Krzysztof Miruć: Lubię wracać do Giżycka [ROZMOWA]

2021-09-27 10:03:20(ost. akt: 2021-09-27 09:57:34)
Krzysztof Miruć po 25 latach zobaczył swoje szkice twierdzy Boyen, które wykonał będąc studentem architektury

Krzysztof Miruć po 25 latach zobaczył swoje szkice twierdzy Boyen, które wykonał będąc studentem architektury

Autor zdjęcia: Renata Szczepanik

Krzysztof Miruć, architekt pochodzący z Giżycka, na co dzień jest optymistą, perfekcjonistą, który dużo wymaga od siebie i innych. Ceni szczerość i uczciwość. Jak mówi: najważniejsze jest, żeby nikogo nie udawać. Chodzi też o to, żeby ścigać się z samym sobą.
— Spełnia pan dziecięce marzenia?
— Tak. Od zawsze wiedziałem, że będę architektem, to mnie kręci. Zafascynowałem się pracą stryja architekta. On wywarł na mnie duży wpływ, podpowiadał mi, jak trzeba nauczyć się rysunku, który trzeba dobrze poznać pomimo posiadanych zdolności.

— Pasja do architektury zapoczątkowała zawodową karierę...
— Kiedy dostałem się do Liceum Sztuk Plastycznych w Supraślu, zamieszkałem u dziadków na Podlasiu. Potem były studia na wydziale architektury Politechniki Warszawskiej. Na trzecim roku studiów wyjechałem na roczne stypendium do Szkoły Architektury w Paryżu, gdzie przydała mi się znajomość języka francuskiego z liceum. W Polsce uczono technicznie, we Francji intuicyjnie. Z perspektywy lat to cenne doświadczenie. Po powrocie dokończyłem studia. Proza życia.

— Jednak można panu zadać pytanie: jak zostać sławnym i bogatym?

— Przede wszystkim trzeba lubić to, co się robi, mieć odrobinę szczęścia i być pracowitym... i najlepiej (śmiech) urodzić się w Giżycku, gdzie jest fantastyczne powietrze, są cudowne jeziora, przecudni ludzie. Tylko tutaj jest taki wyjątkowy klimat. Dlatego lubię tu wracać.

— Często wraca pan na Mazury? Do Giżycka?
— Staram się na tyle, na ile mam wolnego czasu. Dużo pracuję, prowadzę własną firmę, programy w telewizji, magazyn „Cztery kąty”, współpracuję charytatywnie z kilkoma fundacjami, m.in. fundacją Jolanty Kwaśniewskiej Porozumienie bez Barier, czy fundacją Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Mam bardzo dużo zajętych dni, a w wolnych chwilach staram się tutaj przyjeżdżać. Jestem z Giżycka i jestem z tego dumny. Tutaj spędziłem dzieciństwo, mam bardzo miłe wspomnienia.

Krzysztof Miruć podczas pobytu w twierdzy Boyen wpisał się do pamiątkowej księgi
Fot. Renata Szczepanik
Krzysztof Miruć podczas pobytu w twierdzy Boyen wpisał się do pamiątkowej księgi

— Co pan sądzi o architekturze miasta?
— W Giżycku bardzo dużo się zmieniło. Mam nadzieję, że teren miasta i nadbrzeża Niegocina od strony Warszawy zostanie zagospodarowany. Wówczas będzie to ładna część Giżycka. Bardzo fajnie wpisał się w tkankę miejską i lokalizację nad Kanałem Łuczańskim Hotel St. Bruno. Przebudowa i rozbudowa starego zamku przyniosła wspaniały efekt. W mieście jest kilka ciekawych budynków, które zostały odrestaurowane, co jest niezwykle miłe. Jestem zafascynowany Grotą.

Muszę pogratulować właścicielom i architektowi. Jestem fanem tego obiektu. Wygląda niesamowicie. To jest piękna inwestycja, ładnie zaaranżowana, świetnie wpisująca się w lokalizację, dodającą kawałek nowej architektury, wykorzystująca miejsce, połączenie z kanałem. Brawo! Moim zdaniem, jest to najlepsze miejsce w Giżycku. Oby tak właśnie to miasto się rozbudowywało. Fajnie wygląda też nowa kładka nad kanałem. Uwielbiam, kiedy nowa architektura wpisuje się w otoczenie miejsca, wykorzystuje to, dodaje coś od siebie, zmienia. To są dobre przykłady. Podoba mi się nasze Giżycko, ma klimat, stara architektura jest wyjątkowa i niezwykle interesująca. Wydaje mi się, że budując nowe obiekty, można się wzorować na dawnej architekturze miasta.

— Jest pan współzałożycielem prestiżowego studia architektonicznego i głównym projektantem w L'AB architekci, dyrektorem kreatywnym magazynu „Cztery kąty”, a od czterech lat prowadzącym popularne programy telewizyjne w stacjach Grupy TVN-Discovery...
— Przypadek sprawił, że trafiłem do mediów. Znajoma z czasu studiów potrzebowała planu zdjęciowego jakiejś budowy. Przyjechała ekipa. Przy okazji odegrałem rolę złego budowlańca. To było ciekawe doświadczenie i bardzo fajne. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie producent Piotr Wawrzyniak, który jest dzisiaj producentem moich wszystkich programów. Zaproponował spotkanie, a potem propozycję poprowadzenia programu „Garaż moich marzeń” w TVN Turbo. Nakręciliśmy pilot odcinka i potem poszła cała seria. Nakręciliśmy programy do kanałów tematycznych HGTV, programy z Agata Młynarską, Weekendowa metamorfoza, Patent na dom i wiele innych.

— Dla niektórych urządzenie mieszkania jest koszmarem. Co podpowie pan tym, którzy szukają stylu i pomysłu?

— Przede wszystkim trzeba przemyśleć własne oczekiwania. Bardzo ważne jest określenie własnych potrzeb. Czasami jest to duża zmiana, a czasami reanżaracja, zmiana dekoracji wystroju wnętrza. Remontu nie można robić na łapu capu. Najpierw trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czego się chce, a potem to realizować. Wtedy urządzenie mieszkania jest proste.

— Łatwiej zaprojektować i urządzić biuro, dom czy apartament? Od czego zacząć w 50-metrowym mieszkaniu przy niewielkim budżecie?
— To tak nie działa. Tak samo podchodzimy do zaprojektowania małego mieszkania, jak domu czy rezydencji. Zmienia się tylko skala. Najważniejsze jest, jak będą żyli mieszkańcy w tym wnętrzu, dla kogo to jest dedykowane. Najpierw trzeba określić potrzeby, potem ustalić budżet, który trzeba podzielić na części: ekipa remontowa, materiały budowlane, aranżacja. Bardzo często inwestorzy zapominają o tym ostatnim elemencie. Naprawdę warto skonsultować się z architektem. Żeby wnętrze fajnie wyglądało, trzeba mieć pomysł, pieniądze i wówczas swój plan zrealizować. Najgorsze są zmiany na różnych etapach remontu czy urządzania wnętrza, pochłaniają dużo czasu, pracy i pieniędzy.

— Nie ma pan zbyt wiele wolnego czasu. Kiedy i jak pan odpoczywa?
— Niestety, mam bardzo mało wolnego czasu, a lubię żyć bardzo szybko. Mam grupę przyjaciół, z którymi jeżdżę na motocyklach. To mnie bardzo odpręża. Chodzę na siłownię, gdzie mogę odreagować. Z przyjaciółmi wyjeżdżamy i poznajemy różne miejsca. Latem są to między innymi mazurskie jeziora i skutery czy motorówki. Zawsze staram się odpoczywać aktywnie.

— Pana wymarzone miejsce na ziemi?

— Buduję się pod Warszawą. A Mazury? No cóż, może kiedyś tu wrócę...

Renata Szczepanik

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Bazydło Joosef #3076176 27 wrz 2021 12:26

    Pani Renato wyjasni mi Pani co to za słowo reanżaracja??? Za Boga nie wiem, nie ma takiego słowa w słowniku języka polskiego:(((

    odpowiedz na ten komentarz