Była wierna idei Solidarności

2021-10-25 11:25:45(ost. akt: 2021-10-25 11:45:11)

Autor zdjęcia: Wojciech Ciesielski

Ma w Olsztynie swoją ulicę, teraz po raz pierwszy zostaną wręczone nagrody jej imienia. A jedna z sal konferencynych w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie będzie nosić jej imię — Grażyny Langowskiej, posłanki, nauczycielki. Kobiety wielkiego hartu ducha.
Kandydat Lecha Wałęsy na posła do Sejmu z okręgu wyborczym nr 67 w Olsztynie. Grażyna Langowska. Lat 43, mężatka, 1 dziecko, magister filologii polskiej — tak Komitet Obywatelski Solidarność przedstawił swoją kandydatkę do Sejmu w wyborach w 1989 roku.

Grażyna Langowska. 1980 rok
Fot. Wojciech Ciesielski
Grażyna Langowska. 1980 rok

Grażyna Langowska była już wtedy znaną osobą. Nauczycielka. Współtworzyła Solidarność na Warmii i Mazurach. Była rzecznikiem prasowym regionu. W stanie wojennym została aresztowana i skazana na półtora roku więzienia. Później wyrok zmieniono, a ostatecznie na mocy amnestii w lipcu 1983 roku kara została darowana. Dwukrotnie zasiadała w Sejmie. Najpierw zdobyła mandat w częściowo wolnych wyborach do Sejmu kontraktowego w 1989 roku z list Komitetu Obywatelskiego Solidarność. Później przez 6 lat była wojewódzkim kuratorem oświaty. W latach 1997-2001 z listy Akcji Wyborczej Solidarność ponownie zdobyła mandat poselski. W 2001 roku wycofała się z polityki. Zmarła w 2009 roku. Miała 63 lata. Dziś jej imię nosi dziś jedna z ulic w Olsztynie.

Instytut Pamięci Narodowej, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” oraz Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego powołały kapitułę nagrody im. Grażyny Langowskiej. I w najbliższy poniedziałek zostaną wręczone po raz pierwszy. Nagrody są w trzech kategoriach: dla nauczycieli i wychowawców oraz instytucji, którzy działali okresie Solidarności, za zaangażowanie polityczne. Dla nauczycieli i wychowawców oraz instytucji polonijnych oraz dla nauczycieli i wychowawców oraz instytucji w kraju wychowujących uczniów w duchu patriotycznym.

— Celem nagrody im. Grażyny Langowskiej jest docenienie pracy nauczycieli i wychowawców, ale także stowarzyszeń i innych instytucji edukacyjnych, którzy w duchu patriotycznym, idąc pod prąd współczesnym czasom i tendencjom, wychowują kolejne pokolenia młodzieży — mówi dr Paweł Warot, naczelnik olsztyńskiej delegatury IPN.

W Urzędzie Wojewódzki w Olsztynie , gdzie odbędzie się uroczystość, zostanie odsłonięta też pamiątkowa tablica upamiętniająca Grażynę Langowska, a jedna z sal konferencyjnych (nr 160) zostanie nazwana jej imieniem.

Ci, którzy ją znali, nie mają cienia wątpliwości, że Grażyna Langowska, choć nigdy nie zabiegała o zaszczyty, zasłużyła sobie na te honory.

— Z Grażyną znaliśmy się od czasów studenckich, oboje kończyliśmy UMK w Toruniu — wspomina Zenon Złakowski, który w czerwcu 1989 roku z list KO „Solidarność” też z naszego regionu zdobył mandat poselski. — Podziwiałem Grażynę za zdecydowanie i odwagę, szczególnie w stanie wojennym. To była bardzo odważna i dzielna kobieta.

Wiesław Brycki, przewodniczący tymczasowego zarządu regionu warmińsko-mazurskiego Solidarności w latach 1987-1992, Grażynę Langowską poznał jesienią 1980 roku. Wtedy tworzyła się Solidarność.

— Byłem akurat w Międzyzakładowym Komitecie Założycielskim, kiedy zadzwoniła, pytając, co mają robić, bo wywiesili na szkole flagi Solidarności, a dyrektor wszystko pozrywał. I tak się poznaliśmy — mówi Wiesław Brycki. — Była postacią nietuzinkową. Wspaniała kobieta. Sporo mnie też nauczyła, choćby tego, jak przemawiać do ludzi, że trzeba mówić o ludziach, a nie o sobie.

Na uroczystości ma być obecna córka Grażyny Langowskiej Helena Kramarska.

— Chcemy przyjechać z rodziną — mówi Helena Kramarska. — Mama nie lubiła być na świeczniku. Nie szukała rozgłosu. Długo się nad tym wszystkim zastanawiałam, ale po rozmowie z przyjaciółmi mamy uznaliśmy, że niezależnie od klimatu, atmosfery politycznej, którą mamy dziś, to mama zasłużyła sobie na to wszystko. Przede wszystkim jako człowiek, empatyczny, dobry, mądry, jako działaczka społeczna i jako wychowawca młodzieży.

