PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Marsz to przerywnik w treningu. Pozwala na chwilę oddechu, aby powtórzyć odcinek

2021-08-09 09:31:51(ost. akt: 2021-08-09 13:40:20)
zdjęcie ilustracyjne

zdjęcie ilustracyjne

Autor zdjęcia: Pixabay.com

Odczucie przerwania biegu i przejście do marszu traktujemy jako porażkę. Widziałem zaskoczenie na wielu twarzach, jak po mocniejszym akcencie po chwili truchtu ordynowałem go. Maszerując nie przerywamy treningu. Ta chwila nie zniszczy formy.
Podobnie jak minuty odpoczynku bez przemieszczania się. Częsty widok truchtu w miejscu w oczekiwaniu na zielone światło zawsze mnie zastanawia.

Biegam wiele dziesięcioleci i rzadko widzę amatora, który maszeruje w treningu. Wszyscy, których mijam biegną w mniejszym lub większym zatopieniu we własnym zmęczeniu. Zastanawiam się, dlaczego unikamy marszu w podnoszeniu biegowego poziomu. Nawet na najwyższym poziomie - marsz stanowi przerywnik w treningu. Pozwala na chwilę oddechu, aby powtórzyć odcinek.
W zawodniczym szkoleniu zawsze stosowaliśmy marsz. Wmontowałem go w siebie. To nie tylko aktywny odpoczynek, to również sekundy znoszenia psychicznych barier fundowanych przez wysiłek. Stare hasło – przerwy w pracy zwiększają wydajność - pasuje w podpowiedzi.

Powinniśmy rozdzielić w marszu dwa poziomy biegowego zaawansowania.
Pierwszy dotyczy początku przygody z bieganiem w których marsz pozwala wrócić do domu, umożliwia przetrwanie czasami 2-3 km. To czas, gdy kondycja - to słowo marzenie. Marsz wtedy, to konieczność utrzymująca nas w pionie. To nie tylko przerywnik biegu. To powolne wtajemniczenie w wysiłek niesprawnego organizmu. Na początku jest nakazem wnętrza. Nie powinien być szybki. Wolny, spokojnie regeneracyjny czyni cuda.

W zbyt szybkim marszu pochylamy się do przodu. Opuszczone ręce powodują cofnięcie bioder. Sylwetką uciskamy przeponę utrudniając oddech. Zamiast odpocząć kumulujemy techniczne błędy. Układ krążeniowo – oddechowy pracuje na obrotach utrzymując poziom zmęczenia. Zmęczone mięśnie tworzą dysbalans ruchowy.

Przerwanie biegu powinno być czasem rozluźnienia, aby ciało odczuło zmianę kinematyczną wykorzystując ją w przywróceniu wewnętrznej równowagi. Stosujmy marsz nie tylko po to, aby uspokoić serce, dać chwilę wytchnienia mięśniom. Również po to, aby wprowadzać zrozumienie dla różnorodności obciążeń. Spokojny marsz w wyprostowanej postawie niech trwa tak długo, jak nam jest potrzebny. Nic na siłę, jak nam każe aplikacja. Bo tętno, bo czas.

Po okresie początkowej adaptacji, nie uciekajmy od niego. Kończąc biegi ciągłe, zabawy biegowe, swobodne przebieżki zwolnijmy do bardzo wolnego truchtu i trwajmy w nim tak długo, aż poczujemy oddalające się odczucie zmęczenia. Rytm jeszcze w nas trwa, ale już bez zjawisk tworzących nadmiar negatywnych skutków. To ważne przedłużenie bez wysiłku sprawności mięśniowych komórek. Przejdźmy do marszu gdy czujemy, że trucht spełnił swoje zadanie uspakajając oddech. Pomaszerujmy swobodnie chwilę. Poczujmy luz, potruchtajmy i powtórzmy impuls.

W treningu dbajmy o różną aktywność od marszu do szybkiego biegu. Niech różnica prędkości prowokuje organizm do działania. Unikajmy jednakowych obciążeń prowadzących do blokady rozwoju. Największy błąd, to przyzwyczajenie do takich samych impulsów na progu zmęczenia. Nawet jak poprawią wytrzymałość, zablokują szybkość dającą narzut tempa na dystansie.

Swobodne rozbiegania mają nas regenerować. Szybsze zakresy budują postęp. To wzajemne wspieranie rozwoju. Marsz może być częścią treningu. Wzbogaca jego wartość kumulując pozytywne reakcje. Obciążenie nie jest przerywane, jest modyfikowane pozwalając na aktywne odprężające reakcje.


Zawsze możemy się zatrzymać, pomaszerować jak mamy na to ochotę. To ważna umiejętność. Unikajmy siadania, czy leżenia w skrajnym zmęczeniu. To dezorientuje układ krążenia. Nagła zmiana pozycji po kilometrach biegu nie jest dobrym pomysłem. Ciśnienie ortostatyczne może zawirować. Odpoczywajmy w ruchu.

W biegu mamy fazę lotu. Czas tej fazy jest dłuższy od fazy podporu. W całości treningu, to setki metrów bez kontaktu z podłożem. Następujący po niej atak stopy na podłoże tarmosi biegaczem, zmuszając stawy do neutralizacji ton przeciążeń. Wiele minut w biegu ustawia wewnętrzne funkcje.

Zwróćmy uwagę jak w sporcie wyczynowym zawodnicy maszerują i truchtają za metą. Nawet jak padają na bieżnię, po chwili wstają i wchodzą w łagodzący zmęczenie trucht. Po tempowych powtórzeniach przechodzimy do bardzo wolnego biegu zamienianego po chwili na marsz. To sprawdzone formy biegowej równowagi. Są różne wymagania dotyczące odpoczynku w treningu. Można się w nich pogubić szkodząc sobie. Biegowe intensywne interwały przerywane truchtem, to wyższa szkoła wtajemniczenia.

Nie przerywajmy zakresowych biegów ciągłych w planowanej długości pod warunkiem dobrze dobranego tempa. To nie tylko wymóg, to szkoła charakteru. Zbyt szybki początek zawsze spowolni. Szarpanie nie tworzy oczekiwanych efektów.


Marsz stosujemy na każdym poziomie. W wyczynowym lub amatorskim sporcie pomoże uzyskać równowagę w ekstremalnym zmęczeniu. Niech będzie łącznikiem coraz szybszych biegowych prób. Marsz jest konieczny w treningu, jak myślimy o wyzwaniach ultra. Ta umiejętność wprowadzona w długi wielogodzinny czas biegu musi być doskonalona, aby stanowiła część wspierającą bieg nie będąc tylko formą odpoczynku.

Trening 9-15 sierpnia – mocniejszy tydzień. Zawsze możemy odpuścić dzień.
poniedziałek – rozbieganie z 5-100 m /\ 9 z górki, pod) - 6-10 km
wtorek – Rozbieganie 30 min + BC 2 - 2 x 5-8 min p. 5 min. Pierwsze w crossie, drugie kombinujmy większość na zbiegu- 8-12 km
środa – wolne
czwartek- stadion WT – rozgrzewka + 8-12 x 100m p. 50 m trucht i 50 m marsz. Wytruchtajmy boso 10 min.
piątek – rower
sobota – rozbieganie 5 km + 3 km w tempie rekordu na 5 km – 10 -14 km
niedziela – rozbieganie regeneracyjne wg potrzeb

Za tydzień: Podbiegi – bez nich nie ma postępu

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki