Mój syn nie jest ideologią
2021-06-23 15:46:02(ost. akt: 2021-06-23 14:01:11)
Co roku mamy szansę podziękować naszym tatom. Za miłość, wychowanie, wsparcie oraz zrozumienie. Z okazji Dnia Ojca przypominamy rozmowę Darii Bruszewskiej-Przytuły z Krzysztofem Kacprowiczem, ojcem dwojga dzieci, który ponad 10 lat temu dowiedział się, że jego syn jest gejem.
— Kiedy pan słyszy, że „LGBT to nie są ludzie, tylko ideologia”, to co pan, ojciec osoby homoseksualnej, czuje?
— Czuję lęk. Ojcowski lęk, który towarzyszy mi tak naprawdę od około 10 lat, kiedy mój syn powiedział żonie i mi, że jest gejem. To jest strach o to, czy nie stanie mu się krzywda, czy nie zostanie pobity, napadnięty. I tej obawy o własne dziecko nie zmienia fakt, że dzisiaj Michał jest dorosłym człowiekiem, a nie nastolatkiem. A po drugie czuję żal, że mój syn, w odróżnieniu od par homoseksualnych mieszkających np. na Zachodzie, nie może w Polsce założyć rodziny. Państwo nie gwarantuje mu takiego prawa, zasłaniając się artykułem 18 Konstytucji, który tak naprawdę nie zakazuje związków partnerskich, ale mówi o tym, że państwo wspiera małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. I to jest ok, niech wspiera. Ale wspierając jednych, nie musimy zabraniać czegoś innym. To, co wydarzało się w ostatnich dniach, odbieram jako atak na rodziny LGBT. I to nie tylko te, w których partnerami są osoby LGBT, ale i takie jak moja, w której żona i ja tworzymy od 30 lat sakramentalny związek. I teraz ktoś mi mówi, że nasza rodzina jest gorsza, że owoc naszej miłości, czyli nasz syn, to nie jest człowiek. To tak jakby ktoś zaprzeczał mojemu ojcostwu. Trudno się z tym pogodzić.
— Czuję lęk. Ojcowski lęk, który towarzyszy mi tak naprawdę od około 10 lat, kiedy mój syn powiedział żonie i mi, że jest gejem. To jest strach o to, czy nie stanie mu się krzywda, czy nie zostanie pobity, napadnięty. I tej obawy o własne dziecko nie zmienia fakt, że dzisiaj Michał jest dorosłym człowiekiem, a nie nastolatkiem. A po drugie czuję żal, że mój syn, w odróżnieniu od par homoseksualnych mieszkających np. na Zachodzie, nie może w Polsce założyć rodziny. Państwo nie gwarantuje mu takiego prawa, zasłaniając się artykułem 18 Konstytucji, który tak naprawdę nie zakazuje związków partnerskich, ale mówi o tym, że państwo wspiera małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. I to jest ok, niech wspiera. Ale wspierając jednych, nie musimy zabraniać czegoś innym. To, co wydarzało się w ostatnich dniach, odbieram jako atak na rodziny LGBT. I to nie tylko te, w których partnerami są osoby LGBT, ale i takie jak moja, w której żona i ja tworzymy od 30 lat sakramentalny związek. I teraz ktoś mi mówi, że nasza rodzina jest gorsza, że owoc naszej miłości, czyli nasz syn, to nie jest człowiek. To tak jakby ktoś zaprzeczał mojemu ojcostwu. Trudno się z tym pogodzić.
— Na pewno pamięta pan chwilę, w której syn powiedział wam, że jest gejem.
— Oczywiście, przeżyłem szok, wraz z którym pojawił się lęk, o którym wspomniałem. W jednej chwili rozpadły się moje wyobrażenia: że pojawi się synowa, wnuki. Ale poczułem też coś w rodzaju ulgi. Muszę przyznać, że krótko przed tym, jak Michał dokonał coming outu, zachowywał się nieznośnie. Teraz wiem, że nie umiał sobie poradzić z tym, co się z nim działo, czego doświadczał. Ale wtedy martwiłem się, że może ma jakieś kłopoty. Kiedy usłyszałem, że jest gejem, odetchnąłem, że nie dzieje się nic strasznego, a po drugie, że odkryłem, kim jest mój syn.
— Oczywiście, przeżyłem szok, wraz z którym pojawił się lęk, o którym wspomniałem. W jednej chwili rozpadły się moje wyobrażenia: że pojawi się synowa, wnuki. Ale poczułem też coś w rodzaju ulgi. Muszę przyznać, że krótko przed tym, jak Michał dokonał coming outu, zachowywał się nieznośnie. Teraz wiem, że nie umiał sobie poradzić z tym, co się z nim działo, czego doświadczał. Ale wtedy martwiłem się, że może ma jakieś kłopoty. Kiedy usłyszałem, że jest gejem, odetchnąłem, że nie dzieje się nic strasznego, a po drugie, że odkryłem, kim jest mój syn.
— Nie domyślał się pan wcześniej?
— Do myślenia dawały mi pewne nieuchwytne rzeczy. Ja sam wychowałem się w rodzinie zdominowanej przez mężczyzn, naturalne dla mnie były te tzw. męskie rozrywki. Jak miałem 10 lat, to dałbym się pokroić za to, żeby jak najwięcej spędzać na podwórku, bawić się z kolegami. Michał tego nie lubił. Nie interesowała go np. piłka nożna…
— Do myślenia dawały mi pewne nieuchwytne rzeczy. Ja sam wychowałem się w rodzinie zdominowanej przez mężczyzn, naturalne dla mnie były te tzw. męskie rozrywki. Jak miałem 10 lat, to dałbym się pokroić za to, żeby jak najwięcej spędzać na podwórku, bawić się z kolegami. Michał tego nie lubił. Nie interesowała go np. piłka nożna…
— Coming out syna był pierwszym takim doświadczeniem w pana życiu?
— Nie, miałem kolegę, który się przede mną wyoutował. Teraz jest moim najlepszym przyjacielem.
— Nie, miałem kolegę, który się przede mną wyoutował. Teraz jest moim najlepszym przyjacielem.
— Pana syn po swoim wyznaniu nie usłyszał „nie chcę cię więcej widzieć”, jak to dzieje się czasem w innych domach.
— Jakbym mógł? Przecież to moje ukochane dziecko, mój syn, którego znam, wiem, kim jest, to ja go wychowałem.
— Jakbym mógł? Przecież to moje ukochane dziecko, mój syn, którego znam, wiem, kim jest, to ja go wychowałem.
— Przyznanie tego przed innymi było łatwe?
— Jest takie określenie na ten moment, w którym dziecko mówi najbliższym o swojej orientacji homoseksualnej, że „wychodzi z szafy”. W chwili gdy z tej „szafy” wychodzi dziecko, to rodzic najczęściej się w niej chowa. Presja społeczna dotycząca tego, co pomyślą sąsiedzi, jest silniejsza od tego, co czuje się do własnego dziecka. Muszę przyznać, że bardzo szybko powiedzieliśmy o coming oucie Michała rodzinie i, na szczęście, z ich strony nie spotkało nic złego ani nas, ani jego. Nikt nie powiedział np. „jak go wychowaliście?”. Moja gotowość, by naprawdę głośno mówić o tym, że jestem tatą osoby homoseksualnej, pojawiła się u mnie około 1,5 roku temu, pod wpływem różnych wydarzeń, między innymi po naszym udziale w marszu równości w Białymstoku. Trafiliśmy tam w piekło zgotowane przez przeciwników marszu. Wtedy coś we mnie pękło. Miałem poczucie, że gdyby policja nas zostawiła tam samych sobie, to zostalibyśmy zlinczowani. I trudno było mi wtedy nie myśleć o tym, że taka zbrodnie z nienawiści już zostały tam na Podlasiu popełnione. W 1941 roku…
— Jest takie określenie na ten moment, w którym dziecko mówi najbliższym o swojej orientacji homoseksualnej, że „wychodzi z szafy”. W chwili gdy z tej „szafy” wychodzi dziecko, to rodzic najczęściej się w niej chowa. Presja społeczna dotycząca tego, co pomyślą sąsiedzi, jest silniejsza od tego, co czuje się do własnego dziecka. Muszę przyznać, że bardzo szybko powiedzieliśmy o coming oucie Michała rodzinie i, na szczęście, z ich strony nie spotkało nic złego ani nas, ani jego. Nikt nie powiedział np. „jak go wychowaliście?”. Moja gotowość, by naprawdę głośno mówić o tym, że jestem tatą osoby homoseksualnej, pojawiła się u mnie około 1,5 roku temu, pod wpływem różnych wydarzeń, między innymi po naszym udziale w marszu równości w Białymstoku. Trafiliśmy tam w piekło zgotowane przez przeciwników marszu. Wtedy coś we mnie pękło. Miałem poczucie, że gdyby policja nas zostawiła tam samych sobie, to zostalibyśmy zlinczowani. I trudno było mi wtedy nie myśleć o tym, że taka zbrodnie z nienawiści już zostały tam na Podlasiu popełnione. W 1941 roku…
— To pewnie też wywołało jeszcze większy strach o syna. Zapytałam już, jak pan się czuje w ostatnich dniach. A Michał?
— Nie rozmawiamy z nim za dużo na temat tego, co się dzieje w ostatnich dniach, bo nie chcemy, żeby się na tym skupiał. Wystarczy, że żona i ja o tym w kółko myślimy i rozmawiamy ze sobą. Ale wiem, że ma dość. Dlatego z niepokojem myślę o nastolatkach, którzy właśnie odkrywają u siebie homoseksualność, bo wiem, że dla nich to może teraz być bardzo trudny czas.
— Nie rozmawiamy z nim za dużo na temat tego, co się dzieje w ostatnich dniach, bo nie chcemy, żeby się na tym skupiał. Wystarczy, że żona i ja o tym w kółko myślimy i rozmawiamy ze sobą. Ale wiem, że ma dość. Dlatego z niepokojem myślę o nastolatkach, którzy właśnie odkrywają u siebie homoseksualność, bo wiem, że dla nich to może teraz być bardzo trudny czas.
— Okres dojrzewania sam w sobie nie jest łatwym czasem, a kiedy człowiek odkrywa swoją tożsamość i spotyka się przy tym z brakiem akceptacji, to może to być dla niego naprawdę dramatyczne doświadczenie. A pamiętajmy, że niektórzy z nich usłyszą od najbliższych osób „nie jesteś już moją córką”, „nie jesteś już moim synem”.
— I zostaną na przykład wyrzuceni z domu… Dlatego tak ważne było stworzenie specjalnego hostelu dla takich osób, w którym mogłyby się one zatrzymać chociaż na kilka dni, żeby nie trafiały na ulicę. Kiedy o swojej homoseksualności mówi rodzicom 25-latek, to jest w takim wieku, że nawet jeśli rodzice nie okażą mu wsparcia, będzie sobie w stanie znaleźć np. pracę. A co ma zrobić nastolatek? Mówi się czasem o tym, że w Polsce jest rekordowo dużo samobójstw wśród młodzieży, ale przemilcza się fakt, że część z nich związanych jest z prześladowaniami osób LGBT.
— I zostaną na przykład wyrzuceni z domu… Dlatego tak ważne było stworzenie specjalnego hostelu dla takich osób, w którym mogłyby się one zatrzymać chociaż na kilka dni, żeby nie trafiały na ulicę. Kiedy o swojej homoseksualności mówi rodzicom 25-latek, to jest w takim wieku, że nawet jeśli rodzice nie okażą mu wsparcia, będzie sobie w stanie znaleźć np. pracę. A co ma zrobić nastolatek? Mówi się czasem o tym, że w Polsce jest rekordowo dużo samobójstw wśród młodzieży, ale przemilcza się fakt, że część z nich związanych jest z prześladowaniami osób LGBT.
— Gdyby się o tym głośno powiedziało, to pewnie trzeba byłoby coś zacząć z tym robić… Państwo, jako osoby działające w stowarzyszeniu „My, Rodzice” skupiającym rodziców osób LGBT, próbujecie działać. Choćby drobnymi gestami.
— Okazuje się, że czasem wystarczy kogoś przytulić, by okazać mu ogromnie dużo wparcia. Dlatego członkowie naszego stowarzyszenia biorą udział w marszach równości. Czasem przytulamy kogoś i słyszymy, że jego rodzice nie zrobili tego od lat…
— Okazuje się, że czasem wystarczy kogoś przytulić, by okazać mu ogromnie dużo wparcia. Dlatego członkowie naszego stowarzyszenia biorą udział w marszach równości. Czasem przytulamy kogoś i słyszymy, że jego rodzice nie zrobili tego od lat…
— Z myślą o samopoczuciu swoich dzieci dbacie też o to, żeby np. nie używać zwrotów typu „homoseksualista”.
— Tak. Dużo lepiej jest mówić po prostu gej, lesbijka albo osoba homoseksualna. Chodzi o to, że słowo „homoseksualista” wywodzi się ze specjalistycznego języka medycznego i ma podobną budowę do słów „kryminalista”, przez co nie kojarzy się najlepiej. Mam wrażenie, że przez częste używanie skrótu LGBT, zapominamy, że ten skrót opisuje OSOBY: Lesbijki, Geje, osoby Biseksualne i Transseksualne. Warto też pilnować tego, jak mówimy o korekcie płci. Bo mamy właśnie do czynienia z korektą, a nie ze zmianą.
— Tak. Dużo lepiej jest mówić po prostu gej, lesbijka albo osoba homoseksualna. Chodzi o to, że słowo „homoseksualista” wywodzi się ze specjalistycznego języka medycznego i ma podobną budowę do słów „kryminalista”, przez co nie kojarzy się najlepiej. Mam wrażenie, że przez częste używanie skrótu LGBT, zapominamy, że ten skrót opisuje OSOBY: Lesbijki, Geje, osoby Biseksualne i Transseksualne. Warto też pilnować tego, jak mówimy o korekcie płci. Bo mamy właśnie do czynienia z korektą, a nie ze zmianą.
— Decydując się na użycie słowa „korekta”, dajemy wyraz zrozumieniu, że dana osoba urodziła się np. kobietą w ciele mężczyzny i teraz potrzebuje wsparcia medycznego, żeby to „uzgodnić”.
— I dlatego też dobrze jest mówić o takim człowieku, że jest osobą transseksualną.
— I dlatego też dobrze jest mówić o takim człowieku, że jest osobą transseksualną.
— Język to wyraz naszej świadomości. Pana świadomość zmieniła się po tym, jak syn dokonał coming outu? Rozmawiamy przed Dniem Ojca, więc zapytam też, czy zmienił się pan jako tata?
— Oczywiście. Jestem zupełnie innym człowiekiem. Poznałem trochę tego kolorowego, bardzo ciekawego świata, stałem się bardziej otwarty.
— Oczywiście. Jestem zupełnie innym człowiekiem. Poznałem trochę tego kolorowego, bardzo ciekawego świata, stałem się bardziej otwarty.
— O otwartości świadczy też akcja, którą możemy obserwować na profilu facebookowym stowarzyszenia „My, Rodzice”.
— To prawda, w ostatnich dniach dociera do nas wiele sygnałów wsparcia, a ludzie przesyłają zdjęcia, które podpisują np. „Mój syn nie jest ideologią”. W akcję włączyły się także osoby znane, np. Agnieszka Holland czy Paulina Młynarska, których córki są homoseksualne. Ja sam odbieram także telefony od znajomych, którzy chcą okazać swoje wsparcie. To daje nadzieję.
— To prawda, w ostatnich dniach dociera do nas wiele sygnałów wsparcia, a ludzie przesyłają zdjęcia, które podpisują np. „Mój syn nie jest ideologią”. W akcję włączyły się także osoby znane, np. Agnieszka Holland czy Paulina Młynarska, których córki są homoseksualne. Ja sam odbieram także telefony od znajomych, którzy chcą okazać swoje wsparcie. To daje nadzieję.
Daria Bruszewska-Przytuła
Z okazji Dnia Ojca wszystkim panom, którzy pokazują swoim dzieciom ważne ścieżki, zapewniają radosne dzieciństwo i potrafią współpracować z ich mamami w wychowaniu pociech, życzymy pomyślności i sukcesów.
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
magda #3069384 23 cze 2021 16:34
Macie racje, homoseksualiści nie są ideologią, są ludźmi. ideologią jest lempart, kobieta z wackiem zwana Margot, joasia wielgus, ideologią są ludzie dla których inność jest biznesem. Porozmawiajcie drodzy rodzice ze swoimi dziećmi, spytajcie się czy działania ww. osób są pożyteczne dla homoseksualistów i innych "innych".
Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz