Pierwsze kolonie. Kiedy można wysłać dziecko?
2021-07-07 11:31:44(ost. akt: 2021-07-07 11:11:04)
Pierwszy samodzielny wyjazd dziecka na wakacyjny wypoczynek to przeżycie nie tylko dla niego, ale także dla jego rodziców. Kiedy dziecko jest gotowe na tę lekcję samodzielności? Zapytaliśmy o zdanie psychologa.
— Przez długi czas z partnerem zastanawialiśmy się, czy mój syn powinien jechać na obóz, czy nie — opowiada pani Katarzyna z Olsztyna, mama 9- letniego Mikołaja. — Jego obóz organizował akurat klub, w którym trenował judo. Mikołaj miał wtedy 7 lat. Najpierw był bardzo chętny, żeby wyjechać, ale im bliżej było wyjazdu, tym bardziej entuzjazm w nim gasł. Ale cały czas go wspierałam i motywowałam. W końcu ustaliliśmy, że jeśli będzie mu na tym obozie trudno, to po prostu po niego przyjedziemy. Nawet już po pierwszym dniu.
Mama Mikołaja martwiła się, jak syn zaśnie poza domem.
— Syn lubił, kiedy ktoś wieczorem kładzie się koło niego i przytula. Najczęściej to byłam ja. Na obozie tego nie było — opowiada pani Katarzyna.
Mama Mikołaja martwiła się, jak syn zaśnie poza domem.
— Syn lubił, kiedy ktoś wieczorem kładzie się koło niego i przytula. Najczęściej to byłam ja. Na obozie tego nie było — opowiada pani Katarzyna.
Okazało się, że chłopiec na obozie spał w miarę dobrze, gorzej z jego mamą.
— Czułam stres, kiedy nie dzwonił o określonej porze — opowiada. — Takie nieprzyjemne wiercenie w brzuchu. Może on teraz leży i płacze? Może chce zadzwonić, ale boi się o tym powiedzieć trenerowi? Potem okazało się, że rodzice bardziej się stresują niż dzieci. Ale pierwsza noc, z tego co mówił syn, była ciężka. Pewnie dlatego, że dzielił pokój z dwoma innymi chłopcami, których dopadła tęsknota za domem.
— Czułam stres, kiedy nie dzwonił o określonej porze — opowiada. — Takie nieprzyjemne wiercenie w brzuchu. Może on teraz leży i płacze? Może chce zadzwonić, ale boi się o tym powiedzieć trenerowi? Potem okazało się, że rodzice bardziej się stresują niż dzieci. Ale pierwsza noc, z tego co mówił syn, była ciężka. Pewnie dlatego, że dzielił pokój z dwoma innymi chłopcami, których dopadła tęsknota za domem.
Na obozie plan był napięty: mnóstwo treningów i tzw. spartakiada, kiedy trenerzy wymyślali swoją konkurencję. Mikołaj wrócił z ogromnym pucharem, a z każdej konkurencji przywiózł medal.
Mikołaj mówi nam, że najgorszy był chrzest obozowicza.
— Musiałem wtedy tarzać się po pokrzywach i mnie popiekły — wspomina. — A najfajniejsza była ta godzina na telefon.
— Musiałem wtedy tarzać się po pokrzywach i mnie popiekły — wspomina. — A najfajniejsza była ta godzina na telefon.
Mama Mikołaja dodaje:
— Pięknie, godzina na telefon, a ty nie zdążyłeś do mnie pierwszej nocy zadzwonić!
— Pięknie, godzina na telefon, a ty nie zdążyłeś do mnie pierwszej nocy zadzwonić!
Z kolei pani Agata z Nidzicy nie zdecydowała się wysłać na kolonie swojej 10- latki.
— Wszystkie koleżanki z klasy Antosi wyjeżdżają już bez rodziców. Ale ja tego kompletnie nie widzę. Córka dopiero od niedawna zostaje sama w domu, a rok temu jeszcze musiała mieć mnie obok, żeby zasnąć. Uważam, że Antosia jeszcze w życiu się najeździ. Ma czas, żeby dorosnąć. Ale znajome z pracy dokuczają mi, mówiąc, że jestem matką-kwoką. Nie wiem, kto ma rację — martwi się pani Agata.
— Wszystkie koleżanki z klasy Antosi wyjeżdżają już bez rodziców. Ale ja tego kompletnie nie widzę. Córka dopiero od niedawna zostaje sama w domu, a rok temu jeszcze musiała mieć mnie obok, żeby zasnąć. Uważam, że Antosia jeszcze w życiu się najeździ. Ma czas, żeby dorosnąć. Ale znajome z pracy dokuczają mi, mówiąc, że jestem matką-kwoką. Nie wiem, kto ma rację — martwi się pani Agata.
Jak rozpoznać, że dziecko jest gotowe na swój pierwszy wyjazd bez mamy czy taty? O odpowiedź poprosiliśmy Magdalenę Stefańczyk, psycholog z Warszawy.
— Najczęściej dziecko mówi rodzicom o tym, że chciałoby w obozie czy koloniach uczestniczyć. W pewnym wieku dzieci zaczynają o tym rozmawiać ze swoimi rówieśnikami. To oznacza pewną gotowość. Natomiast wcześniej może być tak, że dziecko o tym nie komunikuje, ale rodzice domyślają się, że to jest odpowiedni czas. I proponują wyjazd. Kiedy dziecko chętnie się zgadza, wiemy na pewno, że dziecko jest na wyjazd gotowe. Dobrze byłoby wysłać dziecko po raz pierwszy z kolegami i koleżankami, które zna. Może to być kolonia np. organizowana przez klub sportowy czy szkołę tańca, do której nasza pociecha należy. Dziecko ze środowiskiem, które zna, poczuje się bezpieczne, a my będziemy spokojni, że jedzie z zaufaną kadrą.
Zdarza się jednak, że dziecko z kolonii dzwoni do nas zapłakane i nieszczęśliwe. I czy powinniśmy po nie jechać od razu, kiedy zadzwoni do nas z płaczem?
— Najpierw porozmawiajmy z dzieckiem. A później skontaktujmy się z opiekunem. I zweryfikujmy, jak to naprawdę wygląda. Zadbajmy o to, aby wychowawca kolonijny zaopiekował się naszym dzieckiem. Często bywa tak, że wystarczy o danej sprawie porozmawiać. Sytuację, która dla dziecka jest dyskomfortem, można zmienić. Rzadko zdarza się, że trzeba jechać po dziecko i zabrać je z kolonii. Jeśli jednak intuicja podpowiada nam, by dziecko zabrać, to zaufajmy jej— odpowiada Magdalena Stefańczyk.
Warto sprawdzić
Przypominamy, że zanim wyślemy dziecko na wakacyjny wypoczynek powinniśmy sprawdzić, czy został on zorganizowany w obiekcie lub na terenie spełniającym wymagania ochrony przeciwpożarowej, ochrony środowiska oraz spełniać warunki higieniczno-sanitarne. Wymagania te określone są w przepisach o ochronie przeciwpożarowej, ochronie środowiska i Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Warto też zachować czujność w innych sprawach: poszukać informacji o danej firmie. Sprawdzić jak długo jest ona organizatorem oraz czy posiada wszystkie potrzebne zezwolenia. Dobrze byłoby podpytać znajomych rodziców, gdzie wysyłają swoje dzieci. Albo poprosić o podanie sprawdzonych firm na forach paretingowych.
Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)