Wodniczka tętniąca z jeziora Dłużek
2021-09-12 17:04:40(ost. akt: 2021-09-10 14:08:12)
Satyryk i publicysta Krzysztof Daukszewicz został laureatem pierwszej edycji nagrody imienia Henryka Panasa, przyznanej przez olsztyński oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. Uroczysta gala, podczas której Daukszewicz odebrał to wyróżnienie, odbyła się 3 września w olsztyńskim zamku.
Krzysiek jest nasz, urodził się na Warmii, a potem pracował w Szczytnie na Mazurach. Tu przyjeżdża, żeby wypoczywać, łowić ryby! — mówi Marek Książek, prezes oddziału SDRP.
Proszę ustawić się do zdjęcia!
O Krzysztofie Daukszewiczu, również laureacie przyznawanej w Olsztynie Nagrody im. Biskupa Ignacego Krasickiego, krąży wiele anegdot. Sam je z upodobaniem upowszechnia, jak te związane ze znajomymi menelami. Jest taki jeden, któremu Krzysiek dawał zawsze pięć złotych. Kiedyś nie znalazł w portfelu pięciozłotówki, więc wręczył mu więc dwa złote.
— Kryzys, panie Krzyśku, kryzys! — westchnął ze zrozumieniem tamten, przyjmując datek. — Obaj zostaliśmy nim dotknięci!
Kiedyś na przystani Warmii nad jeziorem Ukiel zauważono Daukszewicza, jak łowił ryby.
Nie bardzo mu szło, a poza tym pojawili się łowcy autografów, więc zniechęcony pojechał gdzie indziej. W jakiś czas potem pojawił się w tym miejscu z wędką jeden ze znanych aktorów polskiego kina Mieczysław Pawlikowski. Zauważył go szukający sensacji Stanisław Moroz, fotoreporter CAF-u, mieszkaniec Olsztyna. Widząc, że z rybami też tamtemu idzie kiepsko, udał się do pobliskiej spółdzielni rybackiej i wypożyczył tam dwa dorodne szczupaki.
— Pan, taki znakomity aktor, a na haczyku tylko płoteczki! — zakpił. — Przed chwilą był tu Daukszewicz, złapał takiego szczupaka! — rozłożył szeroko ręce, po czym wręczył mu szamoczące się w siatce drapieżniki.
I dodał: — Proszę ustawić się do zdjęcia!
Nazajutrz zdjęcie Pawlikowskiego z wypożyczonymi trofeami ukazało się w „Kurierze Polskim”. I aktor miał kłopoty, bo to był okres ochronny na szczupaki.
Tyle o bohaterze nagrody im. Henryka Panasa.
Tyle o bohaterze nagrody im. Henryka Panasa.
Zachwycili mnie Mazurzy
Warmia i Mazury, a bardziej Mazury, od lat przyciągały mieszkańców wielkich miast, w tym Warszawy. Potocznie zwana „warszawką” — na początku traktowała ten region jako wielkie letnisko. Potem zaczęła kupować tu ziemię i stawiać domy.
— Kocham Mazury — opowiada Maryla Rodowicz, która kiedyś upodobała sobie wieś Narty. — Tu najlepiej mi się wypoczywa, tu nabieram energii do pracy. W Nartach jednak nie zaznałam spokoju, bo za każdym razem podczas mojego pobytu przyjeżdżały tu tabuny wycieczkowiczów, żeby mnie oglądać. Znalazłam więc sobie inne miejsce do wypoczynku, pewien pensjonat pod Ełkiem, który prowadzi od lat moja znajoma.
Jedną z najbardziej popularnych wsi wśród mieszkańców wielkich miast jest od lat wieś Krzyże w gminie Ruciane-Nida. Odwiedziłem ją po raz pierwszy w 1989 roku, robiąc reportaż do „Gazety Olsztyńskiej”.
Pierwsze wzmianki o leżących nad Jeziorem Nidzkim miejscowości sięgają 1706 roku. Jedna z wersji nazwy — Krzyże — nawiązuje do krzyża, jaki tworzy w tym miejscu Jezioro Nidzkie z zatokami Zamordeje Wielkie i Małe. Pierwszymi mieszkańcami byli smolarze, którzy przybywali między innymi z Polski. Przez jakiś czas po ostatniej wojnie wyludnione Krzyże (zostało tu zaledwie pięć rodzin) były oazą spokoju. W latach 50. XX wieku wieś odkryli twórcy Studenckiego Teatru Satyryków z Warszawy (a ściślej mówiąc Ziemowid Fedecki), którzy spędzali wakacje u miejscowych Mazurów.
— Przywiózł mnie tu pisarz Igor Newerly, jego syn jest naszym kolegą — opowiadała mi Olga Lipińska, twórczyni kabaretu telewizyjnego. — Zachwycili mnie Mazurzy: serdeczni, gościnni.
Szczupaczkiewicz zwany Rybą
Kiedy w Krzyżach otwarto pierwszy ośrodek wypoczynkowy, rozpoczął się najazd turystów, ale i ludzi kultury. Pisarz Jerzy Putrament napisał nawet powieść „Piaski”, której akcja toczy się w Krzyżach. W czasach bardziej współczesnych w Krzyżach pojawili się Jan Pietrzak, Olga Lipińska, Barbara Wrzesińska, Andrzej Strumiłło. Bywali tu też Daniel Olbrychski, Bogdan Łazuka i Wojciech Młynarski oraz Krystyna Sienkiewicz. Co do tej ostatniej, to po Biesiadach Humoru i Satyry w Lidzbarku Warmińskim artystka włączyła do swojego repertuaru nagrodzoną moją i Mirosława Korkusa (muzyka) z kabaretu Żądło piosenkę „Polskie dziady”.
A wracając do Krzyżów... Najpierw domek postawili tu Andrzej Jarecki i Zofia Góralczyk-Markuszewska, potem Olga Lipińska i Barbara Wrzesińska. Jedną z osób, która ma tutaj letni domek, jest satyryk Jan Pietrzak. Gościłem w Krzyżach u Zofii Góralczyk-Markuszewskiej, która pokazała mi fajansowe talerze i inne naczynia zdobione motywami mazurskimi. Z tamtej wizyty w Krzyżach powstał reportaż „Szczupaczkiewicz zwany Rybą”, który trafił do antologii reportażu Warmii i Mazur autorstwa Tadeusza Prusińskiego.
A wracając do Krzyżów... Najpierw domek postawili tu Andrzej Jarecki i Zofia Góralczyk-Markuszewska, potem Olga Lipińska i Barbara Wrzesińska. Jedną z osób, która ma tutaj letni domek, jest satyryk Jan Pietrzak. Gościłem w Krzyżach u Zofii Góralczyk-Markuszewskiej, która pokazała mi fajansowe talerze i inne naczynia zdobione motywami mazurskimi. Z tamtej wizyty w Krzyżach powstał reportaż „Szczupaczkiewicz zwany Rybą”, który trafił do antologii reportażu Warmii i Mazur autorstwa Tadeusza Prusińskiego.
Niedaleko Krzyży leży leśniczówka Pranie, niegdyś miejsce pobytu poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, który schronił się tutaj przed zawziętymi atakami kolegów pisarzy, inspirowanymi przez Gomułkę. Tu powstał jego poemat „Niobe” i „Kronika Olsztyńska”. Od lat kustoszem tamtejszego muzeum jest gdańszczanin Wojciech Kass, poeta i eseista, sekretarz między innymi Orfeusza — Nagrody Poetyckiej im. Konstantego I. Gałczyńskiego. U Wojtka czuję się jak w domu, chociaż ostatnio bywam tu rzadko.
— A wiesz, skąd nazwa Pranie? A stąd, że o poranku na pobliskich łąkach unosi się mgła, o której Mazurzy mówią, że się pierze.
Romantyczny oddech
W tej części Mazur warto odwiedzić wieś Zgon (nazwa pochodzi od „zganiania” tu kiedyś bydła), miejscowość, w której mieszkał wspomniany tu już pisarz Igor Newerly. W Zgonie napisał „Wzgórze Błękitnego Snu”, Leśne morze” i „Zostało z uczty bogów”. Odwiedzał go między innymi amerykański pisarz noblista John Steinbeck. W Zgonie osiedlił się również rzeźbiarz Adam Szubski, który uratował od zagłady starą chatę mazurską i otoczył ją gipsowymi postaciami.
Mazury odkryła też, będąc na studenckim autostopie, Ewa Bem. Potem już jako pierwsza dama polskiego jazzu, zachęcona przez przyjaciółkę, odkryła je po raz drugi z mężem Ryszardem Sibińskim. Znaleźli takie siedlisko nad jeziorem Dłużek w gminie Jedwabno.
Mazury odkryła też, będąc na studenckim autostopie, Ewa Bem. Potem już jako pierwsza dama polskiego jazzu, zachęcona przez przyjaciółkę, odkryła je po raz drugi z mężem Ryszardem Sibińskim. Znaleźli takie siedlisko nad jeziorem Dłużek w gminie Jedwabno.
— Dłużek daje mi „romantyczny” oddech, uruchamia wyobraźnię! — opowiadała mi pani Ewa, kiedy ją odwiedziłem. — Lubię zbierać grzyby, w moim ogródku sadzić kwiaty.
