Szczepionka. Da się ją jakoś odszczepić? [FELIETON]

2021-08-23 08:07:14(ost. akt: 2022-02-23 10:22:22)

Autor zdjęcia: Pixabay

Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał... Tak jak wszyscy mi mówią, żeby się zaszczepić. Ale są też tacy, którzy radzę, żeby się od(sz)czepić. Tylko jak? Do walki ze szczepieniami przystępuję więc już nie tylko antyszczepionkowcy, ale też odszczepieńcy.
Gdy biorę kredyt, mogę z niego zrezygnować w ciągu 14 dni. Gdy kupuję pralkę, na przykład w internecie, bo tańsza niż w sklepie, też mogę ją odesłać. Choć to trudne, bo pralka ciężka, ale mam takie prawo. A co ze szczepieniem? Po przyjęciu dawki nie można się rozmyślić? Bierze się z ją z całym dobrodziejstwem inwentarza. Ale, jak się okazuje, na to też wymyślili sposoby. Dowiedziała się o tym moja koleżanka. Dowiedziałam się i ja. Po swoim szczepieniu odebrała telefon. Po drugiej stronie słuchawki panikowała jej koleżanka. Mówiła, że się zaszczepiła, ale przemyślała sprawę i jest przerażona. Chce się wycofać. Powtarzała, że umrze, bo szczepionka to samo zło. Ale na szczęście zna lekarza, który ma specjalne tabletki. Ot, takie antidotum, które za chwilę będzie na wagę złota. Ale ona ma dojścia, ma znajomości... Wystarczy spotkać się z lekarzem, on przepisze pigułki. Wystarczy je połknąć, a szczepionka jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki straci swoje właściwości. Magia! Wizyta tylko 150 zł. W cenie tabletki.

Przysłuchiwałam się tej rozmowie, bo akurat piłam z koleżanką kawę, gdy zadzwoniła spanikowana kobieta. I wtedy zapaliła mi się dziennikarska lampka. Poprosiłam, żeby namówić tajemniczego lekarza na rozmowę. Bo podobno facet się zna, dużo czasu spędził badając wpływ szczepionki na ludzki organizm i jako jedyny na świecie wyciągnął wnioski. I oczywiście bazując na swojej kolosalnej wiedzy, stworzył cudowne antidotum. No geniusz, normalnie geniusz! I to geniusz z Olsztyna! Koleżanka koleżanki jednak nabrała wody w usta. I jak szybko zaczęła rozmowę, tak szybko ją skończyła. Hasło "rozmowa z dziennikarką" zadziałało chyba jak "zaraz będzie u pani policja". Albo lepiej: "zaraz będzie u pani urząd skarbowy".

To w sumie niezły pomysł na biznes. Przepisujesz tabletki, zarabiasz, a tłum łyka te głupoty. Ale skoro jest popyt, to jest i podaż. Zamiast kupować lewy certyfikat szczepienia, można mieć oryginalny. A potem tabletka i po sprawie. Papiery są, a szczepionki nie ma. Można jeździć po świecie i udawać, że jest się zaszczepionym. Polak potrafi!

Naprawdę nie da się cofnąć przyjęcia szczepionki? To nie pralka, którą można zapakować i odesłać. Zresztą gdyby pralka dobra, pewnie bym ją zostawiła. Dlatego nie pomyślałam, żeby "wyrzucić z siebie" szczepionkę. Bo zaszczepiłam się i nie zawaham się jej użyć w walce z pandemią. To dobra broń, lepszej nie wymyślono. Najbardziej humanitarna, skuteczna i zazwyczaj bezbolesna. Antyszczepionkowcy oczywiście w tym momencie uderzą w stół tak, że nożyce się odezwą. Takie, które gdyby mogły, powycinałyby nam cała medyczną wiedzę.

Ale antyszczepionkowcy to nie wszystko. Są też odszczepieńcy. Ich działalność rzuca się w oczy, gdy wakacyjnie przemierza się Polskę wzdłuż i wszerz. Chwytliwe hasło, a właściwe hashtag: #od(sz)czepsię, jest odpowiedzią na rządową akcję #zaszczepsię. Zatem od(sz)czepić się może już ten, który się zaszczepił? Tak jak odkochać może się zakochany. Na to wskakują takie plakaty. Tylko jak?

Na bilbordach widnieje nazwisko Zbigniewa Hałata, epidemiologa, byłego wiceministra zdrowia i byłego Głównego Inspektora Sanitarnego. Facet w covid nie wierzy. Twierdzi też zresztą, że respiratory skracają życie, a "straszenie ludzi śmiercią z powodu zakażenia wirusem wywołującym chorobę koronawirusową i czynienie z tego pretekstu do szczepień jest szalenie nieuczciwe". Może wierzy też w to, że dzieci rodzą się kapusty?

Trzeba się zatem od(sz)czepić. I odczepić. No dobrze, ale wciąż ciekawi mnie jak? Lekarz od cudownych tabletek nie chce ze mną rozmawiać. Czyli, choć powinien, nie chce mi ratować życia. Może zatem zadzwonić do egzorcysty? Polska jest podobno zagłębiem fachowców od wyganiania demonów. Jest popyt, jest więc podaż. Ale czy egzorcyzm zadziała w przypadku szczepienia? I jakby to wyglądało? Nie chcę sobie tego nawet wyobrażać.

A może trzeba usunąć chip, który wstrzyknięto mi wraz ze szczepionką? O takich cudach też usłyszałam. Biorąc pod uwagę, że naukowcy wymyślili już tak mały chip, który można zobaczyć tylko pod mikroskopem, więc wszystko jest możliwe. Wygląda jak roztocze, zajmuje łącznie mniej niż 0,1 milimetra sześciennego i zamiast korzystać z tradycyjnych łączy komunikacyjnych, polega na ultradźwiękach, a komunikacja oraz zasilanie ma miejsce bezprzewodowo. Taki fenomen stworzyli fachowcy z Kolumbii. Hmmm... A być może tu jest pies pogrzebany? Być może właśnie dlatego rząd chce wprowadzić ustawę medialną? Padały przecież słowa, że trzeba natychmiast działać, żeby do polskich mediów nie wszedł narkobiznes. A prawie cała kokaina na świecie pochodzi właśnie z Kolumbii. Być może szczepionki, z tymi kolumbijskimi chipami, już mącą nam w głowach... Nie daj Bóg! Natychmiast trzeba się od(sz)czepić! Tylko jak? Znowu nie chcę sobie tego wyobrażać.

A tak na serio — przerażające jest to, że takie billboardy pojawiają się w Polsce. I że mącą nam w głowach. Do Olsztyna jeszcze nie dotarły, ale to tylko kwestia czasu. I tu, na Warmii i Mazurach, będą będą promować szarlataństwo. Przy okazji dzieląc społeczeństwo. Czekam jeszcze na dopisek: możesz zrezygnować w ciągu 14 dni. Tylko że szczepienie to nie eksperyment.

Swoje napisałam. Teraz możecie rzucać we mnie jajami, pomidorami i koktajlami Mołotowa. Mówię to do antyszczepionkowców i odszczepieńców. Albo nie, lepiej powiem wam tak: odczepcie się ode mnie. Zdrowie to indywidualna sprawa. I liczą się fakty, a nie widzimisię. Liczy się cała prawda — całą dobę.

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl