KOBIECYM OKIEM: Pięć języków miłości [FELIETON]

2021-10-03 16:00:00(ost. akt: 2021-10-02 09:15:50)
Wspólne spędzanie czasu - jeden z języków miłości

Wspólne spędzanie czasu - jeden z języków miłości

Autor zdjęcia: pixabay.com

Przeczytałam ostatnio interesującą książkę traktującą o pięciu językach miłości. Jej autor twierdzi, że każdy z nas może postrzegać i wyrażać miłość w inny sposób. Streścił te sposoby w pięciu przejrzystych formach.
Pierwsza to rozmowa, czyli poczucie bycia wysłuchanym i zrozumianym. Druga to wspólne spędzanie czasu - tutaj istotne są podróże, pasje, hobby, wycieczki - wszystko co robi się we dwójkę poza domem. Trzecia to prezenty - czyli większe i mniejsze gesty materialne, które świadczą o docenieniu partnera, często są to symbole, drobne gesty, ręcznie wykonane przedmioty z miłością stworzone. Czwarta to pomoc - drobne przysługi, które mają za zadanie odciążenie partnera w obowiązkach lub sprawienie mu po prostu przyjemności, Piąta, która nota bene jest moim językiem, to dotyk - czyli bliskość, intymność, namiętność… niekoniecznie związane z aktem seksualnym.. po prostu dotykaj i miziaj, przytulaj!!!

Dlaczego to takie istotne? Bo zawsze mierzymy drugiego człowieka swoją miarą i jeżeli dla nas ważna jest np. rozmowa, a dla partnera liczy się wspólna pasja lub pomoc w sprzątaniu mieszkania, to cały związek będziemy błędnie przeświadczeni, że partner nas nie kocha, bo nie spełnia naszych oczekiwań. My chcemy żeby pomógł nam przy dziecku, natomiast on wyraża swoją miłość za pomocą słów wdzięczności i komplementów, przez co nie domyśli się, że zrobienie obiadu, gdy ty jesteś zajęta dziećmi byłoby dla ciebie największym wyrazem miłości. Nasza definicja miłości to nasz język, a gdy nie otrzymujemy tego czego potrzebujemy to żyjemy w braku, bo nasz zbiornik na miłość jest pusty i zaczynamy się oddalać od partnera

I nie obędzie się bez przykładów z mojego życia. Językiem miłości Jona było wspólne spędzanie czasu, uważał że gdy jesteśmy wszędzie razem i łączy nas wspólna pasja to jesteśmy bratnimi duszami. W dodatku rzadko dochodziło do kłótni czy spięć między nami - więc jego zdaniem byliśmy niezwykle szczęśliwą parą. Natomiast mój język to dotyk, ja pragnęłam być przytulana i miziana przy każdej nadarzającej się okazji. Jon w dzieciństwie miał tak zwany „zimny chów”, rzadko był dotykany i przytulany przez rodziców. Zamiast tego oni wiele godzin poświęcili mu, by ukończył edukację, spełniał się w sporcie i osiągnął wszystkie zamierzone cele jako młody chłopiec. I tak właśnie wyrażał swoje uczucia - był obok w każdym momencie, ale jednoczenie za daleko ode mnie, bym mogła czuć się kochana. Sama natomiast miałam problem z językiem Jona, czyli drobnymi gestami. Robiłam rzeczy duże, ale zapomniałam o małych, codziennych przysługach, jak robienie herbaty… Jon nigdy o mnie nie zapominał i na każdym kroku dbał o mój komfort, a ja tak się przyzwyczaiłam, że to on jest odpowiedzialny za te drobnostki domowe, że osiadłam na laurach.

Dzisiaj to widzę zupełnie inaczej. Gdybym miała świadomość, ze Jon liczy na moja pomoc, odciążenie, zrobienie dla niego małych, drobnych gestów i gdyby on wiedział jak ważny jest dla mnie dotyk i bliskość, które nie wiążą się z podtekstami seksualnymi, to może nasze losy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Bo miłość to coś, co robisz dla kogoś innego, a nie dla siebie samego.

Dlatego zachęcam was do głębszego wsłuchania się w żale i pretensje swojego partnera, bo on w każdym możliwym sposobie będzie mówił o tym czego mu brakuje i jakim językiem się posługuje.

Jeżeli mówi, że go nie słuchasz i nie rozumiesz, krytykujesz, osądzasz, odradzasz zamiast wysłuchać i żądasz zamiast prosić - poświęć codziennie 15-20 minut, nie odzywając się i nie doradzając posłuchaj jak minął jej/jemu dzień

Jeżeli skarży się na brak pomocy w domu, jest zmęczona - zapytaj co możesz zrobić by uczynić ją/jego szczęśliwszym i jakie zadanie musiałbyś wykonać by partner mógł chwilę odpocząć albo zająć się sobą

Jeżeli podkreśla, że nigdzie razem nie chodzicie i nie spędzacie wspólnie czasu - postaraj się raz w tygodniu zabrać ja/jego do kina/restauracji lub pojedźcie gdzieś razem, spróbujcie nowych rzeczy wspólnie

Jeżeli mówi, że za mało przytulasz to lepiej zacznij robić pompki mężczyzno, Albo przysiady kobieto i tutaj zacytuję mój ulubiony wierszyk Łukasza Jaremy
„Ja robię pompki
By w ramionach mogła się schronić
Ona robi przysiady
Nie chcąc bym klepał biedę”

Dlatego, jeżeli biedy już klepać nie chcesz to w język swojej miłości się wysłuchaj i zadaj sobie pytanie: co jest dla ciebie najmocniejszym sygnałem miłości? Czego pragniesz najbardziej? I powiedz to swojej drugiej połówce! Bo jak ja będziesz się przez trzy lata zastanawiać: o co ku#22a mu chodzi z tą herbatą?

A oprócz tego to trenuj oczywiście. Powodzenia!


FatKeller


O AUTORCE:
Fot. Piotr Arnold fotografia
Daria Keller (bo tak naprawdę się nazywa), chociaż większość osób mówi po prostu - FATKELLER - absolwentka AWFiS w Gdańsku, specjalizacja instruktor fitness, trener personalny oraz dietetyk. Po 9 latach w szkole sportowej w Mrągowie, pływając na żaglówkach i windsurfingu nauczyła się, że tylko ciężką pracą można osiągnąć sukces - co codziennie pokazuje swoim klientom w FatKeller - Studiu Fitness Online - ale podkreśla, że na treningu trzeba przede wszystkim czuć (oprócz mięśni) dobrą zabawę i przyjemność z tego co się robi, bo bez tego jest nudno... więc próbuje tą pasje przelać na swoje Fatkillerki! Trzy lata pracy w szkole rodzenia, pozwoliły na zdobycie praktyki z kobietami w ciąży na tyle potężnej, że nauczyła się tam trzech rzeczy:
1. Kobieta w ciąży powinna ćwiczyć, jeżeli chce łatwiej przejść samą ciążę i poród.
2. Kobieta w ciąży ma zawsze rację.
3. Kobieta w ciąży ćwiczy podwójnie...
Dzięki swojej pracy codziennie rozmawia z dziesiątkami kobiet, o których pisze miedzy innymi w swoich felietonach. Daria prywatnie mówi do siebie "Daria, ty super pogromco tłuszczu! Jaki dziś będzie piękny fit dzień, bo znów zabierzemy dziewczynom po parę centymetrów z obwodów i napiszemy o tym dniu KOBIECYM OKIEM"