Teraz robię to, co lubię

2021-10-03 16:46:13(ost. akt: 2021-10-03 16:54:20)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Wiesława Kowalska od trzech lat jest na emeryturze, ale jak mówi, nigdy się nie nudzi. Aktywnie spędza czas, podróżuje i jest babcią zakochaną w swoich wnukach. Czerpie z życia garściami, bo wie, że życie szykuje nam wiele niespodzianek.
Elegancka, zadbana i zawsze uśmiechnięta — taka jest Wiesława Kowalska ze Szczytna. Ma 64 lata, ale energii i optymizmu mogłaby pozazdrościć jej niejedna czterdziestolatka. Kobieta od trzech lat jest na zasłużonej emeryturze. Jest mamą dwójki dzieci: córki Karoliny i syna Mateusza. Jest też babcią dwójki cudownych dzieci: Marcela i Zuzi. Od 6 lat jest wdową. Bardzo przeżyła śmierć męża, bo byli wspaniałym małżeństwem.

— Mieliśmy tyle planów i marzeń — mówi. — Życie niestety weryfikuje swoje plany. Długo nie potrafiłam pogodzić się ze śmiercią męża. Brakuje mi go cały czas. W tym trudnym czasie wspierały mnie bardzo dzieci i bliscy. To dzięki nim zrozumiałam, że muszę żyć dalej, że nie mogę załamywać się, bo przecież mam dla kogo żyć. Wnuki to moje szczęście. Kocham je bardzo!

Pani Wiesia nie chciała bezczynnie siedzieć w czterech ścianach i patrzeć w ekran telewizora. Odwiedza swoje dzieci i codziennie rozmawia z nimi przez internet. Zapisała się na Uniwersytet III Wieku, chodzi na zajęcia sportowe. Zawsze była aktywna, więc postanowiła, że musi "coś" robić. Postanowiła wrócić do robótek ręcznych, które lubiła robić jako dziewczynka a potem młoda mama. Zaczęła dziergać na drutach i robić na szydełku. W internecie trafiła na różne prace i techniki ich wykonywania.
Codziennie pani Wiesia poświęca swojej pasji kilka godzin. W jej domu trudno znaleźć miejsce bez własnoręcznie zrobionych dekoracji. Spod jej magicznych rąk wychodzą niepowtarzalne rzeczy.
Obrazek w tresci

Szydełko w ruch
— Uwielbiam zatracać się w wirze szydełkowej pracy. Szydełko, wełna lub kordonek albo inne nitki do poplątania potrafią sprawić, że przez kilka ładnych godzin nie ma mnie. Robótki ręczne stały się nie tylko moją pasją, ale wręcz nałogiem — śmieje się. — Nie należę do osób, które szybko się poddają. Drążę temat tak długo, aż osiągnę cel. Szydełkowanie w pewien sposób wyćwiczyło we mnie cierpliwość. Nie ma teraz dnia bez szydełka. Kocham to co robię, szydełkowanie daje mi ogromną radość i napędza do działania. Wyszukuję w internecie filmiki dotyczące szydełkowania, oglądam je i próbuję zrobić to samo. Teraz już nie wyobrażam sobie życia bez szydełka. Robię serwety, różne zawieszki na kole, maskotki, parasolki a w planach mam jeszcze inne rzeczy. Uczę się nowych ściegów, łączeń, itp. Próbuję, dziergam, pruję i zaczynam czasem od nowa. I powiem z dumą, że nawet coś mi z tego wychodzi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to dopiero początki i do perfekcji jeszcze daleka droga, ale już teraz czuję dużą satysfakcję.
Obrazek w tresci

Przekrój szydełkowych wyrobów w przypadku pani Wiesławy jest bardzo szeroki. Do ich wykonania potrzebne są włóczki, kordonki i szydełka w różnych rozmiarach. W jej domu nitek i innych rzeczy potrzebnych do rękodzieła jest wiele.

— Wszystkie prace wymagają czasu i uwagi. Zajmuje mi to sporo czasu. Uwielbiam czytać też książki i na nie muszę też znaleźć chwilę. Dbam też o swoją działkę. To mnie relaksuje i pozwala oderwać się od rzeczywistości. Sporo też podróżowałam, zwiedziłam Polskę i trochę świata — tłumaczy. Pani Wiesława lubi łączyć ze sobą wszystkie techniki, do których ma talent i zapewnia, że każda wymaga poświęcenia wiele czasu oraz uwagi. Kiedy kończy jakąś pracę z jej ust nie znika uśmiech. Jest dumna z tego, co potrafi zrobić.

— Jestem teraz naprawdę szczęśliwa — mówi pani Wiesława. — Mam czas na swoje przyjemności: spaceruję wokół jeziora, podróżuję, zapisałam się na Uniwersytet III Wieku i oczywiście dalej szydełkuję. Chodzę na wystawy, koncerty i różne spotkania.
Moje dzieci są szczęśliwe, że sobie dobrze radzę i robię to co kocham, a ja jestem zadowolona i dumna, że udało mi się je wychować na dobrych ludzi, i że w każdej sytuacji mogę na nich liczyć — zapewnia.
Obrazek w tresci

Zdrowe marzenia
Marzenia spełnia każdego dnia. Najważniejsze dla niej jest szczęście i zdrowie najbliższych. Nie chce marnować życia na zamartwianie się, bo uważa, że trzeba z niego czerpać ile się da. Ostatnio przez trzy tygodnie szydełkowała parasolkę. Jest bardzo dumna z jej wykonania.

— Czyż nie jest tak, że marnujemy czas swojego życia, który już nigdy nie powróci? Gdy ma się dzieci, to bardzo dobrze widać: tak szybko rosną i uczą się... To, jaki damy im przykład, takimi dorosłymi ludźmi prawdopodobnie się staną — tłumaczy pani Wiesława. — Jeśli narzekamy, mamy negatywne nastawienie do życia, cały czas się smucimy, zwlekamy z podjęciem decyzji, która sprawiłaby, że nasze życie stanie się lepsze. Zwlekamy z realizacją marzeń, boimy się wyjść przed szereg, boimy się reakcji innych. Ale dlaczego? Przecież za jakiś czas na pewno już nas tu nie będzie... A co marzeniami? Na to pytanie już każdy sam sobie musi odpowiedzieć. Ja spełniam swoje marzenia. Spełniam je, bo chcę rano budzić się z uśmiechem na ustach i świadomością, że chcieć to móc! Jak jest zdrowie to jest wszystko.