— Mama zawsze była wierna idei Solidarności, ale rozumianej jako wspólnota ludzi i wolności, rozumianej mądrze, w granicach wartości jak honor, ojczyzna, ale też Bóg — dodaje Helena Kramarska.

Andrzej Mielnicki

Mama była dla mnie zawsze autorytetem


Grażyna Langowska z córką. 2006 rok
Fot. Archiwum prywatne
Grażyna Langowska z córką. 2006 rok

— Miałam cztery lata, jak mama została aresztowana w stanie wojennym. Zostało ogólne wrażenie zagrożenia, poczucia, że mamy nie ma — wspominała siedem lat temu w „Gazecie Olsztyńskiej ” Helena Kramarska w rozmowie z naszą redakcyjną koleżanką Beatą Brokowską. Oto jego fragmenty.

Stan wojenny


Nie pamiętam, jak mama była aresztowana. Miałam 4 lata. Zostało tylko ogólne wrażenie zagrożenia, poczucie, że mamy nie ma. Tłumaczenia babci, taty, cioci, że mama jest w szpitalu i nie można jej odwiedzić. Mieszkaliśmy na Wyszyńskiego w Olsztynie, dom był pełen ludzi. W Wigilię przyszła, wypuścił ją podobno pijany strażnik, była w domu. Trafiła do aresztu w Ostródzie, była sądzona.

4 czerwca 1989


Miałam wtedy 12 lat. Byłam harcerką, rozwieszałam plakaty wyborcze, głównie z fotografiami mamy, był to dla mnie taki happening. Zdawałam sobie sprawę, że mama bierze udział w wyborach. Pamiętam, jak nocą jechaliśmy pod lokal wyborczy, by zobaczyć wyniki. Tato powiedział „zobacz, zobacz, jaki masz wynik”. Byłam dumna, że był tak dobry. A mama podeszła do tego spokojnie. „Wygraliśmy” — powiedziała. Nie ona. Solidarność.

4 czerwca 2014


Nie czuję się dzieckiem wolności. Te parady, chodzenie z balonikami nie są dla mnie. Jestem dzieckiem stanu wojennego. Tamten czas bardziej na mnie wpłynął. Nie uważam, że 4 czerwca to jakieś święto. Mam świadomość, że wtedy Okrągły Stół i częściowo wolne wybory były jakąś koniecznością. Nie tak to miało być. Nie o taką Polskę walczyła moja mama. O Polskę wartości, której teraz nie ma. Jeżeli człowiek, który wprowadził stan wojenny, mimo wszystkich kontrowersji, jakie wzbudza, jest chowany z honorami państwowymi, to coś jest nie tak. Bardzo bliska jest mi historia sprzed 1989 roku. Skutki tego czasu były tak mocne, że ciągle o nich pamiętam. Ludzie z tamtych lat w dużej mierze albo nie żyją, jak moja mama, albo mają zrujnowane zdrowie. Mama miała 63 lata, gdy zmarła, uważam, że za wcześnie. Aresztowanie, proces, więzienie miały na nią wpływ, przecież nie wiedziała, co stanie się potem.

Córka Zuzanna Grażyna


Moja córeczka ma drugie imię po mamie — Grażyna. Zastanawialiśmy się z mężem, czy nie dać jej tak na pierwsze imię, ale wydawało mi się za twarde dla dziecka.

Teraz widzimy, że jest bardzo do niej podobna. Niektóre gesty, miny, śmiech. Mąż nawet bardziej niż ja żałuje, że Zuzia nie jest Grażyną. Najbardziej żałuję, że mama nie zdążyła poznać mojego dziecka.

Politycy


W latach 90. poznałam Wałęsę, Jacka Kuronia, którego mama lubiła, choć poglądy mieli rozbieżne. Bywałam w Sejmie, gdy studiowałam prawo w Warszawie, przychodziłam tam na obiady. Poznałam obu braci Kaczyńskich. Lecha spotkałam w bibliotece sejmowej, gdzie czytał gazety. Jarosław, gdy mama dostała medal od papieża za działalność na rzecz ochrony życia poczętego, przyjechał do Olsztyna, był nawet u nas w domu.

Moja mama


Wycofała się z polityki świadomie po przegranych wyborach w 2001 roku. To dla niej nie była osobista porażka, ale ideologiczna. Mogłaby startować i istnieć w polityce dalej, bo miała propozycje, ale miała przeczucie, że sprawy zmierzają nie w takim kierunku, w jakim powinny. Nie chciała brać w tym udziału. Nie robiła nic dla picu, korzyści. Przekazała mi podobne ideały.
Mama była dla mnie zawsze autorytetem. Słuchałam, co do mnie mówi, a ona szanowała moje wybory.

Beata Brokowska