GKS zremisował z liderem III ligi. Dużo emocji i cenny punkt drużyny z Wikielca

2021-10-17 13:44:51(ost. akt: 2021-10-17 14:14:10)
Piotr Kacperek (na pierwszym planie) zdobył dwie bramki dla GKS-u Wikielec w meczu z Legionovią. Jednej z nich sędziowie nie uznali, stwierdzając, że kapitan Gieksy był na spalonym

Piotr Kacperek (na pierwszym planie) zdobył dwie bramki dla GKS-u Wikielec w meczu z Legionovią. Jednej z nich sędziowie nie uznali, stwierdzając, że kapitan Gieksy był na spalonym

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Michał Piros, trener Legionovii Legionowo, był wyraźnie niezadowolony po wczorajszym (sobota 16 października) meczu z GKS-em Wikielec. Na konferencji prasowej narzekał na terminarz, boisko i kibiców w Wikielcu. Bo po prostu Legionovia miała w planach zwycięstwo, a "tylko" zremisowała.
GKS Wikielec — Legionovia Legionowo 1:1 (0:1)
0:1 — Zjawiński (32), 1:1 — Kacperek (90)

GKS: Wieczerzak — Jońca, Otręba, Kacperek, M. Jajkowski, Grzybowski, Błaszak (58 Żukowski), Jankowski, Cabrajal (58 Święty), Szypulski (83 Rosoliński), Masiak,

LEGIONOVIA: Krzywański — Budek, Zaklika, Smuga (80 Waszkiewicz), Zjawiński (75 Papazjan), Bajdur (85 Karabin), Bujak, Koziara, Barański, Mroczek (75 Balicki), Kaczorowski,

Żółte kartki: Otręba, Kacperek, M. Jajkowski, Błaszak, Szypulski (GKS) - Koziara, Waszkiewicz, Papazjan (Legionovia)

Legionovia to zdecydowany lider i główny (na tym etapie sezonu) faworyt do zdobycia mistrzostwa grupy 1 III ligi. Taki zespół, w założeniu, przyjeżdża do małej, podiławskiej miejscowości po pewne trzy punkty. Tyle teorii, bo w tej małej miejscowości potrafią się postawić nawet liderowi, choć akurat punkt zdobyty w sobotnim meczu jakoś specjalnie nie poprawia sytuacji GKS-u w tabeli.

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Michał Piros narzekał na fakt, że w związku z nieparzystą liczbą drużyn w lidze, każda ekipa ma przymusową pauzę w jednej z kolejek. Terminarz tak się ułożył, że akurat zespołowi z Wikielca pauza przypadła na kolejkę, która rozgrywana była w środku kończącego się właśnie tygodnia. A Legionovia w środę grała o punkty z ŁKS-em II Łódź (wygrała 4:2).

Jest to niesprawiedliwe, że ze wszystkich zespołów Wikielec odpoczywał, a my graliśmy systemem niedziela — środa — sobota. Okres regeneracji mieliśmy zdecydowanie krótszy — mówił Piros po spotkaniu. Legionovia pauzę ma przewidzianą na kolejną serię, z tym że przypada ona na weekend, a nie na środę.

Szkoleniowiec ekipy z Legionowa skrytykował także zachowanie kibiców, którzy zasiadają na "trybunie leśnej", czyli tuż za ławką rezerwowych drużyny gości. To nie sektor, tylko wał ziemi znajdujący się na linii lasu, teoretycznie: już poza stadionem. Jak przyznał trener, sam dał się wciągnąć w słowną utarczkę z jednym z fanów GKS-u. Do tego Piros zwracał też uwagę na niezbyt dobry stan boiska w Wikielcu, ale jednocześnie bardzo chwalił Michała Jankowskiego, zawodnika drużyny z gminy Iława, który wyróżnia się nie tylko na tle kolegów z drużyny, ale jest (i tu akurat zgoda z trenerem Legionovii) jednym z najlepszych zawodników w całej lidze.

Tych przytyków i uwag być może by nie było, gdyby wynik był inny (lepszy) dla Legionovii. Tymczasem lider postradał punkty w Wikielcu, a mógł nawet przegrać.


— Tradycyjnie gramy dobrze przez trzydzieści minut, a potem dostajemy "dzwona" — to już z kolei słowa Łukasza Suchockiego, trenera GKS-u, a tym dzwonem jest oczywiście gol zdobyty w 32 minucie przez bardzo doświadczonego Dariusza Zjawińskiego.

W tym meczu nie brakowało kontrowersji, jak choćby w sytuacji w pierwszej połowie (przy wyniku 0:1), kiedy to gola dla gospodarzy zdobył Piotr Kacperek, jednak sędzia go nie uznał z uwagi na (w jego ocenie) spalonego.
Nie było spalonego, bramka padła prawidłowo — mówi sam zainteresowany, czyli Kacperek, z którym rozmawialiśmy dzień po meczu.

— Nie była to jedyna kontrowersja w tym spotkaniu, bo w trakcie drugiej połowy sędziowie powinni dwukrotnie wskazać na rzut karny na naszą korzyść: za zagranie piłki ręką przez jednego z zawodników Legionovii i za faul na Szymonie Masiaku. W żadnej z tych sytuacji decyzji o karnym nie było — mówi środkowy obrońca GKS-u.

Piotr Kacperek ostatecznie wpisał się na listę strzelców i zdobył gola na 1:1, po strzale z głowy. Asystą przy tej bramce popisał się niezawodny egzekutor rzutów rożnych i wolnych, Mateusz Jajkowski. A że po raz trzeci z rzędu Gieksa ratuje remis bramką w doliczonym czasie gry drugiej połowy? Widocznie taka tradycja w Wikielcu, bo w poprzednich dwóch meczach gole warte jednego punktu zdobywał w ostatnich minutach pojedynków Hubert Otręba, który podobnie jak Kacperek jest środkowym obrońcą.

Na koniec statystyka, która być może zaskoczy wielu: GKS zanotował właśnie serię 4x3. Po porażce na starcie sezonu (ze Świtem) były następnie trzy remisy z rzędu, trzy wygrane z rzędu oraz trzy porażki, oczywiście pod rząd. Potem przyszły znowu dwa remisy (z Pelikanem i ŁKS-em II), więc ten z Legionovią jest (znowu!) trzecim z rzędu.

Jeśli historia zatoczy koło i seria się powtórzy, to teraz czas na trzy wygrane pod rząd. Kibice i piłkarze GKS-u chyba nie mają nic przeciwko temu, najbliższa szansa na trzy punkty nadarzy się w meczu 15. kolejki, kiedy to drużyna trenera Suchockiego zagra na wyjeździe z Wissą Szczuczyn (sobota 23 października, godz. 13.00).

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl