Stawki na zmywaku w Olsztynie to nawet 4 tys. zł. Sprawdzamy, ile zarobisz w wakacje na Warmii i Mazurach

2021-07-21 18:16:32(ost. akt: 2021-07-21 18:06:41)
Kelner w Olsztynie zarabia ok. 30 zł na godzinę

Kelner w Olsztynie zarabia ok. 30 zł na godzinę

Autor zdjęcia: unsplash.com

Sezon w pełni, a cały czas brakuje rąk do pracy. Zarówno w barach, jak i w hotelach. Dlatego pracodawcy dwoją się i troją, żeby znaleźć pracownika. W grę wchodzą naprawdę spore pieniądze. Nie trzeba mieć nawet doświadczenia, żeby się wzbogacić.
Ile dziś na Warmii i Mazurach wynosi średnia krajowa? To 4 677 zł brutto, czyli 3 803 zł na rękę. Ale jeśli ktoś chce dorobić sobie do etatu na przykład w czasie urlopu, ma taką szansę. Nieźle zarobią też studenci czy uczniowie. Wakacyjnych ofert jest sporo. Sprawdzamy, ile można zarobić brutto. Na pytanie, czy stawki są wysokie, można je porównać na przykład z zarobkami ratownika medycznego, który dostaje 21-36 zł za godzinę pracy.

Zacznijmy od najciekawszych ofert. Takich, które nie wymagają doświadczenia. Trzeba jedynie być dyspozycyjnym, co w branży gastronomicznej w czasie wakacji nie dziwi. W Olsztynie na przykład jeden z hoteli szuka osoby chętnej do pracy na zmywaku. Gwarantuje 3970 zł za miesiąc pracy. Z możliwością zakwaterowania i wyżywienia. Z kolei inny lokal oferuje 22 zł za godzinę. Gdyby przeliczyć to na pięciodniowy i ośmiogodzinny czas pracy, miesięcznie można zarobić 3520 zł.

Obierasz warzywa i zarabiasz


Wzięcie ma też pomoc kuchenna. W Olsztynie można znaleźć propozycję za 6 tys. zł. W Rucianem-Nida natomiast taka jest oferta pracy za 4 tys. zł. Na Mazurach poszukiwana jest też osoba do obierania warzyw, która zarobi 3600 zł. Gdy dzwonimy, żeby poznać szczegóły jednej z ofert, słyszymy, że możemy zacząć pracować „od zaraz”.

Fot. pixabay.com

— Trudno znaleźć ludzi, którzy są zaangażowani w pracę. Przychodzą i gdy okazuje się, że do ich obowiązków należy obranie worka ziemniaków, następnego dnia już się nie pojawiają — opowiada nam pan Karol. — Takie mamy realia, że dla niewykwalifikowanych pracowników trzeba płacić krocie. Chociażby dlatego, żeby ich zatrzymać chociaż przez miesiąc. Bywa, że na ogłoszenie nikt nie odpowiada. Pewnie gdybyśmy obiecali złote góry, też nie byłoby chętnych. Dlatego za obieranie tego worka ziemniaków często biorą się sami właściciele. Bo nie mają innego wyjścia. A oni na głowie mają wszystko. I muszą ratować swój biznes. Wakacje to trudny czas, zwłaszcza po pandemii.

Kucharze też mogą przebierać w ofertach. Na przykład w Lidzbarku Warmińskim można znaleźć pracę za 4500 zł. W Iławie — za 6 tys. zł. W Mrągowie hotel oferuje 50 zł za godzinę. To tygodniowo minimum 2 tys. zł. Weźmy jednak pod uwagę, że w czasie wakacji kuchnia pracuje i w tygodniu, i w weekendy. Można więc zapomnieć o czasie wolnym.

Kelnerzy też znajdą coś dla siebie. Restauracja nad brzegiem jeziora w Olsztynie proponuje 30 zł za godzinę pracy. Biorąc pod uwagę, że lokal może być czynny w godz. 10-23, jednego dnia można zarobić 390 zł. Nie licząc napiwków.

Można też sprzedawać piwo na jednym z festiwali na Mazurach i zarobić 23 zł za godzinę pracy.

Ale gastronomia to nie jedyny wybór. Na przykład ankieter terenowy ds. odnawialnych źródeł energii może zarobić 5,5 tys. zł. To praca w godzinach popołudniowych. Jest też oferta wykładania towaru. Za 23 godziny pracy w miesiącu należy się 430 zł. W sortowni przesyłek za miesiąc — 3400 zł. Sprzątanie apartamentów to z kolei oferta warta 35 zł za godzinę.

Czy to dobre stawki?


Pracownicy gastronomii w znacznej części są młodzi ludzie, którzy korzystają z zerowego opodatkowania pracy. Tzw. "PIT dla młodych" dotyczy osób, które nie skończyły 26. roku życia. Ci, którzy pracują dłużej i są już starsi, dostają w kość, bo zarabiają mniej. Nie mogą zrozumieć, dlaczego osoba bez doświadczenia i na dzień dobry zarabia więcej od nich. Dlatego często negocjują stawki, a pracodawca, żeby ich nie stracić, podnosi pensje. To między innymi wpływa na wakacyjne ceny. Rachunki w restauracjach bywają wręcz kosmiczne. W Mikołajkach na przykład za 100 gramów sandacza trzeba zapłacić 42 zł, a za sielawę ponad 60 zł. Gdy doliczy się do tego frytki, zestaw surówek i piwo, można pójść z torbami.

— Gospodarka po czasie pandemii zaczyna lepiej funkcjonować. Latem, kiedy jest też okres urlopowy, firmy chętnie zatrudniają młodzież, studentów i osoby, które chcą dorobić — mówi Wiesław Drożdżyński, wicedyrektor ds. rynku pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie. — Stawki też są niekiedy ciekawe. A dlatego, że w wielu przypadkach nie ma chętnych do pracy. Trzeba więc zachęcić ludzi dobrymi zarobkami. Praca może nie zaspokajać ambicji, ale pozwoli zarobić na wakacje albo na utrzymanie, gdy rozpoczną się studia. Wiele osób już z góry dziś zakłada, że popracuje miesiąc lub dwa, a przy okazji dobrze zarobi.

I dodaje: — W wakacje rozwiązał się worek ofert z atrakcyjnymi zarobkami. Mamy do czynienia z poluźnieniem restrykcji związanymi z pandemią. Pracodawcy chcą mieć człowieka, który wykona pracę. Jeżeli są klienci, muszą być obsłużeni. Inaczej nie przyjdą. Trzeba też utrzymać biznes, zarobić na czarną godzinę, tym bardziej, że zapowiadana jest czwarta fala, więc znowu mogą wrócić obostrzenia.

ADA ROMANOWSKA

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zasx #3071394 22 lip 2021 08:35

    Pani Redaktor, "Ile dziś na Warmii i Mazurach wynosi średnia krajowa?" Średnia krajowa, to średnia krajowa, jest w całym kraju taka sama, w przypadku województwa średnia krajowa również jest taka sama jak w mazowieckim, czy dolnośląskim. Pani chodziło o średnią wojewódzką.

    Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz