Teresa Barszcz-Ward. Książka musi być prawdziwa i szczera

2021-08-28 12:00:00(ost. akt: 2021-08-31 09:33:01)
Dostaję bardzo dużo opinii i komentarzy

Dostaję bardzo dużo opinii i komentarzy

Autor zdjęcia: arch. autorki

KULTURA || Teresa Barszcz-Ward należy do Stowarzyszenia Bartoszycka Grupa Literacka BARCJA od 1985 roku. Jej poezja była publikowana m.in. „Dzienniku Pojezierza”, poznańskim periodyku „Bez Przysłony” oraz „Twórczości Robotników”.
Dwa lata temu Teresa Barszcz – Ward wydała swoją autobiograficzną książkę, zatytułowaną "Tereska, nie płacz. Historia prawdziwa". Obecnie powstaje będąca jej kontynuacją druga powieść.

— Jaki był oddźwięk Twojej historii prawdziwej?
— Dostaję bardzo dużo opinii i komentarzy. Nie przeczuwałam takich reakcji, raczej spodziewałam się, że po wydaniu książki spotka mnie dużo hejtu. Jednak reakcje mnie zaskoczyły. Czytelnicy piszą, że poruszane przeze mnie wątki budzą w nich wiele uczuć. Książka nakłania do refleksji, wywołuje emocje od płaczu, do wariackiego śmiechu. Cześć czytelników przegląda się w książce, szuka znanych sobie miejsc i postaci. Inni poszukują swojej historii. Niektórzy mojego stylu i humoru. Ludzie, którzy mnie znają odbierają moją książkę inaczej. Znajomi widzą mnie uśmiechniętą zadowolą. a w książce piszę również o trudnych rzeczach.

— Jak myślisz, dlaczego czytelnicy sięgają po tę książkę?
— Wiele osób znajduje w niej siebie, ponieważ jest historią prawdziwą, a w takiej łatwiej siebie odnaleźć. Ciekawostką jest, że moją książkę czyta dużo mężczyzn. Jedna z koleżanek opowiedziała mi, że jej mąż gdzieś znikał. Myślała, że jest jak dziecko, które znika, bo coś nabroił. Sprawdziła i okazało się, że po kryjomu czekał moją książkę.

— Wspomniałaś, że w historii prawdziwej łatwiej się odnaleźć. Spotkałaś osoby, które znałaś wiele lat temu?
— Tak. Odezwała się do mnie kobieta z Morąga oraz kolega, który obecnie mieszka w Nowym Jorku.

Wiele osób znajduje w niej siebie, ponieważ jest historią prawdziwą
Fot. arch. autorki
Wiele osób znajduje w niej siebie, ponieważ jest historią prawdziwą

— Na ile powrót do przeszłości jest trudny, budzi emocje?
— Na ile może być trudny powrót do przeszłości? Na pewno budzi wiele emocji, jednak pisałam książkę głównie dlatego, aby te fakty ocalić od zapomnienia. Niektórzy opowiadają historię przez taniec i muzykę, ja robię to poprzez pisanie. Chciałam, aby książka została pamiątką dla moich dzieci, by nie zastanawiały się, kim była ich mama, z jakiej rodziny pochodziła.

— Niektórzy piszą po to, by zamknąć, nazwać, wyrazić jakąś część swojego życia i przepis. Dlaczego Ty piszesz?
— Piszę po to żeby otworzyć nowe myślenie i świat, zapamiętać, ocalić zapomnienia.

— Każda książka niesie jakieś przesłanie. Jakie jest Twoje?
— Spotykamy na swojej drodze mury. Można oczywiście położyć się i czekać na grzmoty, albo "wyciągnięcie nóg". Jednak nie na tym polega życie. Świat nie kończy się na niepowodzeniu, a mury warto rozkruszyć. Słyszę od swoich dzieci, że dałam sobie radę w sytuacjach, z którymi oni pewnie by sobie nie poradzili. Chciałam pokazać czytelnikom, że problemy, które dotąd wydawały się naprawdę ogromne niczym góry, w zestawieniu z innymi są czymś małym, stając się pagórkami. Ta myśl daje ludziom "powera" do walki.

Piszę po to, żeby otworzyć się na nowe myślenie i świat, zapamiętać, ocalić zapomnienia
Fot. arch. autorki
Piszę po to, żeby otworzyć się na nowe myślenie i świat, zapamiętać, ocalić zapomnienia

— Jak wspomniałaś, od wydania książki minęło dwa lata.
— Teraz bardzo dużo osób pyta, czy będzie druga część? Ludzi bardzo to interesuje. Od dłuższego czasu piszę więc kolejną powieść, jednak pisanie jest dla mnie trudniejsze. Kiedy pisałam pierwszą książkę zależało mi na prawdzie, nie na ocenie. Teraz znam już opinie i recenzje ludzi, którzy czytali moją pierwszą książkę. Pisząc kolejną powieść, mam z tyłu głowy ich opinie. Czasami łapię się na tym, że czasem próbuję zadowolić swoich czytelników, próbuję im „dogodzić". Jest mi z tym ciężko i mam świadomość, że „to nie jest to". Wtedy mówię sobie, że przecież zostaję tylko ja i moje myśli, a książka musi być prawdziwa i szczera.

— O czym będzie kolejna książka?
— Mam z tyłu głowy dwa tematy. Na pewno napiszę o ludziach, których spotkałam po wydaniu książki. Napiszę o reakcjach na nią. Jednak nadal główny nurt to będzie dokładnie dalszy ciąg historii. Nie ukończyłam jej w pierwszej powieści. Książka powstawała na blogu, a ja w pewnym momencie uznałam, że chcę ją wydać. Nie wiadomo przecież, co może się zdarzyć jutro? Dlatego w pewnym momencie zakończyłam powieść, a teraz nadszedł czas na drugą część historii.

— O domach dziecka opowiedziano już wiele... Kilka lat temu jedna ze stacji pokazała serial „Kruk. Szepty słychać po zmroku”, który pokazał ich ciemną stronę.
— Znam ten serial, również u nas były podobne zdarzenia... Nie chcę o tym mówić. W książce nie narzekam i nikogo nie oszczędzam. Owszem jest we mnie czasem żal, złość, ale nie ma we mnie nienawiści. Wiem też, że gdybym w książce wyrzuciła wszystkie swoje potknięcia, to nikt nie chciałby tego czytać. Nie ma ludzi idealnych, gładkich i czystych. Jednak to tylko jedna strona domu dziecka. Kiedyś odezwała się do mnie również kobieta, która jako dziecko mieszkała naprzeciwko naszego domu dziecka. Przyznała się, że wówczas uważała, że dzieci spoza domu dziecka są lepsze, bo mają rodziców. Teraz zmieniła swoje zdanie. Szuka tego, co jest „po drugiej stronie lustra". Mam nadzieję, że książka zmieni nastawienie do wychowanków domów dziecka.
— Dziękuję Tobie za rozmowę i życzę natchnienia i pozostania sobą.
dar