KSIĄŻKA || Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Zaproszenie na spotkanie autorskie

2021-09-29 19:00:00(ost. akt: 2022-02-02 14:01:05)
Adrian Kwiatkowski pochodzi z Iławy, ale od lat mieszka pod Wrocławiem

Adrian Kwiatkowski pochodzi z Iławy, ale od lat mieszka pod Wrocławiem

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Pochodzący z Iławy Adrian Kwiatkowski właśnie wydał swoją debiutancką książkę „Przykazania grzeszników”. Mówi, że historia sama go prowadziła, więc pisanie debiutanckiej powieści było czystą przyjemnością.
To w Iławie ukończył szkołę podstawową, gimnazjum i liceum - w popularnej "budowlance". Od czasu do czasu do nas zagląda. Pracuje we Wrocławiu, mieszka – w niedalekich Siechnicach. Napisał kryminał umiejscowiony na francuskiej średniowiecznej prowincji. Iławę zawsze nosi w sercu. Tu nadal ma rodzinę, dlatego o książce "Przykazania grzeszników" chciałby także powiedzieć mieszkańcom naszych okolic.

– W 2012 r. ukończył pan studia dziennikarskie. Miał pan plan, by pracować w mediach?

Niekoniecznie, powiedziałbym raczej, że była we mnie zawsze dusza artysty. Do Wrocławia przyjechałem na studium aktorskie. Właściciel teatru, który prowadził z nami lekcje kamery, namówił mnie na składanie papierów na PWST, czyli wrocławską szkołę aktorską. Rzeczywiście, złożyłem dokumenty, zapłaciłem za możliwość uczestnictwa w egzaminie, ale jakoś na niego nie dotarłem. Zdecydowałem, że nie pójdę tą drogą. Chyba trochę z przypadku, a trochę z chęci ukończenia studiów, trafiłem na dziennikarstwo. W mediach jednak nie pracuję. Od początku drogi zawodowej zajmuję się sprzedażą.

– Dziennikarstwo jednak nauczyło pana zbierania informacji, co się przydało w tworzeniu dokumentacji książki, prawda?

Zdecydowanie. Niemniej, czytam sporo książek historycznych a i internet daje wiele możliwości wyszukiwania ciekawostek. Oglądam także filmy dokumentalne. Z racji wspomnianych zainteresowań, postanowiłem napisać książkę z fabułą osadzoną w średniowieczu. To tym okresem najbardziej się interesuję. A także literaturą sensacyjną.

– Połączenie tych zainteresowań musiało zaowocować czymś interesującym. Myśląc o książce, tak pan zakładał? Że połączy te dwie pasje?

Powinno się pisać o czymś, o czym ma się jakiekolwiek pojęcie (śmieje się). Mam za sobą próby napisania dwóch książek. Moja sensacyjna historia była nawet umiejscowiona w Iławie. W połowie – zrezygnowałem. Teraz, odkąd od 6-7 lat interesuję się średniowieczem, wokół fabuły sensacyjnej narosło całe tło. Stworzyłem sobie świat, osadzony w średniowieczu. Czyli na przykład jak wyglądał dom mieszczanina czy zakłady rzemieślnicze. Z czym w ogóle mierzył się średniowieczny człowiek. Ale z kart książki wyziera także pewien racjonalizm... nie tylko wiara w czarownice...

– Wyłania mi się z tego wszystkiego raczej mroczna, niż radosna opowieść...

Z jednej strony człowiek średniowieczny był obyty ze śmiercią. To było coś naturalnego i wszechobecnego. Kobiety i noworodki umierały podczas porodu. Średniowieczni mężczyźni ginęli na wojnach, których na pewno nie brakowało. Gdy dołożymy do tego samosądy wiejskiej ludności, sądy świeckie, czy sądy samej inkwizycji, to mrok sam się wyłania... Trzeba jednak wiedzieć, że te czasy, mimo wszystko owiane są złą sławą przez popkulturę. Średniowieczny człowiek miał też czas, żeby się zabawić, miał dostęp do łaźni, w której mógł liczyć na mydło, podróżować na popularne wówczas targi, zakochać się, udać na wesele. Zakładano gildie czy cechy rzemieślnicze, dbając w ten sposób o własne interesy, wspierano się nawzajem. To są czasy wynalazków, ale i ogólnego rozwoju. W książce jest miejsce na to wszystko, jednak nie można jej traktować jako dzieło historyczne. Po wiedzę totalną z tego zakresu odsyłam do historyków. A i zaciekawionym chętnie podrzucę kilka wartych uwagi tytułów.

– Opisuje pan więc bardzo intymne fragmenty życia.

Średniowieczny człowiek pracował więcej niż my obecnie, ale jednak na te chwile przyjemności także znajdował czas. A pracował od świtu do zmierzchu. Często było tak, że tylko niedziele były odpoczynkiem toteż próbował odnaleźć jakąś radość w swoim życiu. Był więc czas na śluby, seks w łaźniach, alkohol w gospodach czy tawernach.

– W dyskursie publicznym popularne są ostatnio wiedźmy...

I pojawią się w książce - ale raczej jako same wierzenia w nie, niż ich postacie. Trzeba pamiętać, że ówcześni ludzie byli bardzo religijni. Wszystko, czego nie mogli sobie wytłumaczyć racjonalnie, wyjaśniali za pomocą wierzeń. Do wersji racjonalnej dokładali fantastykę. Co ciekawe, wiara w czarownice, pojawia się nieco później – od XV wieku. Ponownie – mamy więc przekłamany obraz średniowiecza. Oczywiście, zdarzały się przypadki podobnych oskarżeń już wcześniej, jednak nasiliło się to później m. in. za sprawą Heinricha Kramera.

– Łatwo było wówczas ludźmi rządzić za pomocą manipulacji? Skoro wiedzę posiadali wybrani...?

Myślę, że tak. Ale też muszę zaznaczyć, że Kościół nie był totalnym przeciwnikiem wiedzy. To znów dotyczyło późniejszych okresów. Natomiast średniowieczny człowiek nie bardzo miał czas, by o czymkolwiek rozmyślać. Praca pochłaniała jego cały dzień, dlatego też nie sądzono wówczas, że Ziemia jest płaska. Dowodem na to są wiersze czy obrazy, gdzie Ziemia jest przedstawiana jako kula. Ludność wieśniacza w zasadzie nigdy nie opuszczała swojego przybytku. Nie miałby więc po co się zastanawiać, jaki jest kształt Ziemi. A ci bardziej uczeni już wtedy to wiedzieli.

Co do manipulacji: myślę, że zawsze możemy być pod jej wpływem, wystarczy włączyć telewizję. Człowiek średniowieczny w pewnych aspektach mógł mieć nawet lepiej, niż człowiek współczesny. Może to sformułowanie jest trochę na wyrost, bo pewnie sam bym trafił w tamtych czasach na szafot (śmieje się). Mam na myśli raczej to, że obecnie steruje nami zdecydowanie więcej bodźców. A wówczas człowiek mógł się skupić na jednym tylko zajęciu i o niczym innym nie myśleć.

– Oprócz tego, jak tu przeżyć... przynajmniej do trzydziestki.

Na statystyki wpływała na pewno śmierć na wojnach czy śmierć noworodków, ale gdy dziecko dożyło 10-12 roku życia, to generalnie miało duże szanse dożyć do 50-60 lat.

– Stworzył pan pewien świat, umiejscowiony we Francji. Czy najpierw powstał jakiś konspekt, „rozrysował” pan to, co wymyślił?

Rzeczywiście, powstał zarys historii. Miał on pewne ramy, dotyczące każdego rozdziału. Postacie, co się będzie działo na poszczególnych etapach powieści... Natomiast w czasie pisania to ewoluowało, dochodzili bohaterowie i nowe wątki. A dodatkowe kwestie w postaci ślubu czy wyglądu domu mieszczanina pojawiały się same z siebie w trakcie zapisywania kolejnych kart.

– Muszę wreszcie zadać to pytanie: kim są tytułowi grzesznicy?

To każdy z nas! Bo wszyscy wyznajemy jakieś zasady, mamy credo, którym się kierujemy w życiu. A to może być zupełnie sprzeczne z zasadami innych ludzi. To, co uważamy za dobre lub złe, może być odwrotnie pojmowane przez drugiego człowieka. I stąd te "przykazania grzeszników". Mamy trójkę głównych bohaterów, z czego jeden jest antagonistą Kościoła i samosądów na ludności i miejskiej, i wiejskiej. To człowiek, który stara się za wszelką cenę dojść do prawdy. Ale tu znowu pojawia się pytanie: czy to jest jego prawda, czy ta prawda niepodważalna. Drugi bohater to Wielki Inkwizytor, który uważa, że cel uświęca środki i niezależnie od kroków jakie podejmie, choćby pozbawiając kogoś życia, jest mu to z góry wybaczone. Jest rozgrzeszony, bo jak sądzi, jest przedłużeniem ramienia samego Boga. I dochodzi do tego trzecia postać, która kieruje się pragnieniem władzy. I z pomocą Kościoła wie, że może osiągnąć jej pełnię.

– Czyli książka jest nasycona filozofią i ma skłaniać do refleksji nad własnymi wyborami?

Nie chcę mówić o szczegółach, bo czytelnik sam sobie powinien odkryć wątpliwości, z którymi zmagają się bohaterowie. I przemyśleć je z własnej perspektywy. Uważam jednak, że warto czasem poddać się refleksji: jak postąpiłbym w danej sytuacji, przed wydaniem osądu. I z tej książki – w moim założeniu – to też powinno wybrzmieć.

– Wcielał się pan zapewne w postacie główne i poboczne, wkładając w ich ręce czyny, które są moralnie dwuznaczne.

Czasem też bohaterowie działają wbrew logice. Myślę, że to cechuje każdego z nas...

– Co pana inspiruje?

Przede wszystkim wszystkie książki dotyczące średniowiecza. Od kilku lat nie czytam już pozycji fabularnych. Wszystkie ciekawostki wyczytuję z książek historycznych i to one są moim drogowskazem w pracy autora. Historią średniowiecza zainteresowałem się dzięki Jackowi Piekarze, cały jego cykl inkwizytor osadzony jest w bliskich mi czasach. Stąd wzięła się ta fascynacja. Co do kryminałów, to gorąco polecam Tess Gerritsen. Jest medykiem z wykształcenia i przekłada tę wiedzę na swoje dzieła. Inny autor, którego niezwykle cenię, za budowanie akcji to Harlan Coben. To pierwszy autor, po którego sięgnąłem sam z siebie, nie jako szkolną lekturę.

– A czy planuje pan spotkania autorskie?

Bez dwóch zdań! Pierwsze oczywiście w Iławie, już 30 września o godzinie 18:00 w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Zapraszam! Dodam jeszcze, że część dochodu ze sprzedaży książek przekażę do Fundacji Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci.

Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl