Kobiety z Zalewa walczą o niezależne media

2021-08-20 12:00:00(ost. akt: 2021-08-20 13:27:24)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Grupa kobiet z Zalewa (powiat iławski) przyłączyła się do ogólnopolskiego protestu przeciw działaniom rządu, a w szczególności - telewizji publicznej. Protestują na własnym terenie, rozlepiając plakaty i... malując koszulki.
Zalewo, powiat iławski. Trochę ponad dwa tysiące mieszkańców. To tam mieszkają panie, które nie zgadzają się z poczynaniami rządu i nie boją się otwarcie o tym mówić. Wśród nich jest Krystyna Kacprzak, znana społeczniczka i aktywistka.
Razem z koleżankami zorganizowała happening, włączając się w dużą grupę protestujących w całym kraju.

– Akcja nie była oryginalna, podłączyłyśmy się pod apel solidaryzujący się z tymi, którzy chcą, by w Polsce były wolne, niezależne media. Ich istnienie to wolność słowa i wolność każdej jednostki – mówi Gazecie Iławskiej Krystyna Kacprzak. – Wyobraziliśmy sobie, jak by to było... Szczególnie moje pokolenie pamięta, jak to wyglądało. Jak wyglądał świat, gdy był tylko jeden dziennik. U mnie w Łodzi mieliśmy Głos Robotniczy. Jedna telewizja, nie było wyboru. Nie mieliśmy nawet wyobrażenia, że może być inaczej. A potem – kiedy już jest inaczej i jest wolność wyboru, bo mamy wiele stacji. Na tym polega nowoczesność. I dzięki temu możemy nie poddawać się indoktrynacji. Jeśli ktoś chce zawłaszczyć naszymi myślami, uczuciami... – zawiesza głos K. Kacprzak.


Krystyna Kacprzak (przodem) ze współprotestującymi we własnoręcznie pomalowanych koszulkach


fot. archiwum prywatne

I dodaje: – Tak obrzydliwie nie manipulowano nawet za czasów mojej młodości. Nie było tak wściekłego ataku na opozycję. Telewizja poświęca czas tym, którym się nie podoba obecny rząd i sejm. Skupiają się też na propagowaniu swoich własnych pomysłów.

A te pomysły rządu nie podobają się protestującym, głównie w zakresie szkolnictwa, służby zdrowia. – Boli nas to, że do telewizji publicznej nie trafiają inne głosy, tylko głosy wychwalające rząd. Czyli to już nie jest telewizja publiczna, tylko rządowa – mówi K. Kasprzak. – Tak naprawdę dzięki istnieniu innych telewizji, a zwłaszcza TVN24, poznaliśmy wiele afer, jak nie setki! Afer związanych z korupcją, z pedofilią kleru. Tego byśmy w ogóle nie wiedzieli, bo telewizja tak zwana publiczna by tego nie pokazała – podkreśla nasza rozmówczyni, dodając, że teraz chce się tej telewizji zamknąć usta.

Do akcji doszło dzień przed uchwalenie przez Sejm tzw. lex anty-TVN. W tym samym czasie protestowało ponad 100 miejscowości.































Protestujący liczą na to, że może tego typu akcje otrzeźwią ludzi: – Tutaj, w Zalewie, jest pewne grono, któremu się to wszystko nie podoba. I dlatego protestujemy.
Obecnie działają głównie w swojej miejscowości i okolicy. – Dawniej jeździłam na protesty do Warszawy, Gdańska, Elbląga. Ale teraz małe miasta dzięki internetowi i mediom mają podobną moc. I dlatego dajey wyraz swojemu niezadowoleniu tu u nas, na miejscu – wyjaśnia Kacprzak. O akcji mówi, że była spontaniczna, więc może i nie było za dużo ludzi. Ważne jednak, że zaznaczyli swoją obecność.

Protest miał formę happeningu, podczas którego farbowano koszulki. Potem protestujący paradowali w nich przez wieś Siemiany, bo tam poniosła ich chęć pokazania się. – Ludzie podchodzili i większość gratulowała pomysłu. Nic złego się nie działo – mówi nasza rozmówczyni.

W drodze powrotnej z Siemian do Zalewa rozlepiono jeszcze plakaty na tablicach ogłoszeń, tam, gdzie to było możliwe. I nie składają broni. Jeśli będzie okazja przyłączyć się do ogólnopolskiego protestu, z chęcią to zrobią. Albo wymyślą swoją własną formę i wyjdą na uliczki.

Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl