Polacy chcą zostać w Unii Europejskiej. Dlaczego? Chcemy kasę i otwarte granice [SONDAŻ]

2021-09-16 07:06:00(ost. akt: 2021-09-16 08:28:22)

Autor zdjęcia: pixabay

W ostatnich tygodniach w Polsce na nowo rozgorzała dyskusja o obecności naszego kraju w Unii Europejskiej. Wszystko za sprawą wypowiedzi polityków obozu rządzącego, ale także sporu, jaki rząd Mateusza Morawieckiego toczy z instytucjami unijnymi. W związku z tym zapytano Polaków, czy chcą nadal być państwem członkowskim europejskiej wspólnoty i jakie widzą z tego tytułu korzyści. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości – Polacy są euroentuzjastami.
Dyskusje o polskiej obecności UE ożywiło w ostatnim czasie kilka spraw. Po pierwsze, jest to konflikt rządu premiera Mateusza Morawieckiego z KE i TSUE, dotyczący przestrzegania zasad praworządności, zwłaszcza w kontekście zmian w sądownictwie.

Chodzi również o kwestię blokady wypłat środków z Krajowego Planu Odbudowy, który ma być uzależniony od przestrzegania zasad praworządności w Polsce. Bruksela zatwierdziła wypłatę pieniędzy wszystkim krajom oprócz Polski i Węgier, co do których decyzję postanowiła wstrzymać.

Nie bez znaczenia pozostają ostatnie wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości na temat UE – Ryszarda Terleckiego i Marka Suskiego, który powiedział w Radiu RMF FM o „brukselskiej okupacji”. — Teraz żądają od nas, że Polska ma upaść na kolana, stać się jakimś „landem" i zrezygnować ze swojej suwerenności. Temu trzeba się przeciwstawić — mówił.

Tymczasem wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński zapewnił, że Polska nie zamierza wychodzić z Unii Europejskiej.

SONDAŻ

W dniach 10-11 września IBRiS zapytał o najważniejsze zalety i wady członkostwa w Unii. Według ankietowanych największą zaletą jest otrzymywanie unijnych funduszy (68 proc.), a na kolejnych miejscach znajdują się: otwarte granice (58 proc.), wzrost bezpieczeństwa Polski (34 proc.) oraz możliwość kształcenia poza krajem (23 proc.).

Z kolei za wadę członkostwa respondenci uznają to, że kraje są nierówno traktowane. Deklaruje to 33 proc. ankietowanych, ale w stosunku do sondażu przeprowadzonego rok temu przekonanie to spadło o 7 pkt. proc. Zmiana nastąpiła również na czele zalet – w poprzednim roku Polacy najbardziej doceniali otwarte granice, a teraz są to unijne fundusze. Generalnie wady i zalety się równoważą, bo 5 proc. twierdzi, że zalety zdecydowanie przeważają i tyle samo, że „raczej” są dominujące.

Aby w pewnym sensie podsumować te wszystkie informacje, poprosiliśmy o komentarze ekonomistę oraz przedstawiciela dużej instytucji kultury na Warmii i Mazurach. Obu zadaliśmy takie samo pytanie: Jakie korzyści dostrzegają w swoich dziedzinach z członkostwa w Unii Europejskiej?

dr Waldemar Kozłowski, Instytut Nauk o Zarządzaniu i Jakości UWM

Gospodarcze korzyści z naszej obecności w UE wynikają przede wszystkim ze swobody poruszania się po całej Europie – dzisiaj możemy mieszkać i pracować w dowolnym kraju w Unii. Nie ulega wątpliwości, że możemy także czerpać wiedzę od bardziej rozwiniętych gospodarczo krajów członkowskich, a zatem przejmować pewne praktyki. Mamy w Polsce wielu zagranicznych inwestorów, ale możemy także sprzedawać nasze towary bez ograniczeń. Nic nie stoi na przeszkodzi, aby firma z Łodzi czy z Olsztyna otworzyła swoją siedzibę np. we Francji i tam świadczyła swoje usługi. To wszystko dzięki standaryzacji prawa – wszyscy funkcjonujemy na takich samych zasadach. Obywatel UE ma poczucie praworządności i sprawiedliwości, co oznacza, że jeśli coś się stanie, to ktoś zawalczy o jego prawa. W niektórych krajach o czymś takim moglibyśmy tylko pomarzyć. No i wreszcie nie ma już chyba samorządu w Polsce, który nie korzystałby ze środków unijnych. Myślę, że nawet jeśli ktoś bezpośrednio nie odbiera unijnych dotacji, to widzi w nich klucz do rozwoju Polski i poprawy jakości życia.

Andrzej Marcinkiewicz, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie

Nasza biblioteka, a także – jestem przekonany – inne instytucje kultury, czekały na wejście Polski do UE. Wiedzieliśmy, że w bogatych krajach, a jako bibliotekarz muszę wspomnieć zwłaszcza o Skandynawii, wszystkie procesy związane z książką, jej zakupem i dystrybucją były o wiele dalej posunięte niż u nas. Samo wejście do Unii otworzyło nam wiele dróg. W tym pierwszym okresie po wstąpieniu jeździliśmy do Szwecji, Norwegii i Danii, by podpatrywać, jak Skandynawowie prowadzą bibliotekę. Czasami otrzymywaliśmy bardzo proste recepty, ale zdarzało się również, że nasze pytania budziły całkowitą konsternację. Pamiętam, że pewnego razu, na którymś szwedzkim uniwersytecie zapytałem bibliotekarkę, ile wydają na zakup książek, a ona odpowiedziała mi, że nie rozumie tego pytania. To ja doprecyzowałem i zapytałem, co kupują, a ona odpowiedziała mi, że wszystko, co się ukazuje i co dotyczy naszego profilu – prosta i oczywista odpowiedź, która wprowadzała nas w zażenowanie. U nas tych środków na zakup książek nigdy nie było przecież zbyt wiele. Musimy dostrzec, że te wszystkie dotychczasowe lata naszego członkostwa w UE sprawiły, że właściwie w każdym większym i mniejszym mieście, a nawet wsi mamy infrastrukturę kulturalną, która w znacznej części została sfinansowana z pieniędzy unijnych. W Starych Juchach na Mazurach jest chociażby biblioteka i kino 3D dla mieszkańców, a gdzieś na Pomorzu jest malutka biblioteka, która ma zaledwie kilkaset metrów, ale jest i kreuje w tym miejscu życie kulturalne. Teraz na małą miejską bibliotekę można spojrzeć jak na środowisko, które integruje się wokół wspólnych zadań. To wszystko dzięki Unii Europejskiej.

Marta Wiśniewska

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Paul Mark . #3075487 16 wrz 2021 09:27

    Cenzura UE..Nawet do LPG nie można odnieść.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz