdy jest w potrzebie. Wpłaca je na pokrycie kosztów swojej własnej rekonwalescencji.

A może stworzyć prywatną kasę chorych, wpłacać tam składki i mieć pewność, że w sytuacji , gdy zachodzi potrzeba są środki na własne leczenie. Takie prywatne kasy chorych funkcjonują w Europie i to wcale nie tylko dla osób z działalnością gospodarczą, ale i dla osób fizycznych.

Dlaczego przed wejściem do UE w kraju zaczęto robić porządki w związku z polityką zdrowia i 3 miesiące przed „zamążpójściem” za Europę Trybunał Konstytucyjny orzekł, że znaczna część przepisów ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia jest niezgodna z Konstytucją i o dziwo, co działo się z kolejnymi prezesami NFZ „wejścia”: czy też „przejścia”do UE. — Aleksandra Naumana zdymisjonowano, Maciej Tokarczyk popełnił samobójstwo, Krzysztofa Panasa zdymisjonowano, Lesława Abramowicza zdymisjonowano, do września 2004 ciągnął Polskę już w Europie. Daje to do myślenia.

Czy tu chodziło też o to”stare”: myślenie i nieumiejętność wejścia w nowe myślenie. Czy aż tak nasz dotychczasowy system nie pasował do europejskiego.

Nasz system całkowicie odbiega od europejskich standardów, ale po to w tej Europie jesteśmy, żeby podpatrywać i uczyć się, próbować zmieniać, w sensie ulepszania, modyfikacji, lepszych rozwiązań.

Ale jak zmieniać, kiedy za Adamem Michnikiem - nie mamy ani jednej cechy społeczeństwa obywatelskiego.
"Polacy - naród wspaniały-mówił C.K. Norwid, ale społeczeństwo żadne".

Trzeba zmienić myślenie, myśleć kolektywnie, budować kraj, w którym każdy z nas chce żyć i przestać obwiniać Polityków, bo to też Polacy, z polską mentalnością i są zwyczajnie tacy jak większość naszego społeczeństwa, czyli my sami.
Beata Błażejewicz-Holzhey