Kiedy zapytałem ją o wodniczkę tętniącą i czy owo stworzenie występuje w jeziorach mazurskich, roześmiała się: — To moja pięta achillesowa, mało nie wpadłam przez nią na egzaminach maturalnych. Czy tu występuje, naturalnie, że tak! — odpowiedziała artystka.
Z kolei w Bredynkach w gminie Biskupiec mieszkał przez jakiś czas Ireneusz Iredyński, wybitny dramatopisarz i prozaik, autor piosenek.
— Postać nieco zapomniana — podkreśla Krzysztof Kowalski, komendant Hufca Biskupiec. — Opowiadam o nim, kiedy z harcerzami przemierzamy warmińskie szlaki. Przy okazji zaglądamy do Stanclewa, żeby przez płot zerknąć na posiadłość Roberta Lewandowskiego.
Kapitan reprezentacji Polski i jego żona Anna wybudowali kilka lat temu swój dom nad pobliskim jeziorem Jełmuń. Kiedy spodziewali się dziecka, w Stanclewie pojawiło się mnóstwo dziennikarzy. Zajrzałem tam i ja, robiąc reportaż.
— Lewandowska helikopterem do Giżycka po bułki lata! — krążyła po wsi plotka. — A on raz wszedł do sklepu w kasku motocyklowym na głowie i nawet go nie zdjął, aż dopiero kiedy ekspedientka mu zwróciła uwagę.
Dom Lewandowskich jest skromny, chociaż rekord skromności budowlanej pobił satyryk Tadeusz Drozda, który nad Jeziorem Naterkowskim postawił przed laty barakowóz i tu wypoczywał. Drozda grywa tu w golfa. Skromny domek w gminie Miłomłyn miał Jan Kobuszewski. Ale są i tacy z pierwszych stron gazet, którzy budują na Warmii i Mazurach prawdziwe apartamenty.
Niech lepiej postawi!
Z Olsztynem związany był przez jakiś czas Jan Himilsbach, który występował w Domu Środowisk Twórczych z satyrycznymi monologami w literackim kabarecie „Ostatnia zmiana” Bohdana Wrocławskiego. Poznałem go jednak wcześniej na zjeździe młodych literatów w Zegrzu, gdzie opowiadał o kulisach powstania kultowego „Rejsu”. Przedstawił mnie aktorowi olsztyński poeta Stefan Połom.
— To jest, Jasiu dobrze zapowiadający się satyryk i poeta!
— Dobrze to on może zapowiadać przez megafon na dworcu! — usłyszeliśmy. — Niech lepiej postawi!
Postawiłem. Po latach spotkałem Himilsbacha właśnie w DŚT. Siedział samotnie przy stoliku.
— Poznaliśmy się kiedyś, panie Janie, w Zegrzu — zagadnąłem.
— Ach tak! — przyjrzał mi się uważnie. — Syn kolejarza, tego co zapowiadał na dworcu. Kolejarze zarabiają mało, to teraz ja ci postawię!
Fakt, jestem synem kolejarza.
Władysław Katarzyński
Legitymacja ZLP
Podczas wspomnianego spotkania 3 września z okazji wręczenia Nagrody im. Henryka Panasa (autorem książki o jej patronie, prozaiku i felietoniście, jest Marek Książek) legitymację członkowską Związku Literatów Polskich otrzymała z rąk prezesa olsztyńskiego oddziału ZLP Andrzeja Cieślaka poetka, prozaiczka, publicystka i krytyk literacki Ewa Klajman-Gomolińska. Urodziła się w Olsztynie. Miejmy nadzieję że tu, na Warmii, będzie szukała inspiracji dla swojej twórczości/
Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Paul Mark . #3075319 13 wrz 2021 19:21
Olsztyniak po lobotomii jesteś w dzieciństwie ? W twoim wypadku z pewnością stwierdzam że było niezbędne w związku z utratą możliwości poznawczych i uszkodzeniem CUN.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
Stary dziad #3075305 13 wrz 2021 18:08
Co? Ja też ukradłem twój nick? To ile ty ich masz? Są jeszcze jakieś wolne? Czy wszystkie już zajęte?
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Paul Mark . #3075294 13 wrz 2021 15:59
Wiadomo Olsztyniak to IQ przeogromne.Złodziej mojego nicka ,polemizuje ze mną podszywając się pod moje opinie. Zalecam kojarzenie!
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
Paul Mark . #3075295 13 wrz 2021 15:59
Wiadomo Olsztyniak to IQ przeogromne.Złodziej mojego nicka ,polemizuje ze mną podszywając się pod moje opinie. Zalecam kojarzenie!
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
Paul Mark . #3075298 13 wrz 2021 15:59
Wiadomo Olsztyniak to IQ przeogromne.Złodziej mojego nicka ,polemizuje ze mną podszywając się pod moje opinie. Zalecam kojarzenie!
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz