PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Bycie trenerem to pasja. A pasjonat to... wariat

2021-06-14 10:25:56(ost. akt: 2021-06-14 10:48:20)
Paweł Hofman (z prawej, uśmiechnięty), autor naszego cyklu Przewodnik Po Bieganiu, podczas międzynarodowego mityngu skoku wzwyż Kaper Cup, który organizował w Iławie

Paweł Hofman (z prawej, uśmiechnięty), autor naszego cyklu Przewodnik Po Bieganiu, podczas międzynarodowego mityngu skoku wzwyż Kaper Cup, który organizował w Iławie

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Trener na etacie to rzadkość. Popołudnia przeznaczone po pracy na potrzeby szkolenia przeciągają się daleko poza sam trening. Pasja za free — jak mówią moi znajomi. Kto nie potrafi jej przyjąć w takim wymiarze, to nie ma czego szukać w trenerskiej posłudze.
Lekkoatletyka to praca w terenie bez rozciągniętego parasola. Nie ma złej pogody. Deszcz, śnieg, mróz — przytula spragnionych wyniku. Dobrze opłacani trenerzy uznanych dyscyplin drużynowych zawstydzają zarobkami. Wynagrodzenie lekkoatletycznych przewodników, to poziom o którym się nie mówi z prostej przyczyny: trudno się chwalić czymś, co wywołuje uśmiech niedowierzania.

Przebywanie przez wszystkie dni tygodnia we wzajemnej relacji odsłania całość młodego człowieka, obnaża również trenerski warsztat. Odpowiedzialność za zdrowie i przyszłość podopiecznych wiąże w uzależnieniu obie strony.


Postęp, który bardzo szybko następuje w okresie młodzika, nakręca emocje. Juniorskie przyhamowanie wynikające z zawirowań skoku pokwitaniowego studzi te relacje. Zaczyna się wzajemna ocena i często, szczególnie w szkoleniu dziewcząt, mały festiwal wzajemnych pretensji. To trudny okres dla obu stron. Psychologia obroni trenera. Zawodników może przestrzec tylko wcześniejszy komunikat o czekających ich trudnościach w rozwoju. W Polsce trener zastępujący system porusza się na skraju różnych profesji. Ryzykuje wiele, aby nie tylko szkolić. Zdarza się, że musi zastępować rodziców.

Wyniki w szkole podstawowej to najczęściej plony przerostu biologicznego. Wielu trenerów, nauczycieli, którzy nie szkolą dalej, nie wie jak to jest zmierzyć się z problemami czasu juniora, młodzieżowca i seniora. Zrozumienie rozwoju wartości cech motorycznych to sztuka, na której opiera się lekkoatletyczne wtajemniczenie. Szkolenie ukierunkowane wymaga nie tylko wiedzy. Bardzo często z uwagi na brak środków na podstawowe testy, czucie zawodnika musi je zastępować.

Współzależność zawodnik/trener jest zapisana w paragrafach. Czytający ustawę o zawodzie trenera są zaskoczeni odpowiedzialnością wynikającą z obciążeń szkoleniowych. Trenerzy po studiach coś tam słyszeli o ryzyku tej profesji. Uwolnienie zawodu dające kwalifikacje na cito jakoś nie koreluje z dalekowzrocznością. Szybko — to łącznik spajający obie strony, szczególnie widoczny w amatorskim bieganiu.

Prowadzenie grupy wychodzi daleko poza wychowanie fizyczne. Absorbuje w sposób absolutny. Gdyby trener myślał o konsekwencjach tak często jak o tym, co zrobić zlecając zadania, to by po prostu tego nie robił.

Zdarza mi się rozmawiać na ten temat. Czuję jednak marginalizację tematu. Wydaje się, że nieznajomość ustaw zwalnia z odpowiedzialności. W czasach w których każdy błąd potęguje moc facebooka, trzeba mieć wiele odwagi i determinacji, aby uprawiać ten zawód. Wiele lat wcześniej do sekcji po wstępnej selekcji trafiały osoby o poziomie wartości cech motorycznych przewyższającej obecne pokolenie. Teraz zanim wprowadzi się trenerskie plany w szkolenie, trzeba odkopać zagrzebany talent. Wynik wywołujący radość tworzy trenerskie emocje. Porażkę po zawodach szybko neutralizuje wysiłek następnego dnia.

Znam wielu trenerów z lekkoatletycznego świata. Podzieliłbym ich na dwie grupy. Pierwsza porządkuje wiele innych obowiązków w planie dnia, aby zdążyć na trening. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Poruszy góry, aby osiągnąć wspólny cel. Planuje obciążenia w taki sposób, aby ich intensywność nie przeskakiwała etapów rozwoju. Jest cierpliwa w oczekiwaniu wyniku wbrew potrzebom otoczenia. To trudny przeciwnik dla tych, co idą na skróty. To większość z tego podwórka.

Po drugiej stronie zdarzają się trenerzy, którzy są obecni tylko na treningu. Przeprowadzają go na zasadzie: "no, to co dzisiaj?..." i na tym kończą swoją rolę. Nie patrzą na przyszłość podopiecznych. Cel uświęca środki. Odpowiedzialność za los młodego człowieka w sporcie wyczynowym, to temat indywidualnych postaw.

Nie powinno się ślepo wchodzić w szpony sportu nie przewidując tego, co może być za zakrętem.


Medal olimpijski to szansa jedna na milion. Perspektywa, aby przyszłość wiązać finansowo z tym co przyniesie sport, to też totolotek. Sport to uzależniająca pułapka często tworząca wybór zero-jedynkowy. Narkotyczna manipulacja wysiłkiem już na początku może wskazać kierunek. Trzeba wyważyć konsekwencje.

Trenerska profesja to temat rodzinnych zawirowań. Zajęte wszystkie popołudnia, weekendy, urlopy przeznaczone na potrzeby innych, ustawiają najbliższych w zależności od sportowego kalendarza. Dokształcanie, wyjazdy, obozy zabierają resztki czasu, a poszukanie talentów powoduje ciągłą potrzebę rozglądania się. Po wypracowaniu pozycji można sobie pozwolić na samonapędzającą się karuzelę zawodniczą. Zawodnik przychodzi do trenera — ten sposób kontaktu najczęściej wskazuje przyszłego mistrza.

Spotykam trenerów, którzy nie potrafili pogodzić rodzinnej funkcji z ponadwymiarowym etatem sportu. Widzę ich na stadionach owładniętych poszukiwaniem olimpijczyków.


Przywiązanie zawodnika do siebie na dłużej niż wymaga tego etap szkolenia jest jednym z większych błędów w szkoleniu. W pewnym momencie rozwoju impulsy stają się nieprzyswajalne, blokują postęp. Trzeba zmieniać akcenty, stymulować organizm innymi bodźcami. Tylko tak można zrobić następny krok. Nie można się udręczać wzajemną relacją.

Bycie trenerem to pasja. Jednak pasjonat, to w staropolskiej gwarze — wariat. Może coś w tym jest. Trzeba być wariatem, aby poświęcać się dla innych zaniedbując nie tylko siebie. Jednak to wariactwo potrafi czynnościowo wiele. O wiele więcej niż szkolne wychowanie fizyczne bez rozliczeń z rozwoju fizyczności. Środki przeznaczane na wynagrodzenie nie zniechęcają. Przewidywalny szkolny etat ze sportem w obowiązku zawodowym inaczej patrzy na ucznia. Cieszy się z wyników osiąganych w rywalizacji Szkolnego Związku Sportowego korzystając z pracy innych, zaciemniając przy okazji prawdziwy obraz szkolnego sportu.

Trening 14-20 czerwca – wybierzmy się na trening z trenerem.

poniedziałek – rozbieganie regeneracyjne km wg potrzeb.
wtorek – wolne od biegania- w domu sprawność z gumami, duże rolowanie, rozciąganie.
środa – rozbieganie + 5 x30-50 m skip A+ 5 x100m z\ -6-10 km.
czwartek – stadion- WS (wytrzymałość szybkościowa)5-8 x 150 p. 250 w truchcie i marszu (2 min+ -) wybieganie10 min po - na boso.
piątek – wolne
sobota – 2-godzinne rozbieganie z marszem. Liczy się czas trwania, A nie km.
niedziela – wolne z rowerem, basen.

Za tydzień: Ola – potrzeba wielu lat, aby zrozumieć bieganie

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki