Samorządy jednoczą się w sprawie roszczeń przedszkoli

2021-06-15 07:37:31(ost. akt: 2021-06-15 07:48:53)

Autor zdjęcia: Pixabay

17 miliardów złotych – na taką kwotę szacowana jest wartość wszystkich sporów sądowych, które samorządom wytoczyły niepubliczne przedszkola. Jednym z rekordzistów jest Kętrzyn. Wartość pięciu pozwów to 23 miliony złotych, czyli jedną piątą budżetu gminy.
We wtorek kilkudziesięciu samorządowców, którzy mają podobny problem spotka się w Olsztynie. Inicjatorem spotkania jest Maciej Wróbel, zastępca burmistrza Kętrzyna.

 Maciej Wróbel, zastępca burmistrza Kętrzyna
Fot. archiwum prywatne
Maciej Wróbel, zastępca burmistrza Kętrzyna

— Dlaczego zaprosił pan tak wielu samorządowców do Olsztyna?
— Odkąd przed polskimi sądami zapadają wyłącznie niekorzystne dla gmin wyroki w sprawie roszczeń, zaczęliśmy się jednoczyć. Stworzyliśmy nieformalną grupę, spotykamy się, analizujemy różne warianty. Są w tej grupie samorządowcy z naszego województwa i z Pomorza.

— O co właściwie chodzi z roszczeniami przedszkoli niepublicznych?
— Od kilku lat samorządy w całym kraju pozywane są przez przedszkola niepubliczne o wyrównanie – zbyt niskiej ich zdaniem – kwoty dotacji wypłacanej w latach 2009-2016. Prawo mówi, że wszystkie przedszkola niepubliczne otrzymują dotację z budżetu gminy w wysokości równej 75 proc. podstawowej kwoty dotacji dla przedszkoli publicznych, z tym że na ucznia niepełnosprawnego w wysokości nie niższej niż kwota przewidziana na takiego ucznia niepełnosprawnego przedszkola w części oświatowej subwencji ogólnej dla gminy. Dodatkowo osoby prowadzące przedszkola poza dotacją z gminy pobierają opłatę stałą od rodziców, którą ustalają samodzielnie. Przedszkola w całym kraju, które rozpoczęły sądowe batalie przeciwko samorządom, w dużej mierze same nie zorientowały się o możliwości pozwania gmin. Zorientowały się za to kancelarie prawne, które zaoferowały im taką usługę. Przedszkola podpisały umowy, w których zapisana jest prowizja dla kancelarii adwokackiej za wygranie sprawy, mówi się o 20-30 procentach wartości sporu. Gra idzie o grube miliony.

— Kętrzyn — zaraz po Wałbrzychu — wygrał trzy sprawy, więc w czym jest problem?

— Rzeczywiście w marcu 2020 roku zapadły pierwsze trzy wyroki i wszystkie były korzystne dla Gminy Miejskiej Kętrzyn. Ale niedawno Sąd Apelacyjny w Białymstoku je uchylił i przekazał sprawy do ponownego rozpatrzenia. Zaczynamy więc od nowa. Wszystko dlatego, że 9 lipca ubiegłego roku Sąd Najwyższy wydał wyrok, który właściwie pogrzebał naszą dotychczasową linię obrony. Sąd uznał bowiem, że żądana kwota to nie dotacja. A skoro nie jest dotacją, to nie przysługuje na dane dziecko, nie musi być wydana w danym roku budżetowym i nie musi być wydatkowana na edukację. Może być wydatkowa na cokolwiek, na prywatne potrzeby osoby, która te środki wygra — taka wygrana w Toto Lotka. Sąd powiedział, że z chwilą zamknięcia roku budżetowego zobowiązanie wypłaty dotacji wygasa. Nawet gdyby gmina sama zorientowała się, że błędnie wyliczyła dotację i chciała ten błąd naprawić, nie mogłaby tego uczynić po upływie roku budżetowego. Sąd wyraził pogląd, że podmiot uprawniony do otrzymania dotacji, oczekiwał zaangażowania w swoją działalność środków publicznych i tego, że jego uzasadnione oczekiwania zostaną zaspokojone. Gdy to nie zostało spełnione – w ocenie sądu - zaangażował w osiągnięcie celu publicznego „jakieś inne pozostające w jego dyspozycji środki”, refundując brak należytej dotacji „z prywatnych środków podmiotu” prowadzącego placówkę. W naszej ocenie, co już wielokrotnie mówiliśmy – refundacja – o ile do niej dochodziło, pochodziła nie z kieszeni właściciela, a rodziców i to oni – jeśli już – powinni być jej beneficjentami. Dotacje w latach 2009-2016 były wyliczane na podstawie nieistniejących już przepisów. Były one niejasne i potem te sprecyzowano. Ale nie godzę się z roszczeniami, które zarzucają Kętrzynowi różnicę nawet 400 procent.

— Co teraz?
— Jeśli sądy niższej instancji będą orzekać pod linijkę zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, to przegramy z kretesem i Kętrzynowi grozić będzie bankructwo. Jedna piąta budżetu gminy to tak naprawdę dwa lata wydatków na inwestycje, kulturę i sport. Wszystko stanie. Stąd nasze apele o pomoc. Wtorkowe spotkanie ma uświadomić opinii publicznej, ale też posłom i senatorom, w jakiej trudnej sytuacji jesteśmy. Oczekujemy interwencji władzy centralnej.

— A jeśli jej nie będzie?
— Wiele samorządów w Polsce straci płynność finansową i interwencja rządu stanie się faktem tak czy siak. Chcemy tego uniknąć i zawczasu uświadomić, że skala problemu jest ogromna.

ap

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. bob #3068745 15 cze 2021 08:57

    dlaczego nie placili w terminie skoro miasto dostalo dotacje od panstwa Polskiego?, gdzie sie podzialy te pieniadze? ps. wiadomo, ze za kazdym dzieckiem ida pieniadze, czy przedszkolak, czy uczen

    odpowiedz na ten komentarz