Pani Joanna kręci balony jak nikt inny!

2021-10-30 14:01:00(ost. akt: 2021-10-29 09:40:55)

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Zaczęło się niewinnie, od przygotowania dekoracji na urodziny syna. Nie wystarczyło to jednak Joannie Arlik z Elbląga, która dziś wyczarowuje balonowe dekoracje na urodziny, chrzciny, wesela, a nawet na studniówki!
— Skąd pomysł na robienie dekoracji z balonów?
— Moja przygoda z balonami zaczęła się około cztery lata temu, kiedy organizowaliśmy czwarte urodziny swojego syna. Chciałam przygotować mu nietypową dekorację. W Elblągu niestety nie było jednak miejsca, gdzie można by było kupić fajne dekoracje i ozdoby, więc zamawiałam towary przez internet. Część przyszła, część nie dotarła w ogóle. Wtedy powiedziałam do mojego męża, że muszę coś z tym zrobić. Stwierdził wówczas, że to szalony pomysł, ale po jakimś czasie udało mi się go choć trochę przekonać i ruszyliśmy.
Na początku zaczęliśmy działać mobilnie, weekendowo. Nie mieliśmy sklepu stacjonarnego i ustaliliśmy z mężem, że nie będę zwalniała się z pracy.
Po tym, jak stworzyliśmy pierwszy profil na Facebooku, okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Z dnia na dzień zaczęło przybywać klientów, aż w końcu nadszedł najszczęśliwszy dzień w moim życiu, w którym z powodu redukcji etatów dostałam wypowiedzenie umowy o pracę. Nie załamało mnie to, wręcz przeciwnie, bo ja już przecież miałam plan na siebie. To było jak znak, żeby rozpocząć staranie się o dofinansowanie na otwarcie działalności. Wszystko potem potoczyło się już bardzo szybko.

— Do takich zajęć trzeba chyba mieć specjalne predyspozycje, zdolności manualne?
— Zawsze uwielbiałam kreatywne zajęcia. Te zdolności od dziecka we mnie były i starałam się je wykorzystywać w życiu codziennym. W tworzeniu tej firmy napędzali mnie z kolei klienci i ich zainteresowanie. Oczywiście wszystko zaczęło się od licznych szkoleń. Zresztą cały czas się szkolę, wraz ze zmieniającymi się trendami i pojawiającymi się nowościami. To właśnie po takich szkoleniach okazywało się, że tworzenie większych form z balonów, wcale nie jest takie trudne, jak początkowo się wydawało.

— Które zlecenia zapadły Pani w pamięci?
— Każde zlecenie jest inne, wyjątkowe. Zawsze staramy się klientowi doradzić, a do każdego zlecenia podchodzimy indywidualnie. Dekoracje tak naprawdę tworzymy wspólnie z klientem, ponieważ jest to połączenie oczekiwań klienta z naszym doświadczeniem.
W 2020 roku podjęliśmy wyzwanie wykonania dekoracji na studniówkę. Młodzież zdecydowała, że nie chce kwiatów, tylko całą salę chcą mieć w balonach. Przygotowania zaczęliśmy około cztery dni wcześniej. Cały sklep i zaplecze były wówczas w balonach. Napompowaliśmy ich ponad trzy tysiące, ale z informacji zwrotnych, jakie otrzymaliśmy, wiemy, że efekt końcowy zrobił ogromne wrażenie.
Inne, dość niedawne zlecenie dotyczyło flaminga. Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie zrobienie go z balonów. Pewnego dnia pojawiła się u nas klientka, która chciała na imprezę dekoracje w stylu hawajskim. To było jak znak. Do całej dekoracji zaproponowałam dodatkowo flaminga jako element wyróżniający się, pani się zgodziła. Później okazało się, że flaming podczas imprezy był królem parkietu (śmiech).
Z takich zleceń bardziej ekstremalnych był na przykład montaż przy -20 stopniach. Całość dekoracji montowaliśmy na dworze. W rękawiczkach pracować się nie da, palce nam skostniały. Część balonów musieliśmy dmuchać na miejscu, ponieważ zarówno hel jak i powietrze reagują na zmianę temperatury. Było ciężko, ale daliśmy radę.

— Młoda jeszcze firma musiała zmierzyć się z pandemią koronawirusa. Udało wam się przetrwać ten trudny czas.
— Tak, to prawda. Pandemia mocno wpłynęła na moją firmę. Uroczystości nie odbywały się w ogóle, wszystko było pozamykane, więc automatycznie u nas też wszystko stanęło w miejscu. Na szczęście, dzięki stałym klientom udało nam się utrzymać. To oni zamawiali u nas balony na przykład dla swoich pociech, tak po prostu, na poprawę humoru. Później powróciliśmy do naszej dawnej oferty pogotowia balonowego, które polegało na zamawianiu balonów przez telefon, albo przez Messenger'a, które my później dostarczaliśmy pod wskazany adres. Klienci nie dali nam zginąć, za co jestem i będę im bardzo wdzięczna.

— Już Pani wie, że przetrwa największe przeciwności losu. Jakie ma Pani plany na przyszłość?
— W dalszym ciągu planujemy poszerzać naszą ofertę i tworzyć nowe, zaskakujące dekoracje. Takim moim prywatnym małym planem jest jeszcze przed 40-stką, zrobić certyfikowanego artystę balonowego. Od samego początku obserwuję i podziwiam pracę baloniarzy z Polski, ale także z różnych zakątków świata. Dekoracje, jakie tworzą, są zachwycające. Może kiedyś będę mieć możliwość uczestniczenia w akcji polskich baloniarzy, którzy organizują się co jakiś czas i wspólnie tworzą ogromne formy, na przykład w galeriach handlowych.

— Spełnia się Pani w tej pracy?
— To jest praca, która sprawia mi ogromną radość. Przychodzę tu z przyjemnością, a nie z obowiązku. Chociaż przyznam się, że był taki czas, po pierwszej fali covid-19 kiedy spędzałam tu całe dnie i zaczynałam się wypalać. Na szczęście mam cudownych ludzi wokół siebie, którzy w porę pomogli mi wrócić na właściwe tory. Jeśli wszystko będzie pootwierane, to czekają nas kolejne dekoracje, kolejne ciekawe wyzwania. Zadowolenie i miłe słowa od klientów napędzają nas do dalszego działania.
Karolina Król