Coraz więcej utonięć na Warmii i Mazurach. Ofiary to głównie mężczyźni
2021-07-06 07:01:02(ost. akt: 2021-07-06 08:21:16)
Miniony weekend przyniósł kolejne utonięcia na Warmii i Mazurach. Tegoroczne wakacje zapowiadają się tragicznie, bo już mamy o pięć utonięć więcej niż rok temu. Czy lekceważymy zasady bezpiecznego wypoczynku nad wodą?
Rośnie bilans ofiar wody. W miniony weekend na Warmii i Mazurach utonęły trzy osoby. Wszyscy to mężczyźni tak jak — poza jednym wyjątkiem — wcześniejsze ofiary nad wodą. Bo nie wiedzieć czemu, toną głównie mężczyźni w średnim wieku.
W niedzielę kajakarze pływający po Łynie na wysokości ulicy Górnej w Dobrym Mieście zauważyli dryfujące w rzece ciało. Wyciągnęli mężczyznę z wody i próbowali reanimować, ale na ratunek było już za późno. Przy mężczyźnie znaleziono sprzęt wędkarski, który mógł należeć do 40-latka z Dobrego Miasta.
Żeglarzom nie udało się uratować też mężczyzny, którego wciągnęli z wody w ośrodku żeglarskim PTTK Wilkasy nad Niegocinem. Jak ustalono był to 24-letni mieszkaniec gminy Dzierzgowo, który przebywał w Wilkasach z rodziną i znajomymi.
Od piątku trwały poszukiwania 34 letniego mieszkańca powiatu braniewskiego, który ostatni raz widziany był w Braniewie przy ulicy Przemysłowej, gdy łowił ryby. W niedzielę ratownicy wydobyli ciało mężczyzny z Pasłęki.
Coraz więcej utonięć na Warmii i Mazurach
Policjanci apelują o rozsądek nad wodą, jest coraz więcej ofiar. — Od początku sezonu na Warmii i Mazurach utonęło już 14 osób, to o pięć więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku — mówi Tomasz Markowski, rzecznik prasowy KWP w Olsztynie.
Jak się okazuje ofiary to głównie mężczyźni. Wśród 23 osób, które od początku tego roku utonęły w naszym regionie była tylko jedna kobieta.
Według danych policji w ubiegłym roku w naszym regionie utonęły 43 osoby, w tym 32 w sezonie, czyli od maja do września. Tak jak na Warmii i Mazurach liczba utonięć utrzymuje się na poziomie ok. 50 rocznie, tak w kraju na granicy ok. 500. W ubiegłym roku w Polsce utonęło 460 osób, w tym 48 kobiet.
Patrząc na to, gdzie toną ludzie, to najwięcej ofiar pochłaniają rzeki. W 2020 roku zginęło w nich 118 osób, podczas gdy w jeziorach utonęło 111 osób. O dziwo, najmniej tragedii jest nad morzem. W ubiegłym roku w Bałtyku utonęło 25 osób.
Według danych policji w ubiegłym roku w naszym regionie utonęły 43 osoby, w tym 32 w sezonie, czyli od maja do września. Tak jak na Warmii i Mazurach liczba utonięć utrzymuje się na poziomie ok. 50 rocznie, tak w kraju na granicy ok. 500. W ubiegłym roku w Polsce utonęło 460 osób, w tym 48 kobiet.
Patrząc na to, gdzie toną ludzie, to najwięcej ofiar pochłaniają rzeki. W 2020 roku zginęło w nich 118 osób, podczas gdy w jeziorach utonęło 111 osób. O dziwo, najmniej tragedii jest nad morzem. W ubiegłym roku w Bałtyku utonęło 25 osób.
Ratownicy przestrzegają przed każdą wodą, bo każda to żywioł. Wielu z nas wydaje się, że mała rzeczka krzywdy im nie zrobi. Nic bardziej mylnego.
— Wody płynące są zdradliwe, szczególnie z wartkim prądem — mówi Zygmunt Kisielewski, wiceprezes WOPR województwa warmińsko-mazurskiego. — Dno jest nieprzewidywalne, szczególnie po burzy, po deszczu i wówczas dochodzi do nieszczęść.
Jak ratować się, gdy wir wody zaczyna nas wciągać w otchłań?
Trzeba zachować zimną krew, choć nie jest to łatwe, kiedy nagle tracimy kontrolę nad własnym ciałem.
— Trzeba poddać się działaniom wiru, który będzie ciągnął nas w dół. Kiedy już poczujemy grunt pod nogami, rękoma, wtedy trzeba gwałtownie odbić się w bok, uciekać w drugą stronę , w kierunku wyjścia z wiru. Jak będziemy już na powierzchni to trzeba jak najszybciej popłynąć na płytszą wodę — radzi wiceprezes Kisielewski. — Nie można wpadać w panikę, szarpać się, bo jeśli to będzie silny wir, to stracimy tylko siły, które będą nam potrzebne, żeby się uratować.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez