Mamy problem: jest nas coraz mniej

2021-08-07 14:04:14(ost. akt: 2021-08-07 12:41:13)
noworodek

noworodek

Autor zdjęcia: pixabay.com

Depopulacja Warmii, Mazur, i Powiśla. Widmo wyludnienia regionu zagląda nam coraz bardziej w oczy. Jeżeli nic nie zrobimy, to będziemy cudem natury, który będą podziwiać jedynie przyjezdni.
Jeszcze kilkanaście lat temu cieszyliśmy się, że Warmia i Mazury to region ludzi młodych, a więc z wielką perspektywą, którą daje młodość. Dziś wszystko się zmieniło, a na dodatek pandemia przyszła, która nasiliła problemy demograficzne. W ciągu ostatniej dekady ludność Warmii i Mazur zmalała o 36 tysięcy. To tak jakby z mapy regionu zniknęły Gołdap, Mikołajki i Orzysz. Depopulacja zagląda w oczy większości gmin naszego regionu. Na 116 gmin jedynie 35 spośród nich nie zanotowały w ostatnich 20 latach ubytku mieszkańców. Największe problemy demograficzne mają gminy zlokalizowane w północnym pasie województwa.

Urząd Statystyczny w Olsztynie opublikował właśnie raport na temat sytuacji demograficznej w województwie warmińsko-mazurskim. Choć dużo tu liczb, cyferek, to jednak warto zapoznać się z tymi statystkami, bo jak na dłoni widać przyszłość Warmii i Mazur i niestety nie rysuje się ona w różowych barwach. Dlatego to powinna być obowiązkowa lektura dla rządzących zarówno krajem, jak regionem. Od samego gadania nic się nie zmieni, bo niebezpieczne trendy się nasilają. I tak naprawdę chyba nie będą po nas specjalnie płakać, bo choć pod względem wielkości nasz region jest czwartym w kraju, to jednak mało ludnym.

Pod koniec ubiegłego roku region zamieszkiwało 1416,5 tys. osób, to zaledwie 3,7 proc. populacji Polski. Gęstość zaludnienia u nas to 59 osób na 1 km kwadratowy, podczas gdy średnia krajowa to 122 osób.

Aż w 21 gminach regionu liczba mieszkańców nie przekracza 20 osób na kilometr kwadratowy. Inaczej jest oczywiście w miastach. O dziwo najgęściej zaludnionym miastem w regionie, polską Dhaką czy Manilą jest Ełk, gdzie mieszka 2941 osób na kilometr kwadratowy. Dużo? Patrząc na najgęściej zaludnione miasta azjatyckie, to 15-krotonie mniej.
Po co to straszenie, powie ktoś, bo przecież nie tylko my mamy problemy demograficzne. To prawda, bo w ubiegłym roku w porównaniu do 2019 roku jedynie w dwóch województwach, a więc mazowieckim i pomorskim wzrosła liczba ludności.

Jednak ze statystyk wynika, że my jako region zwijamy się dość szybko. W latach 2011-2020 liczba ludności zmniejszyła się o 36,1 tys. osób, w tym najwięcej o 12,5 tys. w ostatnich dwóch latach. Tempo depopulacji Warmii i Mazur jest wyższe niż średnia w kraju. W ubiegłym roku ubytek ludności na 10 tys. mieszkańców wyniósł 44 osoby, podczas gdy w kraju było to 31 osób.
Co jest przyczyną problemów ludnościowych? To wynik oczywiście ujemnego salda migracji, ale również niekorzystnych tendencji w ruchu naturalnym ludności — zauważają statystycy z US w Olsztynie. Niski poziom urodzeń i znaczący wzrost liczby zgonów spowodowały, że przyrost naturalny był albo ujemny albo o zbyt niski, żeby rekompensować ujemne saldo migracji.

Jednak nie wszyscy w regionie mają problemem z demografią. W latach 2000-2020 w 35 spośród 116 gmin regionu liczba ludności zwiększyła się. Tu prym wiodą gminy położone w pobliżu Olsztyna i innych miast województwa. Wśród czternastu gmin o przyroście ludności większym niż 10 proc. znalazło się sześć gmin powiatu olsztyńskiego: Stawiguda wzrost o 138,7 proc., Dywity – 58,2 proc., Jonkowo – 53,,3 proc., Gietrzwałd – 31,8 proc., Purda – 25,3 proc., Barczewo – 15,0 proc. A ponadto dwie gminy powiatu elbląskiego: Milejewo – wzrost o 16,3 proc. i Elbląg – 11,4 proc. Wzrost ludności zanotowały także dwa miasta: Lubawa (wzrost o 12,8 proc) i Ełk (wzrost o 12,3 proc) oraz cztery gminy wiejskie: Szczytno (wzrost o 37,7 proc.), Ełk (19,8 proc.), Iława (17,1 proc) i Giżycko (14,1 proc.). Jednak ten wzrost to głownie wynik emigracji bogatszych mieszkańców miast na wieś. Budują tu domy, bo mają blisko do pracy, a wkoło ciszę, zieleń.

Po drugiej stronie tego rankingu są gminy, skąd ludzie uciekają. Wśród gmin największy spadek ludności zanotowała gmina miejska Górowo Iławeckie (spadek o 17,5 proc) oraz gminy Srokowo (15 proc ) i Reszel (14,2 proc), a także gmina miejska Szczytno (14 proc.).
Może nie ma się czym martwić. Nawet jeśli będzie nas dużo mniej, to Warmia i Mazury przecież nie znikną z mapy.
— Jest czym się martwić — mówi prof. Jacek Poniedziałek, socjolog z UMK. — A marginalizacja nam nie grozi, bo już jesteśmy zmarginalizowani i to z różnych względów. I gospodarczych i ludnościowych. Jest nas mniej i będzie nas mniej. I to jest powód do zmartwień, bo wyludniające się regiony tracą na znaczeniu gospodarczym. Im będzie nas mniej tym mniejsza będzie podaż siły roboczej, będziemy mniej atrakcyjni dla inwestorów, tej pracy będzie zatem też mniej. Po drugie nie tylko nas ubywa, ale zmienia się struktura wiekowa, bo raz, że rodzi się nas mniej, a dwa ludzie wyjeżdżają z Warmii i Mazur za granicę czy do większych miast. Coraz mniej jest młodych ludzi, a coraz więcej osób starszych.

Dlatego co powinno nas szczególnie martwić to spadek liczby dzieci ( 0-14 lat), z którym mamy do czynienia na Warmii i Mazurach od dwóch dekad. A przy tym przybywa osób starszych w wieku 65 lat i więcej, bo żyjemy dłużej. W naszym regionie przeciętne trwanie życia mężczyzn wzrosło w latach 2000–2020 z 69,2 lat do 72,0 lat, a kobiet z 78,6 lat do 80,6 lat.

W latach 2000-2020 liczba dzieci zmniejszyła się z 301,3 tys. do 215,7 tys. osób, zaś osób starszych wzrosła z 150,6 tys. do 244 tys. osób. Jeszcze dwadzieścia lat temu dzieci stanowiły 21,1 proc. społeczeństwa regionu a dziś tylko 15,2 proc. Odsetek osób starszych wzrósł z 10,6 proc do 17,2 proc., choć w innych regionach odsetek ten jest wyższy. Mimo zauważalnego starzenia się społeczeństwa Warmia i Mazury należą do województw o stosunkowo wysokim odsetku osób młodych w wieku produkcyjnym i niskim odsetku osób starszych w wieku poprodukcyjnym.

Na wzrost ludności wpływ mają dwa czynniki liczba urodzeń i migracja. Niestety dziś na Warmii i Mazurach choć bocianów sporo, to jednak rodzi się dużo mniej dzieci. W ubiegłym roku urodziło się w regionie 12,1 tys. dzieci, to 6,2 proc. mniej niż w 2019 roku. W porównaniu do 2000 roku to spadek aż o 22,4 proc.
Oczywiście ten problem ma cała Polska. Dziś w kraju dzietność wynosi 1,38 (współczynnik określający liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku 15-49 lat) i jest jedną z najniższych na świecie. Jednak na Warmii i Mazurach jest jeszcze gorzej, bo wskaźnik wynosi 1,27 i niższy był w trzech województwach: świętokrzyskim,, opolskim i zachodniopomorskim. Tymczasem, żeby mówić o zastępowalności pokoleń i o tym, żeby Polska się nie kurczyła, wskaźnik powinien być na poziomie 2,1- 2,15.

Jednak to też nie jest tak do końca, że nie chcemy mieć dzieci. Otóż jedną z przyczyn niskiej liczby urodzeń na Warmii i Mazurach były też niekorzystne zmiany w liczbie kobiet w wieku prokreacyjnym. Populacja kobiet w wieku 15-49 lat zmniejszyła się z latach 2000-2020 o 55, 3 tys. (o14,4 proc.).
Na sytuację demograficzna regionu rzutuje też oczywiście liczba zgonów. W ubiegłym roku zmarło w regionie 16,8 tys. oso, o 12,5 proc. więcej niż rok wcześniej.

Oczywiście problemy demograficzne ma cała Polska. Od 30 lat jesteśmy w tzw. zimie demograficznej, jak to określiła Barbara Socha, pełnomocnik rządu ds. polityki demograficznej, podczas swego niedawnego pobytu w Olsztynie. Jeśli myślimy o przyszłości Warmii i Mazur, to demografia tak naprawdę jest kluczem do tej przyszłości.

Czy możemy jakoś zaradzić tym złym trendom?


— Oczywiście, każdy może, o ile oczywiście ma odpowiednio dużo lat — żartuje prof. Poniedziałek dodając: — Możemy temu przeciwdziałać w wymiarze krajowym, regionalnym i lokalnym. Tworząc to, o czym politycy mówią od zawsze, a czego nie robią, czyli system polityki prorodzinnej. Chodzi tu o różnego rodzaju zabezpieczenia instytucjonalne, czyli żłobki, przedszkola, domy opieki dziennej, wspomaganie pracodawców, którzy tworzyliby przyzakładowe żłobki, tak jak jest to w zachodniej Europie. Polacy w Wielkiej Brytanii są grupą, która charakteryzuje się wysokim przyrostem demograficznym. Nie wynika to z tego, że na Wyspach powietrze nastraja bardziej romantycznie, ale właśnie jest system zabezpieczeń instytucjonalnych, wsparcia, jak też pewność na rynku pracy powodują, że młodzi emigranci decydują się na większą liczbę dzieci niż w Polsce. Samo dawanie pieniędzy nie załatwi sprawy. Z badań wynika, że młodzi Polacy pytani o dzieci wskazują na brak stabilności zatrudnienia, brak opieki instytucjonalnej państwa nad dzieckiem, wysokie ceny mieszkań i brak tanich mieszkań na wynajem a dopiero potem wskazuje się na pomoc finansową państwa. Jeżeli tego nie jesteśmy w stanie zrozumieć, myślę tu też o rządzących, to nie ma co liczyć, że będzie nas więcej. Do tego dochodzi oczywiście kwestia otwarcia na imigrantów.

Andrzej Mielnicki

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ja. #3072372 7 sie 2021 19:25

    No panowie! Brać się za kobity i dzieci robić! A co? Nie damy rady? ... Tylko jak dorosną to uciekną za granicę z tego Kaczorowa i jak temu zapobiec?

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. frost #3072370 7 sie 2021 17:31

      Cała nadzieja w LGTB. Swego czasu pani profesor Płatek stwierdziła, że w małżeństwach jednopłciowych rodzi się więcej dzieci niż w hetero.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    2. Dame #3072367 7 sie 2021 15:53

      No i rewelacja, mniej ludzi tym lepiej

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    3. AtoJa #3072365 7 sie 2021 14:37

      A o ile zmiejszyła się ludność Olsztyna? To informacja ocenzurowana? Bo według mnie to gołym okiem widać że sąsiednie gminy zabrały Olsztynowi wiele tysięcy mieszkańców. Problem tylko w tym, że oni korzystają codziennie z całej miejskiej infrastruktury, a z ich podatków nie wpływa nic do kasy miasta. To my podatnicy z Olsztyna całą tą infrastrukturę utrzymujemy i dokładamy im jeszcze do ceny biletów komunikacji miejskiej, w tym do wspaniałych drogich tureckich tramwajów.Róbta tak dalej miejscy rajcowie , a Olsztyn wyludni sie całkowicie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz