Agata Szerszeniewicz: Jeśli ktoś ma ze mną problem, to jego sprawa [ROZMOWA]

2021-06-26 10:10:10(ost. akt: 2021-08-28 11:38:00)
Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii

Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W gimnazjum zauważyłam, że nie interesuję się chłopcami tak, jak robią to koleżanki. Zawsze widziałam w nich kompanów, a nie życiowych partnerów. Żyjemy w społeczeństwie, które odgórnie narzuca, że każdy jest heteroseksualny — to źle i niedługo sama miałam poznać dlaczego — mówi Agata Szerszeniewicz z Olsztyńskiego Marszu Równości.
— Byłaś grzecznym dzieckiem?

— Dorastałam w latach 90. Dzieciństwo osób z tego okresu było bardzo podobne i często naznaczone ręcznym wybijaniem przez rodziców czegoś więcej niż tylko „głupich” pomysłów. Myślę, że byłam charakternym dzieckiem, co wiążę bezpośrednio z otoczeniem, w którym dorastałam.

Czy grzecznym? Nie powiedziałabym, ale też czy bym siebie demonizowała? Byłam po prostu dzieckiem. W szkołach było różnie. Na pewno nie byłam prymuską. Brałam udział w konkursach plastycznych. Reprezentowałam szkoły w sportach drużynowych. Probowałam się odnaleźć. Do wielu spraw musiałam dojrzeć, również do publicznego mówienia tego, co myślę.

Fot. Archiwum prywatne

— Czym się interesujesz? Co lubisz robić w wolnym czasie?
— Mam tę przyjemność, że w lwiej części moja obecna praca i działania społeczno-polityczne pokrywają się z moimi zainteresowaniami. Bardzo interesują mnie ludzie. Sposób, w jaki podejmują decyzje i dlaczego akurat takie. Co ich ukształtowało? Czy mieli w nich wybór? Z jakimi problemami się spotkali? Czy przenoszą je na inne osoby? Można odkrywać to na wielu płaszczyznach i chcę to robić.

Chętnie też podróżuję. Po małych miejscowościach i tych określanych jako duże. Czytam książki, ostatnio głównie z gatunku true crime, czyli pochylających się nad analizą zbrodni, które wydarzyły się naprawdę. Słucham również podcastów, czyli nagrywanych publikacji dźwiękowych albo w formie filmów, na ten temat. Wybieram tylko te, w których autorki i autorzy nie opierają się na sensacji, lecz szanują ofiary i ich rodziny.

Gram też w gry, a raczej w jedną — Don’t Starve. Oznacza to „nie głoduj” i na tym też polega — swoją postacią trzeba przeżyć jak najwięcej dni. Mój rekord to 160.
W wolnym czasie piszę również opinie na jednym z lokalnych portali. Dzielę się w nich moimi spostrzeżeniami.


— Pamiętasz pierwszą organizowaną przez siebie akcje? Pierwsze publiczne wystąpienie, emocje, które ci wtedy towarzyszyły. Stresowałaś się?

— Nie pamiętam pierwszej akcji, którą współorganizowałam, czy wystąpienia. Opowiem o jednej z pierwszych, w których brałam udział. 12 lat temu w Olsztynie działała Kampania Przeciw Homofobii. Początkowo kierowała nią Sandra Ejsymont. W 2010 roku na walentynki zrobiliśmy akcję na moście Jana. Polegała na napisaniu na balonach imienia osoby, która jest dla nas szczególnie ważna. Były one później przyczepione do balustrady. Wspominam to bardzo dobrze. W 2009 i 2010 roku w Olsztynie organizowany był również festiwal Bez Tabu i II Olsztyńskie Dni Równości. Miałam wtedy 16 lat. Pamiętam te wydarzenia w sposób szczególny. Potrzebowałam ogromnego wsparcia, że jako lesbijka nie jestem sama w tym świecie pełnym nienawiści.

Fot. Archiwum prywatne

— W jakim wieku zaczęłaś być świadoma swojej orientacji seksualnej?

— W gimnazjum zauważyłam, że nie interesuję się chłopcami tak, jak robią to koleżanki. Zawsze widziałam w nich kompanów, a nie życiowych partnerów. Żyjemy w społeczeństwie, które odgórnie narzuca, że każdy jest heteroseksualny — to źle i niedługo sama miałam poznać dlaczego. W wieku 14 lat spodobała mi się dziewczyna z równoległej klasy, z którą nigdy tak naprawdę nie miałam kontaktu i do końca szkoły nic się w tej sferze nie zmieniło. Wspominam to strasznie. Byłam bardzo zdezorientowana. Do tamtego momentu nic dobrego o osobach o orientacji homoseksualnej nie słyszałam — same mity i wulgaryzmy, szczególnie w dzieciństwie. Czułam wielką niesprawiedliwość, że urodziłam się lesbijką i w tym społeczeństwie już na starcie będę miała trudniej. Dopiero czytając, głównie internet, zrozumiałam, że rodzimy się różnorodni. Zaakceptowałam siebie.


— Czy Agata Szerszeniewicz, twarz Olsztyńskiego Marszu Równości i olsztyńskiej lewicy, stresuje się przed wystąpieniami?

— O tak! Zawsze! Poruszam bardzo trudne tematy i jednocześnie nieprzychylne narracji, którą narzucił obecny rząd. Wciąż pracuję nad stresem i widzę postępy. Startowałam z punktu, w którym trudno mi było udzielić zwięzłej wypowiedzi. Dziś mam większą pewność, lepiej się przygotowuję emocjonalnie i dużo myślę nad tym, co i w jaki sposób ująć. Musiałam się przełamać. Na szczęście z natury dużo mówię i trudno mnie wyprowadzic z równowagi.


— Twoja działalność społeczna i polityczna przeszkadza ci w życiu, czy może pomaga? Ludzie zaczepiają cię na ulicy? Gratulują ci czy może grożą?

— Kiedyś badałam grunt i sprawdzałam, na ile moje życie i poglądy pokrywają się z osobami, które poznawałam. Wolałam się nie odzywać i poruszać ostrożnie, niż się wystawiać. Dziś już tak nie jest i jeśli ktoś ma ze mną problem, to jest to jego sprawa. Nie da się zadowolić wszystkich i nie zamierzam tego robić. Bardzo pomaga mi w tym obecna praca i osoby, z którymi współpracuję.

— A czym się zajmujesz?

— Jestem specjalistką do spraw marketingu wizerunkowego w biurze poselskim Pauliny Matysiak. Jesteśmy z posłanką w tej samej partii — Lewicy Razem. Nasze poglądy w kwestii otwartości i akceptacji pokrywają się. Już nie wyobrażam sobie pracy w miejscu, w którym nie mogę powiedzieć np. o tym, gdzie byłam z dziewczyną w weekend, czy o naszych planach. A wcześniej tak robiłam, żeby nikt mnie nie obrażał.

Jeśli chodzi o rozpoznawanie mnie na ulicach Olsztyna... zdarzały się takie sytuacje i tylko pozytywne. Zawsze w kontekście inicjacji i współorganizacji Olsztyńskiego Marszu Równości. Jest to miłe, ale też nie jestem celebrytką. Nie mam potrzeby poklasku i wystarczy mi, żeby do ludzi docierało to, co mówię, ni to, jak wyglądam. Atakowana jestem głównie w internecie. Nie przeszkadza mi to i moje podejście do wulgaryzmów kierowanych wobec mnie jest obojętne. Może to dziwnie brzmi, ale wolę, żeby obrażano mnie niż inne osoby, szczególnie młode.


— Nie wypalasz się? Nie myślisz czasami: „Mam już dość, chcę odpocząć i dać sobie z tym spokój”.

— Staram się dbać o moje zdrowie psychiczne i fizyczne oraz uprzedzać takie sytuacje. Jeśli potrzebuję odpoczynku, odpoczywam. Jestem młodą osobą i znam swoje granice. Mam chęci, pomysły, cele. Ciężko pracowałam na to, gdzie jestem teraz, i nie ustaję w swoim rozwoju. Chciałabym działać tak długo, aż w zgodzie z samą sobą uznam, że już tego nie chcę. Jestem bardzo zdeterminowana i wiem, że muszę o siebie dbać.


— Jaki był najlepszy moment w twojej działalności społecznej, taki, w którym czułaś dumę, miałaś świadomość, że pomagasz ludziom, robisz coś dobrego, ważnego. Taka sytuacja, która cię motywuje do działania.

— Bez wątpienia pierwszy Marsz Równości w Olsztynie w 2019 roku. Kiedy zainicjowałam marsz wiedziałam, że jego organizacja będzie znacznie bardziej skomplikowana niż zgromadzenia, które już odbywały się u nas w mieście. Miałam świadomość decyzji, które trzeba będzie podejmować i często będą one trudne. Nawet niezrozumiałe czy wyszydzane. Najtrudniej wybierać między tym, co łatwe, a tym, co słuszne.

Jednocześnie czułam też, że do pomocy dołączą osoby i grupy, które chcą tego, co my — Olsztyński Marsz Równości, który do dziś podejmuje inicjatywy, jak np. ostatnią w sprawie dostępu do środków higieny osobistej w szkołach sąsiadujących z miastem i czeka na możliwość bezpiecznej organizacji drugiego Marszu Równości w Olsztynie.
Obserwuję naszą różnorodność i widzę, że coraz więcej osób otwarcie mówi o braku zgody na dyskryminację ludzi ze względu na orientację seksualną, tożsamość płciową, płeć narodowość, niepełnosprawność, sytuację ekonomiczną czy wiek.

Fot. Archiwum prywatne

— Co chciałabyś powiedzieć ludziom, którzy chcą zacząć coś robić, działać społecznie, ale boją się, że im się nie uda, zostaną zniszczone wizerunkowo?

— Porażki i nieoczekiwane zwroty akcji są częścią działań społecznych. Trzeba po prostu przyjąć, że mogą się wydarzyć i być elastycznym, aby znaleźć rozwiązania dla takich sytuacji. Sęk w tym, że inicjowanie akcji, zajmowanie stanowisk czy nawiązywanie relacji z innymi osobami zawsze związane jest z ryzykiem, że ktoś będzie miał problem. Nie trzeba mieć kontaktu z takimi osobami.

Działania społeczne tylko w jakimś zakresie związane są z negatywnymi sytuacjami. Trzeba patrzeć na pozytywne strony. Jeśli ktoś chce robić akcje i nie krzywdzą one innych, niech robi. Najlepiej jest najpierw zastanowić się nad tym, w jakim zakresie chce się działać i co można w nim zrobić. Ile chce się poświęcić czasu, który jest nasz własny i nikt go nam nie zwróci. To, co szczególnie polecam, to sprawdzenie, czy w okolicy jest już grupa, która realizuje podobne działania. Na pewno ma jakieś spotkania, jeśli nie, to akcje, na które można przyjść i zobaczyć, jak to wygląda.

Pojawienie się nie jest równoznaczne z paktem, który wiąże nas z danym gronem na zawsze. W przypadku kiedy działania danej organizacji nam nie odpowiadają, można samemu zainicjować wydarzenie, trzeba tylko sprawdzić, co mówi prawo i znaleźć jak największą liczbę osób, która podziela nasz pomysł. Współpracować z nimi.

Jest tyle dziedzin i możliwości, że jeśli się ma cel, to można go realizować. Każde działanie dla dobra społeczeństwa jest potrzebne i ważne. Aktywność w mediach społecznościowych na stronach organizacji, które popieramy, czy wspieranie jej finansowo, również jest ogromnym wkładem w walce o równość społeczną. Warto być otwartym i zdeterminowanym, bo działania społeczno-polityczne wymagają wkładu własnego i zawsze znajdą się osoby, które będą je utrudniać. Spotkamy jednak również sojuszników, którzy staną z nami ramię w ramię.


Karol Grosz
k.grosz@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Marta #3069698 28 cze 2021 14:12

    Przeczytałem do końca. Wniosek, ta kobieta jest w duszy smutna i ciągnię się za nią pasmo jakiegoś niedowartościowania. Lesbijstwem chce to naprawić. Ale naprawdę nie tędy droga. Obnoszenie się z tym jest kompletnie niepotrzebnie, a pozatym to rób to co lubisz, rozwijaj się społecznie. Ale to że jesteś lesbijką to naprawdę nikogo nie interesuje, nie musisz krzyczeć LGBT. Są normalniejsze i skuteczniejsze metody.

    Ocena komentarza: warty uwagi (28) odpowiedz na ten komentarz

  2. AtoJa #3069605 27 cze 2021 15:48

    Nikt nie ma z tobą problemów, sama je masz ze sobą.Przestań te swoje problemy obnosić wszędzie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (47) odpowiedz na ten komentarz

  3. grand #3069566 26 cze 2021 14:38

    Agata trzymaj się!!!

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-48) odpowiedz na ten komentarz