Wspominają wakacje pod żaglami Zawiszy

2021-11-06 12:00:00(ost. akt: 2021-11-05 10:22:29)

Autor zdjęcia: archiwum HKŻ "RAKSA"

Kętrzyńscy harcerze zrzeszeni w klubie żeglarskim "RAKSA" będą wyjątkowo wspominać mijający rok. Kilku z nich miało okazję wypłynąć w morski rejs na słynnym żaglowcu "Zawisza Czarny". Zdobywali tam nowe doświadczenia pełniąc tygodniową wachtę.
"Zawisza Czarny" to prawdziwa i wciąż żywa legenda polskiego żeglarstwa. Pierwszy okręt o tej nazwie pojawił się u polskich harcerzy w 1934 roku i służył do wybuchu II wojny światowej. Drugi, ten obecnie pływający, został zbudowany w 1952 roku w Stoczni Gdańskiej na bazie kadłubu statku rybackiego. Miał pełnić rolę ratowniczego szkunera, jednak do tego nie doszło. W 1960 roku Ministerstwo Żeglugi przekazało statek dla Związku Harcerstwa Polskiego. "Zawisza" został poddany gruntownej modernizacji w Gdyńskiej Stoczni Remontowej i Stoczni Marynarki Wojennej. Po raz pierwszy banderę podniesiono w lipcu 1961 roku.

W czym tkwi fenomen "Zawiszy"?
Zapewne w jego historii. Statek brał udział w rejsach nie tylko po Bałtyku, ale również dopłynął do m.in. Wielkiej Brytanii, opłynął Islandię, a w 1976 roku popłynął do USA na obchody 200. rocznicy niepodległości Stanów Zjednoczonych. Potem pływał coraz dalej. W 1984 roku podczas regat atlantyckich w okolicy Bermudów załoga "Zawiszy" w bardzo trudnych warunkach pogodowych uratowała osiem osób z załogi żaglowca „Marques”, który zatonął w wyniku potężnego szkwału. Mimo zagrożenia polski żaglowiec pozostał jeszcze przez jakiś czas w rejonie wypadku poszukując innych rozbitków. W latach 1989-1990 "Zawisza" po raz pierwszy opłynął kulę ziemską. W latach 1996-1999 odbył trzy letni rejs etapowy, podczas którego pokonał prawie 88 tys. mil morskich i odwiedził ponad 550 portów. Udział w nim wzięło ponad 2,5 tysiąca uczestników, a dowodziło 11 kapitanów. Podczas tego rejsu żaglowiec dwukrotnie opłynął legendarny Przylądek Horn. W 2000 roku w ramach Rejsów Pokoju na pokład "Zawiszy" trafiła młodzież z ogarniętych wojną krajów Bliskiego Wschodu. W 2011 roku po raz pierwszy "Zawiszą" przewieziono Betlejemskie Światło Pokoju.

Podstawowym celem tej jednostki pływającej jest promocja żeglarstwa wśród młodych ludzi oraz harcerskie rejsy szkoleniowe. Morskie doświadczenie zdobywali w tym roku również harcerze z Kętrzyna, którzy od 21 do 28 sierpnia będą pełnili wachtę. Był to harcerski rejs po wodach Bałtyku. — Tygodniowy rejs rozpoczęliśmy w sobotę w porcie macierzystym w Gdyni wieczorem obierając kurs na Szwecję. Odwiedziliśmy dwa szwedzkie porty, w których kosztowaliśmy kiszonych śledzi oraz zwiedzaliśmy muzea. Ostatnią noc spędziliśmy w Helu, gdzie harcowaliśmy ze skautami z Litwy, którzy pływali na dwóch jachtach — opowiada Piotr Starzyński, Komandor Harcerskiego Klubu Żeglarskiego "RAKSA". Siedmioosobowa wachta pełniła m.in. służbę nawigacyjną. — Samodzielnie sterowaliśmy żaglowcem, podczas gdy pozostała część załogi np. spała w nocy — wyjaśnia Starzyński, który jednocześnie był starszym wachty. — Odpowiadałem między innymi za organizację pracy wachty, wykonanie przydzielonych jej zadań — tłumaczy swoją funkcję kętrzynianin. W gronie tych siedmiu osób było pięć z kętrzyńskiego klubu i dwie z harcerskiej drużyny żeglarskiej z Olsztynka.

Czym jeszcze zajmowali się na statku młodzi kętrzynianie? — Pełniliśmy również wachtę gospodarczą, zwaną też kambuzową, czyli pomagaliśmy cookowi - kucharzowi w przygotowaniu posiłków dla całej załogi, podawaliśmy posiłki, zmywaliśmy naczynia, sprzątaliśmy kambuz (kuchnię), obieraliśmy ziemniaki. Niezależnie od rodzaju wachty, każda wachta miała swoje obowiązki. I tak my np. szorowaliśmy między innymi pokład. Robiliśmy z tego też zabawę. Przy muzyce na na namydlonym pokładzie zjeżdżaliśmy na workach. Pogoda nam sprzyjała, choć mogło mocniej wiać. Korzystając z flauty wyskakiwaliśmy za burtę kąpiąc się mając do dna 80 metrów — opowiada komandor "RAKSY".

Rejs to jednak nie tylko wspomnienia, ale też nowe doświadczenia. — Do doświadczeń zdobytych przez kętrzyńskich harcerzy niewątpliwie należy zaliczyć umiejętności nawigacyjne, dokonywanie wpisów w dzienniku pokładowym. Każdy z nas dowiedział się czegoś nowego o sobie samym, jak i innych członkach załogi. Morze hartuje, ale też weryfikuje charakter, przydatność umiejętności zdobytych podczas żeglugi śródlądowej — mówi Piotr Starzyński. Jednym z urokliwszych wspomnień, jakie zostało w głowie młodych żeglarzy było przyrzeczenie harcerskie złożone o północy przy świetle księżyca przy lekkim przechyle, przy spokojnej żegludze.

Wszystko wskazuje na to, że to nie był jedyny epizod "RAKSY" z "Zawiszą Czarnym". — Otrzymałem rekomendację na oficera tego żaglowca i w listopadzie mam brać udział w szkoleniu oficerskim, który będzie miał postać rejsu oficerskiego. Jego pomyślne zakończenie będzie skutkowało otrzymaniem statusu oficera — cieszy się Starzyński. To może mieć istotne znaczenie biorąc pod uwagę ambitny cel, jaki stawia sobie "RAKSA" na 2022 rok. — Chcemy obsadzić wszystkie 4 wachty czyli zorganizować rejs tylko harcerzami z Chorągwi Warmińsko-Mazurskiej — zdradza komandor.

W 2021 roku harcerze z "RAKSY" zrealizowali kilka innych zadań, które na długo pozostaną w ich pamięci. Były obozy, biwaki szkoleniowe, a kolejni harcerze zdobyli patenty żeglarzy jachtowych i sterników motorowodnych. Niektórzy ukończyli też.... kursy spadochronowe. W październiku HKŻ RAKSA jako jedyna jednostka z Chorągwi Warmińsko-Mazurskiej ZHP wzięła udział w Rybniku w Finale Rywalizacji o Proporzec Leonida Teligi. — Otrzymaliśmy tam nagrodę za pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy harcerski śródlądowy rejs roku 2020. Nasz rejs był w sierpniu 2020 i nazywał się "Z Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok" — informuje komandor Starzyński. Obecnie klub dysponuje czterema żaglówkami regatowymi, potrzebuje jednak szkolnych. Niedawno pozyskali do remontu jacht typu omega.

Wojciech Caruk