"Energia publiczności nakręca mnie do działania". Wywiad z Basią Kawą
2021-10-09 12:10:24(ost. akt: 2021-10-08 14:26:28)
Basia Kawa to wulkan energii w czystym wydaniu, a jej muzyka rozbudza lepiej niż niejedna mała czarna. Już niedługo się będą mogli się o tym przekonać również mieszkańcy Olsztyna podczas koncertu w najbliższą niedzielę w Galerii Sowa.
— Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką? I dlaczego akurat skrzypce?
— W mojej rodzinie zawsze dużo się grało i dużo śpiewało. Od strony taty cała rodzina była muzykalna. Jedne z pierwszych skrzypiec dostałam po pradziadku. Grać na skrzypcach nauczył mnie dziadek i to właśnie on mi przekazał pasję do tego instrumentu. Później mój tata pisał dla mnie piosenki i jeździł ze mną na konkursy. Muzyka od zawsze była i jest obecna w naszym domu.
— W mojej rodzinie zawsze dużo się grało i dużo śpiewało. Od strony taty cała rodzina była muzykalna. Jedne z pierwszych skrzypiec dostałam po pradziadku. Grać na skrzypcach nauczył mnie dziadek i to właśnie on mi przekazał pasję do tego instrumentu. Później mój tata pisał dla mnie piosenki i jeździł ze mną na konkursy. Muzyka od zawsze była i jest obecna w naszym domu.
— A czym dla ciebie jest muzyka?
— W muzyce najbardziej pasjonuje mnie to, że można coś wykreować i stworzyć. Że można przelać moje emocje za pomocą tylko i wyłącznie moich środków muzycznych. Że jest to pewnego rodzaju kraina, która nie ma granic. W tworzeniu muzyki wspaniałe jest to, że każdy może muzycznie wyrazić emocje.
— W muzyce najbardziej pasjonuje mnie to, że można coś wykreować i stworzyć. Że można przelać moje emocje za pomocą tylko i wyłącznie moich środków muzycznych. Że jest to pewnego rodzaju kraina, która nie ma granic. W tworzeniu muzyki wspaniałe jest to, że każdy może muzycznie wyrazić emocje.
— Gdzie szukasz inspiracji, tworząc piosenki?
— Nie podchodzę do nich jak do produktów na sprzedaż. Moje utwory są pisane z potrzeby serca. Gdy mnie coś bardzo mocno poruszy, wtedy z tego powstaje piosenka. Za każdą z nich kryje się jakaś historia i doświadczenia.
Bardzo dużo zawdzięczam mojej rodzinie, dlatego też na mojej płycie są piosenki inspirowane moimi bliskimi. Tytułowa piosenka „Zdobyłeś” jest dedykowana mężowi, jest też piosenka dla synka. Napisałam również piosenkę dla córeczki. Muszę przyznać, że jest dla mnie bardzo osobistym utworem. Przy pierwszym dziecku miałam pełno obaw, że robię coś nie tak. Przy córce byłam już spokojniejsza. Wiedziałam, że nawet jeśli nie jestem idealna w roli mamy, to dla niej i tak jestem najlepszą mamą na świecie.
— Nie podchodzę do nich jak do produktów na sprzedaż. Moje utwory są pisane z potrzeby serca. Gdy mnie coś bardzo mocno poruszy, wtedy z tego powstaje piosenka. Za każdą z nich kryje się jakaś historia i doświadczenia.
Bardzo dużo zawdzięczam mojej rodzinie, dlatego też na mojej płycie są piosenki inspirowane moimi bliskimi. Tytułowa piosenka „Zdobyłeś” jest dedykowana mężowi, jest też piosenka dla synka. Napisałam również piosenkę dla córeczki. Muszę przyznać, że jest dla mnie bardzo osobistym utworem. Przy pierwszym dziecku miałam pełno obaw, że robię coś nie tak. Przy córce byłam już spokojniejsza. Wiedziałam, że nawet jeśli nie jestem idealna w roli mamy, to dla niej i tak jestem najlepszą mamą na świecie.
— Ruszasz z cyklem „Kawa z kawą” dedykowanym kobietom. Zdradź, proszę, coś więcej na temat tego projektu.
— Historie przy kawie opowiadane są z kobiecego punktu widzenia. Sama mówię o takich kwestiach jak macierzyństwo, łączenie wychowania dzieci z realizacją pasji i spełnianiu się zawodowo. Przez długi czas sama miałam kilka blokad, które nie pozwalały mi w pełni oddać się swojej pasji. Wydaje mi się, że jest wiele kobiet, które czują, że muszą być idealne w każdej dziedzinie życia. I ja na takich spotkaniach — bazując na swoich doświadczeniach i przeżyciach — staram się, po pierwsze, pokazywać, że nie musimy zawsze robić tego, co nam się wydaje, że musimy (śmiech). Mówię o tym, dlatego, że przez długi czas mnie samej tak się wydawało. Żyłam pod ciężarem słowa „muszę”. W momencie, gdy poczułam taką wolność i zaczęłam robić to, co chcę i o czym marzę, wszystko się zmieniło. Błędnie myślałam, że moja rodzina mogłaby na tym stracić i cierpieć. Jest wręcz przeciwnie — oni na tym zyskali. Dzieci mają matkę pełną energii i pasji. Jak wracam do domu po koncercie, to jestem pozytywnie naładowana i mam mnóstwo energii.
— Historie przy kawie opowiadane są z kobiecego punktu widzenia. Sama mówię o takich kwestiach jak macierzyństwo, łączenie wychowania dzieci z realizacją pasji i spełnianiu się zawodowo. Przez długi czas sama miałam kilka blokad, które nie pozwalały mi w pełni oddać się swojej pasji. Wydaje mi się, że jest wiele kobiet, które czują, że muszą być idealne w każdej dziedzinie życia. I ja na takich spotkaniach — bazując na swoich doświadczeniach i przeżyciach — staram się, po pierwsze, pokazywać, że nie musimy zawsze robić tego, co nam się wydaje, że musimy (śmiech). Mówię o tym, dlatego, że przez długi czas mnie samej tak się wydawało. Żyłam pod ciężarem słowa „muszę”. W momencie, gdy poczułam taką wolność i zaczęłam robić to, co chcę i o czym marzę, wszystko się zmieniło. Błędnie myślałam, że moja rodzina mogłaby na tym stracić i cierpieć. Jest wręcz przeciwnie — oni na tym zyskali. Dzieci mają matkę pełną energii i pasji. Jak wracam do domu po koncercie, to jestem pozytywnie naładowana i mam mnóstwo energii.
— Czy po takim czasie na scenie czujesz jeszcze stres?
— Kiedy zmieniamy repertuar albo gramy coś w innej aranżacji, to zawsze jest lekki stresik. Ostatnio gramy z looperem, czyli urządzeniem, które nagrywa moją grę. Ogólnie jest to całkiem fajne urządzenie, ale czasem mam problem z kablami (śmiech), co powoduje u mnie stres. Natomiast, jeśli gramy kawałki już długi czas, to jest tylko i wyłącznie energia. Na scenie czuję się nieograniczona. Uwielbiam spotkania z publicznością, bo wtedy natychmiast widzę reakcję i to mnie jeszcze bardziej nakręca do działania i tworzenia.
— Kiedy zmieniamy repertuar albo gramy coś w innej aranżacji, to zawsze jest lekki stresik. Ostatnio gramy z looperem, czyli urządzeniem, które nagrywa moją grę. Ogólnie jest to całkiem fajne urządzenie, ale czasem mam problem z kablami (śmiech), co powoduje u mnie stres. Natomiast, jeśli gramy kawałki już długi czas, to jest tylko i wyłącznie energia. Na scenie czuję się nieograniczona. Uwielbiam spotkania z publicznością, bo wtedy natychmiast widzę reakcję i to mnie jeszcze bardziej nakręca do działania i tworzenia.
— Myślisz, że tak samo będzie w Olsztynie?
— Zdecydowanie! Mam nadzieję, że przywita mnie tutaj wspaniała publiczność. Oprócz gry na skrzypcach, będę również śpiewać. Będą moje piosenki autorskie z poprzedniej i obecnej płyty. Przygotowałam również covery Kwiatu Jabłoni, Bovskiej oraz Eda Sheerana. To będzie bardzo różnorodny koncert. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
— Zdecydowanie! Mam nadzieję, że przywita mnie tutaj wspaniała publiczność. Oprócz gry na skrzypcach, będę również śpiewać. Będą moje piosenki autorskie z poprzedniej i obecnej płyty. Przygotowałam również covery Kwiatu Jabłoni, Bovskiej oraz Eda Sheerana. To będzie bardzo różnorodny koncert. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
— Sporo osób może być zaskoczonych, gdy zobaczą twoje skrzypce, bo... wyglądają nieco inaczej.
— Owszem, są zrobione specjalnie dla mnie. To jedyny egzemplarz w Polsce. Były też dostosowane do mojej budowy ciała, żeby grało się na nich jak najlepiej. Na pewno warto zaznaczyć, że są to skrzypce elektryczne. A to znaczy, że można z nich wydobyć inne, ciekawe brzmienie.
— Owszem, są zrobione specjalnie dla mnie. To jedyny egzemplarz w Polsce. Były też dostosowane do mojej budowy ciała, żeby grało się na nich jak najlepiej. Na pewno warto zaznaczyć, że są to skrzypce elektryczne. A to znaczy, że można z nich wydobyć inne, ciekawe brzmienie.
— Twoje plany muzyczne na najbliższy czas?
— Mam przygotowany kawałek skrzypcowy, bardzo bym chciała, żeby już wyszedł. Nawet krawcowa szyje mi już sukienkę do teledysku. Kawałek jest już nagrany, ale jeszcze niezmiksowany. Gotowa jest też druga piosenka, dedykowana kobietom. Ona jest wokalno-śpiewana z solówką skrzypiec elektrycznych. Czekam z niecierpliwością, żeby udało się wszystko dopiąć. Chciałabym też wydać trzecią płytę. A tak naprawdę marzą mi się dwie płyty. Jedna skrzypcowa, a druga wokalna z piosenkami autorskimi.
— Mam przygotowany kawałek skrzypcowy, bardzo bym chciała, żeby już wyszedł. Nawet krawcowa szyje mi już sukienkę do teledysku. Kawałek jest już nagrany, ale jeszcze niezmiksowany. Gotowa jest też druga piosenka, dedykowana kobietom. Ona jest wokalno-śpiewana z solówką skrzypiec elektrycznych. Czekam z niecierpliwością, żeby udało się wszystko dopiąć. Chciałabym też wydać trzecią płytę. A tak naprawdę marzą mi się dwie płyty. Jedna skrzypcowa, a druga wokalna z piosenkami autorskimi.
— Nie samą pracą człowiek żyje. Zapominasz czasem o muzyce?
— W trakcie pandemii odkryłam, że bardzo dużą radość sprawia mi bieganie. Okazało się, że to jest właśnie coś, czego potrzebuję — wyjść z domu i biec przed siebie. Jednak jak na muzyka przystało i wtedy obowiązkowo towarzyszy mi muzyka, która rozbrzmiewa w słuchawkach.
— W trakcie pandemii odkryłam, że bardzo dużą radość sprawia mi bieganie. Okazało się, że to jest właśnie coś, czego potrzebuję — wyjść z domu i biec przed siebie. Jednak jak na muzyka przystało i wtedy obowiązkowo towarzyszy mi muzyka, która rozbrzmiewa w słuchawkach.
Koncert Basi Kawy w Olsztynie już w najbliższą niedzielę (10 października) o godzinie 18 w "Galerii Sowa". Prawie dwa tygodnie później odbędzie się spotkanie "Kawa z Kawą" o godzinie 19:30 w "Kawiarnia Moja".
Alicja Kowalczyk
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez