Działkowcy z Olsztyna od kilku lat walczą o prąd [INTERWENCJA]

2021-08-26 19:01:27(ost. akt: 2021-09-07 14:47:01)
Działkowcy chcą mieć prąd na swojej działce. Walczą za zarządem Rodzinnych Ogrodów Działkowych

Działkowcy chcą mieć prąd na swojej działce. Walczą za zarządem Rodzinnych Ogrodów Działkowych

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Trudno sobie wyobrazić życie bez prądu. W codziennym życiu bez niego jak bez ręki. A na działce? Niby nie jest niezbędny, ale gdy go brakuje, utrudnia to pracę. Dlatego działkowcy z Zatorza od wielu miesięcy walczą o podłączenie prądu.
Działka to natura. Ale w XXI wieku ta natura potrzebuje prądu. Również potrzebuje go ludzka natura. Nie tylko z wygody, aby zagotować wodę w czajniku, ale żeby obsługiwać narzędzia, które potrzebują „tej iskry”. I żeby wieczorem zapalić światło. Dlatego działkowcy z Rodzinnych Ogródków Działkowych im. Marii Konopnickiej w Olsztynie walczą o przyłączenie prądu.

— Chcemy mieć na działce prąd, ale jest z tym ogromny problem. Nie możemy tego pojąć, bo niektóre ogrody zakładają już sieć internetową. A my żyjemy w XIX wieku — zauważa Ewa Grochowska. — Wystąpiłam z wnioskiem o podłączenie prądu pierwszy raz pięć lat temu. Od lat sekretarzem zarządu naszego ogrodu jest pani Maria. Napisałam więc do niej podanie. Nadała bieg sprawie. Przyszedł do mnie elektryk ogrodowy, który zajmuje się tutejszą konserwacją sieci energetycznej. Bo niektóre działki mają prąd. Powiedział, że nie będzie problemu z prądem dla mnie. W skrzynce jest miejsce, żeby mnie podłączyć. Cudownie! Ale elektryk podał cenę. Zdębiałam. Powiedział, że zrobi to za 4,5 tys. zł. Wyjaśnił, że musi kopać szpadlem rowy, żeby położyć kable, a to kosztuje. Za samo kopanie chciał 2 tys. zł. Zależało mi, żeby zejść z ceny i zamówić małą koparkę. I znaleźć swojego, tańszego elektryka. Powiedziałam też o tym pani Marii. Co usłyszałam? Że pracę wykonać musi tylko ten elektryk. Żaden inny. I wtedy zaczęły się schody. Przecież żaden przepis tego nie narzuca! Mamy wolny rynek i mogę wziąć kogo chcę. Odbiór, owszem, musi zrobić ogrodowy elektryk, ale nie całość. Po kilku dniach okazało się, że nie ma już dla mnie miejsca w skrzynce.

Ale raptem sprawa przybrała inny bieg


— Nagle okazało się, że tam, gdzie chciał kopać elektryk, pani Maria wynalazła legowisko ptaszków. Ale to przecież są ogrody działkowe, a nie arboretum! A ptaszki to nie krety... — dziwi się pani Ewa. — Wyjaśniła, że jeśli już chcę mieć prąd na działce, muszę poprowadzić linię energetyczną wszystkimi alejami dookoła ogródków działkowych. Wyniosłoby mnie to ok. 100 tys. zł. Czy pani Maria myślała, że obrobiłam bank?

Dlatego pani Ewa zrezygnowała z prądu. Ale minęło pięć lat i temat powrócił. Bo działkę bez prądu kupił tutaj pan Marek. I zaczął też starać się o podłączenie prądu.

— Też usłyszałem, że muszę poprowadzić prąd dookoła działek. I że mnie na to nie stać. Ale chcę mieć prąd, więc zapłacę. W dodatku zebrałem kilka osób, które też chciały się podłączyć. Koszty się rozłożyły — opowiada Marek Chętnik. — Wszystkie prace miałby wykonać elektryk działkowy. Wyliczył, że będzie to kosztowało ok. 10 tys. zł. Zaproponował nawet, że przenieść skrzynkę bliżej naszych działek — tak, żebyśmy każdy z nas nie ciągnął swojego kabla oddzielnie. Tylko że my sami musielibyśmy za to zapłacić. Ale za skrzynki odpowiada zarząd działek, który pobiera przecież opłatę ogrodową m.in. na eksploatację sieci energetycznej! Od działki to 850 zł. Z tego funduszu powinna być przeniesiona skrzynka, która i tak jest i będzie własnością ogródków. Co ciekawe, inne elektryk wycenił pracę na 8 tys. zł. Czyli ten ogrodowy jest droższy. Ale trudno…

Fot. Zbigniew Woźniak

— Wszystkie rozmowy z zarządem prowadzimy przez sms-y — dodaje Anna Małecka. — I już mieliśmy spotkać się z elektrykiem, i już mu zapłacić, ale otrzymaliśmy kolejną wiadomość od pani Marii. W skrócie: w związku ze złożoną skargą do Okręgowego Warmińsko-Mazurskiego Polskiego Związku Działkowców wcześniejsze ustalenia są nieaktualne.

— To nie była skarga. Zadzwoniłem po prostu, żeby się dowiedzieć, skąd wzięły się koszty związane z podłączeniem prądu do naszych działek — wyjaśnia pan Marek. — I przez to czas elektryfikacji się wydłuży. Taka wiadomość przyszła 9 lipca. Teraz mamy końcówkę sierpnia. Opowiedziałem również sms-em do zarządu ogrodu, że „będzie bić rekordy w czasie realizacji podłączenia prądu działkowiczom”. Pani Maria odpisała: „szkoda, że pańska skarga nie odniosła oczekiwanego efektu. Skutek jest wręcz przeciwny”. I wtedy rzeczywiście napisałem skargę, ale już do Warszawy, do Polskiego Związku Działkowców. Bo chcemy dochodzić swoich racji. Czas działa na naszą niekorzyść.

Trzeba się porozumieć


Gdy dzwonimy do pani Marii z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji, odmawia komentarza. Ale głos zabiera prezes Okręgu Warmińsko-Mazurskiego Polskiego Związku Działkowców.

— Na tych działkach jest problem taki, że działkowcy chcieliby poprowadzić linię energetyczną przez środek innych działek. To obniża koszt, ale tak nie można zrobić. Co prawda działkowcy jedni drugim wyrażają na to zgodę, ale żaden z działkowców nie jest właścicielem ziemi. Posiada jedynie prawo do działki. Dziś tak, ale czy będzie je miał za 5-10 lat? — tłumaczy Jan Miszkiel, prezes Okręgu Warmińsko-Mazurskiego PZD. — Linie energetyczne prowadzi się wzdłuż alejek ogrodowych. Może i jest to droższe rozwiązanie, ale bezpieczeństwo nie ma ceny — podkreśla.

I dodaje: — Mamy propozycję, żeby na najbliższym walnym zebraniu działkowców zarząd tego ogrodu podjął decyzję, aby poprowadzić magistralę energetyczną zgodnie z przepisami, bezpiecznym traktem. Wtedy działkowcy będą mogli się do niej przyłączać. Liczę, że ten problem rozwiążemy. Oczywiście decyzje podejmie zarząd ogrodu. W dobrej wierze jednak tak trzeba zrobić. Co jeszcze ważne, prace energetyczne może wykonać każda firma, która posiada takie uprawnienia. Elektryk zatrudniony przez dany ogród wykonuje jedynie prace konserwacyjne. Inwestycję można zlecić innemu elektrykowi. Jednak zarząd danego ogrodu musi wyrazić na to zgodę. Każdym ogrodem przecież włada zarząd. Trzeba w każdej sprawie osiągnąć porozumienie. Zarząd powinien słuchać działkowców. Z tym jednak różnie bywa…

ADA ROMANOWSKA

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Stary dziad #3073740 27 sie 2021 08:07

    A ja nie chcę w ogóle działek w Olsztynie. Co to jest, żeby na najlepszych terenach miasta uprawiać szczypiorek zamiast wybudować coś pożytecznego dla wszystkich. Działki pod miasta, a nie do miasta.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-22) odpowiedz na ten komentarz

  2. nikt #3073718 26 sie 2021 19:37

    To zarząd jest dla działkowców,czy działkowcy dla zarządu ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (33) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)