Olsztyński KSOR jest brudny i nie przyjmuje pacjentów? Tak uważa nasza czytelniczka

2021-08-27 17:30:45(ost. akt: 2021-08-27 13:38:17)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Skontaktowała się z nami nasza czytelniczka, która nie została przyjęta do Klinicznego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego przy szpitalu MSWiA. Powód? KSOR był brudny.
— W piątek 20 sierpnia zgłosiłam się na KSOR przy ulicy Wojska Polskiego, czyli szpitala MSWiA. Miałam otwartą ranę pooperacyjną na brzuchu, bo rozeszły mi się szwy (wielkość rany otwartej ok. 10 cm). Był to najbliższy szpital, do którego się udałam. Miałam tam ok. 5 minut pieszo — relacjonuje nasza czytelniczka. — I tak ryzykowałam, że rana może się rozejść dalej. Po zadzwonienia dzwonkiem na Izbę Przyjęć KSOR pan mnie poinformował, że mnie nie przyjmą, bo mają brudny KSOR! I kazał mi czekać na panią chirurg... Gdy ta w końcu wyszła z pretensjami, że musi wyjść, powiedziała mi to samo, że mają brudny KSOR i że nie będą ryzykować, że po zszyciu rany wda mi się infekcja i będę miała do nich pretensje! Zostawili mnie tak, jak stałam, czyli z raną o długości 10 cm i szerokości 2 cm. Przypomnę, że mam nacięcie od miednicy do miednicy i to się mogło rozejść po całości...


O wyjaśnienie tego zdarzenia poprosiliśmy [b]szpital MSWiA przy al. Wojska Polskiego w Olsztynie.

Krystyna Futyma, dyrektorka Polikliniki: — Poinformowano pacjentkę, że rana pooperacyjna zabezpieczona opatrunkiem jest jałowa i jako taka powinna być zaopatrywana w warunkach sali zabiegowej co najmniej tzw. czystej, czyli w warunkach niestwarzających większej możliwości zakażenia. Sala zabiegowa KSOR jest tzw. salą brudną, co oznacza, że zabiegi na tej sali są wykonywane u pacjentów, którzy doznali urazu z użyciem niesterylnych narzędzi i przedmiotów.

Wynika z tego, że przyczyną zdarzenia była nomenklatura i zwyczajne „niedogadanie się”. Trzeba podkreślić, że nasza czytelniczka była bardzo zdenerwowana, co w jej stanie było całkowicie naturalne, więc zwyczajnie mogła nie zrozumieć, o co chodziło lekarzom. Dla niej KSOR był po prostu brudny.

Dyrektorka szpitala stwierdziła, że pacjentce dokładnie wytłumaczono, co ma dalej zrobić: — Powinna pójść na salę zabiegową poradni chirurgicznej, która znajduje się w sąsiednim budynku, co pacjentka przyjęła ze zrozumieniem i nie nalegała na dalszą hospitalizację w KSOR.

Na szczęście w tym przypadku wszystko skończyło się dobrze. — Pojechałam taksówką do szpitala miejskiego przy ul. Mariańskiej i tam udzielono mi pomocy — wyjaśnia czytelniczka.

Lidia Wieczorek